Brat dla brata bratem
Pisałam rozdział na telefonie, dobrze wiecie jaka jest autokorekta , więc mogą być błędy...heh
I tak, wiem, piękny tytuł, nie wiem czy ma sens, ale pomysłu nie miałam. Potrzebuje osoby, która będzie mi tytuły wymyślała do rozdziałów. Zapłacę ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hyouga obudził się następnego dnia w objęciach mężczyzny, było mu dobrze i nie zamierzał tak szybko przerywać tej chwili. Zastanawiało go jednak jedno- jak Shirou mógł zdradzić swojego chłopaka? Nie był raczej typem osoby, która przeleci i zostawi, więc na pewno to co stało się w nocy nie było dla niego jedynie zabawą, a czymś więcej. A co z jego partnerem? Najprawdopodobniej z nim zerwał, nie był też typem, który zdradza na lewo i prawo.
Odsunął się trochę, chcąc go pocałować podniósł się na łokciach. Coś było nie tak i to bardzo. Przyśpieszyło mu serce, wręcz waliło jak szalone, zacisnął palce na pościeli.
- To nie możliwe...-powiedział sam do siebie.
Gdy mężczyzna zaczął się budzić, Yukimura wyskoczył z łóżka jak oparzony zabierając za sobą kołdrę. Tej nocy nie spędził z Shirou, a jego młodszym bratem.
- Atsuya. co ty tu robisz?!? - doskonale wiedział co tu robi, ale wolał udawać głupka. Może to coś zmieni? - Dlaczego jesteś nagi...? Dlaczego ja jestem nagi?!
- Już nie pamiętasz? Oj, słabą masz pamięć, chłopcze. Zabawialiśmy się - przeciągnął się leniwie- I Chyba byłeś zadowolony, słodko mruczysz
- Zamknij się, wieprzu!
- No co?! przecież cię nie zgwałciłem, sam wpadłeś mi w ramiona i zacząłeś całować. Gdyby nie to, że dawno się z nikim nie bawiłem to bym cię tam zostawił.
- Byłem chyba strasznie pijany...Nic nie pamiętam - złapał się za bolącą głowę - Kurwa, myślałem, że jesteś Shirou! jesteście tak podobni... Nie możecie nosić oznaczeń, plakietek czy co?
- Ha ha! Czyli masz ochotę na mojego brata? Zawsze wiedziałem, że masz na jego punkcie bzika, ale sądziłem, że gdy podrośniesz to Ci to minie i znajdziesz se jakąś pannę
- Tak, dalej go kocham! To z nim chciałem spędzić swój pierwszy raz! - schował twarz w dłoniach
- Rozumiem....Pierwszy raz - wyciągnął notes i długopis z kieszeni spodni, zaczął coś zapisywać, co nie uszło uwadze Hyougi
- Co ty tam piszesz...?
- Liczę ile razy już kogoś rozdziwiczyłem, jesteś dziesiąty, a co do Shirou to.... Ja go już z rok nie widziałem
- Co? Dlaczego?
- To przez jego chłopaka, Alana, Alexa....No jakoś tak! Gdy dzwonię do Shirou to zawsze odbiera on, jak przychodziłem to zawsze on mi otwierał drzwi i mnie spławiał..... Kolo jest jakiś dziwny, jest coś z nim nie tak. lepiej uważaj na niego.
Dwie godziny później fioletowo-włosy wracał już do domu przez park. Nawet już zapomniał o spędzonej nocy z bratem ukochanego, cały czas krążyły mu po głowie słowa Atsuyi - "Kolo jest jakiś dziwny, jest coś z nim nie tak. lepiej uważaj na niego". Co to może znaczyć? Gdy był u nich w mieszkaniu nie zauważył niczego podejrzanego, Shuuya też zachowywał się normalnie, ale może mu się tylko tak wydaję? Nie wie jaki przecież jest, gdy jest sam na sam z siwo-włosym i do tego w ogóle z nim nie gadał, widział go zaledwie kilka minut. Coś musi w tym być, przecież Atsuya bez powodu by tak nie powiedział. Postanowił nie wracać jednak do domu, zajrzy przed tym do Shirou.
Minęło zaledwie kilka minut, a już był przed jego, a raczej ich domem. Wziął głęboki oddech i zapukał. Czekał i czekał, ale nikt nie otwierał. Na pewno byli w domu, samochody stały na podjeździe, na śniegu nie było niczyich śladów, były jedynie jego zrobione przed chwilą, śnieg nie mógł ich zasypać, gdyż przez całą noc i od rana nie padał. Zadzwonił dzwonkiem, nadal była cisza. Miał dość tego czekania. obszedł dom szukając jakiegoś okna, wspiął się tak by coś było widać. Zmrużył oczy rozglądając się, patrzył przez okno w kuchni z którego było też widać duży salon. Doznał kolejnego zawału, nie widział dokładnie, ale był pewien tego co się dzieje. Było widać Shuuye pchającego coś, a raczej kogoś i uniesione nogi do góry, które zapewne należały do Shirou. Skrzywił się, no to już wie dlaczego nikt mu nie otworzył. Nie zwlekając udał się do swojego domu, było mu przykro widząc taki widok, ale on też nie był ''wierny''
W tym czasie u Shirou i Shuuyi...
- Proszę, zostaw mnie! Zaraz to posprzątam! - łzy nalewały mu się do oczu, próbował uwolnić się z morderczego uścisku partnera na swojej szyi
- Jak można być tak nie uważnym! Ty się do niczego nie nadajesz, nie posprzątasz, nie ugotujesz, nawet sex się robi już nudny! Weź się za siebie! - Puścił jego szyje i przywalił mu z całej siły w twarz.
Siwo-włosy usunął się na podłogę kuląc się w kłębek, starał się uspokoić, ale nie umiał. Każdy skrawek jego ciała był obolały, miał liczne siniaki i zadrapanie. Gdy jeż odchodził kopnął go jeszcze w bok, z ust mężczyzny uwolnił się jęk bólu. Tak bardzo pragnął już umrzeć, nie potrafił się od niego uwolnić, a gdyby uciekł to ten by go znalazł i torturował, skrzywdził i by jego ukochanego brata, wszystkie mu bliskie sercu osoby. Z trudem wstał, ubrał się i wyszedł. Kulejącym krokiem ruszył w stronę sklepów, musiał kupić coś tyranowi na kolację.
Nie wiadomo, czy to zbieg okoliczności, czy przeznaczenie, ale w oddali ujrzał Yukimure, od razu na jego twarzy zawitał mały uśmiech, zaczął przypominać sobie niektóre najszczęśliwsze zdarzenia z nim związane. Nie czekając dłużej zawołał go radosnym głosem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Macie Killue, po co? A tak sobie, by było fajnie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro