Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16 → bad day

━━━━━ ⏳ ━━━━━ 

Zayn poprawił krawat, gdy stał przed lustrem i westchnął cicho. Nowy dzień zaczął się deszczowo, przez co nie miał najmniejszej ochoty wstawać z łóżka, ale ostatecznie wybrał się na krótką przebieżkę i z nieco lepszym humorem zaczął się przygotowywać do pracy. Mężczyzna przeczesał palcami włosy, wygładzając po tym poły czarnej marynarki i w zasadzie był już gotowy. Oczywiście zawsze wyrabiał się przed czasem i tych kilkanaście minut mógłby wcześniej przeznaczyć na dodatkową drzemkę, ale nigdy nie wychodziło i sam budził się przed budzikiem. Wiedział, że miał zachwiany zegar biologiczny, ale nigdy jakoś szczególnie mu to nie przeszkadzało. Zresztą lepiej było zrobić coś rano, niż męczyć się z tą samą rzeczą późnym wieczorem. 

Zayn złapał w swoją dłoń aktówkę i udał się do windy, aby zjechać nią na parking. W środku było pusto, co go nawet ucieszyło, bo rano nigdy nie miał nastroju na rozwijanie relacji międzyludzkich, szczególnie z sąsiadami. Brunet stanął w kącie kwadratowego pudełka, wciskając przycisk z parkingiem podziemnym i poczekał, aż drzwi się za nim zasunął. Po chwili szarpnęło i winda ruszyła na dół. Malik zerknął na swój nadgarstek, gdzie miał męską Omegę, uznając, że naprawdę miał bardzo dobry czas tamtego dnia i zaczął się zastanawiać czy jednak nie odpuszczać sobie śniadania, aby jeść coś na mieście. 

Gdy znalazł się już przy swoim samochodzie, przewrócił oczami, gdy usłyszał irytujący dźwięk dzwonka w telefonie. Nie miał ochoty z nikim rozmawiać, ale wyjął komórkę z wewnętrznej kieszeni marynarki, gdy już wsiadł do samochodu i bez patrzenia na numer, nacisnął zieloną słuchawkę i przyłożył urządzenie do ucha.

– Malik. Słucham.

– Matko, ale jesteś oficjalny z samego rana – Przywitał ją chichot Avy, przez co mimowolnie się roześmiała. – Chciałam się tylko przywitać i pożyczyć ci miłego dnia w pracy – dodała tytułem wyjaśnienia. Pewnie spodziewała się od niego pytania, po co tak w zasadzie zadzwoniła o nieludzkiej porze. Cóż, dla niej z pewnością była nieludzka, szczególnie jeśli była po całonocnym dyżurze. 

– Ava, cześć... – odpowiedział jej i uśmiechnął się mimowolnie. Było coś w głosie tej dziewczyny, co nie pozwoliło mu się nie uśmiechnąć. – Dziękuję. I nawzajem, chyba, że miałaś dyżur i właśnie wracasz do domu, to wtedy dobrej nocy – dodał, śmiejąc się pod nosem.

Nie dzisiaj. Właśnie będę się zbierać do pracy. Dzisiaj jeżdżę z bliźniakami, więc próbuje się na to nastawić psychicznie – przyznała, a później zamilkła na chwilę. Zayn i tak usłyszał, że coś piła i mimowolnie zaczął się zastanawiać czy była to kawa, czy herbata. – A ty masz jakieś plany poza pracą?

– Raczej nie, pada, więc nie mam ochoty w ogóle wychodzić z domu – powiedział, wzdychając ciężko, gdy wsunął kluczyki do stacyjki. – Chyba, że do wieczora się rozpogodzi, to wtedy się zobaczy.

Zawsze możesz po mnie wpaść - Zaproponowała, odstawiając z brzdękiem kubek na jakąś powierzchnię. – I moglibyśmy zjeść coraz razem na mieście. Co ty na to?

– W zasadzie to nie jest taki zły pomysł, panno Jackman. Jesteśmy w takim razie umówieni? – przyznał, a później poprawił się na siedzeniu. Odłożył aktówkę na miejsce pasażera obok i rozejrzał się mimowolnie po parkingu. Nie było na nim jednak żywej duszy. Wszyscy jeszcze spali albo nie śpieszyło im się do pracy, tak bardzo jak jemu. Wiedział, że właśnie z takiej postawy tworzą się późniejsze korki. 

Na to wychodzi, panie Malik. Do zobaczenia.

– Do zobaczenia – Uśmiechnął się pod nosem, a później rozłączył się i odrzucił telefon na bok. Spojrzał na swoje odbicie w lusterku, a później wyjechał już z parkingu, aby nie rozmarzyć się za bardzo. Za wszelką cenę nie chciał dopuścić do siebie myśli, że coś mogłoby się z nim stać pod względem uczuć i ktoś mógłby wniknąć w jego życie bardziej niż powinien. 

━━━━━ ⏳ ━━━━━ 

Zayn zostawił samochód na parkingu w firmie i udał się do środka. Sytuacja na drodze nie była zbyt ciekawa, ale na szczęście udało mu się dotrzeć na miejsce bezpiecznie. Zaczął już myśleć o wieczorze, chociaż przed nim był jeszcze cały dzień. W tym całym morzu spotkań, dokumentów i niekończących się podpisów spotkanie z blondynką było jedynym pozytywnym aspektem i uznał, że jeśli sobie pozwoli trochę o tym pomarzyć, to być może nie straci dobrego humoru i nie zrobi się później zbyt gburowaty. 

Sekretarka powitała go z plikiem kartek w dłoniach, co wcale go nie zdziwiło. Skinął na nią głową, aby udała się za nim do gabinetu, ale wcześniej oddał jeszcze płaszcz kolejnej kobiecie, prosząc przy okazji, aby przyniesiono mu kawę w ciągu najbliższych kilkunastu minut. Wiedział, że ciężko mu będzie się skupić, a później wysiedzieć na spotkaniu zarządu bez dawki kofeiny i miał nadzieje, że też kawa postawi go jakoś na nogi. Nadmierne jej ilości nie były zdrowe, ale Zayn się tym nie przejmował. Łudził się czasami, że skoro biegał i utrzymywał względnie zdrowy tryb życia, to nic mu nie będzie. Nawet za jakiś czas. 

Zayn usiadł za biurkiem, a po chwili wyjął z szuflady buteleczkę z tabletkami. Nie przejął się obecnością sekretarki i po prostu wysypał ich trochę na dłoń, a potem popił dłonią. Wszyscy w firmie byli objęci klauzulą poufności, więc nie mieli prawa rozmawiać o pracy poza budynkiem. Brunet uznawał to za bardzo przydatną rzecz, bo przynajmniej nie musiał się przejmować jakimiś plotkami. 

Dobrze widział jak dziewczyna zmierzyła go wzrokiem, ale w ogóle się tym nie przejął tylko wydał jej konkretne polecenia na cały dzień i pozwolił jej już odejść do swojego biurka na korytarzu, aby zajęła się wypełnianiem swoich obowiązków. On sam włączył komputer, przy okazji dziękując za przyniesioną kawę i zalogował się do systemu, wpisując wszędzie potrzebne hasła. Brunet westchnął ciężko, zaglądając na pocztę elektroniczną. Planował sobie w myślach, co miał do zrobienia, aby wyrobić się przed wyjściem z pracy i pojechaniem do Avy. Nie mógł się tego mimowolnie doczekać, bo w takie deszczowe dni zazwyczaj nie miał ochoty na pracę i gdyby tylko mógł to zostałby z tym wszystkim w domu i nie ruszał się stamtąd dopóki by się nie rozpogodziło. Nie wiedział już czy to meteropatia czy cokolwiek innego, ale łudził się, że zażyte leki mu na to wszystko pomogą. 

━━━━━ ⏳ ━━━━━ 

jak wypadł rozdział? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro