Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

Ludwik

Znam Eliasa od czasów piaskownicy. Mieszkaliśmy na tym samym osiedlu i pewnego dnia po prostu spotkaliśmy się w przedszkolu. Wciąż nie wiem, jakim cudem wpadliśmy na siebie dopiero w drugim tygodniu, skoro byliśmy razem w grupie, ale najważniejsze, że się poznaliśmy. Od tamtego czasu pawie nie można było nas od siebie oddzielić. Poszliśmy razem do podstawówki, a później do gimnazjum. W końcu poszliśmy też do jednej szkoły średniej, jednak na różne profile. Ja byłem typowym mat-fizem, a on wolał przysłużyć się społeczeństwu i pójść na biol-chem. Po mimo natłoku roboty spotykaliśmy się średnio raz w tygodniu, a czasem, kiedy obaj mieliśmy luźniej nawet kilka, nie tylko w czasie weekendu. Byłem przy nim kiedy pierwszy raz się zakochał tak na poważnie, pomagałem mu wybierać prezenty na walentynki i organizować randki. On za to zawsze służył dobrą radą. Chociaż czego można się spodziewać po studencie psychologii? Obaj wybraliśmy studia w stolicy, jednak nie mieszkaliśmy razem, ponieważ jego dziewczyna również ruszyła na podbój Berlina. To znaczy kiedyś dziewczyna. Teraz, po prawie sześciu latach studiów już się jej oświadczył. Ona bez zastanowienia przyjęła zaręczyny i od wtedy planują wziąć ślub nie długo po ukończeniu nauki. Ja natomiast nie zaprzątam sobie na razie głowy uczuciami i próbuję znaleźć pracę. Do tej pory szło mi to dość opornie, ale pojawił się Elias i powiedział mi o ofercie pracy ze skoczkami narciarskimi. Mimo że nie pokładałem w tej rozmowie zbyt wielkich nadziei postanowiłem spróbować. Dlatego zerwałem się z ostatniego wykładu i wsiadłem w pociąg do Willingen, gdzie sportowcy akurat mieli obóz treningowy. Podróż zajęła mi ze trzy godziny, więc ledwo dążyłem na spotkanie. Po drodze zaczepiłem przystojnego blondyna i wydobyłem z niego ogólne informacje na temat położenia gabinetu Schustera i to właśnie tam skierowałem moje kroki. Miałem właśnie zapukać do drzwi, kiedy te z hukiem się otworzyły i wypadł z nich średniego wzrostu brunet z lekkim zarostem. Powalony na ziemię siłą uderzeni drewna potarłem głowę, która chyba najbardziej oberwała. Wtedy mężczyzna skapnął się, że jestem na ziemi i odwracając się do mnie wyciągnął do mnie rękę.

-Wybacz, nie spodziewałem się, że ktoś może tu stać. Jesteś cały?-spytał podciągając mnie do góry

-Tak, w porządku. Ludwk jestem-powiedziałem

-Markus-wyjawił nieznajomy-Wybacz, że tak szybko się zmywam, ale mam trening. Do zobaczenia!-odbiegł, a ja zapukałem do pokoju Wernera

Po usłyszeniu pozytywnej odpowiedzi przekroczyłem próg i podszedłem do biurka.

-Dzień dobry, nazywam się Ludwik Wagner, przyjaciel powiedział mi, że szukacie kogoś do zajmowania się sprzętem-przedstawiłem się

-Tak, to prawda. Obrazisz się, jeśli od razu przejdziemy do konkretów?-pokręciłem przecząco głową- Możesz mi powiedzieć czym się zajmujesz?-zapytał odwracając się twarz w moją stronę

-Jestem studentem politechniki berlińskiej. Domyślam się, że szukacie raczej kogoś doświadczonego, ale nie chciałem od razu przekreślać pomocy kumpla, zwłaszcza, że znamy się od dziecka-wyjaśniłem-Nie chcę marnować pana czasu-dodałem widząc dziwną minę mężczyzny

-Nie, jeśli naprawdę chcesz tę robotę, to możemy przecież spróbować. Kiedy zaczynasz wakacje?

-Pierwszego lipca skończę studia-oznajmiłem z dumą, a on spojrzał na mnie ze zdziwieniem

-W takim razie nie widzę przeciwwskazań. Jeśli tylko chłopaki się zgodzą będziesz mógł wtedy zacząć. Idziesz na ten układ?

-No pewnie proszę pana!-prawie krzyknąłem w nagłym przypływie entuzjazmu

-Lubię takie wesołe osoby, wnoszą do zespołu wiele dobrego-uśmiechnął się mężczyzna-No ale chodźmy do chłopaków, na pewno nie mogą się doczekać aż dzisiaj zafunduję im niezły wycisk

Zeszliśmy do sali na parterze gdzie w mniej-więcej sześcioosobowej grupce dyskutowali Niemcy. Kiedy weszliśmy do sali spojrzeli na nas, a zaskoczony moją obecnością Stephan Leyhe, brat Eliasa, bardzo się zdziwił.

-Ludwik,co ty tu robisz? nie powinieneś być na wykładzie czy gdzieś?-zapytał starszy brat mojego przyjaciela-A z resztą nie ważne-machnął rękę-Mów lepiej co tam u Eliasa i Kathariny, bo oni nic mi nie powiedzieli na obiedzie-zrobił naburmuszoną minę

-To wy się znacie?!-autentycznie zdziwili się zgromadzeni na sali

-Jasne, wy też panowie-wskazał na grupę, z którą wcześniej rozmawiał-To przecież Ludwik, ten kolega Eliasa, który razem z nim przychodził oglądać jak skaczemy kilka lat temu

___________________
Jak tam, najedzeni po wigilii? Ja trzymam miejsce na dzisiaj 😀
Zuzia

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro