Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

obiecajmy sobie coś .

Nie wiem ile tak płakałam ale nie byłam wstanie się uspokoić .

W mojej głowie pojawiały się obrazy tego dnia , niespodziewana wizyta Goblina a zarazem ojca Harego i użycie mojej nowej zdolności na oczach Pita.

Nawet przetoczyła mi się w głowie sytuacja która przed chwilą miała miejsce , nie wiedziałam co o tym myśleć .Zupełnie byłam wypruta z energii , w tym miesiącu zdarzyło się tak wiele .

Zyskałam supermoce pająka , walczyłam z nowymi wrogami , straciłam rodziców i stałam się sierotą . Odkryłam kim jest Spider - man , zostałam adoptowana przez miliardera Tonego Starka tak tego Starka z Avendżers ! , zmieniłam szkołę jak i imię oraz Nazwisko , poznałam przyjaciół Pitera których polubiłam .

Zaprzyjaźniłam się z Avendzersami i teraz ta sprzeczka sprzed chwili , w moim życiu i w tak krótkim czasie zmieniło sie moje całe życie .Czułam się tal bardzo zagubiona też samotna , nie mam się do kogo zwrócić by się wyżalić .

Ja nie chciałam tu zostawać musiałam się przewietrzyć jednak wiedziałam że to nie łatwe zadanie , musiałam spróbować musiałam odwiedzić grub rodziców mimo to się bałam .

Bałam się że jeśli zobaczę nagrobki ten koszmar stanie się żeczywistością , nie myśląc dłużej i rezygnując z tego pomysłu napisałam do Pitera czy chce się spotkać.

Gw- hej Pit wiem że jest późno lecz chciałbyś się spotkać na moście Brooklyńskim?

Po kilku minutach dostałam odpowiedz

Pit- jasne sam chciałem napisać lub zadzwonić jednak bałem się że śpisz .

Gw- dobra to do zobaczenia za niedługo .

Dobra teraz tylko muszę coś wykombinować by tu nie weszli .

- Jarvis ?

- tak panienko?- zapytała sztuczna inteligencja .

- jeśli ktoś będzie chciał wejść powiedz że chce być sama i by nikt tu nie wchodził

- tak jest .

- dziękuje

Założyłam maskę która była na biórku i otworzyłam okno wieżowca , świeże i zimne powietrze opatuliło moją twarz jak i wleciało do pokoju .

Nadal czułam skutki wcześniejszych moich wyczynów i walki jednak zmyłam z mojego umysłu zbędne myśli i uczucia .

Wystrzeliłam pajęczynę w najbliższy wieżowiec i skoczyłam już w nocną panoramę miasta.

Właśnie tego mi było trzeba , poczułam się zrelaksowana . Nie dam się zamknąć tylko dla tego że mam nowe moce które zostają aktywowane emocjami .

Muszę koniecznie wyjaśnić jedynemu najlepszemu przyjacielowi co się stało , to on od samego początku był ze mną i byłam mu winna wyjaśnienia .

Tylko jemu ufałam w pełni a nie jakimś zapyziałym podajżeboże bohaterom od siedmiu boleści .

Gdzie oni byli kiedy zaatakowano moją rodzinę? Gdzie byli gdy zaatakował doktorek ?.

Po kilku minutach dotarłam do celu , byłam zasapana i wszystko mnie bolało .

Zobaczyłam Pita siedzącego na górze mostu .

- Pit- odezwałam się cicho jednak i tak usłyszał , przekręcił głowę w moja stronę .

- Gween !- wstał i zrobił cos czego się nie spodziewałam , złapał mnie za rękę przyciągając do siebie by później mnie przytulić

Tego to się nie spodziewałam czułam jak się czerwienie dzięki bogu że byłam w masce i nie mógł dostrzec mojej miny a raczej twarzy .

Serce zabiło mi mocniej prawie że boleście jednak zdałam sobie sprawę że to nie serce to chłopak gniutł moje żebra .

- ja nie ... Nie mogę oddychać !!!- wysapałam

- przeraszam!- wykrzyczał spanikowany i raptem się odsuną .

Ja syknęłam łapiąc się za bolace miejsca .

- nie to tylko ...- nie zdążyłam bo upadłam na nogi .

- nic ci nie jest ?! - zdją maskę , przykucną i spojrzał na mnie ze zmartwioną miną.

- nie nie - oboje usiedliśmy ze związanymi nogami , patrzeliśmy na panoramę miasta.

- to o czym chciałaś pogadać ? - spojrzał na mnie a ja na niego

- wiesz , chciałam wyjaśnić to co się stało w szkole - nie mogąc na niego patrzeć spojrzałam w dół i zagryzłam wargę.
Czułam się winna tego co się stało.

- wiesz spokojnie nie jestem zły - popatrzyłam na niego zaskoczona .

- n-nie jesteś?- on przytakną i spojrzał w dal .

- rozumiem że chciałaś to zachować dla siebie jednak - na moment przerwał - mogłaś mi powiedzieć , w tedy może bym ci pomógł - znowu odwrócił się w moją stronę.

- to nie tak że nie chciałam- zacisnęłam dłonie w pięśći i spojrzałam na nie które miałam na kolanach - ja chciałam ci powiedzieć , ale Stark kazał mi trzymać buzię na kłódkę - spojrzałam mu w oczy - kazał mi utrzymać to w tajemnicy do puki nie dowie się jak to kontrolować .

- dobra mam pytanie

- wal- odpowiedziałam

- em na sytuacja z przedziurawioną ścianą to - prychną - to nie było przez wynalazek Starka mam rację ?- uśmiechna się lekko , a ja się dołaczyłam .

- tak... Przepraszam że cię okłamałam ale to właśnie w tamtej chwili pierwszy raz użyłam tej nowej zdolności a ty przyszedłeś w ....

- nie odpowiedniej chwili?- dokończył a ja przytaknełam , po czym nie wytrzymaliśmy i zasmieliśmy.Oparłam się głową o jego ramię.

- obiecajmy coś sobie - wyszeptał a ja podniosłam głowę by na niego spojrzeć.- złuszmy sobie obietnice że nie będziemy mieli przed sobą sekretów .

-zgoda - usmiechnelismy się do siebie - dobra skoro mamy być ze sobą szczeży to em - zaczełam bawić się palcami .

- o co chodzi?- miał pytającą minę.

- bo tak naprawdę po tej całej akcji Stark dał mi areszt domowy

- no nie - zrobił plaskacza w czoło , zaśmiał się - jesteś niemożliwa .

- no po tym jak się obudziłam miałam z nim małą sprzeczkę i tak jagby zwiałam - powiedziałam to że skruchą .

- wiesz że teraz będziesz miała więkrze kłopoty ? - zapytał

- wiem ale czułam się jak w więzieniu , po za tym , jak on smiał mi dać kazania ! Nie jest moim ojcem ! - powiedziałam zła.

- wiesz zaprosiłem MJ na bal - widocznie chciał zmienić temat .

- to super - szturchnęłam go w ramię - jest mega miła i najwidoczniej cię lubi .

- a Harry ciebie - zrefektował się .

- chyba żartujesz - w tym momęcie zadzwonił mój telefon .

Zbladłam .

- co jest?- zapytał się chłopak .

- to Harry - pokazałam na telefon on się zaśmiał - ej nie nabijaj się !

- odbierz - zachęcił , przytaknęłam .

- hallo?

- Hej Queen

- no hej co tam ?

- wiesz nie było cię w szkole więc się martwiłem

- oo martwiłes się , to miło.

- tak i chciałem się spytać czy idziesz na bal

- wiesz ja ...

Popatrzyłam się na Pita on dawał mi jakiejś dziwne znaczki rękami ,

- tak a co ?

- eee tak tylko pytałem

- okej

- dobra idziesz z kimś ?

- nie

- wiesz mam takie głupie pytanie chcialabyś isc zemną ?

Wyszczeżyłam oczy

- nie ma mowy nie możesz masz zakaz!- Pit wyszeptał i wymachiwał rękami .

Zmrużyłam oczy i się naburmuszyłam , no nie kolejny co chce mi zabronić robić co chce ! Tak to nie będzie !

- jasne czemu nie to jesteśmy umówieni Harry to do zobaczenia jutro .

- przyjadę po ciebie .

- eee nie nie trzeba zobaczymy się na miejscu narazie

- wporządku pa .

I się rozłączyłam , brunet było widać że był zły .

- no co?- zapytałam się .

- co ? Nie no co ! Tony nigdy się nie zgodzi byś tam poszła ! I ja też nie !

- ej niby czemu ?! - skrzyżowałam ręce na piersi .

- po pierwsze to co zobaczyłem w szkole wnioskuje że kompletnie nie kontrolujesz swojej nowej zdolności , po drugie masz zakaz wychodzenia z wieży a po trzecie możesz zrobić komuś a przede wszystkim sobie krzywdę !- powiedział na jednym wdechu.

- to nie prawda ...no nie licząc drugiego ale ja wiem jak nad tym zapanować .

- ah tak?- uniusł brew do góry .

- tak , ona działa na moje emocje i tylko jak się wkurzę czy coś więc jeśli będę je kobtrować będę kontrolować moc i sprawa załatwiona !- usmiechnęłam się zwycięzko .

- a jak ktoś cię wkurzy ? Chyba nie chcesz wysadzić połowe budynku !

- no ale ja potrafię je kontrolować ! - walnęłam pięsciami o most a z moich rąk eydobyło się kilka iskier elektryczności przez co nastapiło małe spięcie .

- em ups hehe - usmiechnęłam się niewinnie .

- eh własnie o tym mowiłem - wzią moją rękę w swoją - lepiej zostań w wieży do puki tego nie opanusz .

- nie no najpierw Stark a potem ty ! - wkurzyłam się bardziej .

- nie jestem przeciwko tobie ale boje się o ciebie .- wyrwałam mu rękę i wstałam .

- nie potrzebnie Pit , lepiej już będe wracać - powiedziałam smutna .

- no nie pocze...- nie poczekałam tylko wyskoczyłam i wystrzeliłam pajęczyne .

**** Prov Pit****

Nie dokończyłem bo już skoczyła i wystrzeliła pajęczyne , patrzyłem jak się oddala .

Stałem tak jak pacan 5 minut , eh NIE MOGĘ Z TA DZIEWCZYNĄ NO !

Okej mam nadzieję że się podobało jak tak zostawcie gwiazdkę bo to mega motywuje i przepraszam że dawno nie było .

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro