Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Atak




Następnego dnia Yukimura spotkał się z Atsuyą w pobliskiej kawiarni. Chciał z nim jeszcze raz o tym wszystkim pogadać i prosić o pomoc w pozbyciu się Shuuyi. Sam już nie wiedział, czy chce się go pozbyć, bo boi się o bezpieczeństwo Shirou, czy po prostu che ich rozdzielić. Można by powiedzieć, że to i to.

Rudowłosy zamówił im po kawie, której Hyouga tak bardzo nie lubił, ten lis nigdy się nie nauczy, tak na prawdę za nim też jakoś nie przepadał, ciągle sprawiał problemy do tego egoista, znosił i znosi go tylko dlatego, że to ukochany brat jego Senpaia. Poza tym nie miał kogo prosić o pomoc.

- Więc, o czym chcesz gadać? - zaczął Atsuya

- O Shuuyi... Słuchaj, nie wiem co, ale on coś ukrywa, sam dobrze o tym wiesz, w końcu to ty mi powiedziałeś, że coś jest z nim nie tak i miałeś rację. Niby nie popełnił żadnego przestępstwa, ale wydaje mi się, że może być szefem lub członkiem jakieś mafii, tacy ludzie potrafią zacierać po sobie ślady i jeśli tak jest to może twojemu bra-

- Dość! - przerwał mu - Posłuchaj mnie, chłopcze, zostaw jego temat już w spokoju.  Jeśli należy do mafii to Shirou na pewno o tym wie i to jego sprawa z kim się umawia i zabawia, rozumiesz? Radzę Ci trzymać się z daleka od Gouenjiego.

- Co? Ale co z twoim bratem?

- Głuchy jesteś czy co?! Zostaw ich w spokoju, ja się już z tym pogodziłem. Skoro mój durny brat chce być trzymany na smyczy przez tyrana, mafioza, czy tam pedofila to okej, nic z tym nie mogę zrobić. - wstał - Muszę już iść, nara - wyszedł i tyle go widzieli. Zostawił biednego Hyouge z rachunkiem i bijącymi się myślami.


Po zapłaceniu rachunku i kilkokrotnym pobiciu Atsuyi do nieprzytomności w myślach ruszył w stronę domu Shirou. Ten cwel nie chciał mu pomóc, więc musi sobie radzić sam. Po drodze dostał sms-a od kolegi, a dokładniej od Kooriego, uśmiechnął się pod nosem gdy przeczytał jego treść.

'' Gouenji Shuuya miał kiedyś rozprawę w sądzie, chodziło o regularne bicie swojej dziewczyny. Jednak dziewczyna przed sądem przyznała, że nic takiego nie miało miejsca, sprawa szybko została zamknięta i zatuszowana. Prawdopodobnie została przez niego przekupiona i zastraszona. By to znaleźć musiałem się przekopać przez stertę dokumentów i jeździłem po różnych posterunkach, wisisz mi frytki!''

- Czyli on...może go bić? - zapytał sam siebie


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zapukał do drzwi, tym razem miał nadzieję, że ktoś mu otworzy. Bardzo mu zależało by spotkać Shuuye, miał plan by go prosto w twarz o to spytać, miał włączone nagrywanie w telefonie, miał nadzieję, że się przyzna i będzie mógł dowody dostarczyć policji, ożenić się z Shirou, mieć z nim dziecko, psa i kota, grać z nim w Simsy, plan w prost doskonały, tylko żeby się udał.

Nie zawiódł się, otworzył mu czarnooki i wpuścił do środka co go to trochę zdziwiło. Atsuyi nie chciał wpuścić, najprawdopodobniej chciał udawać miłego u kochanego, innej opcji nie ma.

- Shirou nie ma, wyjechał do rodziców, będzie jutro rano, ale skoro już przyszedłeś to może pogadamy?- usiadł na kanapie i gestem ręki zachęcał go do tego samego

- Chętnie - usiadł obok w odpowiedniej odległości - Muszę cię o coś spytać

- Więc, słucham

- Dlaczego bijesz swojego chłopaka? Ładnie to tak?

- O czym ty mówisz? Nigdy bym na niego ręki nie podniósł, przecież go kocham...Ale - uśmiechnął się chytrze i przyciągnął do siebie Yukimure

- Co ty robisz? Nie dla psa kiełbasa, dla Shirou to!

-Hę? Nie, nie, nie chodzi mi oto, jesteś tylko dzieckiem, zero sexapilu mój drogi, ale masz coś ciekawego w tej kieszeni - wyciągnął z kieszeni jego kurtki telefon i od razu skasował nagranie- Myślałeś, że się nie skapnę? Nie jestem taki głupi. Pożałujesz tego!

Hyouga szybko wyrwał się z jego uścisku i ruszył biegiem w stronę drzwi, złapał za klamkę, ale były zamknięte, a Shuuya był tuż za nim. Ominął go szybko i wbiegł na górę, zamknął się w pierwszym lepszym pokoju. Serce waliło mu jak szalone, nie był gotowy na atak.

- Ależ sobie wybrałeś kryjówkę, wprost idealnie - zaśmiał się - Nie uratujesz swojego tyłka, Yuki! Jak wyjdziesz po dobroci to może będę miły i zrobię tak żeby i tabie było miło.

- Nie! - krzyknął do niego przez drzwi już cały w łzach.

Gouenji odszedł z pod drzwi, zapewne poszedł po zapasowy klucz. Yukimura rozejrzał się po pokoju i był w szoku. Trafił do sali tortur i to jeszcze bez okien! No to super.... Nie miał telefonu, więc nie ma jak wezwać pomocy, jego krzyku nikt raczej nie usłyszy, a Shirou wraca dopiero następnego dnia. To już koniec....




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro