Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział II


Uporczywy dźwięk telefonu wybudził mnie ze snu. Spojrzałam na ekran i wcisnęłam zieloną słuchawkę.

– Hej tato – powiedziałam zaspanym głosem i z trudem powstrzymałam ziewnięcie.

– No dzień dobry śpiochu – zaśmiał się. – Nie miałem zamiaru Cię budzić o tak wczesnej porze, ale dzwonię, żeby się upewnić, czy przyjedziesz do nas po świętach? – zapytał z nutką niepewności w głosie.

– Naprawdę myślałeś, że przegapię imprezę urodzinową tego urwisa? – zaśmiałam się do słuchawki – Nie ma takiej opcji!

– To całe szczęście, bo Janek już mi nie daje żyć i ciągle pyta czy będziesz – uspokoił się.

– Zawsze jestem i to się nie zmieni – powiedziałam. – Tylko musisz mi podpowiedzieć co mogę mu kupić? – zapytałam nadzieją, że uzyskam odpowiedź. Kupienie prezentu 8-letniemu chłopcu nie należy do najłatwiejszych zadań, tym bardziej, że to dziecko ma już wszystko co możliwe.

– Eh, właściwie to dzwonię, bo myślałem, że to właśnie Ty mi pomożesz – tata westchnął i się zaśmiał.

– Tak czułam, że nie dzwonisz bezinteresownie – pokręciłam głową i uśmiechnęłam się pod nosem. Tak naprawdę miałam dobry kontakt z moim tatą mimo tego, co się wydarzyło. Cały czas jest obecny w moim życiu i nigdy nie dał mi odczuć, że mnie nie kocha.

– Przejrzałaś mnie – odpowiedział rozbawiony.

– To może powiedz mi chociaż co dostanie na święta, żebym przypadkiem nie kupiła tego samego, a może wpadnie mi jakiś pomysł do głowy – podpowiedziałam.

– Kupiliśmy mu z Jolą xbox – powiedział niepewnie i czekał na moją reakcję. Przez chwilę musiałam się zastanowić co on mi w zasadzie powiedział. Gdy po chwili to do mnie dotarło zaczęłam się śmiać. No na taki prezent to z pewnością nie będzie mnie stać. – To źle? – zapytał z jeszcze większym niepokojem.

– Źle? – odpowiedziałam z niedowierzaniem. – Właśnie staruszku załatwiłeś sobie ciszę i spokój, bo Twój syn przestanie wychodzić z pokoju – śmiałam się do słuchawki. Usłyszałam jak mój tata odetchnął z ulgą i sam się szczerze zaśmiał. – Ale dzięki temu mamy gotowy prezent urodzinowy. Po prostu kupimy mu jakieś gry na ten sprzęt, co Ty na to?

– Wiedziałem do kogo zadzwonić po radę – jego wesoły głos cieszył moje serce.

– Jadę dzisiaj na zakupy przedświąteczne z dziewczynami, więc na pewno coś dla niego wybiorę. Może kupię od razu dwie, jedną ode mnie, a drugą od Was? – zapytałam. Przynajmniej będę miała pewność, że się nie powtórzą.

– Wiesz, że jesteś najlepszą córką na świecie, prawda? – zadał retoryczne pytanie.

– Cieszę się, że po 21 latach to odkryłeś – odpowiedziałam z nutką sarkazmu w głosie i mogę się założyć, że mój tata w tym momencie pokręcił głową z niedowierzaniem i uśmiechnął się pod nosem.

– Kiedy przyjedziesz? – zapytał na koniec rozmowy.

– Będę 27 grudnia, koło 13:00 w Warszawie Zachodniej, na tym samym bocznym przystanku autobusowym co zawsze – odpowiedziałam.

– Cieszę się, że przyjeżdżasz – powiedział szczerze. Ja też się cieszyłam, że tam jadę. Chociaż ułożył sobie życie z Jolką, tą dziewczyną, z którą zdradził moją mamę, to i tak go kochałam. Eh, no cóż, życie bywa przewrotne i pisze różne scenariusze. – Dobra ja już Ci nie przeszkadzam, możesz spać dalej – zaśmiał się. – Zadzwonię w Wigilię z życzeniami.

– Teraz to już nie zasnę, bo będę myślała jaką grę kupić temu małemu urwisowi – powiedziałam z uśmiechem na twarzy. – Do usłyszenia tato – zakończyłam. Patrzyłam na ekran główny mojego telefonu, który wskazywał godzinę 8:30. Eh, nawet w dzień wolny od zajęć człowiek się nie może wyspać. Powoli wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki. Spojrzałam w lustro. Moje delikatnie kręcone włosy, które sięgały mi za łopatki, były teraz w jednym, wielkim nieładzie. Na bladej cerze widać było oznaki nieprzespanej nocy. No cóż, sama sobie jestem winna. Jak ktoś siedzi pół nocy przy pianinie i idzie spać o 4 rano, tak właśnie kończy. Poranna toaleta zajęła mi jakieś 10 minut. Ubrałam czarne legginsy i luźną, ciemnozieloną koszulkę. Z przodu miała biały napis „Draco Malfoy is my boyfriend", a z tyłu godło Slytherinu. Dostałam ją od moich przyjaciółek na 21 urodziny, żebym nie czuła się osamotniona i chociaż udawała, że mam chłopaka. Po rozstaniu z Kubą odpuściłam sobie całkowicie szukanie kogokolwiek. No cóż, kocham ich genialne pomysły. Mam przynajmniej świetną koszulkę z jednym z ulubionych bohaterów serii książek o Harrym Potterze. Zeszłam do kuchni i zrobiłam kawę w ekspresie przelewowym. Napój bogów, który pozwalał mi normalnie funkcjonować. Nalałam do mojego ulubionego czarnego kubka z białym napisem LemON i dolałam trochę mleka. Usiadłam przy stole w kuchni i otworzyłam w telefonie aplikację Messenger. Na grupie o nawie Zołzy, którą współtworzyłam z moimi przyjaciółkami napisałam wiadomość: O której się widzimy? Upiłam łyk kawy i poczułam, że jeszcze kilka minut i zacznę funkcjonować na pełnych obrotach.

Olka: Będę gotowa o 10, podjedziesz po mnie?

Karolina: Ja o tej porze jeszcze będę miała klientkę, a potem muszę jeszcze podejść do Oskiego, także będę na Was czekać u niego, tak koło 10:30, pasuje?

Ja: Pasuje, a jak się czujesz? Będziesz w stanie chodzić po sklepach?

Karolina: Ciąża to nie choroba. Chodzenie po sklepach to moja specjalność! Nic się nie martw, widzimy się w salonie.

Olka: Melka, prędzej my nie będziemy miały siły szukać tych prezentów, niż ona. Jest teraz podwójnie nakręcona. Jeśli to dziecko będzie szalone za matką, to mamy przerąbane.

Ja: To prawda, błagam niech się wda w ojca...

Karolina: Pff... chciałam Wam tylko przypomnieć, że Oskar też nie należy do spokojnych osób, także szykujcie się na combo :D

Olka: Trzeba będzie przetrwać...

Ja: Masz rację Olka... - śmiałam się do ekranu telefonu i pokręciłam głową ze zrezygnowaniem. Były dla mnie jak siostry i nie wyobrażałam sobie, żeby mogło ich kiedyś zabraknąć w moim życiu. Olka to rok młodsza, niebieskooka blondynka, aktualnie blondynka, ponieważ często zmienia kolor włosów. Pracuje w H&M od 2 lat i jest zadowolona. Dostała nawet ostatnio propozycję jakiegoś awansu. Lubi być w centrum uwagi, ale nie przeszkadza mi to, bo ja jestem przeciwnością, a podobno przeciwieństwa się przyciągają. Jest też spontaniczna i bezpośrednia. Znamy się od urodzenia, ponieważ nasze mamy przyjaźnią się odkąd chodziły razem do szkoły. Jej chłopakiem jest 5 lat od niej starszy Kamil. Jest nauczycielem muzyki w kilku przedszkolach w Toruniu i Bydgoszczy, a dodatkowo udziela lekcji gry na perkusji. Początkowo rodzice Olki byli sceptycznie nastawieni z uwagi na dużą, według nich, różnicę wieku. Jednak kiedy poznali go bliżej, zobaczyli, że to odpowiedzialny i zorganizowany facet, na którym zawsze można polegać. Moja przyjaciółka poznała go 2 lata temu przez Internet i zakochała od pierwszego wejrzenia. Jest przystojnym piwnookim brunetem z delikatnym zarostem, za którym ogląda się nie jedna kobieta. Jak widać magia portali randkowych potrafi zdziałać cuda i połączyć ze sobą dwa sprzeczne charaktery, które tworzą duet idealny. Moja druga przyjaciółka Karolina, też jest ode mnie rok młodsza. Ma piękne, duże brązowe oczy i czarne włosy. Jest spontaniczna, szalona i pewna siebie. Znamy się od gimnazjum, ponieważ śpiewałyśmy razem w szkolnym chórze i tak nasza znajomość przetrwała do dziś. Wraz ze swoją mamą prowadzi salon kosmetyczny. Pracuje tam odkąd skończyła szkołę i dodatkowo jest w trakcie studiów z kosmetologii. Zawsze ją to interesowało i cieszę się, że jej praca to zarazem jej pasja. Jest w 4 miesiącu ciąży, a ojcem dziecka i jej ukochanym facetem jest Oskar. Jest od niej 3 lata starszy i prowadzi swoje studio tatuażu Hard Rock Tattoos. Robi naprawdę boskie tatuaże i sam jest ich posiadaczem. Karola na osiemnaste urodziny dostała w prezencie od znajomych bon do najlepszego salonu tatuażu w mieście. Tym sposobem czarnowłosy, niebieskooki z idealnie przystrzyżoną brodą artysta, podbił jej serce. Są bardzo zgranym duetem i kochają się ponad wszystko. Chciałabym kiedyś poznać kogoś, kto będzie mnie tak wspierał i motywował do działania, jak mężczyźni moich przyjaciółek. Mama Karoli początkowo była sceptycznie nastawiona do Oskiego przez te piękne dzieła, które zdobią jego ręce. Zresztą moja mama, jak i mamy moich przyjaciółek uważają, że tatuaże noszą kryminaliści. No cóż, niestety są to jedne z najczęstszych, a niekoniecznie prawdziwych, powiązań. Na szczęście w obecnych czasach, coraz bardziej zmienia się nastawienie do tego rodzaju sztuki, co bardzo mnie cieszy. Nasze mamy kiedy poznały przystojnego tatuażystę, też zmieniły trochę swoje nastawienie. Jest inteligentny, zabawny i ma cudowne serce, a dodatkowo jak mama Karoliny dowiedziała się, że będzie ojcem jej wnuczki, wszystkie trzy zaczęły go uwielbiać. Usłyszałam przekręcanie klucza w drzwiach, co oznaczało, że moja mama wróciła ze swojej randki dopiero po 9 rano! No cóż, randka musiała być udana.

– Jak było? – zapytałam z szerokim uśmiechem, kiedy przekroczyła próg kuchni. Spojrzała na mnie z iskierkami w oczach i wiedziałam, że moja mama przepadła z miłości do tego faceta.

– Hm... Było bajecznie – odpowiedziała, a na jej twarzy zaczęły pojawiać się wypieki. Opadła na krzesło naprzeciwko mnie. Wstałam od stołu, nalałam jej kawy i postawiłam przed nią kubek, bo wiedziałam, że chwilę zajmie jej skonstruowanie sensownego zdania. – Byliśmy w tej nowej, eleganckiej restauracji Chleb i wino, było przepysznie. Potem przeszliśmy się po starówce i pojechaliśmy do niego – zakończyła mama i upiła łyk kawy. – Tego mi było trzeba. – W tym momencie w głowie zaświtała mi myśl. Czy potrzebowała tego mężczyzny u swojego boku, czy po prostu łyka tej kawy? Jednakże od razu odpowiedziałam sobie twierdząco na oba pytania. Patrzyłam na rozmarzoną twarz mojej mamy i cieszyłam się, że na tym zakończyła swoją opowieść, nie chciałam znać dalszych szczegółów.

– Jesteś szczęśliwa – stwierdziłam – właśnie taką zawsze chciałam Cię widzieć – powiedziałam.

– Czuję się jak jakaś zakochana nastolatka – śmiała się sama z siebie.

– To bardzo dobry objaw – wtórowałam jej. – Dobrze, że znalazłaś kogoś, dzięki komu znowu się uśmiechasz tak, jak kiedyś.

– Mam nadzieję, że ten czar nie pryśnie i faktycznie mam jeszcze szansę na szczęście – powiedziała z lekkim uśmiechem. – Jakie masz plany na dzisiaj?

– Zaraz jadę z dziewczynami na zakupy. Dzwonił też tata – na dźwięk tych słów mama spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. – Pytał, czy przyjadę na urodziny Janka i zastanawialiśmy się co mu kupić na prezent – powiedziałam spokojnie. Mimo, że przez Jolę rozpadła się nasza rodzina, to ten prawie 8-letni chłopak nie był niczemu winien. – Na święta dostanie konsolę i chcę kupić mu jakąś fajną grę – kontynuowałam.

– Świetny pomysł – uśmiechnęła się delikatnie. Była bardzo wyrozumiałą kobietą, mam wrażenie, że aż za bardzo w tej kwestii. Nigdy nie wypowiedziała się negatywnie na temat Joli, czy Janka. Tłumiła w sobie te wszystkie negatywne uczucia i czasem tylko słyszałam, jak płakała w nocy. Na szczęście odkąd pojawił się Artur te incydenty stanowczo zmalały. Uważała tak samo jak ja, że ten malec nie był niczemu winien. – Pamiętaj, że musimy jutro podjechać na zakupy spożywcze i powoli zacząć planować świąteczne menu.

– Babcia Marysia i dziadek Romek też będą? – zapytałam mamę. To rodzice mojego taty. Zawsze nas wspierali. Myślę, że do tej pory mają mu za złe jego zachowanie, no ale czasu się nie cofnie. Z tego co wiem nie dogadują się zbyt dobrze z Jolką. No cóż, trudno się dziwić, jest dość specyficzną osobą. Ma 30 lat, jest bardzo ładną i zadbaną kobietą. Bardzo troszczy się o tatę i Janka, ale czasem zachowuje się, jak taka rozkapryszona nastolatka. Wciąż musi być w centrum uwagi i wszystko musi być zrobione po jej myśli. Aktualnie mój tata utrzymuje ich trzyosobową rodzinę. Prowadzi on sieć sklepów motoryzacyjnych ze swoim znajomym. Zaczynali od jednego sklepu w Toruniu, a jak tata wyprowadził się do Warszawy, to otworzył tam filię. Aktualnie mają kilkanaście sklepów, w kilku województwach i wciąż chcą się rozwijać w tej branży. Wracając do Jolki, to jak tak teraz myślę, to jakiś czas temu tata wspominał mi coś, że reklamuje w Internecie jakieś produkty i ma z tego jakieś pieniądze. Stwierdził też, że on się kompletnie na tym nie zna i nic więcej mi na ten temat nie powie. Nie ma się co dziwić. W marcu skończy 50 lat i nie da się ukryć, że dwudziestoletnia różnica wieku, wciąż mu o sobie przypomina. No, ale może Jolka zarobi w końcu jakieś pieniądze i będzie mogła poczuć się niezależna finansowo, co tak bardzo chce osiągnąć. Grunt, że dziadkowie uwielbiają Janka.

– Tak, wczoraj dzwonili, że bardzo chętnie przyjadą – powiedziała mama z uśmiechem. Naprawdę lubiła swoich teściów, z wzajemnością.

– To szykują się rodzinne święta – odpowiedziałam. Dopiłyśmy kawy do końca i się rozeszłyśmy. Kiedy otworzyłam moją szafę z ubraniami, stwierdziłam, że musiało przejść tam jakieś tornado. Obiecałam sobie, że poukładam chociaż część rzeczy dzisiaj wieczorem. Spojrzałam w lustro, które wisiało ma mojej przesuwnej szafie i uznałam, że dobrze wyglądam w granatowych jegginsach i czarnym, luźnym sweterku. Zajrzałam na chwilę do łazienki, żeby zrobić delikatny makijaż. Chwyciłam małą czarną torebkę z fotela i zbiegłam na dół. Ubrałam buty i płaszcz. Wzięłam z wieszaka, który był z przymocowany nad szafką w przedpokoju, kluczyki od mojego auta i krzyknęłam do mamy – wychodzę!

Świeże, zimowe powietrze dotarło do moich nozdrzy. Napawałam się kilka sekund tym stanem i ruszyłam w stronę garażu, który przylegał do boku domu. Po naciśnięciu pilota, drzwi otworzyły się automatycznie ukazując moją czerwoną strzałę. Sportowa Honda Civic VIII type S w kolorze malinowym, była prezentem od taty. Dostałam ją kiedy już uznał, że potrafię jeździć na tyle dobrze, że mogę mieć własne auto. Dobrze, że w końcu we mnie uwierzył. Niskie auto, w opływowych kształtach, a w środku zaprojektowane jak statek kosmiczny. Dlatego też potocznie mówią na nią UFO. Nigdy nie jeździłam autem na uczelnię, bo poranne korki stanowiły dla mnie wystarczającą wymówkę. Dodatkowo, przy uczelni zawsze był problem z miejscem parkingowym, więc wolałam dojechać tramwajem. Dzisiaj jednak auto było wybawieniem, gdyż jak mniemam, mój bagażnik będzie wypełniony po brzegi. Wsiadłam do środka, włożyłam kluczyk do stacyjki i odpaliłam je czerwonym guzikiem znajdującym się po lewej stronie kierownicy. W międzyczasie, autopilotem otworzyłam bramę wjazdową na posesję i po chwili mknęłam już ulicami Torunia. Cudem znalazłam miejsce parkingowe przy nowoczesnych blokach, znajdujących się na tak zwanym Osiedlu Sztuk Pięknych. Napisałam do Olki SMS, że czekam na nią na parkingu i po chwili witałyśmy się już buziakiem w policzek.

– Jak dobrze, że masz prawo jazdy – oznajmiła moja przyjaciółka, jednocześnie zapinając pasy. – Zdajesz sobie sprawę z tego jak będzie wyglądać dzisiaj Twój bagażnik? – kontynuowała z uśmiechem na twarzy.

– Mam tego świadomość – zaśmiałam się, skupiając na jeździe. – Dobrze, że muszę kupić dzisiaj tylko coś dla taty, Janka i Jolki, bo resztę rodzinki zaopatrzyłam w prezenty już wcześniej.

– Masz szczęście – powiedziała zrezygnowana. – Ja muszę kupić coś Kamilowi, rodzicom i bratu. Nie mam zielonego pojęcia, co dla nich wybrać – była załamana.

– Na pewno coś znajdziemy, nie łam się już na początku – pocieszyłam Olkę. – Karolina jak wpadnie w szał zakupowy, to znajdzie coś dla całej swojej rodziny, Twojej i mojej – spojrzałam w jej stronę z szerokim uśmiechem na twarzy, bo akurat stałyśmy na czerwonym świetle.

– Masz rację, co ja się przejmuję – rozluźniła się. – Mam nadzieję, że wzięłaś ze sobą prezent dla nich? – zapytała.

– Jest w bagażniku. Wczoraj już go schowałam, żeby dzisiaj przypadkiem nie zapomnieć – odpowiedziałam.

– Ciekawa jestem jak zareagują – mówiła podekscytowana. – Po prawej stronie masz wolne miejsce – powiedziała nagle, bo zbliżałyśmy się do pierwszego celu naszej podróży. Płynnie zaparkowałam, wzięłyśmy prezent z bagażnika i poszłyśmy w stronę salonu tatuażu Oskara. Z daleka było widać neonowy napis Hard Rock Tattoos. Weszłyśmy do środka. Wnętrze było zachwycające. Ściany pomalowane w ciemnych barwach, na których zostały zawieszone zdjęcia tatuaży, wykonanych przez Oskiego. Na wprost znajdowało się biurko, za którym dostrzec można było przeróżne certyfikaty, wyróżnienia i dyplomy oprawione w ramki. Po prawej stronie znajdował się fotel oraz coś w rodzaju kozetki lekarskiej, na których tatuował swoich klientów, a także mnóstwo sprzętu do pracy. Po lewej stronie była kanapa oraz stolik, na którym leżało kilka albumów z wzorami.

– Niemożliwe, kogo moje oczy widzą – Oskar przywitał nas z szerokim uśmiechem na twarzy. – Melka, Ty mnie chyba nie lubisz co? – spojrzał na mnie podejrzliwie.

– Skąd takie przypuszczenia? – uniosłam brew i uśmiechnęłam się pod nosem, bo doskonale wiedziałam, o co mu chodziło. Przez moje studia i pracę w restauracji, którą wykonywałam w prawie każdy weekend, a dodatkowo jak miałam możliwość, również w dni powszednie, miałam niewiele czasu na spotkania towarzyskie. Aczkolwiek starałam się wygospodarować go dla nich jak najwięcej się dało.

– Nie pamiętam kiedy my się ostatnio widzieliśmy – śmiał się.

– Miesiąc temu – odpowiedziałam, bo doskonale pamiętałam niefortunne okoliczności naszego spotkania. Momentalnie spoważniał. – Oski, ile razy mam Ci powtarzać, że to nie jest Twoja wina, że masz przyjaciela idiotę – uniosłam brew i się zaśmiałam, próbując rozładować sytuację.

– Jak się czujesz? – zapytał z troską w głosie.

– Szczerze mówiąc, to czuję, że odżyłam – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Kuba, bo o nim mowa, strasznie mnie przytłaczał. Uważał, że zna się na wszystkim, często mi się narzucał, nie liczył się z moim zdaniem, a co najgorsze, wciąż oglądał się za innymi dziewczynami. Moje poczucie własnej wartości spadało przy nim z dnia na dzień. Przy znajomych zachowywał się idealnie, był wtedy zupełnie innym człowiekiem. Był szarmancki, towarzyski, zawsze ja byłam na pierwszym miejscu. Podczas rozmów popierał moje zdanie i wciąż twierdził, że wspiera mnie w mojej pasji, jaką jest muzyka. No ideał. Jak tylko zostawaliśmy sami wszystko obracało się o 180 stopni. Na początku było jeszcze znośnie, ale potem coraz bardziej pokazywał swoje prawdziwe oblicze. Ciężko było uwierzyć moim przyjaciołom, że czuje się przez niego stłamszona, aż do pewnego, listopadowego dnia. Oskarowi zepsuło się coś w aucie, a musieli wraz z Karoliną jechać na wizytę do lekarza. Dał znać Karolinie jaka jest sytuacja i powiedział, że postara się szybko coś załatwić. W międzyczasie Karolina zapytała, czy nie mogłabym ich podrzucić, oczywiście zgodziłam się bez wahania. Odwołali mi ostatnie zajęcia, więc byłam w domu. Od razu wsiadłam w auto i jechałam pod ich dom. W tym samym czasie Oskar dodzwonił się do Kuby, czy ten nie pożyczyłby mu auta, również się zgodził. W ciągu 10 minut dotarł na pieszo do jego mieszkania, jednocześnie pisząc do Karoliny, że załatwił auto od Kuby i niedługo po nią będzie. Zapukał do drzwi, a ten otworzył mu w samych bokserkach, zaskoczony, że jego przyjaciel tak szybko dotarł. W tym samym czasie ja wraz z Karoliną podjeżdżałam na parking znajdujący się pod mieszkaniem mojego ówczesnego chłopaka. Karolina napisała SMS do Oskara, że ma zejść na dół, bo już na niego czekamy. Oski otrzymał tego SMS w tym samym momencie, w którym usłyszał kobiecy głos dobiegający z sypialni jego przyjaciela. Kuba od razu odpowiedział, że to Melka. Pech chciał, że postanowiłam pójść po Oskara zanim jeszcze Karolina wysłała mu wiadomość. Kiedy stanęłam na klatce schodowej za chłopakiem mojej przyjaciółki, w tym samym momencie, za moim chłopakiem pojawiła się owinięta prześcieradłem dziewczyna. Kiedy mój były facet zauważył w jakiej niefortunnej sytuacji się znalazł, zaczął się tłumaczyć, że to nie tak jak myślę i takie różne inne pierdoły. Podeszłam do niego, odcisnęłam swoją dłoń na jego policzku, aż został czerwony ślad. Powiedziałam mu parę niecenzuralnych słów, złapałam za rękę totalnie zdezorientowanego Oskara i pociągnęłam ze sobą, żeby zszedł ze mną na dół do auta. W ogromnym skrócie tak zakończyłam swój półroczny związek z tym kretynem.

– Bardzo mnie to cieszy – odpowiedział z uśmiechem.

– Moi drodzy przestańmy już smęcić – próbowała zarazić nas pozytywną atmosferą Olka. – Na całe szczęście Melka nie ma już nic wspólnego z tym idiotą – zakończyła. W tym momencie do salonu wpadła zdyszana Karolina.

– Świetnie, że już jesteście! – powiedziała uradowana. – Skorzystam tylko z łazienki i możemy jechać – kontynuowała. – Przyniosłam Ci Oski te dokumenty, o które prosiłeś – podeszła do swojego chłopaka, który stał oparty o biurko.

– Dzięki – odpowiedział wpatrując się w nią z tymi iskierkami w oczach. Kiedy wyciągnęła rękę w jego stronę, żeby podać mu papiery, przyciągnął ją do siebie i czule pocałował.
– Fuuuuuj – zmówiłyśmy się z Olką i zaczęłyśmy śmiać.

– Dobra dzieciaki mamy dla Was prezent, przestańcie się już całować w miejscu publicznym – powiedziała Olka i pomachała świąteczną torebką prezentową przed oczami.

– Mówisz do nich tak, jakbyś się inaczej z Kamilem zachowywała - uniosłam brew i spojrzałam na stojąca obok mnie przyjaciółkę. Karolina z Oskarem oderwali się od siebie i cała nasza czwórka wybuchła śmiechem. – No a teraz tak poważnie, to mamy dla Was prezent świąteczny od naszej trójki, w sensie Olki, Kamila i mnie. Mamy nadzieję, że ułatwi Wam to trochę życie – powiedziałam i Olka podała im torebkę z upominkiem. Kiedy ze środka wyjęli elektroniczną nianią, spojrzeli na nas z niedowierzaniem wymalowanym na twarzach,

– Oszaleliście? – wykrztusiła Karolina.

– Nie oszaleliśmy, tylko chcieliśmy Wam ułatwić życie – odpowiedziała Olka i obie szeroko się uśmiechnęłyśmy, bo ich reakcja oznaczała, że trafiliśmy idealnie.

– Jesteście najlepsi – wydusiła po chwili czarnowłosa ze łzami w oczach i rzuciła się, żeby nas obie przytulić.

– Teraz będę widział w telefonie, co robi moja córka – oczy mu błyszczały i promieniował szczęściem. – Naprawdę, jesteście najlepsi. – Kiedy Karolina postanowiła nas w końcu puścić, zrobiła miejsce swojemu narzeczonemu. W międzyczasie poszła do toalety, a my pogadałyśmy jeszcze chwilę z Oskarem. Po chwili ruszałyśmy w stronę Galerii Handlowej Copernicus. Moje obie przyjaciółki wpadły w zakupowy szał. No cóż, wiedziałam na co się piszę. Osobiście nie przepadam za zakupami. Nie lubię godzinami krążyć między wieszakami. Musi wpaść mi coś w oko, żebym sobie kupiła daną rzecz. Jednak kupowanie prezentów innym sprawia mi ogromną przyjemność. W empiku dostałam dla Janka dwie gry. Wyścigi samochodowe i Sonic the Hedgehog przeznaczone na xbox. Tacie kupiłam czarny, skórzany portfel, a Jolce paletkę cieni do powiek. Po wyczerpujących zakupach usiadłyśmy na ogólnodostępnych kanapach, skąd miałyśmy widok na kilka restauracji fast food.

– Zjadłabym konia z kopytami – powiedziała zmęczona Karolina.

– Ja to samo – wtórowała jej Olka.

– Mam zniżki studenckie do Subway na kanapki i kawę, co Wy na to? - zapytałam moje przyjaciółki. Karolina odkąd dowiedziała się, że jest w ciąży unikała jedzenia typu fast food i naprawdę jadała zdrowo. Miałyśmy do wyboru jeszcze KFC i McDonald's, a że sama starałam się nie objadać niezdrowym jedzeniem, zaproponowałam, chociaż trochę zdrowszą wersję.
– W sumie to nawet chętnie. Dla mnie będzie taka z grillowanym kurczakiem, a warzywa, przyprawy i sosy takie, jak zawsze – powiedziała Karola.

– Dla mnie to samo. Iść z Tobą? – zaproponowała Olka.

– Dam sobie radę – odpowiedziałam z uśmiechem i ruszyłam po zamówienie. Dodatkowo wzięłam trzy kawy z mlekiem, odczekałam chwilę, aż Pani przygotuje mi kanapki i wróciłam do stolika. – Smacznego - powiedziałam kładąc tacę z jedzeniem przed ich wygłodniałym spojrzeniem. Przez chwilę jadłyśmy w milczeniu, ale jak już zaspokoiłyśmy pierwszy głód Karolina się ożywiła.

– Mela, mam nadzieję, że na Sylwestra wracasz już do domu? – zapytała ze strachem w głosie.

– Wracam 30 grudnia wieczorem, także nic sie nie martw, na pewno przybędę – zaśmiałam się. – Za nic w świecie nie odpuszczę naszej corocznej tradycji.

– To całe szczęście, bo już się bałam, że nas wystawiasz – uniosła brew. – Naprawdę nie masz za złe Oskiemu, że będzie Kuba z tą laska? – zrobiła zniesmaczoną minę.

– Naprawdę nie mam za złe. W sumie to sama jestem ciekawa jak to dziewczę z nim wytrzymuje – odpowiedziałam szczerze. Potrzebowałam dobrego tygodnia, no może maksymalnie dwóch, żeby wyleczyć się z tego zdradzieckiego patafiana. Owszem, czuję czasem takie dziwne ukłucie jak go spotykam na swojej drodze. Nie sądzę jednak, żeby to było ukłucie zazdrości, raczej żal, w jaki sposób mnie potraktował. Oskar nie wiedział jak ma postąpić w całej tej sytuacji. Kuba to jeden z jego najlepszych przyjaciół i w sumie to poznaliśmy się dzięki niemu. Mnie znał dopiero od 2 lat, czyli odkąd jest z Karoliną. Sposób w jaki zareagował na tą sytuację był nieoceniony. Kolejnego dnia po całym zajściu spotkał się z Kubą i przywalił mu z całej siły. Powiedział, że jest śmieciem i nie zasługuje na miano jego przyjaciela. Ma zachować się jak dorosły facet, spotkać się ze mną i wszystko mi wytłumaczyć, mimo, że ja go o nic nie prosiłam, a może wtedy mu wybaczy. Kuba jeszcze tego samego dnia wybłagał spotkanie w cztery oczy, u mnie w domu. Powiedział, że zachował się jak dupek, że zdaje sobie sprawę z tego, że mu nie przebaczę, że nie ma pojęcia jak to się stało, że wylądował w łóżku z tą dziewczyną i że zależy mu na tym, żebyśmy mówili sobie chociaż "cześć". Skończyło się na tym, że najpierw wybuchłam głośnym śmiechem, potem spojrzałam mu prosto w oczy i powiedziałam słowa, z których byłam dumna. "Wiem, że przyszedłeś tu że względu na Oskara, chociaż go o to nie prosiłam. Jesteście przyjaciółmi, super, nie przeszkadza mi to. Nauczyłam się przy Tobie jednego, że nikt nie będzie mi więcej narzucać swojego zdania i próbować wmówić, że jestem niewarta niczyjej uwagi. Mam do Ciebie żal o to, że nie odważyłeś się przyjść i powiedzieć, że chcesz zakończyć nasz związek i potem dopiero przespać się, z kim tam miałeś ochotę. Może wskakiwać Ci mnóstwo dziewczyn do łóżka. Możesz się oszukiwać, że byłeś spełnieniem moich marzeń. Możesz próbować wmówić mi, że jest Ci naprawdę przykro, ale ja mam do powiedzenia Ci tylko jedno, skoro tak bardzo chcesz słyszeć ode mnie to słowo – cześć". Nie drgnęła mi powieka, nie uroniłam ani jednej łzy, po prostu kazałam mu wyjść. Myślę, że zabolało go to, co usłyszał. Podejrzewam, że żadna z jego poprzednich dziewczyn nie odważyła się powiedzieć mu co myśli, skoro były tak stłamszone. – Mam zamiar zajebiście bawić się tego ostatniego dnia roku i nikt mi go nie zepsuje – zakończyłam z uśmiechem na twarzy.

– Jesteś niemożliwa – skomentowała Olka. – Cieszymy się, że jakiś idiota nie zmarnował Ci życia. Zobaczysz, jeszcze znajdziesz takiego faceta, że wszystkim nam szczęka opadnie – śmiała się kontynuując swój wywód.

– Nie zdziwcie się, jak kiedyś zajadę pod Wasze domy z moim księciem na białym koniu – cała nasza trójka wybuchła śmiechem. No cóż, nie miałam szczęścia do facetów, ale nie przeszkadzało mi to cieszyć się życiem. Zabrałyśmy nasze manatki i odwiozłam dziewczyny do domów. Zanim pożegnałam się z Olką dałam bilety na koncert LemON, które wydrukowałam i życzyłam jej wesołych świąt, bo stwierdziłam, że będzie to mój prezent świąteczny dla ich dwójki. Powiedziała, że się stanowczo nie zgadza, ale ostatecznie użyłam paru argumentów, które zaowocowały mocnym uściskiem, stwierdzeniem, że jestem najlepszą przyjaciółką i łzami wzruszenia. Po powrocie do domu zapakowałam prezenty dla reszty rodzinki. Przygotowałyśmy z mamą listę produktów do kupienia oraz potraw świątecznych. Kolejny dzień minął nam na zakupach i przygotowaniach do jutrzejszej Wigilii. Udało mi się nawet posprzątać w moje szafie z ubraniami i z uśmiechem na ustach odpłynęłam w krainę głębokiego snu. Kolejne dni zapowiadały się naprawdę intensywnie.

***

Zdjęcie w tle: https://zszywka.pl/p/przyjaciolki-na-zawsze--7762477.html

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro