Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14. Czemu ten debil mnie unika!?

Po egzaminach mieliśmy jeszcze wrócić  do szkoły by dostać wyniki. wszyscy byli jacyś poobijani ale mimo wszystko szczęśliwi. A jednak nie wszyscy... Na ławce przy ścianie siedzieli Kirishima i ten dziwny mulat co musi wpieprzać słodycze by uaktywnić moc. 
Byli jacyś przygaszeni.

- Nie no nie mówcie mi że

- Tak... - po ciężkim westchnięciu czerwonowłosy przetarł twarz.

- I jeszcze ta beznadziejnie napisana teoria! No mordo, mówiłam że mogę z tobą zostać po lekcjach ale NIE! BO PRZECIEŻ DAM SOBIE RADE, NIE JESTEM AŻ TAKIM DEBILEM!  NO NAJWYRAŹNIEJ JESTEŚ! TYLKO SIĘ TYMI ENERGOLAMI TRUJESZ I ŚLĘCZYSZ PO NOCACH, JA BYM CI TO DWA RAZY SZYBCIEJ DO ŁBA WBIŁA ALE NIE! PRZECIEŻ TY WIESZ LEPIEJ!

Oboje unikali ze mną kontaktu wzrokowego wpatrując się uporczywie w podłogę. Wkurwiona złapałam się za włosy i pociągnęłam by poczuć delikatny ból. Pomogło mi się to trochę uspokoić jednak możliwe konsekwencje wciąż łomotały mi w głowie. Po kilku kółkach zrobionych szybkim marszem stanęłam nad nimi i ciężko oddychając zapytałam.

- I jak teraz planujecie ratować swoje leniwe dupy!?

- Nie mam zielonego pojęcia...

- Kurwa, jak zwykle wszystko na mojej głowie!

- Wszyscy proszę do klasy! -  mój planowany wywód przerwał głos wychowawcy.

- Ruszać dupy, może czegoś się dowiemy!

- Już. - Ociągający się jaśnie szanowni panowie debile weszli do klasy ostatni co skutkowało wlepionymi w nich 24 parami oczu. 

Jak się okazało nie byli jedynymi którzy nie zaliczyli testu praktycznego. Nieudacznikami byli również Mina, Taśma i Picachou. No kto by się spodziewał, BO NA PEWNO NIE JA!? 

Jak ja zdałam tą debilną teorie przy tak nieludzkich warunkach to naprawdę nie wiem jak z tym gównem mogli sobie nie poradzić! W komisji siedziała moja nauczycielska crush w miniówce! I zdałam! Kiedy ją zobaczyłam to miałam takie "O my me, O my God! Przecież ja się tu za chiny ludowe nie skupie!". Ale na szczęście skutecznie stłamsiłam moje prymitywne popędy.

W ciągu tych czterdziestu minut dowiedzieliśmy się że jednak nie zostaną wyrzuceni ze szkoły tylko po obozie będą mieli poprawki. No całe szczęście, z kim ja bym ganiała Deku po lesie jak nie z nimi?  

Uradowana klasa wyleciała ze szkoły jakby co najmniej ich goniło stado baranów. No co? Boję sie baranów, kiedy byłam dzieckiem to w mini zoo jeden mnie tryknął prosto w tyłek. Postanowiłam nie przepychać się pomiędzy tą bandą troglodytów i przewracając wymownie oczami wyszłam ostatnia przepuszczając wcześniej w drzwiach Momo, bo przecież kobiety przodem. Skonfundowana przeszła przez próg delikatnie marszcząc brwi. Nie mam zielonego pojęcia o co jej chodziło. Najwyraźniej podzielała moje zdanie co do tej prymitywnej zgraji bo nie wydawała się spieszyć w przekraczaniu korytarza.

W holu umawiali się na jakieś zakupy na dzień przed wyjazdem, postanowiłam ich olać bo przecież mam ciekawsze rzeczy do roboty. Po za tym za bardzo nie miałam z kim, mój wcześniejszy znajomy, którego chyba mogłam nazwać przyjacielem omija mnie szerokim łukiem. Chyba powinnam coś z tym zrobić ale nie wiedziałam za bardzo jak się za to zabrać. Niby wystarczyło go zapytać co on go cholery jasnej odpierdala ale wtedy pewnie by uciekł. No akurat w relacjach społecznych mistrzem nie jestem. Jeszcze na dodatek go dzisiaj opieprzyłam. Nie mówię że nie zasłużył ale to na pewno mi nie pomoże. 

W drodze do domu zobaczyłam go po drugiej stronie ulicy wpatrującego się z rezygnacją w chodnik i powoli posuwającego się do przodu. Nie wiele myśląc postanowiłam załatwić to teraz, bo jak nie teraz to kiedy? Po kilku sekundach szłam już koło niego i po nieudanej próbie nawiązania kontaktu wzrokowego odezwałam się.

- Już próbujesz udawać, że nie istnieje!? - Brawo ja... No początkowo nie miałam tak go atakować ale poniosło mnie!

Okrągłe czerwone oczy wlepiły się we mnie z wyrazem zaskoczenia wypisanym w mocno zwężonych źrenicach.

- Bakugou!? Co ty tu robisz!? - niemal złapał się za głowę spanikowany.

- No tak się składa że nasze drogi się zachodzą jakbyś nie wiedział. - odparłam starając się aby mój głos nie brzmiał zbyt arogancko. 

- No tak.

- Powiesz mi wreszcie o co ci chodzi!? - skrzyżowałam ręce i wymownie podniosłam jedną z brwi.

- Ale co masz na myśli? 

- Nie udawaj że nie wiesz o co  chodzi. 

W odpowiedzi rude brwi stojącego koło mnie chłopaka uniosły się w wyrazie niezrozumienia. 

- Unikasz mnie. - zlitowałam się nad nim. Jednak moja drobna pomoc wywołała jeszcze gorszą panikę.

- Cooo, u uunikam cię!? - zaciął się. 

- Nie udawaj idioty...

Krople potu wystąpiły mu na czole a wzrok utkwił w swoich butach. Nie byłam już nawet zła tylko smutna. Czułam niemal fizyczny ból w klatce piersiowej a ściągnięte kąciki ust zaczynały mi delikatnie drgać. Ostatnimi siłami zdołałam się opanować i czekałam na odpowiedź obiecując sobie że nie zależnie od jego słów nie rzucę mu się do gardła.

- Bakugou... Ehh, słuchaj bo yyy nie wiem czy chce o tym teraz rozmawiać. - spocony i zdyszany prawdopodobnie nieświadomie utwardził niektóre partie swojej skóry i zmrużył oczy.

Dobra Katsuki, licz w myślach do dziesięciu. Przemoc nie zawsze jest rozwiązaniem!

- Słuchaj to nie tak że cie unikam. Ymm to bardziej przypadek iii tak wyszło iii muszę już iść naprawdę! - Złapał się kurczowo dłonią za kark a quirk trochę wymykało mu się spod kontroli. W końcu nerwowo gestykulując odwrócił się i poszedł w swoją stronę.

Po chwili gniewu, który pojawiał się na zmianę z falami smutku to te bardziej pacyficzne uczucie przybrało na sile i przyprawiło mnie o silną potrzebę znalezienia się w domu.

Wpadłam na korytarz niczym huragan niemal od razu znajdując się w swoim pokoju który jak na złość miał kilka zdjęć tej bandy pociesznych idiotów. Łzy rozmazywały mi obraz podczas wrzucania tego wszystkiego do szuflady. Potem zdecyduje co z tym zrobić, na razie nie chciałam mieć tego przed oczami! Tęskniłam za poprzednim życiem. Wyciągnęłam z szafki tabliczkę czekolady którą zjadłam niemal jak batona. Po kilku minutach jednak już o niej nie pamiętałam i znowu przeglądałam wszystkie skrytki w moim pokoju. Nic nie znalazłam przez co natychmiastowo zapomniałam o smutku i już naprawdę zła poleciałam do kuchni. Okazało się że nawet stara sałata wejdzie w takich momentach. Podczas plądrowania lodówki jednak coś a raczej ktoś mi przeszkodził.

- Ekhem! - chrząknięciem zwróciła na siebie moją uwagę pewna zaniepokojona moim zachowaniem blondynka. Przez chwile wpatrywałyśmy się w siebie nawzajem wytrzeszczonymi oczami i nic się nie ruszałyśmy. Moje wypełnione do granic możliwości poliki jednak dały o sobie znać i by właśnie konsumowana bułka nie wyleciała mi z ust z bólem ją przełknęłam. 

- Co ty robisz? - kompletnie zdezorientowana kobieta na zmianę podnosiła i opuszczała jedną z brwi. 

- Jem?

- Tyle to widzę. Co się stało? - oparła się łokciem o kuchenny blat.

- Nic.

- I dlatego zapomniałaś że nie lubisz mleka? - wstazał na mdłą ciecz,której butelka znajdowała się aktualnie w mojej dłoni.

- Ymm, mam okres.

- Drugi raz w przeciągu dwóch tygodni?

W odpowiedzi wyciągnęłam z zamrażarki litrowy kubełek lodow i łyżke stołową. A teraz czas na nadrobienie seriali na netflixie.

- Pokłóciłaś się z kimś? - zapytała opierając się o oparcie kanapy w salonie na której aktualnie siedziałam.

- Może.

- Ten ktoś jest dla ciebie ważny?

- Może.

- Powiesz mi o co poszło?

- Może.

- Teraz?

- Może.

Po chwili milczenia i przełknięciu kilku łyżek czekoladowych lodów poczułam wzgledny spokój jednak wciąż dręczyła mnie ta sytuacja. Spojrzenie krwistych oczu nie opuszczało mnie. Westchnełam i po przeczesaniu palcami coraz bardziej zachodzących mi na oczy włosów postanowiłam zacząć mówić.

- Można powiedzieć że tak jakby mój przyjaciel mnie unika.

- Yhym, Kirishima? Zakładam że to ma związek z twoją aktualną aparycją?

- Co? - skrzywiłam się z obrzydzeniem.

- A od kiedy to sie zaczeło? - drążyła.

- No troche po powrocie z praktyk.

- No i nie domyślałaś się o co chodzi?

- Myślisz że... Nieee - machnęłam ręką z rozbawieniem.

- Jesteś pewna?

- Nie no Kirishima nie jest taki!

- Tak jak każdy. - wyprostowała się i odeszła w tylko sobie znanym kierunku zostawiając mnie z kolejnym problemem i jeszcze silniejszych kryzysem egzystencjalnym.

***
Przepraszam że po takiej przerwie dostarczam wam taki krótki rozdział ale niestety brak mi motywacji i czasu.
Do napisania (mam nadzieje że nie będzie znowu to trwało kilka miesięcy ;-;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro