Rozdział XLI
Trójkoronowy koń dumnie pasł się na swoim własnym padoku, który umiejscowiony był przy przepięknym krajobrazie. Kim był ten koń, który pobił samego Secretariat'a? Był to ogier o gniadej maści, wysokim wzroście i pięknej budowie. Był to ogier, który nosił imię Spalding Pharoah. Gniadosz szybko zmieniał miejsce swojego położenia, w którym szukał co raz to lepszych i bardziej zielonych kępek trawy. Wszyscy, którzy przyjeżdżali do tejże stadniny, mówili tylko, że chcą zobaczyć tego konia, który wygrał wszystkie trzy etapy i prawdopodobnie zostanie najlepszym koniem wyścigowym. Nicolas szczycił się mianem posiadania tejże maszyny, która produkowała więcej niż powinna. Mieszkańcy całego obiektu byli niesamowicie dumni z tego osiągnięcia, bowiem od American'a Pharoah'a nikt nie zdobył potrójnej korony, która była prestiżowym osiągnięciem.
- Spalding, musimy w końcu ruszyć twoje ociążały zad - powiedział uśmiechnięty mężczyzna, który właśnie opierał się o białą belkę od płotu.
Ociążały zad, powiadasz? Ociążały zad, który jednak się ruszył i w wielkim stylu wygrał wszystkie trzy wyścigi Triple Crown?!
Pomyślał tylko Spalding Pharoah, po czym na jego łbie spoczął skórzany kantar, którego złota tabliczka pięknie połyskiwała w słonecznym świetle. Szedł tak po żwirowym podłożu, a jego kopyta wywoływały przyjemny chrzęst dla ucha, który wydawał się być uspokajającym.
***
- To co? Kiedy wystartuje? W jakiej gonitwie? - Zapytał tylko niski mężczyzna, który właśnie wsiadał na gotowego już gniadego ogiera, który wyglądał jak pomnik.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro