🕸5🕸
W szkole jak zwykle nauczyciele strzelali w uczniów pociskami pracy domowej i masy referatów, bo "Przecież macie weekend...".
Logika dorosłych nie przewiduje jednak, że jeśli wszyscy tak myślą i tak robią, to ten weekend przestaje istnieć.
Na lekcji fizyki, najbardziej znienawidzonego przedmiotu Ivy, zadano im projekt w parach.
Na szczęście, została przydzielona do jednego z najzdolniejszych, jak nie najzdolniejszego ucznia w ich klasie, Petera.
Jej ocena została uratowana, a przy okazji mogła lepiej poznać chłopaka, który wydawał się bardzo miły.
Już na przerwie zagadnęła go odnośnie projektu.
-Hej Peter.
-Cześć Ivy.
-Mamy zrobić razem projekt. Może u mnie w tę sobotę?- zapytała go.
-Brzmi świetnie. Mieszkasz z MJ, tak?- zapytał.
-Tak. Czyli znasz drogę?- upewniła się.
-Jakoś trafię.- zaśmiał się i zamknął swoją szafkę.
Skoro już się umówili, Ivy zajęła się zbieraniem materiałów. Wypożyczyła z biblioteki masę książek, dotyczących prędkości liniowej i innych strasznych bzdetów.
Po szkole ogarnęła swój pokój. Michelle podeszła do projektu z przymrużeniem oka, bo ona i tak znała się na fizyce, a w parze była z Nedem.
-Sprzątasz, jakby miał do ciebie przyjść twój chłopak.- zaśmiała się kuzynka.- Tak bardzo lubisz Petera?
-Co? Nie! Robię miejsce do pracy.- odparła Ivy.
-Ale on przyjdzie dopiero jutro.- upomniała ją MJ.- Znasz go dopiero trzy dni. Ogarnij się laska.
-Ty pewnie też tu przyjdziesz, bo w twoim pokoju i tak będzie bajzel.- odgryzła się szatynka.
-Fakt. Zrób dużo miejsca.- parsknęła śmiechem MJ i wyszła z pokoju.
W sumie Michelle miała rację: Czym ona się tak przejmowała?
Może to dlatego, że nigdy nie zapraszała do siebie znajomych ze szkoły? Stan jej mamy na to nie pozwalał, a teraz była zarówno podekscytowana, jak i zestresowana.
Z rozmyślań wyrwał ją dzwonek telefonu. Na wyświetlaczu znajdowało się zdjęcie jej czarnoskórego przyjaciela z białą czekoladą w rękach.
-Halo?
-Cześć. Miałaś być na szesnastą. Jest dziesięć po.
-Sory! Już lecę! Paaa!
I wystartowała biegiem w stronę siłowni. Po drodze zabrała tylko swoją torbę i wybiegła z domu.
Po piętnastu minutach sprintem, wpadła do wielkiej sali gimnastycznej, zbierając włosy w wysoki kucyk.
-Wybacz, zapomniałam, bo musiałam ogarnąć projekt i...
-Nie tłumacz się. Rozumiem, szkoła. Ja nie mam takich problemów, bo chodzę do sportowej. Ty też byś mogła.- powiedział ciemnoskóry, mierząc ją poważnym spojrzeniem ciemnych oczu.
-Nieee... To nie dla mnie. To pasja, ale raczej nie dałabym rady w szkole sportowej.- odparła spacerując po równoważni.
-Jak uważasz...- westchnął Nel.- Może za rok spróbujesz.
-Na razie, drążek.- dziewczyna zmieniła temat, podciągając się na drążek i zaczynając się bujać.
Po chwili wirowała wokół niego i obracała się na nim, aż przeskoczyła na sąsiedni, który znajdował się znacznie wyżej od poprzedniego.
Nelson z podziwem analizował ruchy koleżanki, pod nosem mamrocząc coś o środku ciężkości. Miał bzika na punkcie gimnastyki i był świetny zarówno w praktyce, jak i w teorii.
Z rozmyślań wyrwało go szybkie i dynamiczne lądowanie dziewczyny.
-Jesteś szybsza ode mnie na drążku.- stwierdził.- Pewnie przez twój krasnali wzrost.- zażartował.
-Ha ha ha. Umiem zwolnić, o to się nie martw.- powiedziała, nacierając ręce magnezją.
Znowu chwyciła drążek i przy silniejszym rozbujaniu się, zrobiła szpagat do góry nogami i odwróciła się w drugą stronę. Powtórzyła tę czynność jeszcze kilka razy, poczym zeskoczyła, robiąc salto.
-"Nie dałabym rady w szkole sportowej."- Nelson przedrzeźniał Ivy przyjacielsko i sam wskoczył na drążek.
Robił dokładne obroty, skakał z drążka na drążek, co było dość trudne przez jego wzrost.
Ivy kiwała głową w podziwie, śledząc ruchy chłopaka. Uwielbiała oglądać gimnastyków, bo łatwiej jej było wizualizować sobie swoje własne figury. A Nelson poruszał się jak zawodowiec.
Po treningu Nel odprowadził Ivy do jej bloku i rozeszli się. Dziewczyna zawsze była pełna pozytywnej energii po treningu i czuła się wolna, oczyszczona. No i trochę spocona.
Dlatego też wzięła szybki prysznic i od razu padła na swoje łóżko. Jonesowie już dawno spali, więc i Ivy zamknęła oczy, odpoczywając przed spotkaniem z Peterem...
Witam
Dawno mnie nie było
No ale tak jak mówiłam, książka ślimak i się nie spieszę
Piszcie czy podobają wam się rozdziały
Macie jakieś podejrzenia co do przyszłości naszych bohaterów?
Miłego czytania
Paa❤
14.08.19
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro