16 → bad day
━━━━━ ⏳ ━━━━━
Zayn poprawił krawat, gdy stał przed lustrem i westchnął cicho. Nowy dzień zaczął się deszczowo, przez co nie miał najmniejszej ochoty wstawać z łóżka, ale ostatecznie wybrał się na krótką przebieżkę i z nieco lepszym humorem zaczął się przygotowywać do pracy. Mężczyzna przeczesał palcami włosy, wygładzając po tym poły czarnej marynarki i w zasadzie był już gotowy. Oczywiście zawsze wyrabiał się przed czasem i tych kilkanaście minut mógłby wcześniej przeznaczyć na dodatkową drzemkę, ale nigdy nie wychodziło i sam budził się przed budzikiem. Wiedział, że miał zachwiany zegar biologiczny, ale nigdy jakoś szczególnie mu to nie przeszkadzało. Zresztą lepiej było zrobić coś rano, niż męczyć się z tą samą rzeczą późnym wieczorem.
Zayn złapał w swoją dłoń aktówkę i udał się do windy, aby zjechać nią na parking. W środku było pusto, co go nawet ucieszyło, bo rano nigdy nie miał nastroju na rozwijanie relacji międzyludzkich, szczególnie z sąsiadami. Brunet stanął w kącie kwadratowego pudełka, wciskając przycisk z parkingiem podziemnym i poczekał, aż drzwi się za nim zasunął. Po chwili szarpnęło i winda ruszyła na dół. Malik zerknął na swój nadgarstek, gdzie miał męską Omegę, uznając, że naprawdę miał bardzo dobry czas tamtego dnia i zaczął się zastanawiać czy jednak nie odpuszczać sobie śniadania, aby jeść coś na mieście.
Gdy znalazł się już przy swoim samochodzie, przewrócił oczami, gdy usłyszał irytujący dźwięk dzwonka w telefonie. Nie miał ochoty z nikim rozmawiać, ale wyjął komórkę z wewnętrznej kieszeni marynarki, gdy już wsiadł do samochodu i bez patrzenia na numer, nacisnął zieloną słuchawkę i przyłożył urządzenie do ucha.
– Malik. Słucham.
– Matko, ale jesteś oficjalny z samego rana – Przywitał ją chichot Avy, przez co mimowolnie się roześmiała. – Chciałam się tylko przywitać i pożyczyć ci miłego dnia w pracy – dodała tytułem wyjaśnienia. Pewnie spodziewała się od niego pytania, po co tak w zasadzie zadzwoniła o nieludzkiej porze. Cóż, dla niej z pewnością była nieludzka, szczególnie jeśli była po całonocnym dyżurze.
– Ava, cześć... – odpowiedział jej i uśmiechnął się mimowolnie. Było coś w głosie tej dziewczyny, co nie pozwoliło mu się nie uśmiechnąć. – Dziękuję. I nawzajem, chyba, że miałaś dyżur i właśnie wracasz do domu, to wtedy dobrej nocy – dodał, śmiejąc się pod nosem.
– Nie dzisiaj. Właśnie będę się zbierać do pracy. Dzisiaj jeżdżę z bliźniakami, więc próbuje się na to nastawić psychicznie – przyznała, a później zamilkła na chwilę. Zayn i tak usłyszał, że coś piła i mimowolnie zaczął się zastanawiać czy była to kawa, czy herbata. – A ty masz jakieś plany poza pracą?
– Raczej nie, pada, więc nie mam ochoty w ogóle wychodzić z domu – powiedział, wzdychając ciężko, gdy wsunął kluczyki do stacyjki. – Chyba, że do wieczora się rozpogodzi, to wtedy się zobaczy.
– Zawsze możesz po mnie wpaść - Zaproponowała, odstawiając z brzdękiem kubek na jakąś powierzchnię. – I moglibyśmy zjeść coraz razem na mieście. Co ty na to?
– W zasadzie to nie jest taki zły pomysł, panno Jackman. Jesteśmy w takim razie umówieni? – przyznał, a później poprawił się na siedzeniu. Odłożył aktówkę na miejsce pasażera obok i rozejrzał się mimowolnie po parkingu. Nie było na nim jednak żywej duszy. Wszyscy jeszcze spali albo nie śpieszyło im się do pracy, tak bardzo jak jemu. Wiedział, że właśnie z takiej postawy tworzą się późniejsze korki.
– Na to wychodzi, panie Malik. Do zobaczenia.
– Do zobaczenia – Uśmiechnął się pod nosem, a później rozłączył się i odrzucił telefon na bok. Spojrzał na swoje odbicie w lusterku, a później wyjechał już z parkingu, aby nie rozmarzyć się za bardzo. Za wszelką cenę nie chciał dopuścić do siebie myśli, że coś mogłoby się z nim stać pod względem uczuć i ktoś mógłby wniknąć w jego życie bardziej niż powinien.
━━━━━ ⏳ ━━━━━
Zayn zostawił samochód na parkingu w firmie i udał się do środka. Sytuacja na drodze nie była zbyt ciekawa, ale na szczęście udało mu się dotrzeć na miejsce bezpiecznie. Zaczął już myśleć o wieczorze, chociaż przed nim był jeszcze cały dzień. W tym całym morzu spotkań, dokumentów i niekończących się podpisów spotkanie z blondynką było jedynym pozytywnym aspektem i uznał, że jeśli sobie pozwoli trochę o tym pomarzyć, to być może nie straci dobrego humoru i nie zrobi się później zbyt gburowaty.
Sekretarka powitała go z plikiem kartek w dłoniach, co wcale go nie zdziwiło. Skinął na nią głową, aby udała się za nim do gabinetu, ale wcześniej oddał jeszcze płaszcz kolejnej kobiecie, prosząc przy okazji, aby przyniesiono mu kawę w ciągu najbliższych kilkunastu minut. Wiedział, że ciężko mu będzie się skupić, a później wysiedzieć na spotkaniu zarządu bez dawki kofeiny i miał nadzieje, że też kawa postawi go jakoś na nogi. Nadmierne jej ilości nie były zdrowe, ale Zayn się tym nie przejmował. Łudził się czasami, że skoro biegał i utrzymywał względnie zdrowy tryb życia, to nic mu nie będzie. Nawet za jakiś czas.
Zayn usiadł za biurkiem, a po chwili wyjął z szuflady buteleczkę z tabletkami. Nie przejął się obecnością sekretarki i po prostu wysypał ich trochę na dłoń, a potem popił dłonią. Wszyscy w firmie byli objęci klauzulą poufności, więc nie mieli prawa rozmawiać o pracy poza budynkiem. Brunet uznawał to za bardzo przydatną rzecz, bo przynajmniej nie musiał się przejmować jakimiś plotkami.
Dobrze widział jak dziewczyna zmierzyła go wzrokiem, ale w ogóle się tym nie przejął tylko wydał jej konkretne polecenia na cały dzień i pozwolił jej już odejść do swojego biurka na korytarzu, aby zajęła się wypełnianiem swoich obowiązków. On sam włączył komputer, przy okazji dziękując za przyniesioną kawę i zalogował się do systemu, wpisując wszędzie potrzebne hasła. Brunet westchnął ciężko, zaglądając na pocztę elektroniczną. Planował sobie w myślach, co miał do zrobienia, aby wyrobić się przed wyjściem z pracy i pojechaniem do Avy. Nie mógł się tego mimowolnie doczekać, bo w takie deszczowe dni zazwyczaj nie miał ochoty na pracę i gdyby tylko mógł to zostałby z tym wszystkim w domu i nie ruszał się stamtąd dopóki by się nie rozpogodziło. Nie wiedział już czy to meteropatia czy cokolwiek innego, ale łudził się, że zażyte leki mu na to wszystko pomogą.
━━━━━ ⏳ ━━━━━
jak wypadł rozdział?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro