🕸33🕸
Gdy Ivy wróciła świadomość, zaniosła się gwałtownym kaszlem. Czuła ból w płucach i ledwie dała radę się podnieść. Gdy otworzyła mętnie zielone oczy, widziała lekko granatową mgłę.
Czuła się jednak fatalnie, więc w przypływie słabości położyła się, by odetchnąć. Zdziwiło ją tylko, że leży na czymś miękkim.
Gdy obróciła głowę, zobaczyła coś czerwonego. Podniosła się na łokciach i doznała szoku. To był Spider-man! Oparła głowę o Spider-mana!
Podniosła się szybciej niż myślała, jak poparzona, i złapała się za głowę, patrząc na w połowie ściągniętą maskę bohatera.
Upewniwszy się, że jest naprawdę nieprzytomny, nachyliła się nad chłopakiem. Miała w końcu szansę aby dowiedzieć się kim jest jej wróg. Mogła go rozpoznać, łatwiej go dorwać. Wyciągnęła do niego rękę i przejechała palcem po rozchylonych ustach bohatera. Mogła go otruć z taką łatwością. Jego szczęka wskazywała na młody wiek, jego wyraz twarzy wcale nie przypominał tego złośliwego uśmieszku, który często widzała oczami swojej wyobraźni.
Dotarła dłonią do czerwonej maski, która skrywała drugą połowę tajemnicy. Złapała za jej kraniec i pociągnęła delikatnie. Westchnęła cicho.
-Tym razem masz szczęście, bo mnie uratowałeś.- szepnęła.
Założyła mu maskę spowrotem. Nie mogła mu tego teraz zrobić. Była mu dłużna. Tylko po co on ją ratował? Powinien był zostawić ją w wodzie i cieszyć się, że ich plan się powiedzie.
Wzięła walizkę z kontenera i powoli ruszyła w stronę "Księgowości Roba i Reni". Szła wąskimi uliczkami, szajki bandytów uśmiechały się na jej widok. Była aż tak rozpoznawalna?
-Hej, Tox.- ktoś do niej krzyknął.- Dałaś popalić Pajęczakowi?
Ivy obróciła się w ich stronę ze zdziwionym spojrzeniem. Na ich twarzach zagościły paskudne uśmiechy. Ich drwiące spojrzenia lustrowały drobną sylwetkę dziewczyny, wątpiąc w jej siłę i umiejętności.
Poszła dalej z walizką, nie poświęcając im więcej uwagi. Wtedy poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Złapała ją i przerzuciła nad sobą faceta, korzystajac ze swojej zwiększonej siły.
Jej jadowite spojrzenie powędrowało w kierunku reszty opryszków, których miny były teraz straszniejsze, wściekłe.
-Sama wszystko zgarniasz i nie pomagasz tym, którzy nie mają szans z tamtym gówniarzem. Jesteś tak samo zepsuta jak on.- powiedział jeden z nich.
Ivy skrzywiła się, ale po chwili posłała mu uśmiech. Chmura ciemno granatowego dymu położyła całą grupę do snu. Poszła dalej.
Tymczasem Peter obudził się dość zdezorientowany. Nie było z nim Toxine. Później rozejrzał się dookoła, aby sprawdzić czy nic mu nie zrobiła. Nie widział żadnej krwi, dymu czy toksyn. Po chwili też spostrzegł, że jego maska jest nietknięta.
Dźwignął się na nogi i zajrzał do kontenera. Niestety walizki nie było, więc Toxine udało się dorwać to, co chciała.
Wtedy zobaczył na niebie ciemny dym, który napewno nie pochodził z kominów nowojorskich fabryk. Chciał tam pobiec, spróbować przekonać Toxine do zaprzestania kradzieży. Ale kręciło mu się w głowie, nogi mu się trzęsły. Tak bardzo chciało mu się spać. To wszystko przez jej toksyny...
Pete powlókł się do Queens, ostrożnie bujając się na pajęczynie. Gdy wszedł do mieszkania, ciocia May nie miała pytań. Jej bratanek poszedł prosto do łóżka i nawet nie zdejmował kostiumu. Może jednak była to jego piżama...
Ivy tymczasem dotarła do laboratorium doktora Klaina i podała mu walizkę. Nigdy nie zdawała pytań. Nigdy mu nie odmawiała.
-Długo jeszcze to potrwa?- zapytała.
-Jeszcze trochę.- odparł mężczyzna, przeglądając zawartość walizki. Nie odwrócił się do niej. Nic więcej nie dodał.
Ivy wyszła z budynku i poszła w kierunku domu. Całą drogę karciła się za oszczędzenie Spider-mana. Mogła pozbyć się problemu i ułatwić sobie zadanie. Szybciej wróciłaby do normalności. Szybciej zapomniałaby o truciźnie, jaką Toxine była dla jej życia.
Ale nie mogła się do tego zmusić. Bała się go zabić. Bała się go okaleczyć. Bała się odbierania życia i wiedziała, że żałowałaby tego. I jeszcze teraz jej pomógł. Mętlik w jej głowie rósł z każdą chwilą.
🕸🕷🕸🕷🕸🕷🕸🕷🕸🕷🕸🕷🕸🕷
Cześć wszsytkim
Wróciłam, żyję
Niby rozdział niedawno dodałam, ale odtatnio nie zanudzałam was swoją... gadką?
Mam nadzieję, że opowiadanie się rozkręca, podzielcie się wrażeniami
Miłego czytania
Paaaa🕸❤
🕸🕷🕸🕷🕸🕷🕸🕷🕸🕷🕸🕷🕸🕷
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro