Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8 → roommate

━━━━━ ⏳ ━━━━━ 

Był późny wieczór, kiedy Avalon w końcu znalazła się pod drzwiami mieszkania, które dzieliła ze swoją przyjaciółką. Jeszcze na studiach uznały, że tak będzie lepiej, poza tym koszta wynajmu i opłat rachunków rozłożą się na dwie osoby, a jeszcze wtedy studentki nie mogły sobie pozwolić na nie wiadomo co. Blondynka westchnęła ciężko, szukając przy okazji kluczy w swojej torebce. Była zmęczona po dyżurze, a zakupy, które musiała zrobić dodatkowo potęgowały ból ramion sprawiły, że nie marzyła już o niczym innym jak o własnym łóżku. Jęknęła pod nosem, gdy jedna z reklamówek wysunęła jej się z dłoni i opadła na podłogę przy jej stopach. Na szczęście nic z niej nie wypadło i się nie rozerwała, więc mogła ją bez problemu z powrotem podnieść. 

Mieszkały w jednej z mniej bezpiecznych dzielnic Seattle, ale przynajmniej było tanio. Poza tym ostatnimi czasami nie działo się nic, co sprawiłoby, że bałyby się wychodzić z domu. Okna w mieszkaniu były całe, nie było śladów włamań, a coraz to częstsze patrole policyjne trzymały w ryzach nastolatków i innych kryminalistów, którzy wychodzili wieczorami, aby trochę narozrabiać. Avalon lubiła to mieszkanie i bardzo jej się podobało. Nie było duże, ale do najmniejszych też nie należało. Poza tym razem z Bellą urządziły je na swój sposób i naprawdę przyjemnie się w nim mieszkało. 

– Wróciłam! – oznajmiła, po czym zsunęła buty ze stóp i odłożyła swoją torebkę na komodę. Potem zdjęła z siebie bluzę, którą powiesiła za kaptur na wieszaku i ruszyła przed siebie do salonu. W połowie drogi przystanęła i zaczęła nasłuchiwać dźwięków płynących z kanapy. Telewizor był włączony, aby je zagłuszać, ale Ava rozpoznała, że to jęki Belii, którym towarzyszyły ciche sapnięcia i plask skóry o skórę. Blondynka pokręciła głową, po czym ruszyła przed siebie. Gdy minęła kopulującą parkę, przewróciła oczami i odłożyła siatki na blat w kuchni. Zajrzała do lodówki, zerkając na nich kątem oka i uznała, że są tak zajęci sobą, że nawet nie zorientowali się, że ktoś jeszcze jest w mieszkaniu. – Nie przejmujcie się mną, już idę do siebie - dodała na tyle głośno, aby ją usłyszeli. 

Podziałało, bo momentalnie zamarli w bezruchu, po czym Bella uniosła się z kanapy i spojrzała na przyjaciółkę. Chociaż tyle, że Avalon nie musiała oglądać jej nagiego ciała, bo miała na sobie stanik. Jej nowy kolega natomiast nie miał na sobie nic i tutaj już musiała odwrócić wzrok, żeby nie zrobiło mu się wstyd. 

– Ava?! Już wróciłaś?!

– Na mieście zeszło mi szybciej niż zakładałam. 

– Um... Poznaj Jamesa – Bella zarumieniła się, po czym naciągnęła na siebie koszulkę. Podała mu ubrania, a ten posłał mi przepraszający uśmiech i wskoczył w swoje bokserki i spodnie, a na końcu także w koszulę. Był umięśnionym szatynem z brązowymi oczami. Pod nosem, tuż nad wargą miał nawet pieprzyka, co pewnie podniecało Bellę, gdy się całowali. 

– Hej – przywitała się, po czym poszłam do łazienki, aby umyć ręce. Wiedziała, że swoją osobą spowodowałam tę niezręczną ciszę, ale szczerze mówiąc nie miała ochoty za to przepraszać. Jeśli już chcieli się pieprzyć, mogli to zrobić u niej w pokoju. Na szczęście chyba dopiero co zaczęli i kanapa wyglądała na niepoplamioną żadną spermą, czy czymś w tym rodzaju. Pocieszyło ją to, bo jednak miała zamiar tam jeszcze siedzieć. 

Gdy wróciła, Jamesa już nie było, a Bella próbowała się doprowadzić do porządku. Ava posłała jej lekki uśmiech, po czym roześmiała się pod nosem, gdy zobaczyła, jak przyjaciółka waha się czy coś powiedzieć, czy nie. Popatrzyła się na nią, a potem rzuciła w stronę blondynki ozdobną poduszką, które kupiły ostatnio w jakimś sklepie z akcesoriami do domu.

– Zrobiłaś to specjalnie! – zaczęła, gdy schowała się w kuchni, aby Bella zakończyła swoje bombardowanie. Potem usłyszała jej głośny śmiech i pojawiła się w pomieszczeniu, aby pomóc mi rozpakować zakupy.

– Może, ale na litość boską, Bells. Pieprz się u siebie, dobra? – mruknęła, kręcąc przy tym głową. – I nawet nie zaczynaj, że tak wyszło, bo któryś raz cię przyłapuje na tej kanapie. Najpierw Jean, potem Jason i teraz James. Kobieto, panuj nad sobą. Swoją drogą, co ty masz do facetów z imieniem na J? 

– Panuje, po prostu nie chce, aby moje życie seksualne było nudne – zaśmiała się, zakładając kosmyk włosów za ucho. Avalon przewróciła na to oczami i schowała reklamówkę do szuflady, w której trzymały mniej czy bardziej potrzebne pierdoły. Bella zajrzała do lodówki, stając przy tym na palcach, aby sięgnąć wzrokiem na najwyższą półkę. 

– Akurat kto jak kto, ale ty nie możesz narzekać na nudę – mruknęła blondynka i spojrzała na przyjaciółkę.

Bella była średniego wzrostu farbowaną blondynką. Nosiła soczewki, aby mieć niebieskie oczy, bo jej naturalny kolor nie przypadał jej do gustu. Najwidoczniej zielony ostatnio nie był modny. Poza tym dziewczyna miała wręcz idealną figurę i nie zawdzięczała tego ćwiczeniom i niezliczonej ilości godzin zmarnowanych na siłowni, a po prostu genom. Odkąd się znały, Avalon zawsze zazdrościła jej kształtów. Poza tym była bardzo otwartą osobą, nieco leniwą i trochę dziecinną na swój wiek, ale nadrabiała to swoją obecnością. Zawsze potrafiła pocieszyć blondynkę i zawsze była gotowa wysłuchać przyjaciółki, niezależnie od pory roku, czy dnia. 

– No dobra, dobra, nie przesadzajmy – zaśmiała się, po czym założyła kosmyk włosów za ucho. Zabrała ze sobą jogurt pitny i wróciła na kanapę, aby obejrzeć jakiś serial. Avalon pokręciła głową, a potem zrobiła sobie tosty. Zjadła je i powiedziała tylko, że idzie się wykąpać. Łazienka w mieszkaniu była tylko jedna, ale jakoś dawały radę i potrafiły się nią dzielić. Blondynka zazwyczaj kąpała się wieczorem, a Bella rano, więc nie skakały sobie do gardeł, gdy któraś spędzała tam za dużo czasu. 

Avalon zgarnęła swoją piżamę i czystą bieliznę, po czym zamknęła się w łazience i weszła pod ciepły strumień wody. Na szczęście następnego dnia miała wolne i szykował jej się dyżur w nocy, więc mogła to wszystko sobie odespać. Miała nadzieje, że nic się nie stanie i nie będzie musiała przechodzić wcześniej, bo nie miała na to najmniejszej ochoty. Ostatnimi czasy bracia naprawdę działali jej na nerwy i chociaż nie dawała po sobie tego poznać, to ta praca, choć przez nią uwielbiana, zaczęła ją powoli irytować, a to nie było coś, co znosiło się z uśmiechem na twarzy. 

━━━━━ ⏳ ━━━━━

wolne, wolne, wolne! tak się cieszę, bo w końcu się wyśpię yassss

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro