Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XXXVII

Oczami Adriana

Minął kolejny miesiąc. Była połowa czerwca, a ja widziałem się z Melką tylko raz, tydzień po tym, jak Karola urodziła córkę. Chodziłem wiecznie sfrustrowany, bo jakoś nie przemyślałem tego, jak będzie teraz wyglądać nasze życie. Każdy weekend spędzam na koncertach z chłopakami, a Mela?

Mela jest wiecznie zabiegana. Czasem się zastanawiam, jak ona to wszystko ogarnia. Ostatnie poprawki licencjatu, końcowe egzaminy i w dodatku został jej niecały miesiąc do obrony. W tym wszystkim znajduje czas na spotkania z dziewczynami i małą Tosią, a czasem jeszcze siedzi u mamy w restauracji, no i najważniejsze... ma próby z nowym zespołem.

Razem z Borysem skompletowali zespół muzyków. Sami faceci. Nie myślałem, że to powiem, ale cieszę się, że na perkusji gra Kamil, bo wiem, że ma na nią oko i przy okazji na tych kolesi. Nawet jeśli mam świadomość tego, że sam kiedyś coś do niej czuł.

 Odpowiesz mi, czy dalej będziesz milczał jak zaklęty?  usłyszałem po swojej prawej stronie zirytowany głos Igora.

 Co?  odburknąłem.

 Ogarnij się człowieku  zaczął.  Zachowujesz się jak irytujący dupek. Nie reagujesz na nic, co do ciebie mówię, wiecznie łazisz zamyślony i wkurzony na cały świat. Czego ty się spodziewałeś? Myślałem, że zdajesz sobie sprawę z tego, że ona naprawdę będzie sławna.

 Oczywiście, że doskonale to wiedziałem, ale nie myślałem, że to będzie takie trudne  westchnąłem. Nie patrzyłem w jego stronę, tylko skupiałem na drodze.

 Musisz się pogodzić z faktem, że twoja ukochana niedługo będzie grała własne koncerty i nic na to nie poradzisz. Powinieneś się cieszyć i ją wspierać, a nie fochasz się na cały świat, jak rozkapryszone dziecko. Tylko spróbuj jej robić jakieś wyrzuty sumienia, to wtedy już nie będę taki miły.

 Zejdź już ze mnie  odpowiedziałem.  Nie jest mi łatwo z myślą, że kręci się wokół niej tyle facetów, a ja ją widuję raz w miesiącu, rozumiesz?

 Ciesz się, że widujesz ją raz w miesiącu, bo jak ona zacznie koncertować, to może być ciężko  skwitował.

 Lubisz mnie dobijać? Podobno, nie kopie się leżącego  powiedziałem zirytowany.

 Odpowiedz mi na pytanie, tylko szczerze. Czy pomyślałeś chociaż raz o tym, jak czuje się z tą sytuacją Mela? Czy wiecznie myślisz tylko o tym, jak tobie jest źle?

Cisza. Nie odpowiedziałem. Dlaczego ten blondas zawsze musi mieć rację? Co ze mnie za facet? Ani razu nie pomyślałem o tym, że jej też jest z tym ciężko. W dodatku dla niej to wszystko jest nowe, a dla mnie to normalna część życia.

 No właśnie, Adi  zaczął.  Warto czasem przestać być egoistą  zakończył i odwrócił się w stronę okna.

Przez resztę drogi zamieniliśmy tylko kilka, niezbędnych zdań. Igor wiedział, że musiałem się zastanowić nad jego słowami. To właśnie on najczęściej uświadamiał mi, jakim potrafię być samolubnym idiotą.

Miałem plan, żeby jutro z rana wybrać się do Melki, bo to była jedyna niedziela w czerwcu, kiedy nie graliśmy żadnego koncertu, a z Bydgoszczy do Torunia jest niecała godzina drogi. Oczywiście miała to być niespodzianka. Tęskniłem za nią do tego stopnia, że gdybym tylko ją zobaczył, rzuciłbym się na nią, jak wygłodniałe zwierzę. Ta tęsknota mnie wykańczała. I tu nawet nie chodzi o seks, ja po prostu potrzebowałem jej zapachu, dotyku, głosu...

Ekipa Fabryki Lloyda w Bydgoszczy przywitała nas w świetnych humorach. Okazało się, że właściciele są wielkimi fanami chłopaków, więc po rozstawieniu sprzętu i próbie nagłośnienia, spędziliśmy czas na rozmowie.

Zbliżała się godzina dziewiętnasta i widownia zaczęła schodzić się na salę. Stanowisko Radka i moje ulokowane było w rogu, więc w tych ciemnościach nikt nas nie mógł dostrzec, za to my doskonale widzieliśmy scenę. Koncert się rozpoczął. Wszystko szło dobrze. Igor dał jakieś przemówienie, po którym nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać... ze śmiechu. Potem, zagrali kilka utworów i znowu przerwa na jego gadanie.

 Kochani, mamy dzisiaj na koncercie gościa specjalnego. To osoba, która tchnęła we mnie jeszcze więcej energii i sprawiła, że mój muzyczny świat stał się piękniejszy. Przed państwem, moja bratnia, muzyczna dusza, Amelia Pokorska  widownia zaczęła krzyczeć i bić brawa, a ja zdębiałem.

Wyszła na scenę. Ubrana była w prążkowaną, beżową i dopasowaną sukienkę, na długi rękaw, sięgającą jej przed kolano. Dekolt w serek, idealnie podkreślał kształt jej piersi i zaczynałem mieć naprawdę nieczyste myśli. Na nogach założone miała białe trampki. Jej rozpuszczone, kręcone włosy opadały na ramiona, a w świetle tych reflektorów wyglądała jak anioł. Mój anioł.

Co ona tu robiła? Dlaczego nikt mi nic nie powiedział? Spojrzałem zszokowany na Radka, któremu uśmiech nie schodził z twarzy. Oni wszyscy wiedzieli, a ja jedyny nie byłem wtajemniczony. Już się nie mogłem doczekać, aż usłyszę jej głos, a potem po prostu nie wypuszczę z moich ramion. Nieźle to sobie z Igorem wykombinowali.

 Hej, kochani. Bardzo się ciesze, że mogę dla was dzisiaj zaśpiewać  odpowiedziała radośnie.  Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić. Jeśli ktoś zna ten utwór, to zachęcamy do śpiewania razem z nami  powiedziała i spojrzała w moją stronę, posyłając uśmiech.

Ta kobieta nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. To nagłe gorąco, które poczułem podczas jej spojrzenia, wypalało mnie od środka. Tak bardzo jej pragnąłem, że ostatkiem sił powstrzymałem się od wtargnięcia na scenę, zarzucenia jej sobie na plecy i wybiegnięcia jak najdalej stąd.

Zaczęła śpiewać, a ja czułem jej głos w każdym nerwie w moim ciele. Siedzieli wraz z Igorem przy elektrycznym pianinie, przodem do sceny. Zagrali Spójrz oraz Jedność dusz, a ludzie śpiewali razem z nimi. Serio. Ona sama w to nie wierzyła, bo z szerokim uśmiechem na twarzy wpatrywała się w publiczność. Z daleka widziałem te iskierki szczęścia w jej oczach. Była w swoim żywiole i pragnąłem widzieć ją taką codziennie.

 Byliście wspaniali, dziękuję!  krzyknęła w trochę publiczności.

 To była Melka!  krzyknął uradowany Igor.  Dziękuję  powiedział do niej i się przytulili. Widziałem, że szepcze jej coś do ucha, a jej uśmiech staje się jeszcze szerszy.  Jeszcze raz wielkie brawa. Już niebawem rusza jej trasa koncertowa, więc jeśli macie ochotę, to zapraszam na jej social media.

Ukłoniła się jeszcze raz, posłała buziaka w powietrze i zeszła ze sceny, a ja dopiero zacząłem oddychać. Chyba stresowałem się za nią, chociaż doskonale wiedziałem, że sobie poradzi, to jednak to uczucie było silniejsze.

Blondas śpiewał kolejną piosenkę, a ja najpierw poczułem kwiatowy zapach jej perfum, a po chwili jej dłonie zasłaniały moje oczy.

 Cześć, kochanie  szepnęła mi zmysłowo do ucha. Myślałem, że oszaleję.  Niespodzianka.

W sekundę przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem tak zachłannie, jakby zaraz miał się skończyć świat.

 Chyba się za mną stęskniłeś  zaśmiała się i przygryzła wargę, kiedy już postanowiłem się od niej oderwać.

 Nie będę ukrywać tego, że gdyby nie to, że muszę skupić się do końca na tym koncercie, to już dawno by nas tu nie było  powiedziałem.

 Nie przeszkadzam zatem  powiedziała i odwróciła się w stronę Radka, aby się przywitać.

Została z nami do końca wydarzenia i cały czas obserwowała moją pracę. Chłopaki rozdawali autografy i robili sobie zdjęcia z fanami, a Radek poszedł w ich stronę, żeby zacząć pakować sprzęt.

 Pamiętasz, jak byliście u mnie z Igorem przed koncertem w Poznaniu?  zapytała, kiedy chowałem laptopa.

 Tak, a co?

 Zapytałam wtedy, czy będę mogła kiedyś zobaczyć, jak pracujesz i właśnie miałam okazję  odpowiedziała z uśmiechem i stanęła przy ścianie.

 Faktycznie. Miałem nadzieję, że pojedziesz wtedy z nami na ten koncert  odwróciłem się w jej stronę i oparłem rękoma o ścianę, po obu stronach jej głowy. Nasze twarze dzieliły centymetry.  No dobra, a teraz bez wykrętów. Jak to się stało, że tu jesteś?  zapytałem i uniosłem brew.

 Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, kochanie  zaśmiała się i zarzuciła mi ręce na kark.  Kto powiedział, że tylko ty możesz mi robić niespodzianki?

 Niby masz rację, ale...  nie dała mi dokończyć, bo jej usta złączyły się z moimi. Czułem, że ona też się za mną stęskniła.

 Chodź  powiedziała i splotła nasze dłonie. Przeszliśmy bocznym korytarzem za kulisy.  Bierz rzeczy i idziemy.

 Ale jak to?  zapytałem zdziwiony.

Nie mogłem tak po prostu wyjść. Musiałem pomóc chłopakom ogarnąć ten cały rozgardiasz.

 Wszystko jest załatwione. Po prostu weź swoje rzeczy i jedziemy do mnie  patrzyła na mnie rozpromieniona i wzięła swoją torebkę.

Te iskierki w jej oczach, powodowały gorąco w całym ciele. Nie zastanawiałem się dłużej. Zabrałem torbę, kluczyki od auta i ruszyliśmy w stronę parkingu na tyłach budynku.

 Możesz prowadzić, czy już coś wypiliście?  zapytała beztrosko.

 Mogę  odpowiedziałem, wciąż zszokowany całą tą sytuacją.  Ale co z Igorem? Przecież on ma tu swoje rzeczy, jechał ze mną - uświadomiłem sobie nagle.

 Nie ma  odpowiedziała.  Wyjęłam je i zaniosłam do klubu, kiedy trwał koncert. Igor o wszystkim wie, chłopacy też. Porywam cię, co prawda twoim autem, ale jednak. Mama pojechała na weekend z Arturem, nad morze.

 Kocham cię  powiedziałem i podniosłem ją do góry. -Twoja niespodzianka jest lepsza niż wszystkie moje razem wzięte  zaśmiałem się i skradłem jej buziaka.  W takim razie ruszamy, nie ma czasu do stracenia.

 Też tak to widzę  odpowiedziała, śmiejąc się i wsiadła na miejsce pasażera.

Ruszyliśmy ulicami Bydgoszczy, po drodze rozmawiając o różnych sprawach. Byliśmy już kilka kilometrów za miastem. Napięcie między nami było tak elektryzujące, że błagałem, aby jak najszybciej dotrzeć do domu. Kiedy jej dłoń powędrowała na moje udo i zaczęła je głaskać, zacisnąłem mocniej ręce na kierownicy.

 Mela – wychrypiałem. – Stąpasz po bardzo kruchym lodzie.

 Wiem  wyszeptała.  Za tamtym budynkiem skręć w lewo  powiedziała nagle.

Zrobiłem, jak kazała, ale zupełnie nie wiedziałem, gdzie nas kieruje. Powinniśmy jechać prosto, a ona kazała mi odbić w las. O cholera. Nie. To nie może być prawda. Przełknąłem głośno ślinę.

 O patrz, tam po prawej stronie jest jakaś droga  powiedziała, wciąż trzymając moje udo.

Wytężała w ciemności wzrok, żeby zatrzymać się w jakimś ustronnym miejscu. Naprawdę. Ona. Ja. Auto. Las. Tak mocno ściskałem kierownicę, że moje knykcie pobielały jeszcze bardziej. Kocham tę kobietę, najbardziej na świecie! Zatrzymaliśmy się gdzieś wśród drzew.

 Kim jesteś i co zrobiłaś z moją Melą?  zaśmiałem się, wpatrując w jej figlarne oczy.

 Pokazuję ci teraz swoje drugie oblicze  zaśmiała się i otworzyła drzwi od auta.  Nie wiem jak ty, ale ja się przesiadam  powiedziała beztrosko, zajmując tylną kanapę.

W sekundę znalazłem się obok niej. Usiadła na mnie okrakiem. Jej sukienka podwinęła się do góry, a ja mogłem w końcu bezkarnie poczuć jej ciało pod swoimi palcami. Rozkoszowałem się dotykiem jej dłoni na moim brzuchu i tańcem naszych języków.

 Ta sukienka była zamierzona?  zapytałem, unosząc brew, kiedy oderwaliśmy się na chwilę od siebie, żeby ściągnąć moją koszulkę.

 No cóż  zaczęła kokieteryjnie.  Nie będę ukrywać, że brałam taką ewentualność pod uwagę. Myślisz, że dlaczego wiedziałam gdzie skręcić? Prześledziłam trasę  zaśmiała się.

 I jak tu cię nie kochać  szepnąłem w jej szyję i musnąłem ją ustami, na co odchyliła głowę do tyłu.

 Nie da się  odpowiedziała i przygryzła wargę.

 Masz rację  odpowiedziałem i ponownie zatraciłem w pocałunku.

Jej dłonie błądziły od mojego torsu w dół, przez brzuch i zatrzymując się na rozporku, który po chwili był już rozpięty. Po jej twarzy przebiegł niegrzeczny uśmieszek. Zeszła z moich kolan, żebym mógł zsunąć spodnie. Nawet się nie spostrzegłem, kiedy zdjęła swoje majtki i trzymała w ręku gumkę.

Byłem tak na nią napalony, że nie liczyło się w tej chwili nic innego. Będę pamiętał tę scenę do końca życia, bo nigdy nie myślałem, że ona będzie w stanie, zrobić coś takiego.

Błagałem w duchu, żeby nie skończyć w momencie, kiedy zakładała mi prezerwatywę. Byłem wyczulony na najdrobniejszy dotyk, a kiedy poczułem ją na sobie, zwariowałem. Poruszała się na mnie, wydając z siebie ciche jęki, wprost w moje ucho. Te dźwięki wywoływały gęsią skórkę na całym ciele.

Moje dłonie zaciśnięte na jej pośladkach, przytrzymywały ją, kiedy zacząłem szybciej poruszać biodrami. Nasze oddechy stawały się coraz bardziej przyspieszone. Czułem, jak moje podniecenie zaraz osiągnie szczyt, a chciałem, żeby to ona pierwsza, poczuła tę obezwładniającą przyjemność.

Przeniosła na mnie swój lekko już zamglony wzrok. Wiedziałem, że jest blisko, więc wpiłem się w jej usta, rozpoczynając zachłanny pocałunek i mocniej do siebie przyciskając. Po chwili nasz krzyk rozniósł się po całym aucie.

Opadła na mnie, przygryzając delikatnie płatek mojego ucha. Zarzuciła mi ręce na kark, delikatnie go głaszcząc i uspokajaliśmy swoje oddechy. To była jazda bez trzymanki, najbardziej spontaniczny i najlepszy seks w moim życiu.

 Czy nasz upragniony seks w aucie, można uznać za zaliczony?  spojrzała na mnie, śmiejąc się.

Jej oczy błyszczały, policzki były zaróżowione, a pełne usta, prosiły się o dalsze całowanie. Była taka piękna i seksowna, że zastanawiałem się przypadkiem, czy to aby nie jest jakiś sen.

 Nasz upragniony seks w aucie?  zapytałem, udając zdziwionego.

 Nie udawaj – powiedziała, unosząc brew.  Doskonale wiesz, co mam na myśli.

 Cóż, nie ukrywam, że mógłbym tak częściej  odpowiedziałem, szeroko się uśmiechając.

 Chyba muszę przerzucić się na sukienki  poruszała wymownie brwiami.

 Zgadzam się, ale tylko w mojej obecności  powiedziałem poważnie.

 Zobaczę, co da się zrobić w tej sprawie  odpowiedziała i zsunęła się ze mnie, poprawiając sukienkę i wkładając bieliznę.

Doprowadziłem się do porządku i ruszyliśmy w dalszą trasę. Po drodze dowiedziałem się, że ta niespodzianka była zaplanowana już od dwóch tygodni. Melka pytała Igora, jak przebiega trasa zespołu i czy uda się spotkać, w któryś weekend. Na co blondyn ochoczo przystał, ponieważ bardzo chętnie narzekał na to, że podobno nie da się ze mną wytrzymać i jeśli szybko czegoś nie wykombinują, to albo ja wszystkich wokół pozabijam, albo oni mnie. No cóż, miał rację.

Kiedy tylko przekroczyliśmy próg jej domu, zawitaliśmy pod prysznic. Myślałem, że tylko moje hormony są nie to okiełznania, ale okazało się, że moja dziewczyna tęskniła za mną równie mocno. Zasnęła wtulona w mój tors. Opuszkami palców gładziłem jej plecy, co jakiś czas całując czubek jej głowy. Nie mogłem zasnąć. Tak bardzo potrzebowałem jej bliskości. Musiałem się nią nacieszyć.

Zacząłem się poważnie zastanawiać nad naszą wspólną przyszłością. Ona w trasie, ja w trasie. Jak to będzie wyglądać? Kiedy my się będziemy widywać? Niedługo ma obronę, chciałbym, żeby przeprowadziła się potem do Warszawy. Wiedziałem, że czeka nas ciężka rozmowa, bałem się nawet pytać, jak ona to wszystko widzi, ale wiedziałem, że to nieuniknione. W końcu odpłynąłem.

***

Oczami Melki

Przebudziłam się. Za oknem było szaro, a Adi przyciskał mnie mocno do siebie, mimo tego, że smacznie spał. Był taki spokojny, oddychał miarowo, a ja czułam się bezpiecznie i marzyłam o tym, żeby budzić się tak codziennie.

Próbowałam zasnąć dalej, ale niestety mój mózg mi to uniemożliwił. Milion myśli na raz kłębiło się w mojej głowie. Obrona, egzaminy, aż po kwestie dalszego życia z Adim. Czekała nas ciężka rozmowa i choć starałam się przekładać ją na jak najpóźniej, to była nieunikniona.

Układałam sobie wiele scenariuszy i żaden nie był dobry. W każdym z nich było jakieś „ale". Byłam ciekawa, co o tym wszystkim sądzi mój facet i uznałam, że dzisiejszy dzień będzie tym, w którym uporządkujemy jakoś naszą przyszłość. Nawet nie wiem, kiedy zrobiło się jasno za oknem.

 Dzień dobry, kochanie. O czym tak rozmyślasz od rana?  zaspany głos Adiego, wyrwał mnie z letargu.

 O tym, że cieszę się, że tu jesteś  odpowiedziałam i pocałowałam go w czoło.

 Która godzina?  zapytał.

 Dochodzi siódma, śpij jeszcze  powiedziałam i głaskałam go po tych rozwichrzonych włosach.

 Dobrze, tylko mi nigdzie nie uciekaj  wyszeptał i wtulił się we mnie, opierając swoją głowę na mojej klatce piersiowej i zarzucając rękę na brzuch, żebym przypadkiem się nigdzie nie ruszyła.

Zaśmiałam się pod nosem i kontynuowałam głaskanie. Chciałam się nim nacieszyć, chociaż wiedziałam, że to tak nie działa. Nie miałam pojęcia, kiedy się znowu spotkamy, a ta rozłąka była dla mnie katorgą. Adi spał jeszcze kilkanaście minut. W końcu ubraliśmy się i zeszliśmy na dół, żeby zrobić śniadanie i kawę.

 Wiesz, chciałbym z tobą o czymś porozmawiać  zaczął poważnie, kiedy siedzieliśmy przy stole.

 Ja też  oznajmiłam.

Atmosfera zrobiła się napięta. Każde z nas milczało i tylko wpatrywaliśmy się w swoje talerze. Nawet nie wiedziałam, jak mam zacząć ten temat.

 Jak sobie wyobrażasz naszą przyszłość?  zapytaliśmy jednocześnie i spojrzeliśmy na siebie.

Mimo powagi sytuacji wybuchnęliśmy śmiechem. Czyli dręczyła nas ta sama kwestia.

 Chciałbym, żebyś przeprowadziła się do mnie, do Warszawy, jak obronisz licencjat  powiedział i upił łyk kawy.

 Myślałam o tym już bardzo długi czas. Układałam w głowie milion scenariuszy i żaden nie jest bez wad. Za każdym razem, któreś z nas będzie musiało iść na jakiś kompromis.

 Zdaje sobie z tego sprawę  westchnął i przetarł twarz dłońmi.  Powiedz mi, jak to widzisz?

 Mam tu zespół  zaczęłam. -Powoli się zgrywamy, chociaż szczerze mówiąc, nie jestem do końca przekonana. Nie myśl sobie, że wybrzydzam, po prostu...  urwałam na chwilę.

 Dlaczego? Co się dzieje? Mów mi natychmiast  Adi się zestresował.

 Gdyby nie Kamil i to, że potrzebuję tych muzyków, bo mam za niecały miesiąc swój pierwszy koncert, to bym ich wywaliła. No nic do nich nie dociera. Jak do ściany  westchnęłam.  Powoli tracę na to siły. Ja mówię jedno, a oni swoje. Traktują to jako zabawę, a nie poważną sprawę. Nie wiem, jak mam ci to wytłumaczyć. No po prostu, gorzej niż w przedszkolu. Prześcigają się w solówkach, jeden drugiemu zaczyna udowadniać, jaki to on nie jest genialny. Nie trzymają się w ogóle planu. Wiecznie się spóźniają na próby. Próbowałam po dobroci, nie pomogło. Podniesienie głosu też nic nie dało. Jak postraszyłam, że ich wywalę, to pomogło na kilka prób. Już myślałam, że w końcu będzie normalnie i ostatnio znowu im coś odwaliło. Wieczna walka, pomiędzy basistą i gitarzystą.

 Dlaczego, mówisz mi to dopiero teraz?  zapytał wkurzony.  Mela! Przecież oni mają z tobą współpracować, a nie robić sobie samowolkę. Mówiłaś Borysowi?

 Nie chciałam ci dokładać...

 Czego? Mela...  jęknął.

 Dobra. Po prostu myślałam, że sobie poradzę, tak? Mam za dużo na głowie, rozumiesz?   wstałam i zaczęłam chodzić wzdłuż stołu.  Licencjat, egzaminy, w dodatku staram się nie zaniedbywać dziewczyn i mamy. Z tobą nie widuje się prawie wcale. Myślisz, że mi łatwo? Nie mam siły już nawet na nich wrzasnąć. Zresztą nawet nie chcę tego robić, bo nie o to chodzi. Myślałam, że jak ich postraszę, że ich wywalę, to poskutkuje. Owszem, na chwilę. Oni zdają sobie doskonale sprawę z tego, że jest za mało czasu na to, żeby ich wymienić. Nie mówiłam Borysowi ani tobie, bo chciałam pokazać, że jestem niezależna, ale, kurwa, nie jestem...  mówiąc to wszytko, z oczu zaczęły lecieć mi łzy, których nie kontrolowałam.

 Kochanie...  wyszeptał i podszedł do mnie, mocno do siebie przytulając.

 Nie tak to sobie wyobrażałam. Myślałam, że jestem silna, że dam radę, a ja zwyczajnie mam ochotę się poddać. Jest mama, rodzina, przyjaciele, ale ciebie tu nie ma. Jesteś moim oparciem i kiedy zaczynałam swoją przygodę z nagrywaniem, byłeś zawsze obok. A teraz?

 Nie możesz się teraz poddać, kochanie. Chętnie ich ustawię do pionu  oznajmił.

 Nie, Adi. Pomyślą, że nie potrafię sobie poradzić sama  westchnęłam.  Niepotrzebnie ci się żalę.

 Bardzo dobrze, że to zrobiłaś. Jeśli nie chcesz, żebym ja ich ustawił, to może chociaż Borys? A Kamil co na to wszystko?  zapytał i głaskał mnie po głowie.

 Bardzo mnie wspiera i ciągle im zwraca uwagę, ale ile można. On też zdaje sobie sprawę, że zostało nam za mało czasu i prób, żeby ktoś to ogarnął  westchnęłam kompletnie zrezygnowana.

 To miała być dla ciebie wspaniała przygoda, a nie męka  wyszeptał. Czułam, jak jego mięśnie się napinają i klatka piersiowa szybciej unosi.

 Uspokój się, proszę  powiedziałam cicho.  Może do tego pierwszego koncertu się ogarną, chociaż brak mi już argumentów.

Nastała chwilowa cisza. Adi intensywnie nad czymś myślał, błądząc opuszkami palców po moich plecach. Było mi teraz tak dobrze, że chciałam trwać w tych objęciach cały czas.

 Wiem  powiedział nagle i odsunął mnie na odległość ramion.  Powiedz im, że jeśli się nie ogarną, to chłopaki z LemON chętnie się z nimi zamienią.

 Co ty mówisz?  zaśmiałam się z absurdu tej sytuacji.

 Poważnie. Nagrywali ci instrumenty do płyty. Doskonale się zgrywacie. Wystarczą wam dwie, może trzy próby. Piętnastego lipca, wypada w piątek...

 W twoje urodziny  dodałam.

 No właśnie. Tego dnia nie gramy żadnego koncertu, więc oni bardzo chętnie wejdą na scenę i z tobą zagrają  poruszał wymownie brwiami.

 Nie sądzę, żeby to na nich podziałało, ale spróbuje ich postraszyć Rubensem i Kołaczem  zaśmiałam się.

Nie sądziłam, żeby ich to przekonało, ale zamierzałam spróbować. Nic nie traciłam, a może akurat dotrze do nich jakiś argument.

 Dzisiaj macie próbę, prawda?  zapytał nagle.

 No tak, na szesnastą. Salę mamy zarezerwowaną na dwie godziny  odpowiedziałam.

 Idealnie. Będzie ciekawie  poruszał wymownie brwiami.  Będą chodzić, jak w zegarku – stwierdził Adi. - Zostaw to mnie, ale obiecuję, że sam osobiście nie będę się wtrącał  uniósł ręce w geście poddania.

 Mogę wiedzieć, co ty kombinujesz?  zapytałam.

 Zobaczysz  powiedział i mnie pocałował.

W zasadzie obojętnie co by nie zrobił, byłam wdzięczna, że okazał mi wsparcie. Wciąż jednak w powietrzu wisiało pytanie, co dalej z nami?

Nie rozmawialiśmy już o tym, tylko staraliśmy się spędzić jak najwięcej czasu ze sobą. Ta ciężka rozmowa, znowu musiała poczekać. A może za bardzo to wszystko przeżywam? Miałam nadzieję, że ta kwestia prędzej, czy później sama się rozwiąże. Oby.

Zjedliśmy obiad i ruszyliśmy w stronę Sali Prób. Taką nazwę nosi miejsce, w którym wraz z chłopakami staramy się zgrać przed koncertem. Niski, długi budynek, w kremowym kolorze. Znajdują się tam trzy sale, o różnych wielkościach, które zachęcają muzyków świetną akustyką. Zaparkowaliśmy i chwilę jeszcze siedzieliśmy w aucie. Kamil stał przed wejściem i rozmawiał z Harrym. Co tu do licha robią chłopaki?

 To jest ten twój plan?  zaśmiałam się.  Myślisz, że jeśli zobaczą tutaj profesjonalistów, to zaczną ze mną współpracować?

– Tak właśnie myślę  szeroko się uśmiechnął.

 To oznacza, że oni już wiedzą, że jestem za słaba i sobie nie radzę z własnymi muzykami  zaśmiałam się pod nosem i zamknęłam oczy, opierając się o zagłówek.

Świetnie. Miałam być silna, pokazać, że nie dam się tak łatwo, a ja na starcie już mam problemy. Nie nadaję się. To nie jest mój świat. Czego ja oczekiwałam?

 Oszalałaś? Powiedziałem im, że chciałaś, żeby zobaczyli twoją próbę  zaczął mówić Adi i głaskał moją dłoń.  W życiu bym nie powiedział, że jesteś słaba i sobie nie radzisz. Mela, spójrz na mnie  otworzyłam oczy i spojrzałam w jego niebieskie tęczówki, przepełnione miłością.  Jesteś silna, twarda i tak łatwo się nie poddajesz. Udowodniłaś to wiele razy, dlaczego teraz miałoby być inaczej? Uwierz w siebie, kochanie. My wszyscy w ciebie wierzymy, ale ty też musisz. Zobaczysz, że trochę ich to utemperuje. Głowa do góry. Pamiętaj, że cały czas cię wspieram, nawet jeśli nie ma mnie obok. Kocham cię  po tych słowach pocałował mnie, a moje wszelkie obawy zniknęły, jak za dotknięciem magicznej różdżki.

 No dobrze  wzięłam głęboki wdech.  Dam radę. Zapraszam na próbę  Adi tylko się uśmiechnął.

Zdążyliśmy dotrzeć do chłopaków i się przywitać, kiedy na parking po kolei zjechali się Maciek, basista i Miłosz, gitarzysta. Ich miny, gdy zobaczyli ilość osób przed budynkiem, już były dla mnie bezcennym widokiem.

 Maciek  zwróciłam się do czarnookiego szatyna.  Poznaj chłopaków z LemON i Adriana, w którego wydawnictwie, nagrywałam album.

W tym momencie musieliśmy z Adim zachowywać się tak, jakby łączyły nas tylko stosunki służbowe. Nie ufałam na tyle tym kolesiom, żeby znali prawdę.

 Cześć, miło poznać  powiedział niepewnie, przygładzając swoją koszulkę.

Chłopak się ewidentnie zestresował. Był wysoki i szczupły, a jego cwaniacki wyraz twarzy, w momencie złagodniał.

 O, Miłosz, też już jesteś  powiedziałam do zielonookiego blondyna, który szedł w naszą stronę bardzo wolnym krokiem.  Poznajcie się, Adrian jest z wydawnictwa, a chłopaków z zespołu na pewno znasz  uśmiechnęłam się.

 Tak, cześć  powiedział zestresowany. – A czym sobie zasłużyliśmy na takie towarzystwo podczas próby?  zapytał.

 Chłopaki mieli wczoraj koncert w Bydgoszczy i bardzo chcieli zobaczyć, jak nam idzie. Nie mogłam im odmówić  mówiłam wesoło.

 Nie wiedziałem, że tak dobrze ich znasz  powiedział cicho Maciek.

 Bardzo dobrze nas zna – wtrącił wesoło Igor.  W końcu mamy razem piosenkę, a chłopacy nagrywali cały instrumental na płytę.

 No tak, to zapraszamy, mam nadzieję, że nie zawiedziemy  powiedział Miłosz.

No proszę. Byłam przekonana, że kompletnie ich to nie ruszy, a tu nagle tacy spięci. Adi miał rację, że to ich trochę postraszy, oby już tak na stałe, bo nie chciało mi się prowadzić z nimi tej ciągłej walki.

Weszliśmy do przestronnej sali prób. Każda ściana wyłożona była czerwoną cegłą, co dawało niesamowity klimat, jakbyśmy znajdowali się w piwnicy. Nie da się ukryć, że Toruń słynie z budynków, które są wykonane właśnie z takiego materiału. Po lewej stronie stała kanapa, a po jej obu stronach nagłośnienie. Na wprost było miejsce dla gitary i bas, a po prawej stała perkusja. Zaraz obok dwa mikrofony, elektryczne pianino i reszta niezbędnego sprzętu.

 Ale klimacik – skomentował zachwycony Igor.

 Tak, to prawda. Jest tu niesamowicie  oznajmił Miłosz.  Zapraszamy, rozgośćcie się. Może nie ma tu zbyt wiele miejsca, ale zaraz załatwię jakieś krzesła.

 Co mu się stało?  zapytał mnie Kamil.  Od kiedy to on taki chętny do pomocy.

 Nie wiem, ale liczę, że obaj się w końcu ogarną  wyszeptałam.

 Ja też – westchnął.

Mój gitarzysta i basista pokazywali się z jak najlepszej strony. Zaczęło się od tego, że przynieśli krzesła dla całej ekipy, potem zaczęli opowiadać, jak to im się cudownie ze mną nie współpracuje i że aranżacja na płycie jest wspaniała. Nagle, żaden z nich nie chciał jednak nic zmieniać. Nie prześcigali się w swoich umiejętnościach, nie zrobili nic niestosownego. Idealny zespół. No jakiś żart. Znaczy, nie żebym narzekała, bo w końcu o to mi chodziło, ale ich dzisiejsze zachowanie było wręcz komiczne, tak bardzo nadskakiwali Adiemu i chłopakom.

Adi, siedział na tej kanapie, jak taki szef wszystkich szefów. Chciało mi się śmiać z tego obrazka, ale z drugiej strony jego postawa budziła respekt. Nie wiem, czy chciał ich nastraszyć, czy nie, ale myślę, że udało mu się to samym spojrzeniem, jakkolwiek to brzmi.

 Igor, zaśpiewasz ze mną?  zapytałam, po chwili przerwy, którą sobie zrobiliśmy.

 Nawet nie musisz mnie o to prosić, bo wiesz, że zawsze z największą przyjemnością  odparł blondyn, szeroko się do mnie uśmiechając.

Usiedliśmy przy pianinie i po chwili wybrzmiała nasza piosenka. Uwielbiałam ją chyba najbardziej z całej płyty. Możliwość śpiewania z Igorem to był szczyt moich marzeń. Nigdy bym nie pomyślała, że to wszystko tak się potoczy.

 Może zaśpiewacie to razem, na twoim koncercie?  zaproponował Adi.

 Świetny pomysł  odpowiedział entuzjastycznie blondyn.

 Zaraz, zaraz, to wy będziecie na tym koncercie?  zapytał zdziwiony Maciek.

 Oczywiście  odpowiedzieli chórem i po chwili wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

 O kurde  powiedział Miłosz.  Ja myślałem, że to będzie taki jakiś kameralny koncert, rodzina i znajomi  wzruszył ramionami.

 W sprzedaży było pięćset biletów  zaczął Adi. Widziałam, że zirytowały go słowa mojego gitarzysty, ale naprawdę zachował klasę.  Do koncertu został miesiąc, a ona ma już sold out na Toruń. Bilety dla rodziny i znajomych, to była inna pula, sto biletów i wy również z tej puli mogliście zaprosić swoich bliskich.

– O kurwa – powiedział, jakby nagle uświadomił sobie, powagę sytuacji.

 Dobra, na nas już czas  oznajmił Rubens.  Było bardzo miło was posłuchać. Radze się wam chłopaki spiąć, bo z taką szefową nie ma żartów  zaśmiał się.  Do zobaczenia na koncercie  zakończył.

W jego ślady poszła reszta ekipy. Pożegnaliśmy się wszyscy i chłopacy ruszyli do Warszawy. Igor i Adi, również pojechali, ale do mojego domu, bo tam mieliśmy spotkać się za niecałą godzinę, po próbie, żeby się pożegnać.

 Dobra, to koniec na dzisiaj  powiedział Miłosz i rzucił się na kanapę.

– Chyba sobie żartujesz  odpowiedziałam. No tak, miałam rację, że przybycie chłopaków nic nie da, a już się łudziłam.

 No ale przecież nas pochwalili  oznajmił.

 I myślisz, że skoro nas pochwalili, to możesz sobie tak po prostu odpuścić?  zapytałam.

Kamil i Maciek stali obok i przysłuchiwali się tylko naszej wymianie zdań. Myślę, że do mojego basisty dotarło, że to co robimy to nie jest żadna zabawa, ale ten drugi, jak zawsze olewał wszystko.

 Do koncertu został miesiąc. Mela, za bardzo się spinasz  stwierdził beztrosko.

 No tak, moja wina  odpowiedziałam i zaśmiałam się pod nosem.  Wiesz, co? Masz rację, jeśli nie chcesz w tym uczestniczyć, to możesz już sobie iść.

– Serio, mogę iść? No to super  zdziwiony wstał z kanapy i ruszył w stronę wyjścia.

– Tylko że jeśli teraz wyjdziesz, to możesz już nie wracać. Ja nie mam zamiaru znosić twoich humorów  dokończyłam i stałam z założonymi na piersiach rękoma.

 Proszę cię, kogo ty chcesz oszukać. Nie dasz rady beze mnie  powiedział i podszedł do mnie z tym cwaniackim uśmieszkiem wypisanym na twarzy, w którą miałam ochotę go zwyczajnie zdzielić.

 Oczywiście, że dam. Został miesiąc, na pewno znajdę kogoś bardziej pojętnego niż ty. Zresztą, w razie czego, na pierwszym koncercie może zagrać Rubens. Na pewno się ucieszy, kiedy mu to zaproponuję  mówiłam spokojnie, miło się uśmiechając, co wyprowadzało go bardziej z równowagi.

 Nie wierzę ci  zaśmiał mi się w twarz.  Dobrze wiem, że grunt pali ci się pod nogami i jestem ci potrzebny. Poza tym błagam cię, kto cię będzie chciał słuchać? Myślisz, że naprawdę ktoś przyjdzie na te twoje koncerty? Jesteś kolejną gwiazdką, która szybko spadnie na dno. Rubens, na to nie pójdzie – wysyczał mi w twarz.

Usłyszałam tylko ciche O kurwa, wypowiedziane przez Kamila i Maćka. Auć. Zabolało. Dobrze wiedzieć, jakie ma o mnie zdanie. A jeszcze przed chwilą, wychwalał mnie przy chłopakach pod niebiosa. A co jeśli on ma rację? Jeśli nikt nie będzie chciał przychodzić na moje koncerty? Z drugiej strony, bilety na Od Nowę, zostały wyprzedane. Dobra Mela, skup się, pokaż, że cię to kompletnie nie ruszyło.

 Doprawdy?  zapytałam i wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni spodenek.  Przekonamy się? Wystarczy jeden telefon.

 Przekonajmy się  teraz on stał z założonymi na piersiach rękami.

Kurde, tego nie przewidziałam. Myślałam, że jak mu powiem o Rubensie, to naprawdę odpuści. A jeśli Piotrek mi odmówi? Kurwa, w co ja się wpakowałam. Wykręciłam numer Rubensa i zrobiłam na głośnomówiący, a serce biło mi jak oszalałe. Nie mogłam się przecież skompromitować przed tym idiotą, stojącym przede mną.

 Halo? – usłyszałam w słuchawce głos gitarzysty LemON. – Coś się stało, Melka?

 Rubens, słuchaj, jest taka sprawa  zaczęłam pewnym głosem. Nie mogłam teraz dać po sobie poznać, że cykam się niemiłosiernie, że mi odmówi.  Mój gitarzysta chyba jednak nie chce ze mną współpracować...  nie zdążyłam dokończyć, bo Piotrek wszedł mi w słowo.

 Mam się wrócić? Wiesz, że ja chętnie podejmę z tobą współpracę  odpowiedział, a mi kamień spadł z serca.

Miłosz zrobił duże oczy. Kilka razy otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk.

 No proszę, powiedz coś, bo jak sam słyszysz, Rubens by się chętnie z tobą zamienił  powiedziałam do mojego gitarzysty.

 Masz mnie na głośnym?  zapytał zdziwiony Piotrek.

 Tak, bo...  ale znowu niedane mi było dokończyć.

 Słuchaj, stary. Nie rozumiem cię, masz świetną możliwość pokazania siebie i swojego talentu u boku kogoś tak uzdolnionego, jak Mela. Jeśli ci to nie odpowiada, to nie ma sprawy, ja chętnie dołączę do jej zespołu. Nie mam nawet zamiaru cię namawiać do zostania, będę za chwilę  zakończył i się rozłączył.

Nawet ja nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Rubens tak serio? Jak on pogodzi dwa zespoły? To na pewno jakaś ustawka. Adi, pewnie mu wygadał wszystko i po prostu był przygotowany na taki scenariusz.

 Mela, ale on tak serio?  zapytał zestresowany Miłosz.

Był teraz w tak samym szoku, jak ja. Tyle że ja nie mogłam dać po sobie tego poznać. Co tu się działo?

– Słyszałeś  odparłam pewnym głosem.

Staliśmy tak wszyscy w ciszy, która aż piszczała w uszach. Nikt z nas się nie odezwał, atmosfera była tak gęsta, że można ją było ciąć nożem. Nie wiem, ile czasu minęło, ale nagle w drzwiach stanął Rubens, z zarzuconym plecakiem na jednym ramieniu i pokrowcem z gitarą, na drugim.

 Chłopacy mnie podrzucili  oznajmił wesoło.  To, co? Rozumiem, że koledze już dziękujemy?  zapytał.

 Ale...  tylko tyle i może aż tyle, wydobyło się z ust Miłosza.

 Może jednak ludzie mają inne zdanie o mojej twórczości, niż ty  powiedziałam.  Może jednak nie jestem pierwszą, lepszą gwiazdką, która chwilę poświeci i spadnie  kontynuowałam.  Myśl sobie o mnie co chcesz, naprawdę. Dzięki za współpracę. Dam znać Borysowi, że zrezygnowałeś  powiedziałam.

Miłosz popatrzył po wszystkich, zatrzymując swoje spojrzenie dłużej na mojej osobie. Skinął głową i wyszedł. Ja się do tego nie nadaję. Nie tak to wszystko miało wyglądać.

 On cię obraził  odezwał się po chwili Rubens.

 Daj spokój. Nieważne  westchnęłam i przetarłam twarz dłońmi.

 Witamy na pokładzie  powiedział Kamil, chcąc ratować sytuację.

 Czyli ty nie żartowałaś z tym że mamy się ogarnąć, bo nas wyrzucisz?  zapytał wciąż przejęty całą tą sytuacją, Maciek.

 Jak widzisz, nie żartowałam  odpowiedziałam cicho, bo wciąż nie dochodziło do mnie, co tu się przed chwilą stało.

 Obiecuję, że się zepnę, tylko proszę, nie wyrzucaj mnie – mówił błagalnym tonem.

– Cieszę się, że mogę na ciebie liczyć – uśmiechnęłam się miło.

Rubens zdawał się nie przejmować za bardzo sytuacją, która miała miejsce, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że Adi mu wszystko powiedział. Okłamał mnie. Świetnie, naprawdę wspaniale.

Zostało nam jakieś pół godziny do końca. Zagraliśmy trzy kawałki i muszę powiedzieć, że to był zupełnie inny poziom współpracy. Nikt się nie wywyższał, nikt mi nie zarzucał gwiazdorzenia, była normalna atmosfera. Kamil odwiózł mnie i Rubensa pod dom, gdzie czekali Adi i Igor. Już chciałam zacząć awanturę mojemu chłopakowi, że mnie oszukał, ale ich zdziwione miny mnie powstrzymały. Czyli to jednak nie była żadna ustawka?

 Co ty tu robisz?  zapytał zszokowany Adrian.

– Uratowałem Melę, przed brakiem gitarzysty  oznajmił.

 Miłosz zrezygnował  odpowiedziałam.

 Dodatkowo ją obraził  wtrącił Piotrek, na co Adi się cały nastroszył.

 Uspokój się  powiedziałam w jego stronę.  Rubens uratował mi tyłek. Nie wiem, jak to wszystko będzie teraz wyglądało  westchnęłam.  Wszystko się posypało. Przecież nie będziesz przyjeżdżał na próby do Torunia  kontynuowałam zrezygnowana w stronę Piotrka. – Poza tym, grasz w LemON. Wiem, że to nie wyklucza bycia gitarzystą innego zespołu, ale ja naprawdę nie mam pojęcia, jak to ogarniemy.

Chciało mi się płakać. Czy zawsze coś musi się spieprzyć? Czego ja się spodziewałam? Przecież nie może iść wszystko gładko. Miało być pięknie, a na starcie zostałam sprowadzona do parteru. Może to po prostu faktycznie ze mną jest coś nie tak, że rozwalam wszystko, czego się dotknę? Nie nadaję się. Po prostu ktoś z góry chce mi to przekazać w ten sposób. Odszedł ode mnie gitarzysta, na miesiąc przed koncertem. To znak, że nie powinnam się w to pakować...

***

Teledysk w tle:

LemON, Po prostu oddychaj

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro