Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15 → home

━━━━━ ⏳ ━━━━━ 

Avalon spojrzała na budynek, w którym zniknął samochód Zayna i poruszyła się niespokojnie na siedzeniu. Wieżowce dziwną sposobnością wprawiały ją w niepokój, choć było to całkowicie irracjonalne. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę, ale każdy miał jakieś swoje lęki, prawda? Jeden bał się burzy, drugi igieł, a trzeci jeszcze czegoś innego, na przykład ciemności. Ava bała się wieżowców i starała się wyrzucić ze swojej głowy fakt, że konstrukcja mogłaby się na nią zawalić i nawet nie znaleźliby jej ciała w tych wszystkich gruzach. Blondynka odchrząknęła cicho i założyła kosmyk włosów, starając się nie dać po sobie poznać, że coś było z nią nie tak. 

– Mogłam się spodziewać, że mnie zabierzesz do jakiejś twierdzi, z której masz widok na całe miasto – zaśmiała się cicho, patrząc się na Malika, gdy ten gasił silnik i wyjmował pilota ze specjalnego miejsca, które zawsze wprawiało samochód w ruch. – Coś jeszcze przede mną ukrywasz?

– Tak. Lubię mordować blondynki i zdejmować z nich skórę – powiedział mrocznym tonem, przez co Avie uśmiech zrzedł, a brunet roześmiał się głośno. – Żartuje. Ale twoja mina była zabójcza - dodał, chichocząc.

– No wiesz co? – prychnęła, kręcąc głową. Uderzyła go przy okazji w ramię, a później wysiadła z samochodu, zamykając za sobą drzwi. – Jesteś niemożliwy. 

– Polecam się na przyszłość, madame – Skłonił się przed nią teatralnie, przez co parsknęła śmiechem i dała się poprowadzić do windy. Zayn wprowadził odpowiedni kod, przez co drzwi się rozsunęły. Weszli do środka, po czym mężczyzna wcisnął odpowiedni guzik i po chwili jechali już w górę, słuchając przy tym irytującej muzyczki, która była wyjątkowo chwytliwa i siedziała blondynce w głowie. Avalon przejrzała się w lustrze, które stanowiło jedną ścianę windy i westchnęła cicho. Była zmęczona po całym dniu spędzonym na dyżurze, ale uznała, że nie sprawi brunetowi tej przykrości i mu nie odmówi, skoro mu tak bardzo zależało. – Wiesz, rzadko kiedy kogoś tu przyprowadzam – dodał po chwili ciszy i westchnął cicho, wsuwając przy tym dłonie do kieszeni spodni. 

– Dlaczego?

– Możesz uznać to za dziwne, ale nie jestem zbyt towarzyski. Kiedy jestem w domu, wolę być sam – powiedział, mierząc blondynkę swoim wzrokiem. – W dzisiejszych czasach to chyba jakaś anomalia, ale nie będę udawał, że jestem kimś innym. Wiem, że to zrozumiesz - dodał, podgryzając mimowolnie wargę.

– Rozumiem – Pokiwała głową i uśmiechnęła się do niego nikle, aby nie pomyślał sobie, że powiedziała to tylko po to, aby go zbyć. Brunet odwzajemnił uśmiech, a później już winda zatrzymała się i weszli do obszernego apartamentu. Avalon zatrzymała się w holu, obracając się wokół własnej osi, jakby znalazła się w jakimś muzeum i była małą dziewczynką, którą fascynuje wielki świat. – Wow...

– Nie przesadzajmy – Zayn zaśmiał się cicho i machnął ręką, a później zbliżył się do niej i ułożył dłoń w dole pleców blondynki. Poprowadził ją do salonu, skąd rozpościerał się cudowny widok na miasto, które powoli układało się do snu. W prawdzie wieczór był jeszcze wczesny, ale słońce zdążyło już schować się za horyzontem, ustępując tym samym miejsca księżycowi. – I co sądzisz?

– Wow – Powtórzyła i podeszła do szyby, opierając o nią dłonie. Powstrzymała się z trudem od tego, aby nie przykleić do niej swojej twarzy i nie być jak takie dziecko, które zauważyło w witrynie sklepowej coś, co bardzo chciało mieć. Blondynka rozejrzała się uważnie dookoła, a dopiero później jej uwagę przykuł wystrój wnętrza. Mieszkanie Zayna było utrzymane w biało - czarnej kolorystyce i urządzone w nowoczesny sposób. Nie mogło być inaczej, powiedziała sobie w myślach, dając mu się zabrać na balkon, z którego widok podobno był jeszcze lepszy niż sprzed szyby. 

– Ludzie często sobie myślą, że mieszkam tutaj i jestem niczym król świata – przyznał, opierając się o barierkę. Wyjął z kieszeni papierosa i odpalił go metalową zapalniczką. Avalon obserwowała go przez cały ten czas, nie mogąc się powstrzymać od stwierdzenia, że naprawdę miał coś w sobie, co ciągnęło ją do niego niczym magnes. I to bardzo mocny magnes. – A ty co uważasz?

– Wypadałoby zapytać, czy rzeczywiście masz się za króla – przyznała, opierając się plecami o barierkę. Z wdzięcznością przyjęła papierosa, choć ostatni raz miała do czynienia ze szlugiem chyba jeszcze na studiach. Nie zaciągnęła się jednak, a tylko wpuściła dym nosem. – A masz?

– Nie wiem, staram się być po prostu sobą – przyznał, wzruszając ramionami. Spojrzał w dół, na ruchliwe ulice, które były zupełnym przeciwieństwem tego, co działo się na linii horyzontu. – Ale czasem nudzi mnie ta powtarzalność. Prawie każdy dzień jest taki sam. Nudny, szary i zakurzony – dodał poetycko. 

– Chyba minąłeś się z powołaniem wiesz? Tomik twojej poezji byłby na pierwszym miejscu New York Timesa – Avalon zaśmiała się, aby rozluźnić atmosferę, co jej się udało, bo Zayn roześmiał się radośnie i skinął głową. Z drugiej jednak strony nie mogła się z nim nie zgodzić. Chociaż pod względem majątkowym różnili się ze sobą całkowicie, to czasem odczuwała dokładnie to samo co on. Potrzebowała kolorów. Lubiła kolory w swoim życiu. Mocne. Wyraziste. 

– Może – Pokiwał głową, po czym wyrzucił niedopałek i przeczesał palcami swoje włosy. Ava uśmiechnęła się do niego, a potem potarła swoje ramiona. Mimo wszystko było chłodno, a ona nie była ubrana tak, aby przesiadywać na zewnątrz dłużej niż krótka przechadzka z przystanku do domu. – Wszystko w porządku? 

– Tak, tak, trochę mi zimno, ale to nic takiego – przyznała zakłopotana, bo nie chciała odwracać sobą ich uwagi od tematu. Była ciekawa co wyniknie z tej rozmowy, bo czuła, że mogła znaleźć w nim kogoś godnego do konwersacji, jakkolwiek to brzmiało. 

Zayn okrył jej ramiona swoją marynarką, nie przejmując się tym, że sam został w koszuli, po czym zbliżył się do niej z lekkim uśmiechem na ustach. Avalon oparła swoją głowę o jego ramię, wzdychając przy tym cicho i pozwoliła mu zawijać swoje włosy na palec. Przeszły ją od tego przyjemne dreszcze i mimowolnie uśmiechnęła się szeroko, zdając sobie przy tym sprawę, że zapamięta ten wieczór na bardzo długo, choć nie wydarzyło się w nim nic szczególnego jak tylko rozmowa i bliższe poznanie się. 

━━━━━ ⏳ ━━━━━ 

połowa ff! x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro