Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XIV

Gniady ogier i kara klacz, zostały wprowadzone do dość przestronnej przyczepy. Spalding stał z prawej strony, California z lewej. Patrzyli się na siebie z uczuciem, lecz to wzrok młodego gniadosza był bardziej przepełniony żalem i smutkiem.

- Szkoda, że tam nie spłonąłem, przynajmniej nie musiałbym się obawiać tego wszystkiego, zmiany otoczenia...

- I co? Zostawiłbyś mnie? No fajnie kurde, dziękuję. Nie martw się, zawsze mamy siebie. Po za tym, Frankel nie sprzedałby nas w złe ręce.

- Masz rację - uśmiechnął się ogier.

Przez całą drogę dyskutowali, poruszali różne tematy, technikę biegania, i tak naprawdę wszystkiego, a niczego. Nagle wjechali na kamienistą drogę. Zaniepokojone konie wyjrzały przez okienka. Byli już na miejscu. Samochód zatrzymał się, rampa od przyczepy zaczęła się uchylać. Do środka wpadły promienie słoneczne, zaczęto wyprowadzać nowe nabytki Matt'a. Gniadego ogiera wyprowadzał jakiś młody mężczyzna. Niestety karoszka była tak zdenerwowana, że zaczęła podrywać łeb do góry, tym samym szarpiąc się za pysk. Spalding niechlujnie wyszedł z przyczepy, ale gdy już stał na brukowym podłożu, dumnie uniósł głowę, czyli tak teraz będzie wyglądał jego dom.

- No Matt niezły nabytek - powiedział ten młody stajenny.

- Jakby był zły, to nawet bym go nie kupował - odpowiedział i przewrócił oczami.

Folbluty zostały odprowadzone do stajni, ale na chwilę zatrzymały się przy pastwisku. Do nowych podbiegł Black Sabbath.

- Cześć - zarżał radośnie.

- Hej - odpowiedział smętnie gniadosz.

- Hejka, jestem Black California, w skrócie po prostu California - powiedziała klacz, z wręcz źrebięcą energią.

- Black Sabbath - przedstawił się kary ogier, podchodząc bliżej gniadosza. - A Ty?

- Spalding Pharoah - mruknął Spaldi i odwrócił głowę.

W końcu ruszyli do stajni, Junior nie miał ochoty na wesołe pogaduszki. Miał teraz postanowienie, skupić się na karierze, Blacky, no i może przyjaciołach, ale na razie ani jednego nie ma. Wstawiono ich do boksów obok siebie, to chociaż dobre.

- Co sądzisz o tym miejscu? - Zapytała rozpromieniona klacz.

- Jestem tu od kilku minut, nie jestem w stanie Ci tego powiedzieć, robi dobre wrażenie - parsknął.

- Mi się tutaj tak podoba, no i ten Black Sabbath jest całkiem miły.

- Przestań bo zrobię się zazdrosny...

Po tych słowach California pocałowała Spalding'a. Nie wiedząc co robić, oparli się o wspólną ścianę boksu, i zasnęli po wyczerpującej podróży.

~~~~~~~~~~~~~
353 słowa. Naszła mnie taka trochę mała wena chyba.
Czekam na opinie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro