Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

(...)

-Jasne, wy też panowie-wskazał na grupę, z którą wcześniej rozmawiał-To przecież Ludwik, ten kolega Eliasa, który razem z nim przychodził oglądać jak skaczemy kilka lat temu

-Ten Ludwik z którym lataliśmy po drzewach w parku?! Niemożliwe-stwierdził z przekonaniem chyba Andreas Wellinger

-Masz rację Andi, zupełnie niepodobny-zawtórował mu Geiger

-No co wy-zdziwił się Stephan-Nie zmienił się tak bardzo-oburzył się

-Daj spokój-machnąłem ręką-Ty nie dostrzegasz zmian, bo prawie cały czas się widywaliśmy, ale odkąd poszedłem do gimnazjum nie bylem przecież na ani jednym treningu. Nie ma się co dziwić, że mnie nie poznają-ostudziłem chęć mordu widoczną w jego oczach, ale usta dalej miał zaciśnięte w wąską linię-Jestem Ludwik Wagner i jeśli się zgodzicie od wakacji zostanę waszym serwismanem-zwróciłem się do zgromadzonych w okół mnie skoczków

Zrobili oczy wielkości talerzy i z krzykiem rzucili się na mnie. Tylko Markus, który dołączył do kadry później niż reszta nie wiedział o o chodzi. Severin machnął na niego zachęcająco, a kiedy ten dalej stał z boku siłą wciągnął go do koła. W ten sposób sportowcy pokazali trenerowi, że akceptują mnie na miejscu człowieka opiekującego się ich nartami i butami, , a ja dostałem gwarancję pracy kiedy tylko skończę studia. Zatrzymali mnie jeszcze na kilkadziesiąt minut, po czym, pomimo wspaniałego towarzystwa, musiałem się zmyć, żeby nie przegapić pociągu powrotnego. Uścisnąłem po kolei dłonie każdego z mężczyzn, na koniec podchodząc do Markusa i zatrzymując się przy nim na dłużej.

-Kiedyś ci to wszystko opowiem-puściłem mu oczko

-Już nie mogę się doczekać-szeroko się uśmiechnął-Myślę, że możemy się naprawdę fajnie dogadywać Ludwik

-Dzięki Markus. Na razie chłopaki-pomachałem im ręką i poszedłem na stację

Usłyszałem jeszcze, jak Werner każe im natychmiast zając się ćwiczeniami i wyszedłem z siłowni. W drodze do Berlina zastanawiałem się, co nakłoniło przyjaciół Stephana do tak pochopnej decyzji. Dojeżdżając do stolicy doszedłem do wniosku, że prawdopodobnie spowodowane jest to tym, że kiedyś bezgranicznie mi ufali. W czasie jazdy zadzwoniłem do Eliasa i powiedziałem mu o tym, że muszę z nim pogadać, a nie jest to rozmowa na telefon. Starałem się utrzymywać głos na granicy płaczu, żeby pomyślał, że odrzucili moje podanie, więc zdenerwowany przyjaciel kazał czekać mi na siebie na stacji kolejowej w północnym Berlinie. Kiedy tylko wyszedłem z pociągu młodszy Leyhe podbiegł do mnie i mocno uściskał. Nie dając mi nawet dojść do słowa zaczął mnie pocieszać.

-Spokojnie Elias, przecież nic się nie stało-starałem się go od siebie odkleić, z marnym skutkiem

-Znowu cię odrzucili, a ty mówisz, że to nic takiego-naburmuszył się

-A czy powiedziałem, że mnie nie przyjęli?-spytałem i zacząłem obserwować malujący się na jego twarzy szok

Kilka sekund później ludzie zaczęli patrzeć na nas jak na wariatów, ponieważ mężczyzna zaczął okładać mnie pięściami.

-Czemu to zrobiłeś?! Nawet nie wiesz jak się bałem, że przyjdzie ci do głowy coś naprawdę głupiego. Przecież zostawiłem w domu Kat z kolacją dla dwojga żeby tu przyjechać-pieklił się

-Wybacz, nie pomyślałem, że planujecie coś na dzisiaj-podrapałem się po karku

-To chyba oczywiste, że coś planowaliśmy, skoro dokładnie siedem lat temu się poznaliśmy? Myślisz ty czasem?

-Skąd miałem pamiętać-burknąłem-Nie mam w głowie kalendarza z wszystkimi waszymi rocznicami-wywróciłem oczami

-Dobra, co się stało, to się nie odstanie. Mów lepiej czy kogoś tam poznałeś. Może jakąś lasencję, co?-spytał poruszając dwuznacznie brwiami, a ja przybiłem sobie facepalma

-Przecież startowałem do MĘSKIEJ kadry-zaakcentowałem przedostatnie słowo-Ale jeśli chodzi ci ogólnie o poznanie, to po raz pierwszy spotkałem tego całego Eisenbchler

-Naprawdę? Spoko z niego gość, nie?

-Też mi się tak wydaje

-Stephan mówił, że to wieczny śmieszek, więc możecie się nieźle dogadać-mrugnął do mnie-No ale ja już będę spadał. Kat mnie zabije jeśli nie będzie mnie dłużej

-A nie podrzucił byś mnie do domku?-zrobiłem minę szczeniaka i czekałem, aż jego serce skruszy się tak jak w większości przypadków, ale on tylko pokręcił głową

-Nie mogę. Dla mnie i Kathariny to naprawdę ważne. Przepraszam-przytulił mnie na pożegnanie i pobiegł w stronę parkingu, a ja ze zbolałą miną udałem się do metra

_______________
Ktoś planuje oglądać mistrzostwa Polski?
Zuzia

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro