Część V Mija czas
Sierpień
3 sierpnia 2015 r.
Tego dnia byly 17-ste urodziny Adiego.
Postanowiłam napisać mu to wszystko co czuje i tak dalej w miłosnym wierszyku..
Mialam mieszane uczucia co do mojej pisaniny, poniewaz nie wiedziałam jak on to odbierze czy mu sie spodoba to co napisalam, w tym moja szczerość.
Pisalam to od dwoch dni, chwilę przed tym zanim mu to wyslalam jeszcze to przerabiałam, bo nie bylam do konca pewna czy jest to perfekcyjne. Ale.. zaryzykowałam. Bylam pierwszą osobą, która mu złożyła życzenia. W sumie to mnie to nie dziwi, bo wysłałam mu je rowno o północy. Odczytał to rano.. Jego reakcja byla hmm.. taka jakiej oczekiwałam?
Zadzwonił do mnie od razu dziękując za nie.. byl przy tym taki meega slodki *.* <3 ..
Zadowolona z tego, ze mu sie podobaly byłam z siebie dumna.
***
Pod koniec sierpnia...
Nie wiem co mnie naklonilo do tego, chyba jego byla.. ale mniejsza.. powiedziała mi cos na jego temat..
Chcialam z nim zerwać, on staral sie i walczył jak tylko potrafil. Moje uczucia po trzygodzinnej rozmowie przemówiły do mojego rozsądku i nie zostawilam go, co mnie bardzo cieszy, bo jednak jesteśmy ze soba do dzis. W tej rozmowie.. on po prostu byl szczery i mowil co czuje, starał sie mnie przekonać ze mnie kocha, ze to co do mnie czuje jest szczere, ze.. on beze mnie nie przezyje. Te wszystkie i inne slowa daly mi do zrozumienia ze Tez go kocham i, ze tez bym nie przeżyła bez niego. Ze to co nas laczy to jest cos niezwykłego.
Zaczal sie rok szkolny, strasznie sie balam tego czasu, bo mamy wtedy mniej czasu dla siebie; szkoła, nauka.., jednak po kilku dniach od rozpoczęcia zrozumiałam, ze ja i on damy sobie zawsze radę. Tak to i bylo.;)
Pisaliśmy, dzwoniliśmy na skype, przez telefon rozmawialiśmy, pisanie przez GG, to sprawiło, ze odległość między nami jakby.. jakby się zmniejszyła.
Ze te cale 250 km jakby.. zniknęło. Jakby, jakby.. zrobilo sie z tego 5 km. Bylieny tak blisko siebie, tak bardzo..
Zadowolenie z tego powodu we mnie rosło z kazdym dniem.. jak i chec przytulenia sie do niego..
I tu właśnie zaczely sie mankamenty.
Byc z nim czy nie byc? Brakowalo mi tej bliskości i obecności coraz bardziej, chodzilam coraz smutniejsza z tego powodu. Balam sie mu powiedzieć prawdy, cholernie sie balam.. Balam sie go tym zasmucic, nie chcialam by mu bylo przykro badz smutno z mojego powodu. Ale co zrobić. Z kazdym dniem stawało sie dla mnie to coraz trudniejsze..
Nadszedł listopad..
Miesiac, w którym nasz związek przeżywał kryzys. Kryzys któremu nie umialam zaradzić, ktory sie ciągnął nawet w grudniu..
Ale o tym w następnym rozdziale..
Myszorki!
Przepraszam, ze jest teraz taka duza odległość czasu, ale jednak komputerem nie jestem i nie pamietam wszystkiego.:D
Ten rozdział nie jest zbytnio wesoły, zreszta następny też nie będzie, ale obiecuje wam ze w koncu nadejdą szczęśliwe rozdziały!! DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM CZYTAJĄCYM.. szkoda tylko ze malo gwiazdek i komentarzy!:c
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro