14. Czemu ten debil mnie unika!?
Po egzaminach mieliśmy jeszcze wrócić do szkoły by dostać wyniki. wszyscy byli jacyś poobijani ale mimo wszystko szczęśliwi. A jednak nie wszyscy... Na ławce przy ścianie siedzieli Kirishima i ten dziwny mulat co musi wpieprzać słodycze by uaktywnić moc.
Byli jacyś przygaszeni.
- Nie no nie mówcie mi że
- Tak... - po ciężkim westchnięciu czerwonowłosy przetarł twarz.
- I jeszcze ta beznadziejnie napisana teoria! No mordo, mówiłam że mogę z tobą zostać po lekcjach ale NIE! BO PRZECIEŻ DAM SOBIE RADE, NIE JESTEM AŻ TAKIM DEBILEM! NO NAJWYRAŹNIEJ JESTEŚ! TYLKO SIĘ TYMI ENERGOLAMI TRUJESZ I ŚLĘCZYSZ PO NOCACH, JA BYM CI TO DWA RAZY SZYBCIEJ DO ŁBA WBIŁA ALE NIE! PRZECIEŻ TY WIESZ LEPIEJ!
Oboje unikali ze mną kontaktu wzrokowego wpatrując się uporczywie w podłogę. Wkurwiona złapałam się za włosy i pociągnęłam by poczuć delikatny ból. Pomogło mi się to trochę uspokoić jednak możliwe konsekwencje wciąż łomotały mi w głowie. Po kilku kółkach zrobionych szybkim marszem stanęłam nad nimi i ciężko oddychając zapytałam.
- I jak teraz planujecie ratować swoje leniwe dupy!?
- Nie mam zielonego pojęcia...
- Kurwa, jak zwykle wszystko na mojej głowie!
- Wszyscy proszę do klasy! - mój planowany wywód przerwał głos wychowawcy.
- Ruszać dupy, może czegoś się dowiemy!
- Już. - Ociągający się jaśnie szanowni panowie debile weszli do klasy ostatni co skutkowało wlepionymi w nich 24 parami oczu.
Jak się okazało nie byli jedynymi którzy nie zaliczyli testu praktycznego. Nieudacznikami byli również Mina, Taśma i Picachou. No kto by się spodziewał, BO NA PEWNO NIE JA!?
Jak ja zdałam tą debilną teorie przy tak nieludzkich warunkach to naprawdę nie wiem jak z tym gównem mogli sobie nie poradzić! W komisji siedziała moja nauczycielska crush w miniówce! I zdałam! Kiedy ją zobaczyłam to miałam takie "O my me, O my God! Przecież ja się tu za chiny ludowe nie skupie!". Ale na szczęście skutecznie stłamsiłam moje prymitywne popędy.
W ciągu tych czterdziestu minut dowiedzieliśmy się że jednak nie zostaną wyrzuceni ze szkoły tylko po obozie będą mieli poprawki. No całe szczęście, z kim ja bym ganiała Deku po lesie jak nie z nimi?
Uradowana klasa wyleciała ze szkoły jakby co najmniej ich goniło stado baranów. No co? Boję sie baranów, kiedy byłam dzieckiem to w mini zoo jeden mnie tryknął prosto w tyłek. Postanowiłam nie przepychać się pomiędzy tą bandą troglodytów i przewracając wymownie oczami wyszłam ostatnia przepuszczając wcześniej w drzwiach Momo, bo przecież kobiety przodem. Skonfundowana przeszła przez próg delikatnie marszcząc brwi. Nie mam zielonego pojęcia o co jej chodziło. Najwyraźniej podzielała moje zdanie co do tej prymitywnej zgraji bo nie wydawała się spieszyć w przekraczaniu korytarza.
W holu umawiali się na jakieś zakupy na dzień przed wyjazdem, postanowiłam ich olać bo przecież mam ciekawsze rzeczy do roboty. Po za tym za bardzo nie miałam z kim, mój wcześniejszy znajomy, którego chyba mogłam nazwać przyjacielem omija mnie szerokim łukiem. Chyba powinnam coś z tym zrobić ale nie wiedziałam za bardzo jak się za to zabrać. Niby wystarczyło go zapytać co on go cholery jasnej odpierdala ale wtedy pewnie by uciekł. No akurat w relacjach społecznych mistrzem nie jestem. Jeszcze na dodatek go dzisiaj opieprzyłam. Nie mówię że nie zasłużył ale to na pewno mi nie pomoże.
W drodze do domu zobaczyłam go po drugiej stronie ulicy wpatrującego się z rezygnacją w chodnik i powoli posuwającego się do przodu. Nie wiele myśląc postanowiłam załatwić to teraz, bo jak nie teraz to kiedy? Po kilku sekundach szłam już koło niego i po nieudanej próbie nawiązania kontaktu wzrokowego odezwałam się.
- Już próbujesz udawać, że nie istnieje!? - Brawo ja... No początkowo nie miałam tak go atakować ale poniosło mnie!
Okrągłe czerwone oczy wlepiły się we mnie z wyrazem zaskoczenia wypisanym w mocno zwężonych źrenicach.
- Bakugou!? Co ty tu robisz!? - niemal złapał się za głowę spanikowany.
- No tak się składa że nasze drogi się zachodzą jakbyś nie wiedział. - odparłam starając się aby mój głos nie brzmiał zbyt arogancko.
- No tak.
- Powiesz mi wreszcie o co ci chodzi!? - skrzyżowałam ręce i wymownie podniosłam jedną z brwi.
- Ale co masz na myśli?
- Nie udawaj że nie wiesz o co chodzi.
W odpowiedzi rude brwi stojącego koło mnie chłopaka uniosły się w wyrazie niezrozumienia.
- Unikasz mnie. - zlitowałam się nad nim. Jednak moja drobna pomoc wywołała jeszcze gorszą panikę.
- Cooo, u uunikam cię!? - zaciął się.
- Nie udawaj idioty...
Krople potu wystąpiły mu na czole a wzrok utkwił w swoich butach. Nie byłam już nawet zła tylko smutna. Czułam niemal fizyczny ból w klatce piersiowej a ściągnięte kąciki ust zaczynały mi delikatnie drgać. Ostatnimi siłami zdołałam się opanować i czekałam na odpowiedź obiecując sobie że nie zależnie od jego słów nie rzucę mu się do gardła.
- Bakugou... Ehh, słuchaj bo yyy nie wiem czy chce o tym teraz rozmawiać. - spocony i zdyszany prawdopodobnie nieświadomie utwardził niektóre partie swojej skóry i zmrużył oczy.
Dobra Katsuki, licz w myślach do dziesięciu. Przemoc nie zawsze jest rozwiązaniem!
- Słuchaj to nie tak że cie unikam. Ymm to bardziej przypadek iii tak wyszło iii muszę już iść naprawdę! - Złapał się kurczowo dłonią za kark a quirk trochę wymykało mu się spod kontroli. W końcu nerwowo gestykulując odwrócił się i poszedł w swoją stronę.
Po chwili gniewu, który pojawiał się na zmianę z falami smutku to te bardziej pacyficzne uczucie przybrało na sile i przyprawiło mnie o silną potrzebę znalezienia się w domu.
Wpadłam na korytarz niczym huragan niemal od razu znajdując się w swoim pokoju który jak na złość miał kilka zdjęć tej bandy pociesznych idiotów. Łzy rozmazywały mi obraz podczas wrzucania tego wszystkiego do szuflady. Potem zdecyduje co z tym zrobić, na razie nie chciałam mieć tego przed oczami! Tęskniłam za poprzednim życiem. Wyciągnęłam z szafki tabliczkę czekolady którą zjadłam niemal jak batona. Po kilku minutach jednak już o niej nie pamiętałam i znowu przeglądałam wszystkie skrytki w moim pokoju. Nic nie znalazłam przez co natychmiastowo zapomniałam o smutku i już naprawdę zła poleciałam do kuchni. Okazało się że nawet stara sałata wejdzie w takich momentach. Podczas plądrowania lodówki jednak coś a raczej ktoś mi przeszkodził.
- Ekhem! - chrząknięciem zwróciła na siebie moją uwagę pewna zaniepokojona moim zachowaniem blondynka. Przez chwile wpatrywałyśmy się w siebie nawzajem wytrzeszczonymi oczami i nic się nie ruszałyśmy. Moje wypełnione do granic możliwości poliki jednak dały o sobie znać i by właśnie konsumowana bułka nie wyleciała mi z ust z bólem ją przełknęłam.
- Co ty robisz? - kompletnie zdezorientowana kobieta na zmianę podnosiła i opuszczała jedną z brwi.
- Jem?
- Tyle to widzę. Co się stało? - oparła się łokciem o kuchenny blat.
- Nic.
- I dlatego zapomniałaś że nie lubisz mleka? - wstazał na mdłą ciecz,której butelka znajdowała się aktualnie w mojej dłoni.
- Ymm, mam okres.
- Drugi raz w przeciągu dwóch tygodni?
W odpowiedzi wyciągnęłam z zamrażarki litrowy kubełek lodow i łyżke stołową. A teraz czas na nadrobienie seriali na netflixie.
- Pokłóciłaś się z kimś? - zapytała opierając się o oparcie kanapy w salonie na której aktualnie siedziałam.
- Może.
- Ten ktoś jest dla ciebie ważny?
- Może.
- Powiesz mi o co poszło?
- Może.
- Teraz?
- Może.
Po chwili milczenia i przełknięciu kilku łyżek czekoladowych lodów poczułam wzgledny spokój jednak wciąż dręczyła mnie ta sytuacja. Spojrzenie krwistych oczu nie opuszczało mnie. Westchnełam i po przeczesaniu palcami coraz bardziej zachodzących mi na oczy włosów postanowiłam zacząć mówić.
- Można powiedzieć że tak jakby mój przyjaciel mnie unika.
- Yhym, Kirishima? Zakładam że to ma związek z twoją aktualną aparycją?
- Co? - skrzywiłam się z obrzydzeniem.
- A od kiedy to sie zaczeło? - drążyła.
- No troche po powrocie z praktyk.
- No i nie domyślałaś się o co chodzi?
- Myślisz że... Nieee - machnęłam ręką z rozbawieniem.
- Jesteś pewna?
- Nie no Kirishima nie jest taki!
- Tak jak każdy. - wyprostowała się i odeszła w tylko sobie znanym kierunku zostawiając mnie z kolejnym problemem i jeszcze silniejszych kryzysem egzystencjalnym.
***
Przepraszam że po takiej przerwie dostarczam wam taki krótki rozdział ale niestety brak mi motywacji i czasu.
Do napisania (mam nadzieje że nie będzie znowu to trwało kilka miesięcy ;-;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro