🕸29🕸
Nelson był wściekły. No może to za wiele powiedziane, ale miał momentami ochotę udusić Ivy. On się postarał, załatwił jej wystąpienie, a ona nie raczyła się nawet pojawić.
Ciemnoskóry zajął drugie miejsce i szedł w stronę domu, podczas gdy na jego szyi bujał się srebrny medal. Zdawał mu się być dość ciężki.
Nel wszedł do bloku i wybrał się windą na szóste piętro. Mieszkał tam ze swoimi rodzicami, których jednak często nie było w domu. Jego matka była modelką, a ojciec sportowcem. Lekkoatleta był dumny ze swojego syna i często spędzali wieczory na rozmowach przez kamerkę.
Nelson usiadł przy swoim biurku i wysypał z torby książki. Jedyne przedmioty, na których mu zależało, to angielski i matma. Nic więcej nie było mu potrzebne do szczęścia. Oprócz gimnastyki rzecz jasna.
Chłopak próbował skupić się na lekcjach, ale cały czas myślał o Jones, która tak go zawiodła. "Będzie musiała przygotować dobrą wymówkę.": myślał ze złością.
Wtedy usłyszał, jak ktoś otwiera okno. Gdy się odwrócił, zobaczył Toxine, która zbolała upadła na dywan. Nel zamknął okno i zobaczył tam również Spider-mana. Z jednej strony chciał go zawołać, żeby pomóc mu dorwać złoczyńcę, ale wyraz twarzy dziewczyny wzbudził w nim litość.
Zasunął rolety i podszedł do Toxine.
-Nelson?- zapytała, a chłopaka zamurowało.
-Skąd znasz moje imię?- zapytał, chwytając ją za fraki.- Co tu robisz?
-Nie musisz się bać. Nic ci nie zrobię.- położyła dłonie na jego rękach, a jej głos wydał się Nelsonowi znajomy.
-Kim jesteś? Znamy się?- zapytał już spokojniej.
-Nie. Nie kłopocz się.- westchnęła.
Wtedy Rike nie wytrzymał. Zdjął z jej twarzy maskę i natychmiast odsunął się pod ścianę.
-Ivy?! Co?! Jak?!
-Mogę wyjaśnić Nel.- wyciągnęła rękę w stronę przyjaciela.
-TO był ten twój problem?! Jesteś złodziejem i kryminalistą?!
-Proszę cię, mogę wszystko wyjaśnić.-wychrypiała ze zbolałą miną.- Możesz mi tylko podać szklankę wody?
Ivy opowiedziała Nelsonowi o swoim wypadku i o dr. Klainie. Streściła mu też domniemane plany Stark Industries, które chciała za wszelką cenę pokrzyżować. Brunetowi ciężko było w to uwierzyć.
-Ale Avengers już wiele razy nas ocalili. Niby czemu mieliby teraz nam zagrażać?- zapytał.
-A skąd ja mam to wiedzieć? Dr. Klain jest wiarygodny i mi pomógł. Ja mu ufam.- odparła, wytwarzając do szklanki złote lekarstwo, nazwane przez nią Revią.
-Ale mógł kłamać. Facet wie o tobie wszystko, ale ty o nim prawie nic!- Nel oburzył się postawą dziewczyny.
-Wiem, że Stark zrujnował zarówno jego życie, jak i moje. Mamy wspólnego wroga.- odparła, wypijając zawartość szklanki.-I wiem, że najbardziej mogę ufać tobie.
-Żebyś się na tym nie przejechała...-westchnął ciemnoskóry.- W razie czego, możesz na mnie liczyć. Jak zawsze z resztą.- zaśmiał się.
-Mogę tu poczekać, aż Spidey sobie odpuści?- zapytała ciszej.
-Jasne. Tylko następnym razem po prostu mi powiedz.- odparł Nel i podał przyjaciółce jedną ze swoich bluz.
Po paru godzinach Ivy wystarczająco się zregenerowała i, pożegnawszy się z kolegą, wyszła na balkon.
Ostrożnie przemieszczała się w cieniu wieżowców i unikając niepożądanego wzroku Nowojorczyków. Bezpiecznie dotarła na czwarte piętro swojego bloku i weszła do środka przez okno.
Pospiesznie zdjęła i schowała swój kostium na dnie szafy i udała się do łazienki, by wziąć kąpiel.
Gdy wyszła, wpadła na MJ.
-Gdzie ty byłaś?- zapytała kuzynka z ciekawością.
-Z Nelsonem. Nie udało mi się na tym konkursie. Zestresowałam się no i stwierdzili, że jestem amatorką.- westchnęła IJ z udawanym rozczarowaniem.
-Przykro mi. Następnym razem ci się uda. O ile będzie następny raz.- parsknęła Michelle.
Dziewczyny skoczyły do kuchni, aby zjeść kolację. Na widok kanapek z serem Ivy przypomniała sobie, że nie jadła nic od śniadania.
Gdy już obie dziewczyny się nagadały i najadły, poszły do swoich pokoi. O ile MJ siedziała jeszcze kilka godzin na forach dyskusyjnych, Ivy zwyczajnie padła, zmęczona wszystkim, co spotkało ją tamtego dnia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro