Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13. Egzaminy semestralne

— Kochanie, już wiem na kogo będziemy głosować!

— Będziemy?

— Tak, będziemy! – usłyszałam głos blondynki podkreślający ostatnie słowo wypowiedzi.

Postanowiłam zignorować próbującą wpłynąć na wybór swego męża kobietę i powróciłam do czytania podręcznika. Życie, a tym bardziej nauka w takim głośnym domu nie jest łatwa, ale jakoś trzeba sobie radzić.

— Nie dręcz ojca! – wrzasnęłam. No dobra jednak nie zignorowałam, przepraszam ale jestem cicho od piętnastu minut i trochę mnie to przerasta.

— Nie pouczaj mnie! Jak będziesz miała swojego to będziesz nim manipul... to znaczy kierować jak będziesz chciała!

Brunet powoli wycofywał się z salonu i znikł w korytarzu. Gdy mama, która niemal od razu po naszej małej sprzeczce znowu była zadowolona, poszła do gabinetu. Ja udałam się za moim staruszkiem. Miałam do niego jedno bardzo ważne pytanie.

— Jakim cudem wy jesteście małżeństwem? – zagadałam polerującego czarne BMW Masaru.

— Hmm – zawiesił się na chwilę – Wiesz prawda jest taka, że to ona zrobiła pierwszy krok

— No, kto by się spodziewał? – mruknęłam na wspomnienie klasowego zdjęcia przedstawiającego mojego przestraszonego ojca w szarym sweterku stojącego koło blondynki odzianej w czarną, skórzaną kurtkę z ćwiekami. Zastanawia mnie, czemu nie byli w mundurkach, ale to był ostatni dzień ostatniej klasy, więc może po prostu już nie musieli? Z resztą nie ważne!

— No i wiesz, że twoja mama jest silną kobietą – no z tym nie mogę się nie zgodzić – Ymm... A więc któregoś razu podeszła do mnie podczas wolnej lekcji, zapytała czy nie wytłumaczę jej jakiegoś zagadnienia z chemii i niespodziewanie zaczęła flirtować. Chodziliśmy do jednej klasy praktycznie przez całe życie, więc to było naprawdę bardzo niespodziewane. Ogólnie rzecz ujmując byłem w szoku i zanim się zorientowałem byłem żonaty. – westchnął z konsternacją wypisaną na twarzy – Ale prawda jest taka, że dobrze się stało, bo prawdopodobnie sam bym do nikogo nie zagadał, bo kobiety mnie przerażały. Zwłaszcza takie o silnym charakterze. I ładne, tak ładne były naprawdę przerażające. Sam nie wiem, których się bałem bardziej, ale kiedy Mitsuki do mnie podeszła to o mało zawału nie dostałem.

Czyli byli mniej więcej w takiej sytuacji jak ja i Deku... 

Zostawiłam polerującego auto tatę z jego rozterkami sercowymi i zaczęłam rozmyślać nad swoim życiem. A może ja też będę musiała zastosować taki frontalny atak w przyszłości? Oczywiście nie na tym idiocie ale to jest jakiś plan. W sumie całe poprzednie życie się na to nastawiałam, ale jednak obniżony poziom testosteronu dawał się we znaki. Czy dam radę? Pffff... Jasne! Jak mogłam w siebie zwątpić!?

Zadowolona z moich planów na przyszłość wybrałam się do swojego pokoju, by spakować się na obóz, który będzie za kilka dni. Jutro zaczynają się testy podsumowujące pierwsze półrocze, jak z teorią nie powinno być problemów, tak z zadaniami praktycznymi nigdy nic nie wiadomo. 

***

Jak się okazało miałam racje, zresztą jak zwykle. Testy teoretyczne nie zaskoczyły mnie niczym, co prawda niektórzy poprosili laskę z kucykiem o pomoc, ale ja jakoś sobie poradziłam. Dla Kiriego w miarę na bieżąco coś tam tłumaczyłam i... Właśnie sobie uświadomiłam, że od przemiany mamy naprawdę słaby kontakt w porównaniu do tego, kiedy byłam jeszcze kolesiem. Już zostawmy to, że na widok mieszańca jest mi mokro w gaciach, ale ograniczony kontakt z Kirishimą jest naprawdę przykry. Nawet już mnie nie prosi o pomoc w lekcjach. Ostatni raz coś mu tłumaczyłam jakiś tydzień przed praktykami. I teraz jest mi bardzo smutno...
Siedziałam przygaszona na ławeczce czekając z resztą klasy na ogłoszenie par i przeciwników do testu praktycznego. Po kilku minutach przyszli All Might, Aizawa i jeszcze kilku nauczycieli, w tym Midnight. Ahh, dzięki niej wiem, że jeszcze nie jestem do końca gejem. Dziękuję ci o wspaniała za te piękne miesiące, w których mogłam wgapiać się w twój jędrny tyłeczek. Akurat idealnie na czas rozpoczęcia przemowy z przebieralni wybiegli jakby mieli węża w gaciach Pikachou, Taśma i ten, który mnie przestał potrzebować, od kiedy jestem dziewczyną. Poczułam gorąco na moich policzkach, co prawda ze złości, ale i tak miałam nadzieję, że związane z straceniem penisa rozjaśnienie skóry o parę tonów nie wpłynęło na widoczność niechcianej czerwieni.

Po kilku słowach wstępu na wielkim ekranie pojawiły się pary i ich przeciwnicy mający się zmierzyć w określonym terenie.

— JIRO I KODA ZMIERZĄ SIĘ ZE MNĄ W TERENIE LEŚNYM! – obwieścił wszystkim głośny blondyn – TODOROKI I YAOYROZU ZMIERZĄ SIĘ Z MOIM DOBRYM PRZYJACIELEM AIZAWĄ W OTOCZENIU MIEJSKIM! – Nie no cudownie po prostu! Czemu ja nie mogłabym być z nim? Albo z nią? Szczerze to nie wybrzydzam, może by mi się poszczęściło i by straciła bluzkę. Jakby on stracił jakąkolwiek część garderoby to też bym była szczęśliwa, ale...

— I NA KONIEC BAKUGOU WRAZ Z MIDORYIĄ ZMIERZĄ SIĘ ZZZ AAAALLLMIGHTEMMM!!!

Co.

Stałam skonfundowana i nie za bardzo wiedziałam, co mam z tym faktem zrobić. Kątem oka widziałam czającego się kilka metrów ode mnie Deku. W głowie galopowały mi dziwne myśli. NIE NO KURWA, NIE BĘDĘ ŻYĆ NA ŁASCE TEGO PIEPRZONEGO NERDA!!! Krew się we mnie zagotowała, widziałam wystające żyły na moich dłoniach. Przestraszony Deku odsunął się o kilka kroków ode mnie wciąż wlepiając we mnie te ogromne, zielone oczy. Postanowiłam się ogarnąć i poszłam do łazienki.

W sporym lustrze widziałam nadąsaną blondynkę z intensywnie zarumienionymi policzkami. Po kilku głębokich oddechach poczułam się trochę lepiej jednak jedyne, co by mi teraz pomogło to parę głębszych. Chociaż wtedy nie wiem czy bym go nie zajebała na tej arenie, ale to już zostawmy psychologom.

Trochę rozdygotana oglądałam poszczególne pojedynki wciąż nie rozmawiając z zielonowłosym. Choć duma mnie hamowała, to w głębi duszy czułam, że jeszcze za to beknę. Konsekwencje mogą być naprawdę bolesne jednak wciąż nie potrafiłam z nim pogadać. Te nagłe "Siema, od dzisiaj mam zajebiste quirk, jestem w najlepszej szkole średniej w Japonii i będę bohaterem teraz już na serio, bo mam quirk. Jestem taki zajebisty!". Nie no nie do końca tak to wyglądało, jednak poczułam się dokładnie tak jakby to powiedział. Ehh, mam już tego dosyć! Trema zżera mnie od środka i trudno mi oddychać!

— Kacchan? Dobrze się czujesz? – usłyszałam niepewny, delikatny głos stojącego koło mnie chłopaka.

— Oczywiście!

— Ahh, no dobrze, skoro tak uważasz. Chyba musimy obmyślić jakiś plan. Chciałem z tobą od razu porozmawiać, ale gdzieś uciekłaś.

— Sama sobie poradzę! - Co ja pierdole!?

— Ale Kacchan! Ja też chcę zdać, a to beznadziejny pomysł!

— Coś ty powiedział!?

— Potrzebujemy planu! – Ouu, nie spodziewałam się, że kiedykolwiek będzie miał jaja żeby mi się postawić. – Nie możemy walczyć! All Might jest za silny i najlepiej będzie, jak uciekniemy! Ale musimy współpracować!

— No chyba ci się coś pomyliło! Nie będziesz mną dyrygować! Po moim trupie! – Zdenerwowana wyszłam na korytarz i potem nie pamiętam, co się stało, ale otrząsnęłam się dopiero stojąc w wejściu na arenę. Czy ja byłam w aż takim szoku?

Gdy już się ukryliśmy pomiędzy budynkami Deku stanął tuż przede mną zdecydowanie naruszając moją przestrzeń osobistą. Już się skrzywiłam i planowałam go, ekhem, delikatnie doprowadzić do pionu, kiedy on zablokował mi drogę ewakuacji z niezręcznej sytuacji rękami. Zaraz, czy on właśnie mnie przygwoździł do ściany? Ymm, no cóż takie sytuacje się zdarzają. Patrzyłam na niego jak na idiotę, jakim zresztą jest i oczekiwałam wyjaśnień. Szczerze to byłam naprawdę, umm, zdziwiona to za delikatne słowo. Po prostu stałam oparta o ścianę i patrzyłam na niego zbaraniała marszcząc brwi i trochę zaciskając usta w parodii uśmiechu. Teraz sobie uświadomiłam, że jest ode mnie wyższy gdzieś o trzy, no może cztery centymetry. Dziwne uczucie, zawsze to ja nad nim górowałam. Widziałam jak na jego twarzy maluje się determinacja okraszona odrobiną zawstydzenia.

— Kacchan, uspokój się natychmiast. – rozkazał wciąż walcząc z emocjami rozsadzającymi go od środka - Jeśli się nie ogarniesz, to oboje nie zdamy, i będziemy mieli poprawki, i i i

— I?

— Już nic. – odskoczył teraz ode mnie jak poparzony.

— Ruszaj dupę, on pewnie jest gdzieś niedaleko. – postanowiłam nie odstawiać szopek i po prostu to zdać.

— Ale plan!?

Po przemierzaniu makiety miasta, kiedy wreszcie odnaleźliśmy wyjście niczym grom z jasnego nieba wyskoczył All Might. A raczej zeskoczył, bo nagle wylądował tuż przed nami.

— W NOGI!!! – wrzasnęłam, na co mój tymczasowy partner poleciał w stronę wyjścia. Ja jednak byłam od niego odcięta, co zmuszało mnie do walki. Po krótkiej chwili zawahania zaatakowałam celując eksplozją w głowę przeciwnika. Ten uchylił się, co znacząco uchroniło go przed obrażeniami.

— WRAAA!!! – z dzikim wrzaskiem zawróciłam i ponownie zaatakowałam. Po serii eksplozji zaczynałam odczuwać ból w nadgarstkach i traciłam celność strzałów. Kątem oka widziałam przerażonego Deku niewiedzącego jak zareagować na tak unikaną przez niego walkę. Wkurwiał mnie tym swoim zamotaniem, no kto do cholery pomyślał, że walnięcie nas w jednej drużynie będzie dobrym pomysłem!?

— NO ZRÓB COŚ! – krzyczałam podczas chwil, w których moje stopy stykały się z ziemią – COKOLWIEK!

W pewnym momencie, gdy jakimś cudem nerd znalazł się po mojej stronie All Mighta nasz przeciwnik na chwilę się zatrzymał. Czułam jak pot ścieka z mojego czoła na brwi, które odprowadzały niechcianą w pobliżu oczu ciecz.

— Co do... – Przerwał mi potężny wybuch zmiatający nas kilkadziesiąt metrów dalej. W pobliskich budynkach poszły szyby, a ja ocieram krew z pękniętych ust. Deku leżał nieopodal ledwo przytomny. Złapałam się mocno za głowę, która chyba mi za chwilę wybuchnie.

— Nosz kurwa! Jakim cudem on tak szybko tutaj dolazł!? – warknęłam spinając się. Adrenalina wrząca w moich żyłach pozwoliła mi na wstanie z podskoku i kopnięcie tego debila.

— WSTAWAJ KURWA!

— Co się... O Boże! – Ignorując żałosne jęki zielonowłosego złapałam go za fraki i postawiłam na nogi. – Dziękuję?

— Trzask! – trzasnęłam go w ten jego głupi ryj.

— Ała, za co!? – Złapał się za policzek.

— TY JUŻ DOBRZE WIESZ ZA CO! – Ruszyłam pewnym siebie krokiem w stronę oponenta. Teraz będzie jeszcze gorzej...

— Nie walcz sama! – usłyszałam za plecami.

— Nikt nie będzie mi rozkazywał!

Kolejna seria ataków wykańczała mnie. Na dodatek mój mobilny styl walki mi nie pomagał w utrzymaniu prędkości i siły ataków.

— A więc się nie dogadaliście. – rzucił pomiędzy atakami symbol pokoju – Trudno, zapłacicie za to.

Nerwy mi puściły! Rzuciłam się z pełną siłą na przeciwnika, podczas gdy Deku w zasadzie nie wiadomo gdzie był. W chwili nieuwagi AllMight złapał mnie za gardło i pieprznął o ziemie. Gdy mroczki przed oczami choć trochę zanikły z całej siły ugryzłam wielką trzymającą mnie dłoń. Poczułam metaliczny posmak krwi. Resztkami sił w drżących dłoniach wbiłam paznokcie w nadgarstek napastnika i wywoływałam mini eksplozje fajcząc pokrywające go włosy. Moja świadomość powoli mnie opuszczała dzięki jakże wspaniałemu bohaterowi numer jeden, który aktualnie walił moją głową w beton. Cudownie po prostu! Prawdziwy heros!

— BUMMM!!! – Egzaminującego nas nauczyciela poruszył cios tego PIEPRZONEGO NERDA, KTÓRY MA PO PROSTU ZAJEBISTE WYCZUCIE CZASU JAKBY KURWA NIE MÓGŁ BYĆ TUTAJ PIĘĆ MINUT TEMU KURWA JEGO MAĆ! Jednak dzięki tej BAAARDZO SPÓŹNIONEJ odsieczy pieprznęłam wybuchem w tą dziwną, kwadratową szczękę, co skutkowało eleganckim wywaleniem się na pieprzoną, przypakowaną dupę. Trochę się ruszyłam jednak mocno zakręciło mi się w głowie a ciało stanowczo odmówiło posłuszeństwa. Poczułam silne mdłości i mimo że mój umysł kazał nogom się poruszyć te ani drgnęły.

— Co do kurwy!? – wydyszałam, jednak zostałam złapana przez miękkie, misiowe łapki, które mnie otuliły i gdzieś niosły, ale szczerze to średnio mnie to obchodziło. 

***

Obudził mnie silny ból głowy i zapach środków odkażających. Powoli otworzyłam oczy i nade mną był wojskowo zielony, materiałowy dach.

— Ooo, nareszcie się obudziłaś! – usłyszałam głos prawdopodobnie należący do starszej kobiety. – Ale to była walka! Będziesz wspaniałą wojowniczką! Może wreszcie "bohaterem number one" będzie kobieta! – Spojrzałam na pokrytą zmarszczkami twarz pielęgniarki. Uśmiechała się do mnie obniżając okulary.

— O ile zostanę w tej formie to na pewno. – westchnęłam. Szczerze to już mi moja płeć wisiała. Tak czy siak jestem zajebista, to sprawa jest oczywista! (przepraszam XD)

— Jeśli mam być z tobą szczera to złapanie tego przestępcy graniczy z cudem.

— Ouu...

No tak, zawsze jak zdanie się zaczyna od "Jeśli mam być szczera..." to wtedy padają tego tupu rzeczy.

— Ale nie wydajesz się jakoś załamana tą zmianą, mylę się?

— Jakoś się przyzwyczaiłam – uświadomiłam sobie, że przestałam mylić się podczas odmieniania czasowników. Nie wiem czy ta akceptacja jest czymś dobrym...

— Jednak mimo genialnej techniki i wspaniałego quirk leżysz teraz na kozetce z lekkim wstrząśnieniem mózgu i nadwyrężonymi nadgarstkami – podniosła znacząco brwi.

— Cholera, egzamin!?

— Zdałaś, jakimś cudem twój kolega zdołał cię zaciągnąć za metę. – Deku uratował mi moją grubą dupę, do czego to doszło!? – Musisz popracować nad samokontrolą,

Zirytowana przewróciłam oczami, co wywołało kolejną falę bólu.

— Yhh – Złapałam się za głowę – Mogę dostać coś przeciwbólowego!?

— Kara za lekkomyślność – Napełniła strzykawkę przeźroczystą substancją – Nie masz żadnego uczulenia? Teraz nie chce mi się sprawdzać.

— Nie. – Poczułam igłę wbijającą się w żyłę znajdującą się po wewnętrznej stronie łokcia. Ciekawe czy wszyscy zdadzą egzaminy?

***

Hejka Dzióbaski! Przepraszam że tak dawno nic nie wrzucałam ale mam za dokładnie *liczy* 14 tygodni maturę i w przerwach od uczenia się biologii płaczę w poduszkę więc tak średnio mam czas na szeroko pojęte życie ;-;

Btw. mam, ekhem, bardzo fachowy portret mojego cudownego antagonisty OC (jestem już w takim wieku że dla mnie OC to ubezpieczenie samochodu ;-;). Bo tak się składa że początkowo to miał być komiks ale wyszło jak wyszło i mam w zasadzie tylko kilka niedokończonych szkiców i dziwne opko. Pewnie w następnym rozdziale pokaże xD


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro