Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🕸24🕸

Po około pół godziny w porcie pojawił się Happy, ubrany w spodnie do garnituru i górę od piżamy.

Peter uśmiechnął się do niego i podszedł małymi kroczkami.

-Młody! Nic ci nie jest? Kto ci tak podarł kostium?!- wypytywał kierowca.

-To sprawka Toxine. Sparaliżowała mnie. Nie sądziłem, że tak też potrafi. Trudno ją rozgryźć.-westchnął chłopak.

Happy pomógł Peterowi dojść do samochodu i posadził z tyłu, by ten mógł się położyć.

-Jedziemy do siedziby Avengers. I tak Tony musi naprawić twój kostium.- zawiadomił Hogan i ruszyli w drogę.

Tymczasem Petera zaczęło puszczać jego pseudo-znieczulenie i mógł już nieco swobodniej poruszać rękoma i nogami. Cała droga minęła mu na rozmyślaniu i planowaniu jak pokonać Toxine.

Siedziba mścicieli jak zwykle robiła na młodym superbohaterze wrażenie. Będąc tam dostawał świra i od razu zapomniał, że ma zepsuty kostium, czy że nadal nie może się uśmiechać.

W jednym z licznych okien widać było gabinet pana Starka, gdzie Peter miał nadzieję trafić. Był jego wieeeeelkim fanem, a wspomniany wcześniej miliarder był patronem chłopaka. On stworzył i tylko on mógł naprawić jego kostium.

Było już późno, więc na korytarzach nikogo nie było. Happy wpuścił Parkera do świata Tony'ego i stanął przy drzwiach.

-Czyli przestałeś szanować mój kostiu?- zapytał Tony, nie patrząc nawet na gościa.

-Dobry wieczór. To nie tak Panie Stark. Ja uwielbiam pana i pański kostium. Po prostu...

-Po prostu wyglądasz, jakbyś wpadł pod kombajn.- westchnął mężczyzna i wytarł ręce ze smaru.- Masz aż takie problemy w Queens? Wysłać kogoś do pomocy? Mark 187 jest...

-Nie, nie, nie. Dziękuję Panie Stark, ale nie potrzebuję pomocy pańskiej... zbroi. Chciałbym poradzić sobie z tym sam, jeśli to panu nie przeszkadza.- odparł z zakłopotaniem, drapiąc się po karku.

-Jak chcesz dzieciaku. Dawaj ten kostium, nie mam całego wieczoru.- powiedział, odchodząc od stołu, na którym spoczywał Mark 219.

-Ale... nie mam innych ubrań. Tylko ja mam deja vu?

-Happy, daj mu... coś.- Tony machnął niedbale ręką.- Możesz coś gwizdnąć od Steve'a. Zawsze lubi się poświęcać w "szlachetnej" sprawie.

Tak oto Peter wylądował w ubraniach Kapitana Ameryki, które były na niego widocznie za duże. Tony z pomocą Jarvisa załatał ślady po szponach Toxine, wyraźnie cały czas pogrążony w myślach.

-Co tam się u was dzieje, dzieciaku? Trochę mały ten kombajn.- odezwał się w końcu geniusz do chłopaka, który siedział na krześle przy drzwiach.

-Nic wielkiego. Pewien wybryk natury, ale poradzę sobie. Z Vulture'em dałem sobie radę.- zapewniał chłopak. Właśnie dlatego Tony się martwił.

-I tak będę miał na ciebie oko. Nie waż mi się zepsuć kostiumu do reszty, rozumiemy się?- Stark rzucił szatynowi złożony kostium.- Odwieź go do domu, Happy.

Hogan wyprowadził Petera z budynku i wyruszyli w drogę powrotną do Queens. Peter z jednej strony wydawał się zadowolony ze spotkania ze swoim idolem, ale na jego twarzy malował się pewien grymas goryczy.

-Co się stało, młody? Twarzy nie czujesz, że się tak marszczysz?- zapytał Happy, chcąc rozluźnić atmosferę.

-On mi nie ufa.- odburknął, teraz już patrząc poważnie na wspólnika.- Pan Stark we mnie nie wierzy. Myśli, że nie poradzę sobie, bo miałem odrobinkę podrapany kostium.

-Odrobinkę? Pokonanie tej...

-Toxine.

-Dzięki. Toxine, to nie będzie kaszka z mleczkiem. Z tego co słyszałem ostatnio, jest naprawdę niebezpieczna i precyzyjna, jak na złodzieja.- stwierdził Happy.-Tony ci ufa, ale sam się boi. Możesz go poprosić o pomoc, żeby ulżyć jemu, a nie sobie.

Peter myślał nad tymi słowami jeszcze w swoim łóżku. Słyszał, jak ciocia May dziękuję Happy'emu za zajęcie się nim. Martwiła się, w sumie podobnie jak Tony. Może warto było skorzystać z pomocy. Chociaż dla tych, którzy naprawdę się martwią.



🕸🕷🕸🕷🕸🕷🕸🕷🕸🕷🕸🕷🕸🕷
Przepraszam, że ten rozdział jest krótki ale ostatnio moja wena jest na zdychu
Wybaczcie
Postaram się wrzucić coś ekstra w weekend
Paaaa❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro