8
Było to dość dziwne ale, pierwszą myślą, gdy poczuł na szyi chłód metalu i świeżo naostrzony czubek wbijające się mu w grdykę, było "Świetna broń!". Najwyraźniej dusza dziecka kowala odezwała się w nim, ale jak miał zareagować widząc piękny miecz błyszczący w świetle słońca, o głowni z prostokątnymi wgłębianiami gotowymi zapełnić się krwią, o prostym lekko zaokrąglonym na końcu jelcu i trzonie ze zdobieniem przypominającym łuski gada z zaokrągloną głowicą z symbolem Unii*?(By the way, to zdanie wyszło mi tak strasznie długie, mam nadzieję że jest chociaż zrozumiałe.)
Każdy szanujący się obywatel Ameryki słyszał o wojnie secesyjnej, a gdyby nie zwycięstwo Północy, tacy jak on, byliby niewolnikami. Miecze artyleryjskie będące poza karabinami i szablami główną bronią tamtej wojny, można było zobaczyć jedynie w muzeach, może w prywatnych kolekcjonerskich zbiorach, a jemu ta broń właśnie odbierała możliwość normalnego oddychania. Fanatyk byłby zachwycony, a jako że Leo odzyskał możliwość logicznego myślenia wydał z siebie jedynie.
-Błagam nie zabijaj!- o wiele wyżej i mniej męsko niżby chciał.
Zadziałało jednak i nie czuł już nacisku śmiercionośnej broni, zamiast tego usłyszał.
-Valdez?- spytała wyraźnie zaskoczona szatynka- Co ty robisz w krzakach?!
Wyprostował się wciąż stojąc po pas w krzakach, położył dłonie zaciśnięte w pięści na biodrach, szybko strzepnął z włosów liście i powrócił do poprzedniej pozycji. Zaraz za nim wstali także Piper i Jason. Głupio było mu się przyznać że zgubił Buforda, zwłaszcza że ruchomy stolik uciekł z jego winy.
Udało mu się przekonać Harleya aby pozwolił mu jeszcze przeczyścić Buforda, chłopiec niechętnie go puścił a by nie kazać mu czekać pośpieszył się z tym i bardzo nieodpowiedzialnie umył stolik Ajaxem.
Ajaxem!
Buford nienawidzi Ajaxu!
Co za tym idzie uciekł co najmniej zniesmaczony z częścią którą miał w szufladzie, a której brak za niespełna czterdzieści minut wysadzi cały las!
Spaprał i najbardziej ze wszystkich osób bał się o tym powiedzieć jej! Chciał jej zaimponować, ich wcześniejsze rozmowy tyczyły się głównie budowy, a dzisiaj gdy obydwoje zostali wywaleni z bunkra na przymusowy "urlop" gadali normalnie! Przecież była obecna gdy przywracał Buforda do życia, powiedział jej aby pochwalić się swoją więzią z maszynami że "Buford toleruje jedynie cytrynowe Pronto z ekstra nawilżaniem.".
Była świadoma że nienawidził Ajaxu, a jak się dowie, nawet nie chciał sobie wyobrażać co się stanie gdy pozna prawdę.
-Co wszyscy robicie w krzakach?- dodała wyraźnie skołowana gdy wszyscy stanęli już na nogi.
-Podziwiamy tutejszą faunę i florę!- wypruł zanim reszta przypadkiem go wyda, nie wiedział czy powiedzieliby jej czy nie.- Dzieci Demeter wiele dobrego o niej opowiadały! A tu!- schylił się i złapał w dwa palce pierwsze lepsze stworzonko załatwiające swoje sprawy w ściółce.- Wspaniały okaz błonkówki!
-Valdez- zaczęła z rozbawionym uśmiechem, był naprawdę ładny- Użycie profesjonalnej terminologii nie zmieni faktu że trzymasz mrówkę.
-To po prostu ty nie doceniasz jej niezwykłości!- brnął w zaparte rozbawiając ją jeszcze bardziej. Może miał szansę? Jednak jeżeli dowie się o jego skusze? Pewnie nic wielkiego, ale bardzo zależało mu na jej aprobacie, mieli podobne zainteresowanie, jej trochę szersze, ciekawiło ją więcej rzeczy, ale mieli wspólne cechy, a to jest najważniejsze w relacjach między ludzkich! Dogadywać się i spędzać razem czas.
Wtedy go dostrzegł.
Bufor przebierając trzema zdobionymi nogami maszerował przez drugi koniec polany, liczył że w grzeczny sposób zbyją srebrnooką i odnajdą go ale gdy Piper wydała z siebie ciche "Tam jest!" ich tajemnicę szlak trafił.
Dziewczyna odwróciła się we wskazanym kierunku i ze zdziwieniem zarejestrowała dwie ginące za krzakami nogi po drugiej stronie pustej przestrzeni. Odwróciła się ze zdziwieniem z powrotem do niego i lekko oskarżycielsko rzuciła.
-Taka Fauna też was interesuje? Co tu robi Buford?!
-Wyprowadzamy go na spacer?- zasugerował Jason choć brzmiało to raczej jak pytanie, najwyraźniej zdał sobie sprawę że córka Ateny, jest w gronie osób które miały się nie dowiedzieć.
-Wszystko wyjaśnię!- wypalił Latynos, więcej kłamstw jedynie bardziej by go pogrążyło, a teraz przynajmniej ma szansę to naprostować, za perfidne kłamstwo byłaby chyba bardziej zła niż za przypadkowe rozgniewanie stolika. Inna sprawa że kłamstwo nie wysadzi niczego w powietrze.
-Czek...-Ewidentną i wyczuwalną w głosie reprymendę przytłumiło nagłe zaniepokojenie. Zamilkła gwałtownie i obróciła się na pięcie w kierunku w którym zniknął Bufford, sam zaczął nasłuchiwać i dosłyszał głosy i chichoty, co najmniej niepokojące. Pamiętając słowa Jasona, jakoby nikt tu nie przychodził z powodu złego omenu, najwidoczniej po za hiszpanką. Może klątwa pola bitwy uruchamia się gdy na jej terenie znajduje się więcej niż jedna osoba.
Lekko spanikowany złapał za rękę szatynkę i blondyna, pociągnął ich w stronę kamieni, na szczęście zaskoczony Grace pochwycił dłoń swojej dziewczyny i wszyscy znaleźli się w ukryciu, jedyną która nie kwestionowała jego czynu była siedemnastolatka która także posłyszała niepokojący dźwięk. Pozostali próbowali o coś spytać, lecz szybko ich uciszył.
Chichoty stawały się co raz głośniejsze a Leonowi co raz bardziej wydawały się one co najmniej psychopatyczne.
Hiszpanka położyła dłoń na nadgarstku a konkretnie zawieszce w kształcie miecza na bransoletce, najwyraźniej działała ona jak moneta Jasona a w środku krył się jej miecz.
Pociągnęła za przywieszkę a broń urosła w jej dłoniach, dopiero teraz zobaczył że na dolnej części głowicy wygrawerowane jest słowo "IBIS"*
Nie kojarzył tego słówka, ale zignorował je na rzecz zbliżających się co raz bardziej przeraźliwych śmiechów osoby na pewno co najmniej niespełna rozumu i niebezpiecznej.
***
* Ten miecz Leo miał na myśli. Jest to Miecz Artyleryjski, jedna z głównych broni wojny secesyjnej, po stronie Unii. Jak wiadomo z końcówki Zagubionego herosa i ze znaku Ateny a konkretnie wizyty w forcie Sumter, Obóz herosów stał po stronię Północy, przeciwko niewolnictwu, Rzymianie w tamtym czasie je jak najbardziej pochwalali.
Ten miecz został Alex, z jej czasów, a dzięki pomocy Dedala, został sprytnie ukryty w zawieszce bransoletki
(śliczny co nie? :3 )
Tu, jakby ktoś nie rozumiał słownictwa użytego by opisać miecz, a jeśli chcecie, możecie sobie pobrać i używać, jakbyście potrzebowali opisać taki wygląd miecza, lub w opisie walki. Wolne do użytku, nikt mnie nigdy nie uczył budowy bronią i zawodowego słownictwa i gdyby nie to, nazywałabym głownie po prostu ostrzem, co nie sprawia oczywiście że opis jest gorszy, po prostu miło jest moim zdaniem mieć taką wiedzę i szeroki zasób słownictwa.
*"IBIS"- Po łacinie "Sowa" jest to nazwa miecza Alexandry. Sprawdzałam znaczenie różnych słów po hiszpańsku, grece i łacinie i to spodobało mi się najbardziej, więc proszę nie kwestionujcie, czemu łacina dla greckiej półbogini.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro