Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2 → biznesman

━━━━━ ⏳ ━━━━━ 

Każdy dzień Zayna zaczynał się mniej więcej tak samo. Budził się o szóstej i szedł pod prysznic. Zimna woda zawsze stawiała go na nogi szybciej niż cokolwiek innego - nawet kawa. Brunet stał jakieś piętnaście, czasem dwadzieścia minut pod mocnym strumieniem, czując jak jego ciało, skrawek po skrawku budzi się do życia. Po prysznicu nadchodził czas na resztę porannej toalety, jak golenie, czy układanie włosów, choć nie do końca było to potrzebne, skoro zaraz po tym wychodził pobiegać. Codziennie, niezależnie od pogody i stanu swojego zdrowia wkładał na stopy buty, naciągał na ciało czarny dres, niekiedy też czapkę, a z szuflady wyjmował MP4. W takim stanie opuszczał apartamentowiec i zapuszczał się daleko w miasto. Biegał w zależności od tego jak bardzo chciał się zmęczyć. Na ogół od czterdziestu minut do godziny. Osiągał bardzo dobre wyniki, a jego zadbane ciało nie miało okazji, aby opaść z formy, którą dwa razy w tygodniu i tak poprawiał na siłowni. 

Po bieganiu wracał do mieszkania, choć niektórzy nazywali jego dom penthouse'em. Zaynowi jednak to nie przeszkadzało. Mógł sobie pozwolić na życie w luksusie i robił to. Dlatego też nie przejmował się rachunkami za wodę, prąd czy ogrzewanie. Dwa poranne prysznice stały się jego rutyną i nie było mu z tym źle. Po tym drugim, który był już znacznie krótszy niż ten prysznic na przebudzenie, brunet zazwyczaj wędrował do garderoby, gdzie w szafach wisiało kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt garniturów od najróżniejszych projektantów, przeważnie szytych na miarę. Koszul i krawatów było jeszcze więcej. Znalazły się też markowe buty, spinki do koszul, muchy i wszystkie inne gadżety, które pozwoliły Malikowi wyglądać niczym rasowy biznesmen. Brunet tamtego dnia wybrał coś bardziej stonowanego, a wręcz typowego. Czarny garnitur, biała koszula, czarny krawat i srebrne spinki. Nie było to dla niego nic nadzwyczajnego, ale czy tego chciał, czy nie, musiał przyznać, że wyglądał aż za dobrze oraz olśniewająco. 

Kiedy tak przyglądał się samemu sobie w lustrze, musiał przyznać, że cała praca, jaką włożył w to, żeby się tak prezentować nie poszła na marne. Brunet patrzył się na swoje ułożone włosy, a ciemne oczy i kości policzkowe, a także garnitur, który przylegał do jego umięśnionego ciała. Zayn uśmiechnął się nieco złośliwie do siebie, po czym odwrócił się na pięcie i wyszedł już z garderoby. W zasadzie mógł już jechać do pracy, choć zostało mu nieco ponad czterdzieści minut. Zawsze tak było, a on zawsze był w biurze wcześniej, choć był prezesem własnej firmy i nie musiał dbać o to, kiedy przychodzi i czy w ogóle to zrobi, bo jednocześnie dobrze mógł zostać w domu i pracować z laptopem salonie, czy w sypialni, ewentualnie w gabinecie, w jaki przemienił jeden z wolnych pokoi. 

Zayn zjadł jednak szybko jakieś śniadanie, po czym był już naprawdę gotowy. Zadzwonił po Davida, swojego szofera, ochroniarza i generalnie człowieka złota rączka, który zawsze był potrzebny i radził sobie z tym, z czym Malik do końca nie dawał sobie rady. David jak zwykle był gotowy. Mieszkał piętro niżej razem z gosposią, która dbała o to, aby Zayn nie chodził głodny. Mieli też córkę, ale Zayn nigdy nie miał okazji jej poznać. W zasadzie też nie chciał. Nie przepadał za dziećmi i robił wszystko, aby ich unikać. Do szkół, w których jego firma sfinansowała jakieś pracownie, czy nowy sprzęt do nauki, wysyłał zazwyczaj swojego zastępce, tłumacząc się tym, że on nie miał czasu na takie rzeczy. Poniekąd była to prawda, ale zanim ktokolwiek spojrzał na to jak było rzeczywiście, doskonale widział, że młody mężczyzna jest raczej wrogo nastawiony do nowych pokoleń, które miały zapracować na jego emeryturę. Choć tak naprawdę można było powiedzieć, że sam sobie na nią pracował. 

━━━━━ ⏳ ━━━━━ 

– Dzień dobry, Andrea – przywitał się z sekretarką, która była pochłonięta uderzaniem swoimi wypielęgnowanymi paznokciami w klawiaturę swojego komputera. Obok niej stała już filiżanka z kawą, z której trochę napoju już ubyło. 

– Dzień dobry, proszę pana – wyprostowała się i zerknęła na bruneta. Uśmiechnęła się nieśmiało, zakładając przy okazji kosmyk jasnych włosów za ucho. Zayn odwzajemnił uśmiech, po czym minął już jej stanowisko i skierował się do swojego biura. Doskonale zdawał sobie sprawę, że podobał się blondynce i niekiedy to wykorzystywał. Oczywiście na samym początku zaznaczył, że nic ich nigdy nie połączy, ale jej to nie przeszkadzało. Sama też na nic nie liczyła i traktowała swojego przełożonego jako odskocznię od narzeczonego, który podobno był wyjątkowo nudny w łóżku. 

Zayn popchnął drzwi, które odgradzały go w gabinecie od reszty świata i odłożył swoją aktówkę na podłogę, uznając, że jeśli będzie mu potrzebna, to po nią przyjdzie. Po chwili zresztą przyszła już inna sekretarka, która odebrała od niego płaszcz. Dzień zapowiadał się deszczowo, więc brunet wolał nie ryzykować i zabrał ze sobą ubranie wierzchnie. Młoda kobieta także zapytała się, czy miał ochotę na kawę, ale odprawił ją z kwitkiem i zasiadł już za swoim biurkiem. Poczuł lekkie zawroty głowy, ale zbagatelizował je, uznając, że nie ma się czym martwić. Miewał tak od czasu do czasu i naprawdę nie przejmował się nimi. Zganiał to na takie rzeczy, jak kawa na pusty żołądek, czy coś w tym rodzaju. Nic poważnego, czym należałoby się przejmować, bo przecież było wiele osób, które w jego wieku także nie jadało tyle ile powinno, czy piło za dużo - tutaj już w zależności, o czym kto pomyślał. 

Wziął się do pracy. Zaczął od przejrzenia harmonogramu jaki zostawił sobie na biurku dzień wcześniej, wzdychając przy tym ciężko. Nie miał ochoty na żadne spotkania, bo ludzie, który dla niego pracowali czasem naprawdę mocno go irytowali. Pocieszało go to, że spotkań było tylko dwa, więc mógł je szybko zorganizować, wysłuchać tego, co kto miał do powiedzenia, ewentualnie dorzucić coś od siebie i wszystko zakończyć. Później zostało mu jeszcze przejrzenie planów finansowych na następny kwartał i zaakceptowanie ich, czy też wprowadzenie swoich poprawek. To akurat lubił robić i w przeciwieństwie, do wszystkich innych osób, które narzekały na papierkową robotę, uwielbiał zakopywać się w dokumentach czy innych takich i sprawdzać nawet najmniejsze szczegóły. Można było powiedzieć, że go to odstresowało i to dosyć mocno. A przynajmniej do czasu. Bo później odstresować potrafiła go już tylko Avalon.

━━━━━ ⏳ ━━━━━

jest i zayn, co myślicie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro