Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XLII

- Wszystko jest zależne od dzisiejszego treningu, nie chce za bardzo wystawiać go na jakąś mocno wymagającą gonitwę po tym całym, szaleńczym biegu na Triple Crown - zaśmiał się trener, na co zawtórował mu Nicolas.

- Wystawimy go na Breeders' Cup Classic? Kusi mnie ta gonitwa od samego początku... - powiedział Franklin, zaczynając już kłusować na gniadym ogierze, który wręcz wyszarpywał się do szaleńczego galopu. - Nie chcę jechać na Wernon'ie - bąknął pod nosem dżokej, który zaczął się już szarpać z folblutem.

- Franklin, Ty to jednak masz dobre pomysły, ale czy to nie za wcześnie na gonitwę grupy pierwszej po Belmont Stakes - powiedział sam do siebie mężczyzna, który widząc co dzieje się ze Spalding'iem, wyciągnął stoper z niewiedzą, czy ogier już za chwilę nie wyrwie do przodu.

- Pan mówi, że coś dla niego za wcześnie? - Uniósł brwi w zdziwieniu, a nie mając już siły na dalszą walkę puścił gniadoszowi wodzę, by wczepić się w rozwianą grzywę konia.

Wolna przestrzeń, Triple Crown, Belmont Stakes, chcę biec! Pomyślał Spalding Pharoah i rzucił się w szaleńczym biegu do przodu. Nie zwracał uwagi na dosiadającego go Franklin'a, który w tej chwili skupił się tylko na tym by utrzymać się na tej pędzącej maszynie. Jego nogi poruszały się z pełną szybkością, a krok, którego długość była niesamowita, był bardzo częsty co powodowało jeszcze większą szybkość osiągniętą przez konia.

- Zatrzymaj go, cholera, zatrzymaj! - Krzyknął trener, który z przerażeniem wpatrywał się w całą sytuację. Dobrze wiedział o tym, że Spalding galopuje z niemądrą prędkością, która mogłaby go wręcz zabić...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro