10 → evening
━━━━━ ⏳ ━━━━━
Avalon usiadła wygodniej na kanapie, patrząc się jak jej przyjaciółka rozlewa wino do kieliszków. Nie był to dobry pomysł, aby pić o tak późnej porze, ale wiedziała, że brunetka jej nie daruje. Odkąd bracia opuścili ich mieszkanie, bombardowała ją jednym i tym samym pytaniem. Ava uparła się, że nie powie dopóki nie postawi przed nią wina, więc Bella pobiegła do najbliższego sklepu po coś do picia. Wróciła z jakimś tanim winem, które chyba cudem załapało się do tej kategorii, ale nikt nie marudził.
– Zamieniam się w słuch – powiedziała Bella, podając jej kieliszek. Avalon przewróciła oczami i założyła kosmyk włosów za ucho. Miała w planach się wykąpać i położyć spać, ale najwidoczniej nic z tego nie wyjdzie. Spojrzała na przyjaciółkę, wzdychając przy tym i odchrząknęła cicho.
– Co chcesz wiedzieć? – zapytała w końcu, unosząc przy tym brew. Przy Belii lepiej było się wystrzegać mówienia o czymś osobistym, bo potrafiła to wyłapać nawet w błahej rozmowie, która teoretycznie nie wnosiła nic nowego do życia.
– Wszystko.
– Wszystkiego ci nie powiem, bo nie mogę. Obowiązuje mnie tajemnica lekarska - powiedziała, wzruszając ramionami. Tak naprawdę nie musiała się tym wykręcać, ale to zrobiła, bo wizja opowiadania brunetce wszystkiego od A do Z była wyjątkowo nużąca. – Wpadliśmy na siebie jak biegałam rano. I to wszystko. Nie było nic innego i nic więcej nie musisz wiedzieć.
– Jakoś nie chce mi się wierzyć, że są przyrodnimi braćmi. Są na to zbyt przystojni i to musi być przynajmniej w jakiejś części ta sama krew – zaczęła, wzdychając przy tym. Ava nie pamiętała, kiedy ostatni raz widziała ją w takim stanie i chciało jej się śmiać. Bella na etapie zakochania to było naprawdę rzadkie zjawisko, a James bardzo dobrze sobie z nią radził. I z tego, co blondynka wywnioskowała, wszystko zmierzało u nich w bardzo dobrą stronę.
– Skąd ty go w ogóle wzięłaś? – spytała po chwili, mając na myśli Jamesa. Zauważyła, że Bella bardzo mocno interesowała się spotkaniem Avy z Zaynem, a nie pisnęła ani słowa o tym, gdzie spotkała się pierwszy raz z jego przyrodnim bratem. Intrygowało to blondynkę, bo na ogół jej przyjaciółka przyciągała do siebie facetów, ale w większości przypadków byli popieprzeni, zajęci lub dziwni i nic z tego nie wychodziło.
– W klubie, podobno był tam stałym bywalcem – Wzruszyła ramionami, jakby to nie było nic specjalnego. – Pamiętasz, jak cię chciałam gdzieś wyciągnąć, ale miałaś okres i prawie mnie zagryzłaś? To było wtedy.
Avalon przewróciła oczami, a potem zajęła się już winem, które w smaku nie było tak tragiczne, jak to się jej wydawało. To wszystko wydawało jej się nieco abstrakcyjnie i miała wrażenie, że to wszystko było ustawione, tylko i wyłącznie po to, aby pobawić się nią oraz jej przyjaciółką. Z drugiej jednak strony, to że Bella poznała kogoś w klubie było przecież bardzo typowe i nie widziała w tym nic dziwnego. A każdy mógł stracić przytomność w pracy i równie dobrze wtedy to nie musiał być Zayn, a jakiś oblech po czterdziestce z nadwagą i lepkimi rękami.
– I co? Teraz będziecie sobie tylko razem biegać? – spytała Bella, wyrywając blondynkę z zamyślenia. Spojrzała na nią z tą swoją dwuznaczną miną i zachichotała pod nosem. Ava przewróciła oczami, podciągając nogi pod siebie.
– Nie wiem, może. Może nie – stwierdziła w końcu, jakby to było nic szczególnego. – Mam ostatnio dosyć wrażeń na dyżurach, nie potrzebuje dodatkowej partii w życiu prywatnym. Poza tym gdybyś miała być w jednej karetce z bliźniakami Adams, to odechciałoby ci się kręcenia z facetami na przynajmniej rok – dodała, kręcąc głową. Bracia może i nie byli tacy źli, ale ich teksty na temat łóżka, orientacji i seksu już nie. Czasem blondynka była obrzydzona bardziej tym niż jakimś zgłoszeniem.
– Na twoim miejscu bym się starała zwrócić jego uwagę na siebie. Razem wyglądacie bardzo ładnie – Bella puściła jej oczko, na co Ava westchnęła ciężko i wstała z kanapy. Miała już dość. Uwielbiała swoją przyjaciółkę, ale czasem - na przykład w tej sytuacji - nie dało jej się w ogóle znieść.
– Zajmij się lepiej Jamesem, co? – rzuciła zaczepnie, po czym poczochrała brunetce włosy na głowie i posłała jej całusa w powietrzu, gdy ta fuknęła ze złością i spróbowała ją zamordować swoim spojrzeniem.
Blondynka zamknęła się w swojej sypialni, po czym potarła kark. Niby nie zrobiła niczego pożytecznego przez cały dzień, ale nie mogła spać w nocy i czuła się zmęczona. Marzyła już o tym, aby się położyć i to wszystko odespać. Praca w karetce wbrew pozorom była męcząca. Człowiek był na nogach przez większość czasu i musiał panować nie tylko nad tym, co robi, ale i co mówi. W dodatku trzeba było być przez cały czas w najlepszej kondycji fizycznej i psychicznej. Czasem były takie wezwania, o których zapominało się bardzo szybko, ale czasem długo cały zespół nie potrafił się otrząsnąć po tym, co zobaczyli.
Avalon zabrała z szuflady czystą bieliznę, a spod poduszki piżamę i powędrowała do łazienki, mając nadzieję, że Bella zostawi ją już w spokoju i nie zbombarduje kolejną serią pytań. Naprawdę nie miała na to ochoty i chociaż temat był rzeczywiście ciekawy, bo niecodziennie spotykała jednego z bardziej znanych biznesmanów w mieście, to nie chciało jej się o tym rozmawiać. Nie robiła z tego afery, bo był to dla niej człowiek jak każdy. Do niedawna nawet pacjent, więc tym bardziej nie było to dla niej coś nowego. A to, że pojawiła się osoba, z którą parę razy mogła rano pobiegać, niczego do tego nie wnosiła. W zasadzie Avalon wolała biegać w samotności i stawiać sobie przez to wyzwania do pokonania, ale od czasu do czasu luźna przebieżka z towarzystwem wydawała się być dobrym pomysłem.
Po szybkim prysznicu i nałożeniu maseczki na twarz, Avalon wróciła do swojego pokoju, aby posłuchać muzyki. Była zmęczona i chciała się wyspać na zbliżający się dyżur, ale uznała, że da sobie radę i trochę czasu dla siebie samej. Czasem lubiła się w taki sposób odciąć od świata, a przede wszystkim od Belli, która niekiedy potrafiła być naprawdę, ale to naprawdę upierdliwa.
━━━━━ ⏳ ━━━━━
rozdział na dobre rozpoczęcie wakacji! x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro