Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

28 → best friends

━━━━━ ⏳ ━━━━━ 

Zayn siedział w swoim samochodzie, mając nadzieje, że doczeka się momentu, w którym Avalon wyjdzie ze stacji i uda się do domu. Za wszelką cenę starał się z nią jakoś skontaktować, w jakiś sposób do niej dotrzeć, ale blondynka skutecznie się od niego odcinała, robiąc wszystko, aby tylko z nim nie rozmawiać. Nieco go to frustrowało, ale wiedział, że był sam sobie winien. Zresztą doskonale zdawał sobie z tego sprawę i chciał to naprawić, ale przeczuwał, że blondynka nie da mu dojść do słowa dopóki faktycznie nie ochłonie i dopóki nie obieca jej, że faktycznie skończy z leczeniem się na własną rękę i kupowaniem leków w nielegalny sposób. Zayn wiedział jednak, że to wcale nie byłoby takie proste, ale wiedział też, że dla blondynki mógłby zaryzykować wszystko, aby tylko wciąż z nim była i aby go wspierała. Nikt już nie potrafił poprawić mu humoru czy nastroju swoją obecnością i nikt nie działał na niego tak kojąco jak to było gdy widział uśmiech Avy. 

Westchnął ciężko, zaciskając swoje dłonie na kierownicy samochodu. Zaparkował na parkingu przy szpitalu, skąd miał dobry widok na stację i wyjście służbowe, z którego zazwyczaj korzystała blondynka, ale każda jedna minuta mu się dłużyła. Niecierpliwie zerkał na zegarek na swoim nadgarstku, mając nadzieje, że w końcu się doczeka momentu, w którym Avalon powinna skończyć swój dyżur. Przyjeżdżał codziennie od kilku dni, mając nadzieje, że ją zastanie, ale zręcznie go unikała czy zawsze był przy niej ktoś, kto pomagał dawał jej znać, aby nie wychodziła czy pojechała na jeszcze jedno wezwanie, łudząc się przy tym, że brunet w końcu da sobie spokój. Cóż, miała rację, bo Malik nie należał do zbyt cierpliwych osób i wtedy również bardzo niewiele brakowało mu do tego, aby odpuścić i pojechać do domu, aby móc się tam upić w samotności, z daleka od wszystkiego i wszystkich. 

Zayn przeczesał palcami swoje włosy, wzdychając cicho, po czym poprawił się na siedzenie. Bolały go już plecy i każda potencjalna pozycja zrobiła się niewygodna, ale wolał nie wychodzić. W okolicy i tak kręcili się już bracia, a wiedział, że mimo wszystko blondynka miała z nimi dobry kontakt, więc prędzej czy później dotarłoby do niej to, że na nią czekał, a wolał załatwić to poza uszami i oczami wszystkich zgromadzonych, najlepiej w jakimś ustronnym miejscu, gdzie nikt by im nie przeszkadzał. Oczywiście, jeśli blondynka zgodziłaby się na coś takiego, bo wiedział, że musiałby się bardzo postarać, aby ją namówić. I miał zamiar to zrobić. Postarać się i pokazać jej jak bardzo mu na nich zależało. 

━━━━━ ⏳ ━━━━━ 

Avalon siedziała na kanapie w pokoju wspólnym, wzdychając ciężko raz po raz, mając nadzieje, że siatka wywiadowcza, którą stworzyli dla niej bracia coś zdziała i będzie mogła niepostrzeżenie wydostać się ze stacji do domu. Nie miała najmniejszej ochoty porozmawiać z Zaynem i robić cokolwiek w jego obecności, bo nadal to wszystko ją bolało i wiedziała, że gdyby go zobaczyła, to z pewnością by się rozpłakała jak małe dziecko, a na to nie zamierzała sobie pozwolić. Miała w sobie chociaż tyle przyzwoitości, aby chociaż nie płaszczyć się przed facetem, który przez cały ten czas ją oszukiwał i wodził za nos, bo właśnie tak się poczuła, gdy prawda wyszła na jaw. 

– I co? – spytała Bonnie i spojrzała na Colina, który wyglądał dyskretnie przez zasłony w oknie, obserwując parking, na którym stał zaparkowany samochód bruneta. Dziewczyna opierała się o blat i sączyła herbatę, chcąc się jakoś rozgrzać. Padało od kilku dni i nie zanosiło się na to, aby miało przestać. We wiadomościach nawet speakerzy zaczęli wspominać o jakimś zagrożeniu powodziowym, ale rzekomo były to tylko podejrzenia. 

– Dalej tam siedzi, cholera wytrwały jest dzisiaj bardziej niż zwykle - mruknął i spojrzał na zegarek, aby potwierdzić swoje przypuszczenia. – Zaraz tam pójdę i każę mu spieprzać, bo tego się nie da wytrzymać. To nienormalne, abyś nie mogła spokojnie wyjść do domu, bo osacza cię jakiś facet. 

– Nie, nie idź – Blondynka spojrzała na niego, czując jak przez cały ten czas jej serce biło niespokojnie. Z jednej strony miała wrażenie, że jakiś niewidzialny magnes pchał ją w stronę bruneta, bo bardzo za nim tęskniła. Za jego ramionami i włosami, które przeczesywała palcami, za oczami czy chociażby za jego zapachem. - Nie chcę, abyś zrobił coś głupiego, a bójka przed szpitalem nie jest nikomu do szczęścia potrzebna. Bella zaraz tu będzie, więc jakoś sobie poradzę. Taką przynajmniej mam nadzieje. Mówiła, że ten facet, z którym aktualnie się spotyka podrzuci nas do mieszkania - dodała, chcąc uwierzyć, że to wszystko się uda i nie będzie musiała otwierać ust do bruneta. 

– Na to liczę, bo założę się, że za chwilę dostaniemy wezwanie i będziemy cię tu zostawić samą, a nie zamierzam pozwolić na to, żeby ten człowiek tu przyszedł – Colin spojrzał wymownie na blondynkę, a później odszedł w końcu od okna, mając nadzieje, że gdy podejdzie do niego z powrotem, to bruneta na parkingu już nie będzie. Jego i jego samochodu. 

– Może w końcu sobie pojedzie. Na pewno nie zmarnuje na mnie za dużo czasu – prychnęła Avalon i wstała, podchodząc do swojej szafki, gdzie chciała uporządkować swoje rzeczy. Niby wszystko było dobrze i leżało równo, ale już tak miała, gdy coś ją gryzło i trzeba było to rozpracować. Musiała mieć wtedy zajęte ręce, bo myślało jej się dobrze tylko w taki sposób, a trzeba było przyznać, że kto jak kto, ale ona ostatnimi czasy miała naprawdę dużo do przemyślenia. Szczególnie dużo, jeśli chodziło o bruneta, ale z drugiej strony wcale nie miała ochoty tego robić i wiedziała, że prędko to się nie zmieni. - Bella mi napisała, że zaraz będzie, więc mam nadzieje, że nie będę musiała tu siedzieć nie wiadomo ile.

– Ja też mam taką nadzieje – Bonnie westchnęła ciężko, a później podeszła do niej i objęła swoimi ramionami. Ava ułożyła na nich głowę, nie odpowiadając nic na to, ale wiedziała, że wszyscy jej współczują. W tamten piątkowy dyżur opowiedziała im wszystko to, co się stało i zyskała potrzebną pomoc, a także bliskość przyjaciół, a niczego wtedy nie potrzebowała bardziej jak właśnie ich. 

━━━━━ ⏳ ━━━━━

poważnie zastanawiam się nad skończeniem tego ff dzisiaj

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro