🕸2🕸
Auto zatrzymało się pod jedym z niższych bloków w Queens. Miał na oko siedem pięter, a z prawej strony budynku ciągnęły się długie, zielone schody pożarowe.
Benedict Jones, wujek Ivy, wyjął z bagażnika jej niedużą torbę i otworzył jej drzwi.
Zaprowadził ją do środka, a później na szczęście pokazał jej windę. Pojechali na czwarte piętro, gdzie znajdowało się mieszkanie Jones'ów.
Wujek Ben od razu przywitał się z ciocią Amy. Ta krzątała się w kuchni, jednocześnie rozmawiając przez telefon. Jednak od razu, gdy zobaczyła Ivy, przerwała rozmowę i przytuliła ją.
-Jak minęła podróż?- zapytała.
-Dobrze.- odparła, przytłoczona nagłą zmianą środowiska.
-Bardzo mi przykro z powodu Jenny. Pamiętaj, że jesteśmy tu też dla ciebie.- mówiła Amanda, prawie tak kojącym głosem jak zmarła mama Ivy.
-Wiem. Ale nie martwcie się o mnie. Po roku już się z tym pogodziłam.- odparła.
-Siema, IJ.- w korytarzu pojawiła się Michelle, kuzynka Ivy.
-Co?- zapytała zdziwiona szatynka.
-Myślałam, że zabrzmi to lepiej.- zaśmiała się i potrząsnęła rękę kuzynki.
-Dobrze cię widzieć MJ.-odparła zadowolona Ivy.
-Dobra, pokażę ci twój pokój.
Dziewczyny pobiegły wgłąb korytarza. Po chwili weszły do niedużego, granatowego pokoju z ciemnymi, drewnianymi meblami. Było w nim dość duże okno nad łóżkiem, ustawionym wzdłuż ściany. Szafa była obszerna, a zaraz nad biurkiem wisiały dwie półki na książki. A przynajmniej w teorii.
MJ usiadła na łóżku z czarno-białą pościelą i poklepała kołdrę. Ivy usiadła obok niej.
-Jak coś to mi też możesz mówić, jeśli czegoś potrzebujesz.- powiedziała z uśmiechem.
-Okej, ale bez niańkowania.- odparła Ivy.
-Ma się rozumieć. Cieszę się, że z nami mieszkasz.- MJ nie umiała zamaskować swojej radości.- Musisz poznać moich przyjaciół.
-To ty masz przyjaciół?- zapytała zaczepnie zielonooka.
-A no mam.- odpowiedziała Michelle żartobliwie.
Później Ivy rozpakowała się z pomocą MJ i urządziły trochę jej mały pokoik.
Było całkiem wcześnie, więc po obiedzie wybrały się na zakupy. Ivy kupiła trochę więcej ubrań, bo niewiele ze sobą wzięła, ale najwięcej czasu spędziły w sklepie sportowym.
Ivy była bardzo zdolną gimnastyczką i koniecznie musiała wybrać sobie dobrą matę do ćwiczeń i rozciągania się. Po niecałej godzinie narzekania MJ, Ivy w końcu wybrała.
Zielona i wytrzymała, łatwa do spakowania, żeby nie zajmować dużo miejsca. Był też na niej subtelny, kwiatowy wzór, który powinien pasować do jej pokoju.
Później MJ zabrała Ivy do kawiarni, gdzie opowiadała jej o mieście i szkole. Wszystko super, fajnie i ekstra, aż kuzynka wspomniała o NIM.
-Kto?
-Spider-man. Taki bohater, który działa w Nowym Jorku.
-I kim on jest? Jakiś znajomy Avengers?
-Można tak powiedzieć. Może będziesz mieć szczęście i go dzisiaj zobaczymy?
-Jasne, musiałoby się stać coś złego. Wolę o nim słuchać. Opowiedz mi coś więcej.
Michelle streściła Ivy to, co wiedziała o miejscowym pajęczaku, a nowa Jones była wręcz zafascynowana bohaterem. Miły początek pobytu w wielkim mieście? Nie na długo.
11.06.19.
28.07.19 edit 1
Witam
Akcja na razie stoi w miejscu
Mam nadzieję, że początek się wam podoba
Miłego czytania
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro