Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

spalona ziemia

Czuł rwący ból w nodze na długo przed koszmarem burzy.

Może zresztą nie tyle czuł, co był go świadomy. Regularny dyskomfort, przyćmiony  wieloma innymi problemami, nie robił już na nim wrażenia. Po prostu istniał, a na horyzoncie czaiły się kolejne krzywdy. Póki co krył się jednak pod prześcieradłem i o niczym więcej nie wiedział, na dobre czy na złe.

Dzielący z nim okrycie Minho spał obok cicho i nieruchomo, niby nie on. Zdawało się to niemal dodawać powagi sytuacji.

Newt wolał, gdy Minho spał równie awanturniczo, co postępował po przebudzeniu. Było w tym coś kojącego. Złoszczenie się na wiercącego przyjaciela pozwalało mu nie myśleć o tym, jak wyjałowiony był świat i ich psychika.

A gdy myślał za dużo, zdarzało mu się czuć tak, jak tuż po wyjściu z tunelu na pustkowie - brakowału mu oddechu, przegrzewał się, i to mimo chłodzącego wiatru patrolującego pustynię. Noc służyła od tego, by kurczyć się w sobie i gubić fasadę spokoju. By dopadała człowieka żałosność, z której szydziło się w dzień.

Zamknął oczy i gdy wytężył słuch, zdołał dosłuchać się oddechu Minho. Gdy spłynęła po nim fala paniki i znowu ogarnął go chłód nocy, skupił się na emitowanym przez przyjaciela cieple. Przysunął się nie za blisko, ale nieco bliżej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro