11. Przebieralnia
Nie mieliśmy ćwiczeń fizycznych odkąd praktyki się zakończyły. Większość tych przegrywów była w jakiś sposób uszkodzona albo po prostu zmęczona. Jednak dzisiaj będziemy mieli pierwszy trening po tygodniu odpoczynku. Mam szatnie z dziewczynami, jakbyście się mogli z resztą spodziewać. Nie żeby mi to specjalnie przeszkadzało, co prawda spadające w zastraszającym tępię szansę na doprowadzenie pewnej brunetki o sarnich oczach do stanu błogosławionego spadło niemal do zera to jednak wizja gapienia się na jej tyłek w przebieralni i tłumaczenie sobie, że jest lesbijką poprawia moje zesrane do granic możliwości samopoczucie.
Szłam z Kirishimą i Kaminarim, który już pod moją niezwykle dyplomatyczną namową przestał nalegać bym dała się pomacać po cyckach i tłumaczyć mi, że to tylko dwa worki tłuszczu i naprawdę nie stanie się nic złego, jeśli ich dotknie. Podsumowując moją reakcję to próbowałam go delikatnie uszkodzić, ale nasz czerwonowłosy przyjaciel osłonił go własnym ciałem, co z uwagi na quirk chłopaka nie było wielkim poświęceniem. Mój bohaterski strój został trochę zmodyfikowany, były to jednak drobne poprawki polegające na ogólnym zmniejszeniu z uwagi na mój obecny yyy stan? Gdy już dotarliśmy do drzwi męskiej i damskiej przebieralni kumple od razu weszli i coś tam gadali, że zobaczymy się na ringu czy jaki grom, mam to gdzieś, bo to teraz nie ważne. Ważne teraz jest to, że już rozumiem, dlaczego laski nakładają tapetę. Czułam jak moje poliki płoną, czyli jednak jeszcze nie jestem gotowy, gotowa? Ach nie ważne! Na widok roznegliżowanych dziewczyn niemal natychmiast wbiłam wzrok w podłogę, a na moje nieszczęście moje zjawienie się wzbudziło małą sensacje.
— Nareszcie jesteś! Martwiłyśmy się, że nie trafisz! – sympatycznie zaśmiała się Mina.
— Pff, uznajmy że mówisz prawdę. – postarałam się zażartować pomimo tej krępującej sytuacji.
— To twoja szafka! – wskazała Uraraka z miłym uśmiechem.
No dobra Bakugou, szybko się przebierz, nie patrz na nikogo i sobie pójdź. Wyjęłam z szafki materiałowe części mojego kostiumu i zaczęłam się rozbierać. Dziewczyny gadały sobie o jakichś pierdołach, średnio mnie to interesowało jednak w pewnym momencie usłyszałam głos tego gnoja Minety.
— .... prezent od naszych starszych kolegów... – nie do końca słyszałam co on tam mamrocze, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało. Ignorując fakt, że byłam w samej bieliźnie podeszłam do ściany, zza której dobiegał ten wkurwiający głos. Co jak co ale po nim nie można by się spodziewać niczego dobrego i jako jedyna osoba w tym pomieszczeniu będąca w stanie zgnieść go jak karalucha łażącego po podłodze musiałam się tą sprawą zainteresować. No dobra z tym karaluchem to nie do końca prawda, bo w Japonii karaluchy są przeogromne, serio mówię! Normalnie są z trzy razy większe od tych z innych krajów! I to jest główna rola mojego taty w naszej rodzinie, jako że i ja i mama mamy z nimi mały problem to on się nimi zajmuję. Ja zazwyczaj wrzeszczę i rzucam w nie kapciem. Nie zawsze to je zabije, ale jakoś radzić sobie trzeba.
— Co się stało? – zapytała zaniepokojona Momo. Niemal wszystkie poszłyśmy w kierunku, z którego dobiegał pisk Deku.
— Mineta, przestań! Musimy szanować kobiety!
— Oj, nie bądź taki cnotliwy Midoriya. – odparł najwyraźniej bardzo zadowolony karzełek.
— Mineta, tak się nie godzi!
— Pff, kolejny...
Zauważyłam jak Jiro podsłuchuje toczącą się pokój obok rozmowę. Wraz z kolejnym obleśnym słowotokiem fioletowego grymas coraz bardziej zniekształcał drobną twarz dziewczyny.
— Ale jak on chce nas podglądać? – zapytała Uraraka z wyrazem strachu i odrazy wypisanym na pyzatej twarzy.
— Gdzieś tu jest dziura. – mruknęła jeszcze bardziej rozdrażniona Jiro.
— ... pokaż kotku co masz w środ... AŁŁAAAA!!! AAAAAAAA!!!
Nie za bardzo rozumiałam, co tu się odkurwiło do jasnej cholery!?
— Wsadziłam mu słuchawkę w oko. – odparła nasza, yyy, bohaterka niczym najprawdziwszy badass z wysokobudżetowych, amerykańskich filmów akcji.
Po wszystkim Mina zakleiła dziurę gumą do żucia i powróciłyśmy do przebierania się w nasze bohaterskie łaszki.
Na treningu mieliśmy w grupach bawić się w surwiwal co miało nas niby przygotować na wakacyjny obóz czy coś tam z licencją, nie wiem bo nie słuchałam. W tej chwili bardziej interesowało mnie, z kim będę w grupie. Zazwyczaj dobierałam się z Miną, Kirim ekhem znaczy Kirishimą, Pikachou i Taśmą tworząc słynny Bakusquad ale tym razem mieliśmy mieć narzuconą drużynę. Nie chciałam być w drużynie z Mieszańcem, czy tym frajerem Deku. Aizawa przyszedł z telefonem w dłoni i spojrzał na nas zmęczonym wzrokiem. Tak poza tematem to teraz dopiero uświadamiam sobie, że niektórzy moi znajomi są naprawdę atrakcyjni. Nauczyciele też... Nie mówię już o Midnight, której atencja była mi bardzo ekhem przyjemna, ale weźcie takiego Aizawę w garniaku. I uczesanego. I w granicach wypoczęcia. Chociaż tutaj nic nie wiadomo, jakoś wątpię by zarywał nocki na balety. No może na sprawdzanie jakichś testów czy coś ale od praktycznie codziennie wygląda jakby był porządnie skacowany. No ale nie jest, bo nie śmierdzi starą wódą czy coś.
— Pewnie zastanawiacie się na czym konkretnie będzie polegało wasze zadanie i w jakie drużyny was dobiorę. – przerwał moje rozmyślenia wysoki brunet – A więc zaraz ja też się dowiem.
Zaraz, czy on sobie niczego nie przygotował!? Patrzyłam na nauczyciela wpisującego coś w komórkę. Dzisiaj wyglądał wyjątkowo źle. Worki pod oczami były sine zamiast zwyczajnej szarości a oczy jeszcze bardziej przekrwione niż zazwyczaj.
— Midoryia, Asui, Mina, Momo – odparł po pewnym czasie pokazując ekran telefonu. Czy to... jakaś internetowa maszyna losująca? No kurwa...
— Bakugou, Todoroki, Jiro, Mineta – nieźle, silna drużyna. Znaczy pierwsze trzy osoby są silne... Reszty tak średnio słuchałam, bo mało mnie obchodzili i obmyślałam plan na misję. Wiemy, że mamy przeżyć znaczy nie dać się obwinąć taśmą przez innych przegrywów tylko ich nią obkleić i to wyeliminuje ich z gry. No dobra. Teraz może jakieś ćwiczenia oddechowe, mój psycholog mówił że to pomoże mi się skoncentrować i chyba coś chciał jeszcze powiedzieć, ale się powstrzymał. Nie wiem co to mogło być.
Po rozbiegnięciu się po kilku hektarach lasu rozpoczęła się gra. Hmm, ten żart traci całą śmieszność po przetłumaczeniu. No ale nie ważne! Siedzieliśmy w krzakach całą drużyną. Wszystko na razie szło cacy tylko Karzeł i Mieszaniec dziwnie się zachowywali. Jiro nasłuchiwała czy nikt nie nadchodzi i ignorowała dwójkę dziwaków, jeden mroził wzrokiem drugiego który aktualnie posyłał mu przepraszające spojrzenie. Postanowiłam pójść śladem gitarzystki i również wyszukiwałam znaków obecności innych drużyn. Nie wiem dlaczego ale nie czułam naglącej potrzeby wyskoczenia z tych krzaków i sprania na kwaśne jabłko całej klasy. Znaczy nie do końca całej, bo dziewczyny zawsze starałam się traktować ulgowo, bo nie wolno bić dziewczyn, bo to wyjątkowo nieładnie i wszyscy wiemy o co mi chodzi.
— Może się rozdzielimy? – zaproponowałam.
— Taaakkk! - pisnęło małe śmierdzące gówno – Ja pójdę z Bakugou, albo z Jiroooo!
— PLASK! – mocno dałam z liścia zdecydowanie za głośno drącemu japę winogronowi, które chyba bardzo mocno chce zostać czerwonym winem.
— Nie ma mowy, nie puszczę cię z dziewczyną sam na sam do lasu. – warknął Mieszaniec. Muszę przyznać, że gdy jest taki stanowczy to nawe STOP! To przecież Mieszaniec, ogarnij się dziewczyno!
— Taki święty się znalazł. – wymamrotał graniastowłosy.
— Ja nie molestuję kobiet.
— Pff, przecież ja nigdy żadnej nie dotknąłem.
— Bo nie byłeś w stanie.
— Dokładnie, jak gapiłeś mi się pod spódnicę to musiałam ci spuścić
— Patrzył ci się pod spódnicę!? – przerwał mi Todoroki. Wydawał się być naprawdę zirytowanym, jedna z brwi co chwila podnosiła się i opadała, a oczy wydawały się jeszcze większe niż zwykle. Miałam wrażenie, że od upieczenia Minety oddzielała go tylko odraza do jego lewej strony i prawdopodobnie obecność moja i Jiro.
— Ktoś się zbliża na godzinie trzeciej. – drobna dziewczyna przerwała nerwową sytuację.
Uderzona nagłym wzrostem ciśnienia krwi i wyrzutem adrenaliny przygotowałam lekko drżącymi z podniecenia dłońmi taśmę. Welcome in Jackass!
Jak się okazało byliśmy bardzo zgraną drużyną, no może oprócz Minety, którego świadomie poświęciliśmy podczas ataku na drużynę Kirishimy. Był bardzo dobrej jakości przynętą, bardzo głośno krzyczał i bardzo się miotał podczas obklejania taśmą. Mogli mu też usta zakleić, bo jęczał potem że mu ciasno i że się dusi. Myśli on, że kogo to do cholery obchodzi?
Cieszyłam się, że wreszcie był trening w terenie, bo mogłam się wyżyć bez żadnych konsekwencji. Jednak trening na siłowni to nie to samo co takie polowania. U Todorokiego na chwilę wystąpił samozapłon spalający mu kawałek górnej części garderoby, a Mineta prawie się udusił. Ten dzień był piękny, nie żebym jakoś specjalnie się mu przyglądała czy coś. Co to, to nie. Przecież to Mieszaniec, no dobra kogo ja oszukuję?
Wracaliśmy właśnie jako zwycięska trójka z placu rzeźni, no dobra Aizawa nie pozwolił na przesadną brutalność ale i tak było fajnie. Jednak nadgarstki strasznie mnie bolały, nawet bardziej niż zdarzało mi się to przed przemianą w dziewczynę. Jednak nie jestem w stanie stwierdzić czy to przez moją nową płeć, czy przez przerwę w treningu. Używałam mojego quirku głównie do poruszania się, bo silne atakowanie ich nie miało sensu. Najmocniejszym moim atutem podczas tej potyczki była moja zwinność i prędkość z jaką byłam w stanie się poruszać. Chociaż to wszystkie stawy mnie bolały, te w nadgarstkach niemal płonęły żywym ogniem. Wraz z odejściem silnych emocji i adrenaliny zaczęłam kuleć, a ręce coraz bardziej mi drżały. Podtrzymywałam lewą dłonią prawy nadgarstek ale to nie wiele dawało.
— Dobrze się czujesz? – zapytała mnie Jiro patrząc na mnie zmartwionym wzrokiem.
— Niespecjalnie, stawy mnie bolą.
— Pomoc ci jakoś? Recovery girl jest na wyjeździe z trzecioklasistami i musimy sobie w miarę możliwości sami radzić. – wytłumaczył równie zaniepokojony Mieszaniec.
— Nie jest aż tak źle jak to wygląda. – zapewniłam z podważającym moje słowa grymasem.
— Niema mowy abyś szła przez prawie całą szkołę z ciągnącą się nogą. – warknęła brunetka.
— Jiro ma rację. – odparł Todoroki głosem podpowiadającym mi, że zrobi on coś, za co będę bardzo zła.
***
Przepraszam za tak długą nieobecność na tym opowiadaniu ale mam teraz bardzo dużo nauki i nie, dla tych co pewnie zapytają dlaczego ucze się w wakacje, nie mam poprawek ale będę miała w tym roku szkolnym naprawdę dużo roboty i pewnie rozdziały będą pojawiać się raz na miesiąc albo i rzadziej więc z góry przepraszam.
A i reklama ( ͡° ͜ʖ ͡°)
One shot kamijiro i ereri w upośledzinej wersji. To pierwsze polecam, drugie nie koniecznie xD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro