Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3. Rodzinna konfrontacja

Nadszedł dzień przyjazdu uczniów U.A. Leżałam właśnie na swoim łóżku , przeglądając setną tego poranka książkę kucharską, w celu dopracowania menu dla dzieciaków. Dopisałam do listy kolejną pozycję, gdy usłyszałam głosy dobiegające zza ściany. Najpewniej bym to zignorowała i zajmowała się dalszym ustalaniem jadłospisu, by następnie wygrzewać się pod kocykiem, przed tym jak zacznę przygotowywać jedzenie. Był jednak pewien mały, drobny szczegół. Ściany tego budynku są naprawdę solidne i by usłyszeć jakąś rozmowę, potrzeba krzyku. W drodze dedukcji doszłam do tego, kto w tym budynku może chcieć na kogoś podnieść głos dzisiejszego dnia. Zwlekłam się z łóżka wiedząc, że jak ja zaraz się tam nie pojawię, to zaraz zacznie się rzeź. Wyszłam z pokoju, i dopiero teraz dotarło do mnie jak głośno ten dzieciak potrafi krzyczeć.
Gdy dotarłam na miejsce zobaczyłam Kotę który kłócił się ze swoją ciotką, a gdzieś z boku stała Ryoko. Obie kobiety przebrane były już w swoje stroję Dzikich Kociaków. Podeszłam do blondynki od tyłu, i stuknęłam ją palcem w ramię. Przyjaciółka nie spodziewała się tego, przez co podskoczyła wydając z siebie cichy syk. Zachowanie blondynki często podobne było do kota, szczególnie gdy ktoś ją przestraszył. Gdy tylko to odkryłam, straszenie jej stało się jednym z moich hobby.
Dziewczyna odwróciła się i posłała mi wściekłe spojrzenie, na co podniosłam ręce w geście poddania, chichocząc pod nosem. Ta na moje zachowanie pokręciła tylko głową, również śmiejąc się po cichu.
-No tooo... O co poszło tym razem?- Spytałam szeptem przyjaciółkę, patrząc na dwójkę kłócącą się przed nami. Choć nie do końca było to kłótnią. Kota zawsze robił sceny, a Shino starała się go najzwyczajniej w świecie uspokoić.
-Sosaki-chan powiedziała mu, że idzie z nami powitać dzieciaki. Kota zaczął krzyczeć, że nie chce witać takich idiotów, po czym znów zaczął mówić jak bardzo gardzi bohaterami. A później było tylko gorzej.- Wytłumaczyła mi cicho niebieskooka, na co lekko przytaknęłam. Chwilę jeszcze przyglądałyśmy się rodzinnej kłótni. Wpadł mi jednak do głowy pewien pomysł, przez co uśmiechnęłam się chytrze, zerkając na Tsuchikawę. Ta czując moje spojrzenie odwróciła głowę w moją stronę.
-Ryuko-chan~-Gdy usłyszała mój ton głosu, wiedziała już co się święci.- Tak sobie pomyślałam... Dawno nie robiłyśmy żadnego zakładu.-Dziewczyna słysząc moje słowa uśmiechnęła się złowieszczo
-O co?-Nie zdziwiło mnie gdy przyjaciółka zaczęła zacierać dłonie. Na jej gest mój uśmiech znacznie się powiększył.
-Mogę się założyć, że dzieciaki wyjdą z lasu przed dziewiętnastą.
-Uhuhu! Widzę, że masz sporą wiarę w te dzieciaki! Dla mnie jak zdążą przed północą to będzie cud.- Mówiąc to zaśmiała się głośno. Dopiero w tej chwili zauważyłyśmy, że kłótnia się zakończyła, a Sosaki patrzy na nas karcącym spojrzeniem. Blondynka nachyliła się tak, bym była jedyną osobą, która ją usłyszy.
-Jak wygram, spełnisz moje dowolne życzenie
-I vice versa- Odsunęłyśmy się od siebie, przybijając sobie żółwika. Liderka grupy, pokręciła z niedowierzaniem głową, po czym ruszyła z Kotą w stronę wyjścia. Ryuko pobiegła za nimi machając mi na odchodne. Nie miałam tam już nic do roboty, więc wróciłam do swojego pokoju.
Gdy po paru minutach miałam dopracowany jadłospis ruszyłam w stronę kuchni, by zacząć przygotowywać pierwsze potrawy. Po drodze spotkałam się jeszcze z Tomoko i Chatorą, wymieniając z nimi parę zdań. Ponownie zmierzałam w kierunku kuchni, a przez moją głowę przelatywało tysiąc bezsensownych myśli. Wchodząc do kuchni zastanawiałam się dlaczego w stroju pro hero Yawara nosi spódniczkę. Z tą myślą wzięłam się za przygotowywanie jedzenia.

*~*~*~*~*~*

Ryuko i Shino jechały spokojnie,w celu dotarcia na miejsce spotkania z klasą A. Z tyłu siedział obrażony Kota, patrząc się na krajobraz za oknem. Cała trójka jechała czarnym samochodem po leśnej drodze, wiodącej na skróty do miejsca gdzie uczniowie U.A. mieli mieć swój "postój". Niebieskooka zerkała co chwilę na kierującą samochodem towarzyszkę, przypominając sobie sytuacje sprzed paru dni.

Białowłosa uśmiechnęła się lekko w kierunku Tsuchikawy, po czym odwróciła się na pięcie  i wyszła z pomieszczenia. Blondynka stała jeszcze chwilę przyglądając się drzwiom, za którymi zniknęła jej przyjaciółka. Niebieskooka wróciła na swoje miejsce przy stole i spojrzała na resztę swojej drużyny. 
-

Nie mogłaś powiedzieć jej tego jakoś... delikatniej? Wiesz jak uwielbia przyglądać się tym dzieciakom...- Powiedziała Ryuko patrząc na Sosaki. Brunetka pokręciła głową i spojrzała w jasne oczy przyjaciółki.
-Ryuko...Nie dało się inaczej.  Dobrze wiesz co będzie przeżywać jak zobaczy kto jest ich wychowawcą. Ona nie może się o tym dowiedzieć. Pamiętasz ile przeszła by zapomnieć o tamtych latach?-Kobieta w odpowiedzi tylko przytaknęła głową. Następnie cała drużyna wróciła do tematu nadchodzącego obozu.

-Spokojnie, wszystko jakoś się ułoży - Szepnęła brunetka, po czym uśmiechnęła się w stronę przyjaciółki. Tsuchikawa uśmiechnęła się słabo, gdy zaparkowały na miejscu zbiórki. Siedziały w samochodzie w ciszy, kiedy zobaczyły nadjeżdżający autokar. Z wnętrza pojazdu wybiegł niski chłopak z filetowymi kulami na głowie, a za nim wyszli inni uczniowie. Kobiety uśmiechnęły się lekko do siebie widząc znajomą twarz. Wyszły z pojazdu po czym zwróciły się w kierunku starego znajomego.

-Dawno się nie widzieliśmy, Eraser!

*~*~*~*~*~*

Ohayo! Rozdział trochę krótszy, ale mam nadzieję że się podoba ^^ Na razie to na tyle, Bajo!

~Jekyll

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro