Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

- Ej, myślicie, że McGuire jest hetero?

- Który McGuire? – Spytałam.

- Tobias.

- W sumie to nie wiem... odkąd go znam miał tylko albo aż, nie mnie oceniać, trzy dziewczyny, i wszystkie mówiły, że jest jakiś dziwny. Podobno oczywiście. A czemu pytasz?

- A czemu mogę pytać?! To chyba jasne. Podoba mi się.

To Travis. Mój przyjaciel. Jest gejem. Szczerze nie wyobrażam sobie życia bez niego. Jest lepszy niż niejedna przyjaciółka i ma świetne wyczucie stylu. Jest bezcenny.

- Błagam cię! – Prychnęła blondynka, obrysowując oczy eyelinerem. – Ubiera się w białe koszule, sweterki w prążki i skrojone spodnie. Co może ci się w nim podobać?

A to Avril. Ma imię po tej piosenkarce, Avril Lavigne, na której koncercie poznali się jej rodzice. Nie mam najmniejszego pojęcia, dlaczego się przyjaźnimy, bo jest moim totalnym przeciwieństwem. Ubiera się dość specyficznie, a w piątej klasie większość dzieciaków wołała na nią „emo". No ale co ja mogę? Kocham ją najbardziej na świecie.

Moi przyjaciele zaczęli się kłócić o to, czy Tobias jest wart uwagi Travisa, a ja skupiłam się na malowaniu moich paznokci na pudrowo różowy kolor. Jednak kiedy Av rzuciła się na biednego chłopaka krzycząc „kanapka!" postanowiłam interweniować.

- Hej, dosyć! – Krzyknęłam, usiłując rozdzielić plątaninę ciemnych kończyn mojego przyjaciela i bladych mojej przyjaciółki. – Uspokójcie się, bo póki co najważniejsze są moje paznokcie. Mam nakleić niebieskie kwiatki czy świnie z „Angry Birds"?

- Świnie. – Powiedziała Avril wpychając sobie do buzi jedno z ciasteczek, które dopiero otworzyłam, a już nie było prawie połowy paczki

- Do tego koloru to raczej kwiatki. – Odparł Travis.

- LANA!!!! – Usłyszałam przeraźliwy pisk mojej siostry, a po chwili ośmiolatka wbiegła do pokoju. – Lana, Avra chciała mi wyrwać włosy!

- Czy tylko ja zauważyłam, że to dziecko ma tylko trzy lata, a to taki diabeł wcielony jak moja kuzynka? – Spytała moja, jak zwykle bezpośrednia, przyjaciółka.

- Yuri, błagam cię, uspokój się, przecież cię nie zabiła. A włosów też nie widzę, żeby ci zbytnio ubyło. – Mruknęłam, dmuchając na paznokcie.

Po chwili usłyszałam płacz Lin'a, więc musiałam pójść do jego pokoju. Wcześniej poprosiłam:

- Travis, bądź tak dobry i rozdziel te dwa diabły.

- Czemu nie ja? – Oburzyła się Av.

- Bo ty je pozabijasz, nie starczy ci cierpliwości.

Poszłam do pokoju mojego brata i wyjąwszy go z łóżeczka zaczęłam kołysać. Po chwili Avril wyrosła za moimi plecami.

- Skąd Koreańczycy biorą te imiona?

- Przepraszam, masz coś do naszych imion?

- Niby nie, ale co to za imię dla dziewczyny: Yuri?

- Mi się zawsze podobało.

- Ale czemu nie na przykład Jungkook...?

- Nie wyjeżdżaj mi tu teraz z członkami k-pop'owych zespołów, błagam.

Z całym szacunkiem dla koreańskiej kultury, ale nienawidzę k-pop'u. Z kolei Avi uwielbia ten gatunek równie mocno, jak kocha punk. Dostaję białej gorączki kiedy pisze do mnie o pierwszej w nocy, mówiąc, że nudzi się w oczekiwaniu na premierę nowej piosenki BTS, Blackpink czy czego tam jeszcze ona słucha.

Gdy udało mi się uspokoić Lin'a, wróciłyśmy do mojego pokoju, gdzie Travis grzebał mi w szafie.

- Byłaś beze mnie na zakupach! – Krzyknął oskarżycielskim tonem i porwał mnie na ręce, a następnie odwrócił do góry nogami.

- To tylko ogrodniczki, Travis, błagam, postaw mnie, Travis!!!

Gdy znowu poczułam moją ukochaną ziemię, zapytałam:

- Uspokoiły się?

- Okazało się, że to Yuri sama się o to prosiła, bo zabrała Avrze jej misia i wyrzuciła przez balkon, więc się diablicy dostało.

- Ja ich już nie ogarniam. – Ukryłam twarz w dłoniach. – Wszyscy mi zawsze powtarzali, że jestem najstarsza i muszę się teraz nimi zająć, ale wiem, że zawsze mogłabym zrobić coś lepiej, tylko, że nie dałabym już rady. – Oparłam głowę o ramię przyjaciela.

- Hej, nie mów tak. Ty jesteś Lana Lee i jesteś najlepszą siostrą, jaka mogła się trafić twojemu rodzeństwu. Od śmierci twojej mamy minął dopiero rok, zobaczysz, z czasem będzie coraz lepiej. – Pocieszał mnie Travis.

Wyjrzałam przez okno. Pogoda w Portland jak zwykle nie dopisuje. Nie powiem, żeby mi to przeszkadzało, lubię deszcz i chłodniejszą temperaturę.

- Muszę się zwijać. – Jęknęła Avril podrywając się z podłogi.

- To cię odwiozę, deszcz leje. -Zaproponował ciemnoskóry.

Po chwili moi przyjaciele wyszli, a ja zostałam sama w domu z dwiema zaginionymi córkami Diaboliny, które trzeba zagonić do kąpania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro