Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nowy początek

Niektóre rzeczy dotyczące praw w Japonii mogą się nie zgadzać :) Hah

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Minęło dziesięć lat, Hyouga wyrósł na mądrego i przystojnego mężczyznę. Przez ten cały czas nadal przebywał w Ameryce. Tam życie było dla niego trudne, nie zbyt dobrze znał język chociaż jakoś sobie poradził, tęsknił za Japonią, przyjaciółmi, a co najważniejsze za swoim ukochanym Senpa'iem. Przez te wszystkie lata miłość do niego nie zmalała, a nawet stawała się coraz silniejsza. Teraz gdy już ukończył studia, stał się pełnoletni może wrócić do ojczystego kraju i wyznać mu swoje uczucia, o ile on tam jeszcze jest....

Fioletowo-włosy po kilku godzinach lotu wreszcie wylądował, nareszcie był w domu. Przeszedł przez bramki i inne, odebrał bagaż i wyszedł na zewnątrz, zaczerpną świeżego powietrza, tęsknił za tym zapachem. Powietrze w Ameryce jest całkiem inne, niż tu, a przynajmniej on tak uważał. Jak najszybciej złapał jakąś Taxówkę i znalazł sobie tani hotel. Już wyobrażał sobie jak wraca, a jego dawny trener wpada mu w ramiona i mówi, że go kocha, on go całuje i happy end. Uśmiechnął się sam do siebie, pragnął tego, ale to tylko marzenia, a rzeczywistość jest taka, że on go pewnie już nawet nie pamięta, przerażało go to, jednak musiał być na to gotowy.

Zapłacił kierowcy za przejazd i udał się w kierunku wejścia do hotelu i recepcji by się zameldować. Nie był zbyt luksusowy, ani ładny, był wręcz obskurny i śmierdziało jakąś pleśnią lub grzybem, obrzydził się, ale taki sobie wybrał, nie chciało mu się wydać trochę więcej pieniędzy to teraz ma to co ma. Dostał kluczyki do pokoju, który był tak samo obrzydliwy jak reszta hotelu. Wyłożył sobie łóżko workami i ubraniami, bał się spać na materacu, jeszcze hiva dostanie i nici z sexu ze Shirou. Położył się na tym i znowu zaczął o nim marzyć, jego całe życie kręciło się wokół  niego, chociaż byli daleko od siebie przez jakiś czas.  Wykończony podróżą i wszystkim innym zasnął.

Następnego dnia zebrał się jak najszybciej i wyszedł z tej meliny. Jego plan był taki by pojechać do swojej starej szkoły i go znaleźć, wierzył, że tam jeszcze będzie, albo przynajmniej będzie nadal mieszkał tam gdzie kiedyś. Nie było to daleko, więc uznał, że pójdzie na piechotę, jednak to był zły pomysł. Już na początku się zmęczył i ledwo szedł, to już nie ta sama kondycją co kiedyś. W końcu umęczony złapał jakiegoś stopa, uprzejma kobieta, która go podrywała, wolał by o tym zapomnieć.....

jakoś dotarł wreszcie na miejsce, wszedł na teren szkoły i skierował się w stronę boiska. Nic od tamtego czasu gdy sam tu uczęszczał się nie zmieniło, te same mundurki, nauczyciele, ale trochę starsi.

Stanął zboku, na boisku grała drużyna, najprawdopodobniej miała trening. szybko zaczął się rozglądać za Shirou jednak nigdzie go nie widział. Podszedł do jednego z graczy, który zrobił sobie przerwę by napić się wody.

Dowiedział się, że trener Fubuki Shirou już nie jest trenerem, odszedł pół roku temu. Trochę go to zdziwiło, dobrze wiedział, że kocha trenować drużyny, które zdobywają osiągnięcia w sporcie, więc co się stało? Podziękował mu za odpowiedź i opuścił teren szkoły przyglądając się jej jeszcze raz za nim odszedł.  Skierował się w stronę miejsca gdzie niegdyś mieszkał siwo-włosy, miał nadzieję, że chociaż tam go znajdzie.

Miał do wybory dłuższą drogę, albo skrót, więc oczywiście wybrał tą drugą opcję. Droga prowadziła przez zamarznięte jezioro, nie obawiał się, że do niego wpadnie czy coś, nie raz tędy przechodził. Bez wahania wszedł na taflę, wszystko wyglądało na to, że jest okej, ale....Zawsze jest jakieś ''ale'' Gdy był już prawię na drogiej stronię lód się nagle załamał i Yukimura wpadł do lodowatej wody. Nie pomyślał o tym, że jest cięższy niż kilka lat temu, zaczął wołać o pomoc i machać kończynami starając się wydostać z tej opresji.  Topił się coraz bardziej, tracił już siły, czuł, że zbliża się jego koniec, nastała ciemność.

Hyouga powoli otworzył oczy, zobaczył biel, pomrugał kilka razy, raziło go światło. Czuł utulające go ciepło, z powrotem zamknął oczy.

- Tak, to na pewno już niebo - powiedział sam do siebie

- Nie, to moje łóżko, przykro mi.

Fioletowo-włosy od razu się podniósł, faktycznie, był w czyimś łóżku. Odetchnął z ulgą, ale z drugiej strony był jednak przerażony, co jeśli właściciel głosu chce go skrzywdzić?

- Oj, Hyouga. Ile razy można Ci mówić, że nie wolno przechodzić przez jezioro? Mówiłem, że w końcu lód się załamie, ale ty nigdy mnie nie słuchasz....

Zabiło szybciej mu serce, znał jego imię, przecież to...

- Fubuki-senpai!

Bez wahania wpadł mu w ramiona, wtulił się w niego, był taki szczęśliwy, że go wreszcie znalazł. Shirou uśmiechnął się i przytulił go, był tak samo uradowany jak on z ponownego spotkania. Gdy się już wytulili udali się do salonu, siwo-włosy zrobił im cacao.

Yukimura nie mógł utrzymać kupka z wrażenia, ani nie mógł przestać się uśmiechać. Czy to odpowiednia pora by wyznać swoje uczucia?

- Wyrosłeś, przystojniak z ciebie - zaczął Fubuki

- Tak? Dziękuję.... Ty się w ogóle nie zmieniłeś - serce waliło mu jak młot.

- Ha, ha, może. Mów, jak Ci się tam żyło?

Hyouga opowiedział mu o różnych trudnościach, które zaznał w życiu, o tym, że rzucił piłkę i o innych bardziej ważniejszych rzeczach.  Cały czas patrzył ukochanemu w oczu czekając na odpowiedni moment rozmowy, by powiedzieć mu jedno bardzo ważne zdanie.

Gdy zakończyli rozmowę, jak wyglądało ich życie przez te kulka lat, w końcu zebrał się na odwagę.

- Senpai, muszę Ci coś powiedzieć...

- Tak?

- Ja cię-

- Już jestem!- przerwał mu głos wchodzącego jakiegoś mężczyzny do domu.

Mężczyzna wszedł do salonu i spojrzał na Hyouge, miał blond włosy ułożone w jakieś szpice, dosyć ciemną karnację jak na człowieka mieszkającego w tej krainie śniegu i czarne oczy.

- Mamy gościa?- spytał

- Tak, kochanie to jest Yukimura Hyouga, mój dawny uczeń - wstał i podszedł do mężczyzny - Yukimura, to jest mój chłopak  Gouenji Shuuya

- Cześć- uśmiechnął się do niego blondyn

- Hej.....- Od razu zszedł mu uśmiech z twarzy, a do oczu cisnęły się łzy - Ja już pójdę, muszę znaleźć nocleg i tak dalej, do zobaczenia - ukłonił się i jak najszybciej wyszedł i ruszył.

Po drodze się rozpłakał, nie umiał już tego powstrzymać. Wiedział, że tak może być, ale jednak nie był na to gotowy i co teraz?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Za błędy przepraszam <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro