Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🕸17🕸

Ivy wyszła na dwór, uważając, żeby nikogo nie obudzić. W świetle latarni zobaczyła doktora, opierającego się o swojego starego fiata.

-Co się stało?- zapytała, krzyżując ręce. Było jej zimno.

-Rozpoczynamy trening. Nie masz pojęcia co się z tobą dzieje, Ivony, ale od dzisiaj będziesz panią swojego ciała.- powiedział dumnie i otworzył drzwi samochodu.

Ivy z uśmiechem wpakowała się na fotel pasażera i zapięła pasy. Robert nacisnąć gaz i z głośnym klekotem i piskiem starych opon pojechali do nowego laboratorium dr. Klaina.

-Doktorze?- zapytała dziewczyna po kilku minutach jazdy.

-Co się stało, Ivony?- odparł, nie spuszczając wzroku z jezdni.

-Ostatnio miałam atak tej mojej mocy. Te wszystkie toksyny... one chyba mnie zatruły.- powiedziała, zasuwając zamek swojej bluzy, czuła się nieswojo.

-Nie kożystałaś z mocy od naszego ostatniego spotkania, prawda?- gdy pokiwała głową, kontynuował.- Toksyny z czasem zbierają się w twoim ciele, więc musisz się ich pozbywać. Nie są w stanie cię zatruć, ale zalegają.

-Rozumiem... Więc muszę korzystać z tej... "mocy"?

-Naturalnie. Bez obaw, dzisiaj zaczniemy teorię i spróbujemy coś wytworzyć

Jechali dalej w milczeniu. W sumie nie zajęło im to długo. Kryjówka Klaina znajdowała się jakieś pół godziny drogi z bloku Ivy, więc mogła spokojnie wpadać tam piechotą.

Weszli do środka. Pomieszczenie wyglądało jak zwykłe biuro z licznymi szafkami, półkami i dwoma biurkami. To wszystko sprawiało, że nie tylko było tam wystarczająco tłoczno, to jeszcze drzwi po drugiej stronie pokoju wydawały się zupełnie niepozorne.

Doktor otworzył przed Ivy drzwi i wpuścił do prawdziwego laboratorium. Tam już pachniało chemią i sterylną czystością. Usiedli przy białym stoliku, obok którego stała biała tablica z kilkoma markerami. Zaczął się wykład.

Ivy musiała przyswoić wiele ciekawych informacji, ale my musimy znać tylko fakty. Jej organizm przyswoił masę toksyn, które zmodyfikowały jej DNA. Dzięki temu na jej dłoniach, ustach i w innych miejscach powstały dodatkowe gruczoły. Przez nie mogła wydzielać różne substancje, które w praktyce składały się głównie z komórek jej ciała i zmodyfikowanego DNA, które miało wieeeele różnych funkcji.

Po wstępnych badaniach krwi, którą nie wiadomo kiedy Robert pobrał od Ivy, mógł wyodrębnić i zsyntezować sztucznie odrobinę substancji, które Jones mogła wytwarzać.

-No dobrze. Na razie tylko kilka z nich.- odparł i postawił na stole trzy probówki.- Pierwsza z nich...- podał Ivy jedną, wypełnioną czymś bezbarwnym.- to żrący kwas, który, jak mniemam, sprawił ci już kilka problemów. Na ciebie te substancje nie działają, ponieważ mają budowę podobną do twojego ciała. Jesteś w stanie je spokojnie neutralizować.

Ivy pokiwała głową. Na razie wszystko wydawało się proste.

-Ta...- podał jej probówkę, której zawartość również była bezbarwna i kazał jej odkręcić korek. Pachniała konwaliami.- powoduje duszności.- i zakaszlał, kiedy tylko aromat trafił do jego nozdrzy.

-Czyli tylko ja jestem odporna.- upewniała się.- Tylko na swoje toksyny?

-Nie...- kaszlnął jeszcze raz.- Niektóre leki też mogą być dla ciebie za słabe. Jeśli będziesz potrzebować lekarstw, idziesz do mnie.

Kiwnęła głową już nie wiadomo który raz tego dnia (albo raczej nocy) i wskazała na ostatnią probówkę. Również była bezbarwna.

-A w tej co jest?

-Tutaj, moja droga, jest twój osobisty paralizator. Wystarczy solidny wdech lub drobna, zatruta rana, a twój cel leży przez najbliższe dwie godziny bez czucia.- doktor wyraźnie uśmiechnął się, podając jej odkręconą buteleczkę, a sam zakrył sobie nos chusteczką.

Zapach był słodki. Gdyby cukier miał zapach, byłby właśnie taki. Paraliż, tak?

-Te substancje nie mają żadnych, no nie wiem, nazw?- zapytała, maczając palec w płynie.

-Nie, nie uważałem tego za potrzebne.- odparł doktor.- Jeśli ułatwi ci to naukę, możesz je ponazywać jak tylko chcesz. Ale na razie skupmy się na wytwarzaniu ich.

I się zaczęło. Pierwszy, kwas, Ivy wytworzyła bez większych problemów. Miała z nim kontakt przez cały dzień, więc nie trudno było jej się z nim oswoić. Kolejny, który nazwała Lungbreaker, był już trudniejszy. Mimo to, około drugiej rano udało jej się. Niestety Numbera nie dała rady zsyntezować tej nocy, bo musiała wracać do domu.

Zardzewiały fiat odwiódł ją pod blok, a do swojego pokoju dostała się po schodach pożarowych. Przypomniała sobie jeszcze jedną rozmowę, jaką przeprowadziła z doktorem, zanim ją odstawił do domu:

-Po co mam się tego uczyć? Ja chcę się pozbyć tego przekleństwa.- westchnęła, nie mogąc wycisnąć z siebie ani kropelki Numbera.

-Wyleczę cię, ale musimy najpierw zebrać odpowiednie materiały na neutralizator.- powiedział, grzebiąc w komputerze.- A w tym musisz mi pomóc, wykorzystując tę zdolność. Niestety jestem ścigany, więc musimy posunąć się do kradzieży.

Kradzież była warunkiem jej normalności. Była warunkiem, który skłonna była zaakceptować. Jeśli to pomoże również powstrzymać Stark Industries przed używaniem i testowaniem ich broni biologicznej, zamierzała być najlepszym złodziejem w Nowym Jorku. Złoczyńcą, przeciw pseudo-bohaterom.


Witam❤
Jak podoba wam się nowa moc Ivy? Prawdę mówiąc kilka osób mówiło mi, że pomysł jest słaby
Ale trudno
i tak mam zajawkę
Mam nadzieję, że chociaż wam się podoba
Miłego czytania
Paaaa🕷

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro