Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XXXIX


Oczami Melki

Kolejne dwa tygodnie minęły jak w okamgnieniu. Nigdy nie wyobrażałam sobie, ile taki koncert daje satysfakcji i jeszcze większej motywacji, aby być coraz lepszym. Ta energia ludzi, fakt, że śpiewają ze mną moje piosenki, jest czymś niewyobrażalnie wspaniałym. Po piątkowym występie, do zespołu dołączył Igor i Adi i wybraliśmy się do klubu, żeby uczcić kolejne, udane wydarzenie.

Olka: Kamil ogarnia? Nikogo nie podrywa? Nikt jego nie podrywa?

Ja: Błagam Cię, Kamil? Ten, który poza Tobą nie widzi świata? Olka, nie panikuj. Wszystko pod kontrolą.

Olka: Mela...

Ja: Zapomniałaś, o czym ostatnio gadałyśmy? Sama stwierdziłaś, że oglądasz się za innymi facetami, czasem z nimi też flirtujesz i nie widzisz w tym nic złego, chociaż obie z Karolą mówimy Ci co innego. Rozumiem, że w drugą stronę to nie może działać? Olka, kocham Cię jak siostrę, prawię Ci co chwilę kazania w związku z tym, ale ostatnio przestałam, bo nie słuchasz. Kamil jest zajebistym facetem i uwierz mi, że nie spojrzał nawet na żadną inną laskę...

Olka: Dobra, wiem, co chcesz mi powiedzieć... Skoro mówisz, że jest ok, to już nie pytam.

Ja: Nie obrażaj się. Wiesz, że mam rację, a poza tym, gdzie byś znalazła drugą taką jak ja?

Olka: Ktoś by się znalazł...

Olka: Dobra, żartuję. Kocham Cię i baw się dobrze <3

Tak właśnie wyglądało moje życie z Olką, która nagle uświadomiła sobie, jakiego ma świetnego faceta. Mimo że Kamil gra w swoim zespole już od dawna i wyjeżdżał na wiele koncertów, to nie była o niego tak potwornie zazdrosna, jak w tym momencie.

– Z kim tak piszesz? – zapytał mnie, siedzący obok Adi.

– Z Olką – opowiedziałam.

– Co? Zazdrosna o swojego faceta? – zaśmiał się.

– Nawet nie wiesz jak – pokręciłam głową. – Aż jej nie poznaję...

– Może dlatego, że Kamil gra z tobą, a nie z chłopakami? – wypalił, lekko już podpity.

– A co ja mam niby z tym wszystkim wspólnego? – zapytałam zdziwiona.

Adi uświadomił sobie, co powiedział i nagle zamilkł. Spojrzał na mnie, po czym upił kolejny łyk whisky. Spojrzał na Kamila siedzącego naprzeciwko nas, ponownie napił się trunku i głośno westchnął.

– No słucham? – drążyłam. – Dlaczego moja najlepsza przyjaciółka, miałaby być zazdrosna o swojego faceta, akurat dlatego, że gra w moim zespole? Powinna być właśnie bardziej spokojna, bo mam poniekąd na niego oko, prawda?

– Czyli nic nie wiesz – westchnął i przetarł twarz dłonią.

– O czym niby? – coraz bardziej ta sytuacja wprowadzała mnie w konsternację.

– O tym, że Kamil z początku był zauroczony tobą, a nie Olką... – powiedział szeptem na jednym wydechu.

– Że co? – ryknęłam śmiechem, aż moi współtowarzysze spojrzeli na mnie. – Co ty gadasz za głupoty?

– Jakie głupoty? – podchwycił temat Igor.

– Adi się upił i nie wie, co mówi, dajcie spokój – zamknęłam temat, machając ręką.

Na szczęście nie drążyli i zajęli się kwestią, którą omawiali wcześniej. Co ten Adi opowiadał? Przecież to niedorzeczne. Kamil zawsze był wpatrzony w Olkę jak w obrazek. Skąd mu się biorą takie pomysły? Chyba za dużo alkoholu...

– Wracamy, dobrze? Muszę się wyspać i przygotować na panieński Madzi – odwróciłam się w stronę mojego chłopaka.

– Tak, jasne – odpowiedział od razu. – Kamil, Maciek wracacie z nami? – zapytał.

– Nie, my jeszcze zostaniemy. Chłopaki kimną się u mnie – odpowiedział za nich Rubens.

– Na pewno? – dopytałam.

– Tak, jest świetna atmosfera i zdecydowanie chcę, żeby trwała jak najdłużej – zaśmiał się Maciek.

– Jeśli Piotrek tak chętnie oferuje nocleg, to ja też zostanę – odpowiedział Kamil. – Nie masz nic przeciwko?

– Absolutnie nie mam, tylko ewentualnie daj znać Olce, że już nie będę miała cię na oku – zaśmiałam się.

– Znowu do ciebie pisała? – wykrzywił twarz w grymasie niezadowolenia.

– Martwi się – odpowiedziałam.

– Czemu akurat teraz? Przecież powinna być spokojna, prawda? – zaczął mówić. – Nie uważasz, że powinna być zazdrosna, kiedy jeździłem z samymi chłopakami? A to, że ona ogląda się za każdym facetem i flirtuje z nim za moimi plecami, to jest dobrze? – nikt mu nie przerywał. Patrzyłam na niego i widziałam, jak go to boli, potrzebował to z siebie wyrzucić. – Wiem Melka, że ty doskonale wiesz o tych jej podbojach i mi po prostu nie mówisz, ale nie musisz i nie mam ci tego za złe, żeby nie było. Tylko ostatnio podszedł do mnie mój kumpel i mi opowiedział zabawną historię o dziewczynie, która pracuje w H&M i mu doradzała w kupieniu koszulki, czy cholera wie czego. Wyobraź sobie, że wymienili się numerami telefonów i któregoś dnia, poszła z nim na kawę.

– Co?! – siedziałam totalnie sparaliżowana.

Olka absolutnie nie opowiadała nam tej historii. No tak, w sumie nie ma się przecież czym chwalić. Co ona wyczynia? Rozumiem, że prowadzi beztroskie życie, ale są jakieś granice.

– Nie udawaj, że nie wiesz, o czym mówię – wyrzucił z siebie mój przyjaciel.

– Kamil, nie mam pojęcia, o czym mówisz – powiedziałam dobitnie. – Jaki kumpel? Jaka kawa? Co ona sobie wyobraża?

Wszyscy przejęci naszą wymianą zdań, nie odezwali się ani słowem, a my patrzyliśmy na siebie i nie potrzebowaliśmy więcej słów. Ja już wszystko wiedziałam. Kamil był załamany, nie układało im się i po prostu miał już tego serdecznie dość. Był zmęczony i rozdarty wewnętrznie.

– Poprosiłeś go o to, żeby ją sprawdził, prawda? – zapytałam w końcu, na co Kamil tylko przytaknął. – Rozumiem, że nigdy go wcześniej nie widziała i kompletnie nie miała pojęcia, że to test – mówiłam, a on tylko przytakiwał. Był bliski płaczu, a moje serce krajało się na ten widok. – Ona nadal z nim pisze, mam rację? – to pytanie było moim ostatnim i w zasadzie znałam na nie odpowiedź, zanim je zadałam.

– Dobrze ją znasz – zaśmiał się pod nosem. – Nie chcę już o tym gadać, nie dzisiaj – zakończył.

Przetarł twarz dłońmi, żeby zatrzeć ślady łez, które powoli wydobywały się na zewnątrz. Wypił do końca swojego drinka, a ja po prostu wstałam ze swojego miejsca i przecisnęłam się obok nóg Maćka, perfidnie wepchałam pomiędzy nich i go przytuliłam.

Najpierw cały zesztywniał, a potem poddał się chwili. Przyciskał mnie mocno do siebie i oddychał niespokojnie. Głaskałam go po głowie, bo to go zawsze uspokajało. Po prostu bardzo dobrze się wszyscy znaliśmy i jak to w każdej przyjacielskiej paczce, były różne momenty, te złe również. W końcu poczułam, że moja szyja robi się wilgotna i wiedziałam, że nie miał już siły trzymać tego w sobie. Płakał. Cała irytacja, która w nim tkwiła, wypłynęła wraz ze słonymi kropelkami.

– Przepraszam – wyszeptał mi do ucha. – Nie powinienem cię tym obarczać, to twoja przyjaciółka.

– Jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciół nie zostawia się w potrzebie – odpowiedziałam równie cicho. – Może jednak wrócisz z nami? – zaproponowałam.

– Nie – odpowiedział i pociągnął nosem, wciąż mocno mnie przytulając. – Nie będę wam robił kłopotu. Adrian i tak już jest pewnie wkurzony, że tkwimy w uścisku – zaśmiał się pod nosem.

– Zbieraj się stary, jedziesz z nami – powiedział nagle mój chłopak, który na pewno nie słyszał, o czym rozmawiamy, więc to była jego inicjatywa.

– Nie będę przeszkadzać – odpowiedział Kamil, odrywając się ode mnie i przecierając czerwoną od płaczu twarz. – Już mi lepiej. Zmiękłem trochę – zaśmiał się. – Wszystko pod kontrolą. Nic nie widzieliście – powiedział do reszty chłopaków.

– Daj spokój, to nie wstyd – oznajmił Igor. – Gdybym był oszukiwany, to też bym w końcu nie wytrzymał – wzruszył ramionami i upił łyk drinka.

– Na mnie możesz liczyć, nic nie widziałem – powiedział mój basista.

– Przecież nic się nie wydarzyło, zupełnie nie wiem, o co ci chodzi? – Rubens poklepał go po plecach. – Nie martw się jak nie ta to inna. Tego kwiatu jest pół światu, jak to mówią.

– Pewnie tak, gdyby nie to, że uświadamiasz sobie po jakimś czasie, że jest to kobieta, z którą mógłbyś spędzić resztę życia i masz już nawet kupiony pierścionek zaręczynowy – oznajmił Kamil.

– O cholera – skomentowałam.

– To znacznie komplikuje – dodał Maciek.

– A może właśnie dobrze, że tego nie zrobiłeś? – wtrącił Adi. – W sensie, no wiesz, skoro masz już pierścionek, a jeszcze się jej nie oświadczyłeś, to o czymś świadczy, prawda?

Nastała cisza. Żadne z nas się nie odezwało. A mnie ogarnął jakiś dziwny niepokój. Co ta Olka narobiła? Po co jej to wszystko? Co ja mam teraz zrobić? Powiedzieć jej, że wiem, co zrobiła i jest totalną hipokrytką? To, że jest hipokrytką, już jej powiedziałam, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak bardzo mam rację.

A Kamil? Jest dla mnie jak brat. Mimo że znamy się, od kiedy jest z Olką, to od razu znaleźliśmy wspólny język. Cała nasza ekipa jest bardzo zgrana i wiemy, że każde z nas może na siebie liczyć. Nikt się nie spodziewał, że Olka odwali coś takiego.

– Kochasz ją? – zapytałam przyjaciela, przerywając tę krępującą ciszę.

– Tak – odpowiedział od razu, bez zastanowienia. – Jednak tym razem przegięła i cholernie mnie zraniła.

– Rozmawiałeś z nią o tym? – kontynuowałam.

– Jeszcze nie, ale kiedy zapytałem, z kim pisze, to zbyła mnie i powiedziała, że z wami – oznajmił spokojnie. – Wiem, że nie powinienem, ale gdy weszła pod prysznic, sprawdziłem jej telefon. Niby nie pisała z nim o niczym konkretnym, tylko takie zwykłe rozmowy typu: Co słychać? Jak mija dzień?

– No dobrze, ale skoro zajrzałeś w jej telefon, to ten kolega nie poinformował cię o tym, że z nią pisze?

– Poinformował, ale musiałem się upewnić. Chciałem ich nawet skonfrontować. Zaprosić go do nas na jakieś piwo, czy coś, ale obawiam się, że... – nie dokończył.

– Że się wyda, o co go prosiłeś – dokończyłam za niego, na co przytaknął. – No dobra, a nie możesz tak po prostu zaprosić go na piwo, bo gdzieś się spotkaliście na mieście przypadkiem? Skoro ci w tym pomaga, to na bank się nie wygada. Mówiłeś, że wymienili się numerami telefonu. Czyli nie ma Facebooka?

– Nie ma – odpowiedział.

– Jest wymówka, że nie miał jak sprawdzić, że ona jest twoją dziewczyną – głośno myślałam i analizowałam, wpatrując się w punkt przed sobą. – Nie wiem, nie chcę się w to wtrącać, bo to jest wasze życie, ale nie mogę patrzeć, jak cię to zżera od środka – westchnęłam.

– Obawiam się jej reakcji – zaczął Kamil. – To jest jakaś chora sytuacja – powiedział zrezygnowany. – Dobra, koniec, pijemy dalej. Nie wracam z wami, skorzystam z propozycji Rubensa. Nie martwcie się, nie odwalę nic głupiego. Postaram się to dobrze rozegrać – zakończył i uniósł szklankę z bursztynowym trunkiem w górę. – Dzięki za wsparcie.

Nie naciskałam. Jest dorosły, to przecież ich życie, więc ja co najwyżej mogę okazać im wsparcie. Zamieniliśmy jeszcze parę zdań i wróciliśmy z Adim do domu.

– Długo cię przytulał – powiedział mój facet, kiedy leżeliśmy już w łóżku.

– Błagam cię, nie zaczynaj. To jest mój przyjaciel – powiedziałam zirytowana.

Leżałam z rękoma pod głową i analizowałam. Zastanawiałam się co z nimi będzie, jak on to rozegra? Dodatkowo jutrzejszy wieczór panieński, wcale nie napawał mnie optymizmem, bo wiedziałam, że Oliwia nie odpuściła sobie Adriana, no i nikogo tam nie będę znała. Jedynie na grupie na Messengerze ustalałyśmy szczegóły tego dnia.

– Wiem to od Oskiego – powiedział nagle, a ja się zastanawiałam, o czym on do cholery mówi i obróciłam się w jego stronę, patrząc na niego pytająco. – O tym, że Kamil był kiedyś tobą bardzo zauroczony. Dzisiaj, kiedy tak cię przytulał, to czułem się dziwnie. Kamil w sumie sam przyznał, w Sylwestra, że z tobą to skończony temat i traktuje cię jak siostrę, ale wtedy nic więcej nie wiedziałem.

– Adi, co ty pleciesz? – wpatrywałam się w mojego chłopaka, jakbym widziała go pierwszy raz w życiu.

– Wiem, tylko tyle, że opowiedział Oskiemu, jak cię poznał. Podobno był to koncert jego zespołu.

– Tak, to prawda. Olka mnie zaciągnęła, bo wiedziała, że lubię takie rockowe klimaty, a Karola wtedy nie mogła się pojawić. I co niby się tam takiego wydarzyło? Bo ja nic sobie nie przypominam. Koncert był rewelacyjny, aż miałam gęsią skórkę. Poznałam Kamila i cały zespół. Siedzieliśmy sobie w klubie i tyle.

– Zauroczył się w tobie, w tym, jak mówisz o muzyce, w twoim głosie... – wymieniał Adi. – Jednak uznał, że to dziwnie by wyglądało, że jest z twoją przyjaciółką, a startuje do ciebie. Potem zaczęłaś być z Kubą i niby się wyleczył – zakończył.

Przez ten cały czas patrzeliśmy sobie w oczy, a moja szczęka opadała coraz niżej z każdym jego słowem. To chyba jakiś żart.

– Oski ci to powiedział?

– Tak. A dzisiaj, kiedy zobaczyłem was w swoich objęciach, to nie wiedziałem co zrobić – mówił, a ja już wiedziałam, że znowu dąży do tej chorej zazdrości i przekręciłam oczami. – Daj mi dokończyć, zanim się do końca zirytujesz – powiedział poważnym tonem. – Najpierw nie wiedziałem co myśleć, po tym, co powiedział mi jakiś czas temu Oski, ale facet naprawdę nie ma lekko, a ty jesteś jego przyjaciółką i byłbym idiotą, jeśli bym się o to wkurzył. A dodatkowo jak powiedział, że ma pierścionek dla Olki, to już kompletnie przestałem myśleć o nim w kategoriach mojego rywala, a zacząłem mu zwyczajnie współczuć – westchnął. – Wiem, że Olka to twoja przyjaciółka, ale nie uważasz, że zachowuje się jak...

– Hipokrytka – dokończyłam za niego i usiadłam na łóżku. – Olka jest specyficzna, zawsze była. Wiecznie kokietowała wszystkich facetów, szczególnie moich – zaśmiałam się pod nosem. – Kiedy poznała Kamila, myślałam, że to się skończy i faktycznie tak było. Jednak, jak widać do czasu...

– Flirtowała z twoimi facetami? – zapytał niepewnie.

– Tak, ale z perspektywy czasu to myślę, że to może i lepiej, bo przynajmniej wiem, że żaden na mnie nie zasługiwał, skoro wolał moją przyjaciółkę – uśmiechnęłam się delikatnie i wzruszyłam ramionami.

– Nie uważasz, że to trochę dziwna relacja? W sensie nie obraź się, ale ty traktujesz Olkę jak siostrę, a ona ci podbierała facetów.

Miał rację, była to dziwna relacja, ale Olka zawsze taka była i po prostu się do tego przyzwyczaiłam.

– Pewnie masz rację, ale naprawdę jest dla mnie bardzo ważna i nie chcę jej stracić. Olka zawsze była tą spontaniczną, bezpośrednią i najbardziej szaloną z naszej trójki. Zwyczajnie zaakceptowałyśmy jej styl życia. Kamil to jej ostoja i wiem, że ona go bardzo kocha, dlatego mam nadzieję, że się dogadają i okaże się, że faktycznie poszła tylko na kawę z tym kolesiem i nic więcej nie odwaliła. Chociaż sam ten fakt, już jest niepokojący – westchnęłam i oparłam się brodą o podciągnięte kolana.

– Są dorośli, muszą sobie z tym poradzić. Co będzie, jeśli jednak zakończą związek?

– Tego się obawiam, ale na razie staram się o tym nie myśleć – powiedziałam.

– Masz rację – zakończył Adi i zbliżył się do mnie, obejmując ramieniem.

Przywarłam do jego klatki i chłonęłam zapach. Zapach spokoju, bezpieczeństwa i miłości.

– Jutro idę na panieński Madzi – zaczęłam cicho. – Nie znam tam nikogo, będzie Oliwia i w dodatku idę na to wesele jako twoja partnerka. Przecież na kilometr da się wyczuć, że jesteśmy parą. Co mam mówić? Jak mam to rozegrać?

– Jak to, co masz powiedzieć? Że nie było żadnej innej opcji i to musiałaś być ty – zaśmiał się.

– Oliwia będzie zachwycona, jak tak odpowiem – skomentowałam i westchnęłam.

– Jest skończonym tematem – powiedział spięty Adi. – Poza tym nie kłamię, nie brałem pod uwagę, żadnej innej kobiety – odsunął mnie od siebie, tak że patrzył mi teraz prosto w oczy. – Kocham cię – pogłaskał mnie po policzku.

– Ja ciebie też – uśmiechnęłam się i krótko go pocałowałam. – To jednak nie rozwiązuje mojego problemu – uniosłam brew. – Myślisz, że uwierzą mi w to, że po prostu dobrze się dogadujemy i jesteśmy super znajomymi? Zresztą, Oliwia i tak już na pewno wszystko wygadała.

– Obiecała, że nie powie. Madzia z nią o tym gadała – powiedział Adi. – A nawet jeśli, to myślę, że opcja, z tym że się dobrze dogadujemy, jest najlepsza i nie jest kłamstwem. Po prostu nie będziemy mówić wszystkiego. Wiem, że to kiedyś i tak wyjdzie na jaw, ale sama widzisz, jak istotna jest ochrona prywatności.

– Już widzę te nagłówki. Igor Herbut porzucony! Kim jest nowy partner młodej wokalistki? To znany producent muzyczny! Czyżby plotki o ich romansie były prawdą? – mówiąc to, moja dłoń przemieszczała się poziomo w powietrzu, tworząc niewidzialne linie, które miały nadać wyniosłości tej chwili.

– Mela... – Adi pokręcił głową z niedowierzaniem.

– No co? Dobrze wiesz, co ludzie piszą, nie udawaj, że tego nie widziałeś. Jesteś wydawcą mojej płyty, ludzie dodadzą dwa do dwóch i wyjdzie im piękna całość, która ukaże mnie w totalnie beznadziejnym świetle.

– Ej, ej – jedną ręką przytrzymał moje dłonie, a drugą skierował mój podbródek w swoją stronę. – Oboje wiemy, jak było. Ludzie zawsze będą gadać, a ja cię z tym nie zostawię, zrozumiałaś? Nie jesteś z tym sama, pamiętaj. Koniec analizowania na dzisiaj. Musisz się wyspać, bo jutro czeka cię pół dnia atrakcji.

Patrzył na mnie z tą ogromną miłością w oczach, uśmiechnął się czule i pocałował. Nie byłam z tym sama. Siedzieliśmy w tym razem. Oczywiście nie mogłam zasnąć i wciąż rozmyślałam o wszystkim, co się działo wokół. W końcu jednak Morfeusz zlitował się nade mną i porwał w swoje objęcia.

Sobota. Adi szykował się na weekend w trasie, a ja na wieczór panieński, który w zasadzie miał zacząć się o godzinie trzynastej. Większość zorganizowała Oli, ale wiem, że któraś z dziewczyn zamawiała lożę VIP w klubie, bo ma tam jakieś wtyki.

– Baw się dobrze, jesteś twarda i nie dasz sobie w kaszę dmuchać, mam rację? – zapytał Adi, stojąc w przedpokoju i patrząc na mnie z uniesioną brwią.

– Tak jest, szefie – odparłam, śmiejąc się. – Jedź ostrożnie.

– Tak jest, szefowo – zaśmiał się i mnie pocałował. – Jakby co, jestem pod telefonem, kocham cię.

– Poradzę sobie – zapewniłam. – Ja ciebie też, pozdrów chłopaków.

– Z pewnością wzajemnie –odparł z szerokim uśmiechem, wziął torbę i wyszedł z domu.

Była godzina dziewiąta, a ja miałam naprawdę napięty grafik. Musiałam upiec babeczki oraz zrobić kilka przystawek. Każda z nas miała za zadanie przygotować jakiś smakołyk, gdyż impreza rozpoczynała się w domu przyszłej pary młodej, a miała zakończyć się w klubie.

Jednak zanim to wszystko miało się zacząć, to na godzinę trzynastą byłyśmy umówione na masaż, po którym Madzię zostawiałyśmy w rękach kosmetyczki i fryzjera, a my w tym czasie miałyśmy zamiar ustroić wnętrze domu oraz przygotować stół wraz z przekąskami i alkoholem.

Spakowałam kilka kosmetyków, czarną sukienkę, którą każda z nas miała mieć ubraną, bo Magda w tym dniu miała olśniewać bielą oraz czarne szpilki. Dorzuciłam jeszcze koszulkę na przebranie, tak w razie czego. Pierwszy przystanek był w domu przyszłych państwa Sawickich. Ubrałam krótkie, czarne, materiałowe spodenki oraz luźną beżową koszulkę na ramiączkach, Założyłam ukochane, białe trampki, zapakowałam przygotowane jedzenie i ruszyłam moją czerwoną strzałą w kierunku zbiórki.

Na podjeździe stały już dwa inne auta, więc zaparkowałam obok i wraz z całym ekwipunkiem ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Wzięłam kilka głębszych wdechów i zadzwoniłam. Co ma być, to będzie. Dam radę!

– Mela! Jak dobrze, że jesteś, już myślałam, że cię nie będzie – uradowana Madzia rzuciła się, aby mnie przytulić.

– Nie mogłam tego przegapić – odpowiedziałam z szerokim uśmiechem. – Promieniejesz, kochana.

– Naprawdę? – zapytała i odsunęła się ode mnie na odległość ramion. – To dobrze, tak się cieszę, że jesteście tu dzisiaj wszystkie, wchodź.

Weszłam, ze ściśniętym ze stresu żołądkiem. Bałam się reakcji innych dziewczyn.

– Dziewczyny, to jest Mela, ale na pewno znacie się już z tej grupy na fejsie – powiedziała szczęśliwa przyszła panna młoda w stronę swoich przyjaciółek i pognała na górę, aby się przygotować.

– No hej, miło was poznać na żywo – uśmiechnęłam się.

Stały tam cztery dziewczyny. Wszystkie piękne, opalone i z szerokim uśmiechami na twarzach. Poczułam kompleksy jak przy moich przyjaciółkach. Jednak to nie ja dzisiaj byłam najważniejsza, tylko Madzia i chciałam, żeby ten dzień był dla niej wyjątkowy.

– Hej – powiedziały wszystkie.

– Nie martw się, nie gryziemy – zaśmiała się stojąca najbliżej blondynka.

– Super, że możemy cię poznać – odpowiedziała, stojąca tuż obok szatynka.

– Madzia jest tobą zachwycona – skomentowała kolejna.

– I zupełnie nie wiem, dlaczego? – usłyszałam głos za sobą.

Oliwia. Odwróciłam się, a ona stała z założonymi na piersiach rękami i patrzyła na mnie z grymasem na twarzy. No cóż, w sumie nie spodziewałam się niczego innego.

– Też się cieszę, że cię widzę – posłałam jej najsłodszy uśmiech, jaki potrafiłam z siebie wykrzesać i odwróciłam z powrotem w stronę dziewczyn. – Mam jedzonko, gdzie mogę je położyć?

– Chodź, tu zrobimy miejsce – odpowiedziała mi ostatnia z nich.

Przechodząc obok, nie umiałam ich rozgryźć. Z jednej strony miałam wrażenie, że uśmiechnęły się, kiedy odpowiedziałam Oliwii, a z drugiej starały się zachować powagę. Zobaczymy, czy to przetrwam. Przedstawiłyśmy się sobie oficjalnie, więc poznałam kolejno Patrycję, Maryśkę, Aśkę i Kamilę.

– Postanowiłam, że ja wraz z Madzią zostanę po masażu u fryzjera i na makijażu, poradzicie sobie, prawda? – Oli stała przed nami, przybierając na twarzy ten swój perfidny uśmieszek. – No co tak patrzycie? To w końcu moja siostra i ja to wszystko organizowałam – wzruszyła ramionami, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

– Nie taka była umowa. To jej dzień i ona miała wyglądać i czuć się jak bóstwo, a my wszystkie miałyśmy ogarnąć dekoracje – odezwałam się w końcu, bo dziewczyny totalnie wmurowało.

– Ty akurat masz tutaj najmniej do powiedzenia – podeszła do mnie bliżej.

Jej wyzywająca postawa, odpychała. Co ona sobie myśli? Przecież każda z nas miała swój wkład w ten dzień. Poza tym ta gówniara była najmłodsza, a rządziła się, jakby była najważniejsza.

– Oli, chyba sobie kpisz w tym momencie – odezwała się Pati.

– I co może jeszcze pójdziesz tam za naszą kasę? – Aśka również przyjęła obronną postawę.

– Nic się nie zmieniłaś – skwitowała Kamila.

A ja stałam obok i przyglądałam się temu z ciekawością. Czyli one też za nią nie przepadały. No cóż, może to nie będzie jednak taki zły dzień, skoro wszystkie chcemy jak najlepiej dla Madzi i nie lubimy jej siostry.

– Wiesz, co? Idź, śmiało, zrób sobie fryzurę, pomaluj się – zaczęła mówić Marysia i podeszła do niej. – Wiedz jednak, że nic nie pomoże zakryć ci tej twojej szpetnej buźki – syknęła jej w twarz i słodko się uśmiechnęła. Myślałam, że Oli zaraz wybuchnie z wściekłości. – Świetnie sobie same poradzimy, prawda dziewczyny? – skierowała pytanie w naszą stronę.

– Zdecydowanie – odpowiedziały Kama i Aśka.

Wszystkie mierzyły się teraz spojrzeniami. Uwierzcie mi, gdyby ich spojrzenie mogło zabijać, to Oli leżałaby ukatrupiona poczwórnie. Wow. Dobre są.

– Idę – usłyszałyśmy Madzię, która była cała w skowronkach.

Każda przybrała uśmiech na twarz, jakby nic się przed chwilą nie wydarzyło. Przyszła panna młoda zbiegła na dół i ruszyłyśmy do miasta. Marysia jako kierowca pierwszego auta, a wraz z nią Madzia, Oliwia i Kamila. Ja zaoferowałam się jako drugi kierowca, więc zabrałam Aśkę i Pati. Po drodze dziewczyny opowiadały mi o swojej znajomości z Magdą oraz o Oliwii.

W głowie się nie mieści, jaka ona jest zawistna. Jeśli coś nie szło po jej myśli, to zmieniała wersję zdarzeń tak, aby ułożyć pod siebie. Bogaci rodzice, wpatrzeni w swoje najmłodsze dziecko, jak w obrazek, nawet nie zdawali sobie sprawy w jakie towarzystwo potrafiła wpadać. Gdyby nie nasza przyszła panna młoda, już dawno mogłaby, kolokwialnie mówiąc, zaćpać się albo zachlać na śmierć.

Z takimi rewelacjami zostałam zapoznana, przed wejściem na relaksujący masaż. Miałam nadzieję, że chociaż on, pomoże mi na chwilę zapomnieć o tych wszystkich zmartwieniach.

Miałyśmy wynajętą przytulną salę, która przygotowana była specjalnie dla nas. Siedem łóżek do masażu, relaksująca muzyka, aromatyczne świece i wśród tego wszystkiego tryskająca radością Madzia. Naprawdę stała się mi bliska, miałam wrażenie, jakbyśmy znały się całe życie i chciałam, żeby był to dla niej wyjątkowy dzień.

Zrelaksowałam się nieziemsko. Chyba częściej będę musiała się wybierać na taki masaż. Czułam się odprężona, uspokojona wewnętrznie i uznałam, że to będzie jednak świetne popołudnie i wieczór. Z takim nastawieniem zostawiłyśmy siostry Braun w rękach specjalistów, a my wróciłyśmy do domu i zaczęłyśmy przygotowania.

Dekoracje były w kolorze złota i różu. Balony w kształcie literek ułożyłyśmy w zdanie Bride To Be. Dodatkowo, każda z nas miała zrobić sobie ozdobny, złoty tatuaż. Madzia z napisem Bride, a my Team Bride. Ponadto, przygotowana była dla niej złota szarfa z napisem Najseksowniejsza panna młoda oraz delikatny diadem, który miał podkreślić, że to ona jest dzisiejszego dnia najważniejsza.

Stół nakryłyśmy białym obrusem, na którym znalazły się plastikowe naczynia w kolorze złota i różu, na których poukładałyśmy przygotowane przez naszą piątkę jedzenie, bo jak się okazało, Oliwia to olała. W międzyczasie rozmawiałyśmy na różne tematy i muszę przyznać, że dziewczyny okazały się naprawdę świetne. Kiedy zakończyłyśmy proces przygotowań domu, zaczęłyśmy szykować siebie.

– Zdajesz sobie sprawę z tego, że my wiemy, kim jesteś, prawda? – zapytała mnie Asia, kiedy malowałyśmy się przy oknie, aby mieć jak najlepsze światło.

– Szybko jej to mówimy, nie ma co – zaśmiała się Kamila.

– To prawda, że jesteś z Igorem? – podpytywała Pati.

– A już myślałam, że dobrze się zakamuflowałam – westchnęłam i po chwili wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem. – Nie jestem z Igorem – odpowiedziałam.

– Wiesz, Madzia mówiła, że jesteś super i miała rację. Opowiadała, że poznała cię dzięki Łukaszowi i w ogóle, że była na odsłuchaniu twojej płyty i na pierwszym koncercie w Toruniu. Myślałyśmy, że idziesz jako partnerka Igora – kontynuowała rozmowę Maryśka.

Nagle zrobiła się niezręczna cisza. No to ładnie. Nie spodziewałam się, że te plotki aż tak się rozsiały. A już na pewno nie myślałam, że one uważają mnie za partnerkę Igora! Jak ja im mam powiedzieć, że to Adrian? Milczałam jeszcze chwilę i nagle malowanie przestało być istotne. Czułam na sobie przeszywające mnie, cztery pary oczu. Wzięłam głęboki wdech i wciąż trzymałam w rękach maskarę.

– Idę na to wesele z Adrianem – powiedziałam to, zakręcając tusz do rzęs.

Nagle na podłogę coś spadło. Patrycja upuściła pędzel. Szczęka każdej z dziewczyn opadła w dół. No świetnie.

– O kurwa... – powiedziała cicho Kamila.

– To Oliwia z nim nie idzie? – zapytała zaskoczona Marysia.

– Nie – odpowiedziałam.

– Ja pierdolę, co za mała suka – Aśka pokręciła głową z niedowierzaniem. Nastała ponowna cisza.

– Naprawdę powiedziała wam, że Adi jest jej weselnym partnerem? – odważyłam się zapytać, kiedy cisza między nami się przedłużała.

– Mało tego, ona nam powiedziała, że z nim jest! – krzyknęła Kama.

Zajebiście! Co ta dziewczyna ma w głowie? Co ona wygaduje? To jest nienormalne!

– Rozczaruję was – powiedziałam w końcu. – Nie jest jej facetem. Nie brał jej nawet pod uwagę, jako swojej potencjalnej partnerki weselnej, a tym bardziej życiowej.

– Jak ci się udało usidlić Adriana Sawickiego? – zapytała prosto z mostu Aśka.

Nagle dziewczyny odłożyły swoje kosmetyki, pociągnęły mnie w stronę kanapy, posadziły na niej i usiadły naokoło mnie. No co ja mam im powiedzieć? Dobra, skup się Mela. Tak jak ustaliliśmy. Jesteśmy partnerami biznesowymi, o świetnie, tak właśnie nas nazwę!

– Jesteśmy partnerami biznesowymi, że tak powiem. Po prostu się dobrze dogadujemy i myślę, że dlatego wziął mnie jako partnerkę na wesele – odparłam. – A to on jest kimś nieosiągalnym? – zapytałam, uśmiechając się szeroko.

Każda z nich przyglądała mi się badawczo. Patrzyły na mnie, jakbym się urwała co najmniej z choinki. Wymieniły spojrzenia między sobą, jakby pytając się nawzajem, kto ma mi odpowiedzieć.

– No, bo on był z taką Anką i w sumie okazało się, że ona przyprawiała mu niezłe rogi – zaczęła Kama.

– Jednak z naszych informacji wynika, że od początku roku już ze sobą nie są – kontynuowała Marysia.

– Od tamtego czasu jakby przepadł. Nie pokazuje się na imprezach, na których regularnie bywali razem. W tym muzycznym świecie też brak plotek, no i Oliwia powiedziała, że są razem. Nie chciało się nam w to za bardzo wierzyć, no ale nie drążyłyśmy. Czułyśmy, że coś tu jest nie tak, bo nikt o tym nie pisał, nie mówił – oznajmiła Pati.

– Jest aktualnie najbardziej pożądanym facetem. Naprawdę nie zdawałaś sobie z tego sprawy, czy jaja sobie z nas robisz? – zapytała bezpośrednio Aśka.

– Nie miałam pojęcia, że jest chodzącym ciachem numer jeden w Warszawie – zaśmiałam się.

No proszę, proszę. Chyba będzie musiał mi się z czegoś wytłumaczyć najmłodszy pan Sawicki.

– Dziewczyno, nie tylko w Warszawie – powiedziała Kama, podnosząc głos. – Wiesz, że byłam kiedyś świadkiem, jak laski się o niego pobiły, rozumiesz to? – aby oddać powagę sytuacji, gestykulowała rękoma.

– A ty tak po prostu, jak gdyby nigdy nic, oznajmiasz nam, że idziesz z TYM Adrianem na wesele, ale jazda... – Pati pokręciła głową z niedowierzaniem.

– Nie miałam pojęcia... – wykrztusiłam w końcu.

– Odkąd było głośno o jego zerwaniu, to każda laska ma nadzieję, że spojrzy w jej kierunku i będzie wiodła sobie cudowne życie u jego boku – westchnęła rozmarzona Kamila.

– Oj tak – przytaknęła Pati. – Każda z nas wiele by dała, żeby chociaż na nas spojrzał, już nie mówiąc o byciu jego weselną partnerką... – westchnęła.

Dobra. Mela, ogarnij się. Wdech, wydech. Zdawałam sobie sprawę, że Adrian jest znany, ale nie, że aż tak! Co tu się właśnie działo? Przecież każda z tych lasek marzy o nim, co widać w ich maślanym i rozmarzonym spojrzeniu. Ta sytuacja jest co najmniej dziwna. Chyba chciałabym, żeby ten dzień jednak się już skończył.

– Dobra, koniec o facetach, musimy się przecież zrobić na bóstwa, prawda? – przerwałam tę niepokojącą ciszę i podniosłam z kanapy, kierując się w stronę swoich kosmetyków, mając nadzieję, że temat Adriana jest zakończony.

Dziewczyny ruszyły za mną, ale wciąż błądząc myślami. I to on jest o mnie chorobliwie zazdrosny? Po tym, co usłyszałam, to ja powinnam zacząć się obawiać, że w końcu jakaś laska rzuci się na niego z pazurami. Starłam się wyrzucić to z głowy, ale nie mogłam. Cieszyłam się jednak, że wystarczyło powiedzieć im o tym, że się dobrze dogadujemy i nie drążyły więcej...

W końcu każda z nas wyglądała jak milion dolarów i czekałyśmy na Madzię i jej siostrę. Kiedy weszły do domu, zasłoniłyśmy oczy przyszłej pannie młodej i poprowadziłyśmy do jej sypialni, gdzie przebrała się w swoją krótką, zwiewną, białą sukienkę sięgającą do połowy uda. Miała szerokie rękawy, które posiadały pasek z koronki przechodzący od ramienia, aż do dłoni, dekolt uszyty w serek, a zwieńczeniem było odcięcie tuż pod biustem, które podkreślało jej talię. Założyła do tego srebrne sandały na obcasie i była gotowa na podbój parkietu.

Zrobiłyśmy sobie te ozdobne tatuaże, gadałyśmy o głupotach i muszę przyznać, że było świetnie! Nawet Oliwia nie była w stanie tego zepsuć. Zamówiłyśmy również jednopiętrowy tort, który miał wbity złoty napis Wieczór Panieński Madzi. Przyozdobiony był różowymi makaronikami oraz złotymi kulkami Ferrero Rocher.

Magda była zachwycona, a to było dla nas najważniejsze. Piłyśmy drinki, jadłyśmy przekąski i przygotowałyśmy jej test wiedzy o przyszłym mężu, który zdała celująco. Dostała od nas jeszcze prezent, którym był zestaw zawierający złotą bransoletkę i łańcuszek z symbolem nieskończoności.

Koło godziny dwudziestej pierwszej pojechałyśmy do klubu. Tam, na wejściu dostałyśmy specjalne, złote opaski na rękę, które świadczyły o tym, że jesteśmy gośćmi VIP. Dzięki nim mogłyśmy zamawiać, co chcemy, gdyż było to w cenie zamówionego przez nas stolika.

Podbijałyśmy parkiet, wracałyśmy się napić i ponownie podbijałyśmy parkiet. Czułam, że jeśli wypiję jeszcze więcej, to będę wrakiem człowieka, więc przystopowałam i po prostu tańczyłam, żeby wypłukać z siebie procenty. W pewnym momencie przy stole została Madzia, Oliwia, Aśka i ja.

– Dlaczego nas okłamałaś, że jesteś z Adim? – zapytała nagle Asia, kierując pytanie w stronę Oli.

Zrobiła wielkie oczy, jakby była zdziwiona, że ktokolwiek śmiał ją o to zapytać. Nie przyjmowała do wiadomości, że ktoś odkryje prawdę. Magda aż zakrztusiła się drinkiem.

– Co ty powiedziałaś? Ty i Adrian? – zapytała z niedowierzaniem swoją siostrę.

– Ach, Adi to już nieaktualny temat – machnęła ręką. – Teraz spotykam się z mega przystojnym facetem, który jest lepszy od niego w każdy calu. Skoro mnie nie zaprosił na to wesele, to szczęka mu opadnie, jak mnie z nim zobaczy – powiedziała pewnie, wzruszając ramionami.

– Przecież on nigdy nie chciał z tobą iść – odezwałam się w końcu.

– Ciebie nikt o zdanie nie pytał, gwiazdko – skrzywiła się, wypowiadając ostatnio słowo.

– Nie kompromituj się – powiedziałam. – Doskonale wiesz, że Adi cię nie chce i rozpowiadasz jakieś głupoty. Nie jestem gwiazdą, więc jeśli myślałaś, że mnie obrazisz, to się grubo mylisz – uśmiechnęłam się.

Na to wszystko wróciły dziewczyny, więc temat się skończył. Niech ona sobie przychodzi, z kim chce, byle tylko odwaliła się raz na zawsze od mojego faceta. Ponownie podbijałyśmy parkiet, świetnie się przy tym bawiąc. W sumie chyba każda z nas czuła, że jest już nieźle pijana, ale Oliwia przechodziła sama siebie. Nie miała żadnego umiaru w piciu, zataczała się i potykała o własne nogi. No naprawdę, świadkowa godna naśladowania.

Około godziny czwartej nad ranem, wróciłyśmy do domu panny młodej, bo zgodnie stwierdziłyśmy, że nie zostawimy jej samej z Oliwią, która stała się wręcz agresywna dla ludzi wokół. Wyzywała wszystkich, zachowywała się głośno, a na koniec kompletnie zalana, starała się podrywać kierowcę Ubera. Nie wiem jakim cudem, udało nam się doprowadzić ją do łóżka w jednym pokoi gościnnych, ale w końcu zasnęła. Po tej akcji miałam wrażenie, że w pełni wytrzeźwiałam. Co ta dziewczyna sobą reprezentowała?

– Dziękuję, to był naprawdę wspaniały dzień – powiedziała zmęczona Madzia, kiedy siedziałyśmy wszystkie na dole w salonie.

– Twoja siostra wszystko zepsuła, jak zawsze – skwitowała Kama.

– Dajcie spokój – przyszła panna młoda machnęła ręką. – Nie zepsuje mi to humoru – uśmiechnęła się.

– Rodzice nadal nie wiedzą, że ona się tak zachowuje? – zapytała Aśka.

– Nie wiedzą i mam nadzieję, że nie będzie im dane się o tym dowiedzieć, bo liczę, że uda mi się ją w końcu jakoś ogarnąć – westchnęła. – Nie gadajmy o tym, proszę.

Nie drążyłyśmy dalej tematu. Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę o zupełnie innych kwestiach i każda rozeszła się do jakiegoś pokoju. Ja stwierdziłam, że wybieram kanapę w salonie. Przebrałam się w luźną koszulkę i spodenki. Wyjęłam z torebki telefon i napisałam do Adiego.

Ja: Przetrwałam, ale Ty będziesz musiał mi się gęsto tłumaczyć...

Po kilku sekundach przyszła odpowiedź. Spodziewałam się, że mój facet śpi, a on chyba czekał na jakąś informację.

Adi: Co się stało? Co zrobiłem nie tak?

Ja: Podobno jesteś najbardziej pożądanym i nieuchwytnym facetem. Nie wiedziałam, że chodzę z ciachem numer jeden xd

Adi: Jesteś pijana xd

Ja: Właściwie to Oliwia spowodowała, że wszystkie wytrzeźwiałyśmy. Zrobiła niezłą jazdę...

Adi: Nawet wieczór panieński swojej siostry zepsuła... O co chodzi z tym ciachem numer jeden?

Ja: Dziewczyny myślały, że idę na wesele z Igorem, a jak im powiedziałam, że z Tobą, to zapytały, jak Cię usidliłam? xd

Adi: Nie musiałaś, sam Ci się poddałem i oddałem xd

Ja: Oliwia powiedziała im, że ze sobą jesteście, ale uświadomiłam je, że to nieprawda. W sumie powiedziałam, że jesteśmy partnerami biznesowymi i się po prostu dobrze dogadujemy, dlatego wziąłeś mnie jako osobę towarzyszącą. Nie drążyły tematu, więc nie musiałam kłamać...

Adi: Co ona sobie wyobraża??? Będę musiał z nią to wyjaśnić. Dobrze, że przyjęły to do wiadomości. Idź spać, widzimy się za kilka godzin. Do zobaczenia ;*

Ja: Do zobaczenia ;*

Odłożyłam telefon i zamknęłam oczy. Udało się, przetrwałam. Miałam tylko nadzieję, że Oliwia nie zrobi nic niestosownego na weselu i nie zepsuje im tego uroczystego dnia...

***

Teledysk w tle:

&list=OLAK5uy_mZTaXGn_88DuNDB_b1NX7DaB3zM-U-DfQ&index=9

LemON, Harrymond

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro