Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ 6, Protagoniści opozycji


  Rano Neila obudziła się szczęśliwa i wypoczęta. Poprzedni dzień na tyle mocno zapadł jej
w pamięć, że jej sen był mocno z nim związany. Leniwie wyszła ze swojej komnaty. Spojrzała na drzwi Resu.

' To było przez to jezioro. On wcale nie musi do mnie czuć tego, co ja do niego!' tłumiła w sobie uczucia. Powoli ruszyła korytarzem w kierunku sali głównej. Popatrzyła na fontannę
i uświadomiła sobie, że po całej świątyni wciąż rozchodzi się jeszcze zapach palonego złota. O tej godzinie jest to jeszcze całkiem normalne. Ruszyła dalej. Przeszła przez kamienne wrota i ostrożnie stąpała po schodach. Na dole, w saloniku, jeden i drugi Draug siedzieli przy stole a Alea i Drazil razem z nimi. Zapach złota zakłócała woń świeżo upieczonego mięsiwa oraz chrupkiego pieczywa. Neila nagle poczuła się głodna i zabrała się za śniadanie. Po zjedzeniu popiła wywarem z Waka i rozsiadła się wygodnie w fotelu.

- Co wy wczoraj robiliście, że Resu tak długo śpi?- zapytał Egalliv. Neila delikatnie się zawstydziła.

- Nic. Trochę poćwiczyliśmy, trochę porozmawialiśmy... Nie mógł się tak zmęczyć. Sprawdzę.- zaproponowała i wstała. Uśmiechnęła się do zebranych, pogłaskała kotkę
i jaszczurkę i wyszła. Znowu ominęła fontannę, po raz kolejny zwracając uwagę na zapach palonego złota. Zdziwiła się trochę, kiedy w korytarzyku zapach ten nie zanikał. Zatrzymała się dopiero pod jego drzwiami. Zapukała, ale nikt się nie odzywał. Poczekała kilka sekund
i zrobiła to ponownie. Tym razem jednak delikatnie pchnęła drzwi i weszła do środka
w obawie, że obudzi druida. Jej twarz mówiła sama za siebie. Szeroko otwarte oczy rozglądały się po pomieszczeniu. Rzeczy Resu wciąż były na swoim miejscu, łóżko było nie pościelone, a komnatę wypełniał ten zapach, który Rewop zdążyła już znienawidzić. Ale Resu nigdzie nie było! Łzy napłynęły jej do oczu i zanim się rozpłakała w najlepsze, rzuciła się biegiem w stronę głównego wyjścia ze świątyni. Na korytarzu minęła Drauga, który popatrzył na nią dziwnie, a kiedy zorientował się, jak wyglądała jej twarz, sam pośpieszył do pokoju Resu. Neila wybiegła na zewnątrz i puściła się w las. Zatrzymała się, dopiero kiedy nie widziała już świątyni. Jej oczy wybuchły płaczem, a twarz schowała się w dłoniach. Słone łzy lały się wodospadem po policzkach. Trwało to kilka minut, zanim sama siebie złajała.

'Jesteś silną kobietą! Nie wolno ci płakać za kimś, kogo niedawno poznałaś!' fuknęła
w myślach. Nie użalała się więcej nad sobą, tylko położyła się na ziemi i przytuliła do zielonego mchu, wylewając na niego swoje łzy, których mimo wszystko nie mogła pohamować. W końcu zasnęła. Zbliżał się już zmrok, kiedy się obudziła. Otarła oczy
i poprawiła tunikę, strącając z niej kawałki gałązek i mchu. Zwarta, z wewnętrzną siłą podążała do świątyni.

'Muszę się czymś zająć.' Jej myśli krzyczały, choć twarz wyglądała na spokojną.

'Może trochę poćwiczę?' uśmiechnęła się na tą myśl. Wcale nie chodziło jej o trening na tyłach świątyni a o walkę z imperialistami. Już dawno marzyła o tym, aby ujawnić, że jest druidem
i wbić cierń w Daeda poprzez stopniowe i systematyczne pomniejszanie liczebności armii imperium. Z takim przekonaniem weszła do świątyni i oznajmiła, że wybiera się w podróż.

- Sama?!- sprzeciwił się Egalliv.

- Nie. Ty idziesz ze mną ...i to wcale nie było pytanie!- nakazała.

- Wiesz coś o...- zaczął Elpmet fo, ale strażnik mu szybko przerwał.

- Wyruszamy natychmiast.- Mówiąc to, spojrzał na gospodarza karcącym wzrokiem. Draug ze świątyni domyślił się, że było to pytanie nie na miejscu, więc kiwną głową.

- Przygotuję wam trochę prowiantu.- rzekł i zniknął w małym pomieszczeniu, gdzie przygotowywał posiłki. Bez słowa druidka udała się do siebie po swoje rzeczy i po chwili spakowana stała już w drzwiach. Zawiesiła się, patrząc na wejście do pokoju Resu. Przeleciały jej przed oczami wszystkie dni spędzone razem i jedna, ostatnia łezka zakręciła się jej w oku. Od tej pory Neila już się nie uśmiechała. Była stanowcza, odważna i silna. Czekała na Egalliva przed wejściem do świątyni a on sam rozmawiał jeszcze z Elpmet fo.

- Ciekawe czy to był przypadek, czy po prostu uciekł?- zastanawiał się strażnik świątyni.

- Wydaje mi się, że wcale nie chciał uciec. Teraz pewnie zastanawia się jak wrócić.- gdybał Draug.

- Wierzę, że jak zrozumie, jak to działa, to wróci...- wyraził szczerą opinię stary strażnik. Egalliv uśmiechnął się w pocieszający sposób i dołączył do Rewop. Bez słowa ruszyli w podróż. Nieświadomie druidka obrała tą samą trasę co na początku, zanim trafili do świątyni. Drazil wraz z Aleą podążali za nimi, znikając co chwila w lesie. Neila odezwała się tylko raz, nakazując rozbicie obozu. Obudziła się o świcie, wypatrując nadchodzącego niebezpieczeństwa. Drauga obudził Drazil, drapiąc go po twarzy.

~~ Chcę jeść!~~ Wysłał mu swoje myśli. Egalliv rozdziawił oczy w zdziwieniu.

~~ Przecież potrafisz sam polować. Alea również!~~ zauważył.

~~ A widzisz zachowanie Neili?~~ dodał po chwili.

~~ To, co mam zrobić? Wam szybciej uda się coś upolować. Ja zajmę się Neilą.~~ zasugerował strażnik. Jaszczur tylko kiwną swoim łebkiem i odwrócił się w stronę kotki.

- Zwierzaki idą polować.- powiedział, patrząc na kobietę. Ta przyglądała mu się przez chwilę, po czym podeszła bliżej i usiadła obok niego.

- Zbudujemy rebelię. Rozpowszechnimy informację o Wielkim Druidzie Resu Cigamie
i przedstawimy wszystko, co wiemy na jego temat. Ludzie się do nas przyłączą.- zaproponowała Rewop.

- A jak zaczną pytać, gdzie on jest?- zauważył strażnik.

- To powiemy, że ćwiczy w innym świecie i wróci do nas, aby pokonać Daeda.- wymyśliła.

- Nie uwierzą. Wiesz, że ludzie nie są tak naiwni.-

- Może i masz rację, ale to właśnie nadzieja pcha ludzi do wyzwolenia. Jeśli będą mieć nadzieję, to wygramy! A Resu i tak wróci...- ostatnie zdanie dodała bardzo cicho.

- Powiedzmy, że tak będzie. Wiesz, jak wielką armię ma Daed? Skąd weźmiesz tylu odważnych ludzi i to w dodatku magów?- pytał.

- On ma niemal wszystkich druidów po swojej stronie!- dodał, kiedy Neila siedziała cicho.

- Pokażemy im, że można to zrobić! Sama będę zabijać imperialistów, jeśli będzie trzeba!- Neila zaczęła się złościć, a to nigdy nie wychodzi na dobre.

- No dobra. Zacznijmy może od zbudowania sobie reputacji.- przyznał w końcu Draug.

- Sobie i Resu.- szybko uzupełniła kobieta. Była pełna energii, dzięki czemu bardzo szybko się spakowała i była gotowa do drogi.

- A śniadanie?- w brzuchu Egalliva burczało tak głośno, że nie można było tego zignorować.

- Dobrze. Po śniadaniu wyruszamy.- zarządziła i zabrała się za wypakowywanie prowiantu, który zapakował im Draug ze świątyni. Po skończonym posiłku pojawiły się zwierzęta. Zarówno Drazil, jak i Alea wyglądali na najedzonych. Szybko zebrali się i ruszyli w dalszą drogę.

- Jak zamierzasz poprawić naszą reputację?- zapytał w końcu Draug.

- Walką! Walką i plotką.- uśmiechnęła się. Draug znał ten uśmiech. Jeszcze za czasów szkolnych oznaczał on tylko kłopoty. Dotarli do wioski w lesie. Była to ta sama elfia osada co podczas wędrówki z Resu. Powoli weszli do jej centrum. Po raz kolejny wszystkie pary oczu skierowane były na nich, ale kogoś brakowało. Nie było nigdzie tych dziecięcych oczek wpatrujących się w Neilę. Kobieta rozglądała się uważnie, ale nigdzie nie widziała małej Alki. Spostrzegła natomiast ich wodza, który dumnym, godnym przywódcy krokiem podążał ku nim.

- Witajcie po raz kolejny. Gdzie druid?- To pytanie zaskoczyło Drauga. Neila natomiast posmutniała.

- Witaj! Resu ćwiczy swoje umiejętności, podróżując po światach.- skłamał.

~~ Czemu zmieniłeś wersję?~~ zapytał Drazil. Egalliv nic się nie odezwał.

- Tak więc Resu Cigam powróci, aby nas wyswobodzić!- zawołał wódz. Wszystkie elfy zaczęły się radować. W końcu to właśnie oni ucierpieli najbardziej w wojnie z Daedem Okrutnym. Teraz wreszcie mają nadzieję na świetlaną przyszłość dla ich pobratymców.

- W imieniu Resu zbieramy sojuszników.- rzekła Neila.

- Ty również zasłużysz się w tej walce.- przypomniał elf.

- Ale to właśnie Resu jest tym, który daje wszystkim nadzieję, nie ja.- zanegowała.

- To wam obojgu jest przeznaczone być wielkimi. Oboje jesteście, nadzieją i wolą walki nas wszystkich.- powiedział wódz. Neila spuściła głowę. Nie mogła więcej brnąć w to kłamstwo, jednak jeśli przyznałaby, że Resu zniknął, zachwiałaby wszystkimi zgromadzonymi.

- Resu wróci i razem będziemy kontynuować, to co ja mam zacząć. Jeszcze dziś wypowiem wojnę imperium Daeda i jeszcze dziś zabije przynajmniej jednego imperialistę!- zacisnęła zęby, ponieważ naprawdę niewiele brakowało, aby się rozpłakała.

' Muszę być silna...' fuknęła na siebie.

- Masz nasze wsparcie. Jednak nie mogę poświęcić tylu ludzi. Dopóki nie będzie żadnych szans na to, że wygramy, nasi magowie nie będą walczyć z imperialistami.- przyznał wódz.

- To jak zamierzacie nas wesprzeć?- zapytała Rewop.

- Mamy w stolicy szpiega!- donośny męski głos pojawił się znikąd. Wysoki i postawny młody elf wyszedł z tłumu.

- Jestem Ssobyps. Dowodzę grupą szpiegowską elfów.- przedstawił się i podszedł bliżej.

- Neila Rewop.-

- Draug Egalliv.- przedstawili się.

- Jako wysokiej rangi elf proponuję wam moją pomoc. To prawda, że nie bezpośrednią, ale ktoś, kto przekaże wam ważne informacje, również się przyda.- zaproponował.

- Na razie wystarczy, ale w przyszłości będziemy potrzebować magów, nie szpiegów.- zauważył Egalliv.

- Możliwe, że niedługo będzie wojna. Planujemy pozbyć się bezpośrednio Daeda, ale nie możemy wykluczyć konfrontacji.- Wyjaśniła Neila.

- Miejmy nadzieję, że do tego niedojdzie.- zgodził się Ssobyps. Stali jeszcze przez chwilę bez słowa, jakby wszyscy próbowali znaleźć rozwiązanie problemu, który nie nadejdzie. Zdawali sobie sprawę, że tej wojnie nie da się zapobiec. Jeśli przeznaczenie pozwoli, to Daed zginie bez poświęcenia życia istot postronnych. W tej bitwie ucierpieliby nie tylko ludzie i elfy, ale również bardzo dużo zwierząt.

- Szpieg nazywa się Tnega. Jest jedną z naszych najlepszych agentek.- zdradził Ssobyps.

- Jak ją znaleźć?- dopytywała Rewop.

- To ona znajdzie was. Wystarczy, że rozejdzie się, że Rewop jest w mieście.- Zgromadzeni kiwnęli głowami jak jeden mąż. Ssobyps uścisnął wszystkim dłonie i na nowo zniknął
w tłumie. Po chwili odezwał się wódz.

- Możecie zostać tutaj tak długo, jak chcecie.-

- Złożyłam obietnicę.- przypomniała druidka.

- A ja zobowiązałem się jej pomóc.- wtrącił Draug.

- Pozwólcie, chociaż uzupełnić swoje zapasy.- z tłumu pojawił się nowy głos. Matka Alki przyszła najszybciej jak tylko mogła, kiedy usłyszała, kto przyszedł do wioski.

- Witam! A gdzie Alka?- uśmiechnęła się Neila.

- Uczy się panowania nad żywiołem ziemi.- kobieta wprost pękała z dumy.

- Ostatnio jest u nas niewielu magów.- wtrącił się wódz wioski.

- To wyjaśnia, dlaczego tak ją ciągnęło do natury.- zastanawiała się druidka. Matka Alki uśmiechnęła się i ruszyła do swojego domu, pokazując gościom, aby poszli za nią. Od centrum wioski było to naprawdę niedaleko, ponieważ sama osada była bardzo mała, a domy były wybudowane wokół placu w jej środku. Zaproszono ich do środka i wskazano kilka siedzeń. Goście rozsiedli się wygodnie.

- Nie było jeszcze sposobności, aby się przedstawić. Jestem Aria.- przedstawiła się matka Alki.

- Bardzo nam miło.- oboje się uśmiechnęli.

- Zaparzę korzenia Waka.- zniknęła gdzieś za kotarą oddzielającą pomieszczenie gościnne od pozostałych. Po chwili drzwi wejściowe się otworzyły i weszła Alka z ojcem. Kiedy dziewczynka zobaczyła, kto ich odwiedził, uśmiechnęła się szeroko i podbiegła się przywitać.

- Witajcie!- przywitał ich zaskoczony ojciec.

- Witaj. Miło cię znowu spotkać.- odparł Draug. Neila burząc wygodną fryzurę dziewczynki, uśmiechnęła się ciepło i wyciągnęła dłoń na przywitanie.

' To spotkanie musiało odsunąć ją od wspomnienia. Przynajmniej przez chwilę będzie taka jak dawniej.' Ucieszył się w duchu strażnik.

- Dotarliście bez niespodzianek do świątyni?- zapytał ojciec Alki.

- Tak. Wiele się tam wydarzyło.- przyznał Egalliv. Na te słowa mina Neili posmutniała. Oczywiście Aria to zauważyła.

- On nie wróci?- zapytała z posępną miną.

- Wierzymy, że w wyniku nauki przypadkowo się gdzieś przeniósł i jak tylko zrozumie, jak to działa, to do nas wróci... Nie może mnie tak zostawić...- ostatnie zdanie dodała ledwie słyszalnym tonem.

- Wróci. Ze względu na obecną sytuację i na ciebie.- rzekła elfka. Mimo że nie słyszała, co powiedziała druidka, to po minie doskonale wiedziała, co jej chodziło po głowie. Nikt nawet nie zauważył, że wróciła z prowiantem dla gości.

- Opowiadaj Alka! Czego już się nauczyłaś?- nagle zmieniła temat Neila.

- Choć, pokażę ci!- młoda elfka entuzjastycznie podeszła do pytania. Zachowuje się już trochę inaczej niż przy poprzednim spotkaniu. Jest bardziej śmiała w stosunku do nich
i traktuje ich jak dobrych przyjaciół rodziny. Być może wytłumaczono jej, kim są ich goście.

Alka zaciągnęła druidkę pod sam las.

- Wódz zabronił mi uczyć się w wiosce i powiedział, że mogę to robić na skraju lasu.- wyjaśniła mała elfka.

- Dobrze. Pokaż, czego się już nauczyłaś.- poprosiła Rewop. Alka stanęła przy drzewie, kilka kroków od druidki i unosząc otwartą dłoń wyciągniętej przed siebie ręki, cienki płaszcz zrobiony z ziemi podniósł się i bardzo szybko zamienił w krzesło, na którym swobodnie usiadła elfka. Zrobiło to na Neili wrażenie!

- Bardzo szybko się uczysz!- uśmiechnęła się. W tej chwili ponownie przypomniała sobie
o Resu. Jednak ze względu na Alkę starała się nie zmienić wyrazu twarzy.

- Pora wracać.- powiedziała tylko do dziewczynki i chwytając ją za rękę, skierowała się
w stronę domu.

- ...mam nadzieję, że szybko wróci.- Draug właśnie kończył swoją wypowiedź. Neila popatrzyła na niego.

- Musimy już ruszać.- rzekła. Strażnik bez zbędnej zwłoki wstał, wygładził swoje ubranie
i podszedł do gospodarza.

- Bardzo dziękujemy za gościnę i prowiant.-

- Odwiedzimy was jeszcze, jak będziemy w okolicy.- uśmiechnęła się Rewop. Pożegnali się
z pozostałymi i ruszyli w dalszą podróż.

Dwa dni później znaleźli się pod chatką starego mistrza Retsama. Mimo wielkich chęci
i najlepszych intencji wędrującym nie udało się spotkać żadnego imperialisty. Aż dotąd. Dom wielkiego mistrza był pilnowany przez dwóch imperialistów. Na początku wszyscy czworo stali naprzeciwko siebie przez chwilę i przyglądali się sobie nawzajem, aż w końcu jeden z nich się odezwał.

- Bardzo mi przykro, ale nie możecie odwiedzić wielkiego mistrza Retsama.- powiedział ze smutną miną jeden z magów.  

  - Zróbcie jeszcze krok, a wyrżnę was jak kaczki!- rzekł drugi. Ten ewidentnie wolał walkę
i krew! Neila uśmiechnęła się tym swoim uśmieszkiem zwiastującym kłopoty i zrobiła krok. Ten agresywny imperialny mag wyrwał ze swojego miejsca, aby ukarać nowoprzybyłą. Pozostała dwójka tkwiła w bezruchu. Wokół ręki Neili zaczęła zbierać się woda, która szybko uformowała wodny bicz. Bez chwili zawahania się wystrzelił, jak z procy w przeciwnika powodując głębokie rozcięcie na prawym ramieniu. Przeciwnik nie pozostawał jednak dłużny i przy pomocy magii ognia wypuścił w jej kierunku wirującą kulę płomieni. Ściana wody załatwiła sprawę.

- Ta walka trwa zbyt długo!- krzyknęła i w lewej ręce zebrała trochę energii, tworząc idealną ognistą kulę, która zamieniła się we wstęgę i oplotła jej rękę. Uśmiechnęła się do przeciwnika i wyciągnęła ją przed siebie. Z dłoni wystrzeliła wielka, lśniąca ognista lanca, która wbijając się w ciało aroganckiego maga w zielonej szacie, rozerwała go. Bezwładne ciało leżało w kałuży krwi, a Rewop przyglądała się temu spokojnemu.

- Druidka, która nie jest po stronie Daeda. Ten, co przybył z innego świata, jest mężczyzną. Kim więc jesteś ty?- zapytał.

- Nie musisz tego wiedzieć, aby ze mną walczyć!- fuknęła Neila.

- Ale ja wcale nie chce walczyć. Zostałem siłą wcielony do armii Daeda.- zaprzeczył mag.

- Co wiesz o tym z innego świata?- wyrwał się Draug.

- Druid, który nie jest po stronie imperium i stanowi zagrożenie dla Daeda.- szybko odpowiedział.

- A wiesz, że dowodzi ruchowi oporu?- Neila uznała to za doskonałą okazję na rozsianie plotek.

- Chcę się przyłączyć!- energicznie odparł.

- Wybaczcie. Jestem Rotiart Yps, mag ziemi.- przedstawił się. Rewop i Egalliv przez chwilę stali jak skamieniali. Tak szybko pozyskali sprzymierzeńca. Słysząc zamieszanie, z domu wyszedł mistrz Rotsam.

- Neila, Draug!- ucieszył się na ich widok.

- Zabieramy cię stąd!- szybko zdecydowała Rewop.

- Mogę się do was przyłączyć?- upierał się Rotiart.

- Jeśli mogę się wtrącić, to proponuję, abyś został w armii Daeda, ale był po naszej stronie.- opiniował wielki mistrz.

- A jak będziesz potrzebny, to staniesz po naszej stronie.- uśmiechnęła się Rewop.

- Ale możesz się już przysłużyć. Ilu jest takich magów, którzy się do nas przyłączą?- zauważył okazję Draug.

- Sporo jest takich, nie tylko magów, ale i wojowników.- przyznał Yps.

- W takim razie będziesz miał swoje pierwsze zadanie. Zbierz ich i przygotuj do walki dla nas. Jak dostaniesz rozkaz, to staniecie po naszej stronie!- wtrąciła się druidka. Mag energicznie kiwał głową.

- I rozpuść plotki, że Mężczyzna, który zjawił się z innego świata, jest następcą Wielkiego Druida Magnusa i prowadzi rebelię przeciw Daedowi i imperium. Ten druid nazywa się Resu Cigam i już jest niesamowicie potężny!- dodała po chwili.

- A jak pozostali was rozpoznają albo jak wy rozpoznacie ich?- zauważył Rotiart.

- Ustalmy hasło!- zawołał mistrz Retsam.

- Może Magic user?- zaproponowała Neila.

- A co to oznacza?- zapytał Yps.

- Kiedyś Resu o tym wspominał. W jego świecie oznacza to magicznego użytkownika.- przypomniał wszystkim Draug.

- Niech będzie.- zdecydowała Rewop.

- Musimy walczyć. Jeśli wyjdę z tego bez szwanku, będą coś podejrzewać.- zastanawiał się były imperialista. Bez słowa Neila zaatakowała go kilkoma zaklęciami tak, aby tylko go zranić.

- Teraz my odejdziemy i puścimy informację, że wielki mistrz Retsam Taerg trafił w ręce rebelii. Powinni cię znaleźć.- planował Egalliv. Podnieśli ręce na znak pożegnania i odeszli wykonując plan nagłośnienia faktu uwolnienia Retsama.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro