Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XLIII

Prędkość rozwijała się coraz szybciej, a nierówność na torze, która była tuż przed pędzącym Spalding'iem, była dość duża przez konie, które trenowały przed trójkoronowym ogierze. Franklin szarpał się ciągle z gniadoszem, który przez to jeszcze mocniej szarpał do przodu, ponieważ nie cierpiał żadnych sprzeciwów. Przednia noga Spalding'a wbiła się w dołek, a wiotkie naczynia w niej strzeliły. Niewyobrażalny ból przeszył ogiera, a jego kwik rozerwał ciszę. Czuł, że jest to przegrana pozycja u niego, czuł, że może to być już koniec jego kariery jak i samego siebie. Krew lała się po gniadej sierści Spalding'a, która prędko zamieniła się w szkarłatną powłokę. Dżokej syknął, a jego dłonie szybko ściągnęły wodze, które prędko zatrzymały Juniora Pharoah'a. Nicolas i trener trzylatka wbiegli na tor i popędzili do długonogiego, który ugiął swe nogi i wręcz natychmiastowo ułożył się na nawierzchni toru. Franklin zaczął podrywać ogiera do góry, lecz jego starania były niewystarczające dla Spalding'a, który ciężko oddychał w pozycji leżącej.

- Zdejmuj z niego sprzęt, a Ty co się tak gapisz?! Dzwoń po weterynarza! Rozejść się! - Krzyknął blondyn, rozpaczliwie odganiając tłumy gapiów, jak i zebranych dziennikarzy, którzy już zaczęli kręcić różne materiały.

Jeździec prędko pozbył się siodła i popręgu, który utrudniał ogierowi oddychanie. Mężczyzna dzwoniący do weterynarza, usiadł na ziemi i chowając twarz w dłoniach zaczął mówić.
~*~
Weterynarz uklęknął przy ciele ogiera, który nadal ciężko wypuszczał powietrze ze swoich rozdymanych nozdrzy. Krew, która prędko znalazła się na torze zaczęła stawać się brązowawa, przez delikatne powiewy wiatru.

- Niech pan go ratuje! - Zarządał Frank, trzymając się za głowę.

Weterynarz tylko pokiwał głową.

- To już koniec, nie ma żadnych szans - szepnął siwy mężczyzna. - Najlepszą opcją jest skrócenie jego cierpień...

Z oczu blondyna popłynęły łzy i bezgłośnie wypowiedział: zgadzam się. Mężczyzna wyciągnął strzykawkę, którą prędko wbił w szyję Spalding'a pokrytą delikatną gniadą sierścią. Ciemne i inteligentne oczy ogiera, zasłoniły powieki, których już nigdy nie otworzy. Spalding Pharoah, młoda legenda toru odeszła na dobre. To już koniec.
Padł i nie powstanie, już nigdy nie zaliczy dobrego startu. Już nigdy nie zwycięży, ale pozostanie w pamięciach wszystkich ludzi interesujących się światem wyścigów.
**********************
Jeszcze prolog i koniec.
Kocham Was wszystkich ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro