Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ 8, Ludzie z Izdul


  Resu podążał w kierunku wskazanym przez przyjaciół, na północ. Oznacza to, że będzie przechodził obok stolicy elfów, miasta Otsaim Eifle. Jeżeli Neila chce zebrać powstańców, to najlepszym, co mogłaby zrobić, byłoby pójść do elfiej stolicy. W końcu elfy od początku walczyły z Daedem. Był pełen nadziei, że wreszcie ją znajdzie. Bardzo za nią tęsknił. Po kilku godzinach marszu dotarł do skrzyżowania. Na rozstaju dróg wznosiła się drewniana tabliczka wskazująca kierunki. Na wschód napis był zamazany, ale doskonale wiedział, że to kierunek na elfią stolicę. W lewo, na zachód, tabliczka pokazywała "Izdul", a z powrotem był kierunek na Dniknam. To ostatnie miasto Resu już znał. Neila i Draug już o nim mówili. Miała to być stolica ludzi, gdzie swój tron ma Daed. Wówczas pojawiła się myśl.
'Jeśli zbiera wojowników, to powinna iść w kierunku Dniknam, ale jeśli szuka sojuszników, to będzie szła do Otsaim Eifle...' Wpatrywał się w znak, nie potrafiąc zdecydować. Chciał zobaczyć ukochaną jak najszybciej!




- Draug! Poczekaj na mnie!- krzyczała Neila.
- A co? Nie możesz nadążyć? To ty jesteś tą lepszą przecież.- przekomarzał się strażnik. Rewop zrobiła tylko minę wściekłego psa i uniosła brwi w ironicznym uśmieszku.
- Musimy wejść do Dniknam niezauważeni.- powiedziała, kiedy Draug przestał sobie żartować.
- Wejdźmy normalnie... wmieszajmy się w tłum.- zaproponował Egalliv.
- A jeśli ktoś nas rozpozna?- gdybała druidka.
- Jeśli się wkradniemy i nas złapią, to nie będzie to miało znaczenia. Tak czy inaczej, nas zabiją. Ale kiedy wejdziemy normalnie, to jest bardzo mała szansa, że nas ktoś pozna.- wyjaśnił Draug. Neila pokiwała głową. Nie przemyślała tego tak dokładnie. Ostatnimi czasy, to właśnie Draug myśli jaśniej. Tęsknota zaburza jej osąd sytuacji. Bez dalszej dyskusji założyła kaptur i zwróciła swoje kroki do bramy głównej, zaraz za towarzyszem podróży.
- Stać! Rejestracja obowiązkowa!- zatrzymał ich strażnik stolicy.
- Imię i nazwisko.- zapytał Neili.
- Neila... Neila Mora.- wymyśliła na prędce.
- Cel wizyty?- pytając, strażnik zmierzył ją wzrokiem i coś zanotował.
- Chcieliśmy coś kupić na sławnym dniknamskim targu.- skłamała. Strażnik kiwnął głową i znowu coś napisał.
- Teraz ty.- skierował ołówek na Drauga i wymienił kartkę.
- Draug Polh, towarzyszę Neili.- powiedział. Jego również strażnik zlustrował z góry do dołu i coś odnotował na kartce. Chwilę później, jedną kartkę dał Neili, a drugą Draugowi. Machnął jeszcze na koniec ręką, aby szli dalej. Kiedy razem z tłumem dotarli do rynku, do ich uszu dobiegła rozmowa.
- ... tą nową plotkę, która tak szybko obiegła imperium?- zapytała mężczyznę kobieta.
- O tym druidzie, który wrócił z podróży po światach i teraz chce obalić imperatora?- mężczyzna chciał się upewnić, że na pewno wie, o czym mowa.
- Tak.- odpowiedziała.
- Jest coś nowego?- zdziwił się rozmówca.
- No tak, wrócił i szuka swojej ukochanej. W Izdul nawet zebrał już kilku ludzi, z którymi zabili wszystkich magów imperium w Aksoiw!- opowiedziała. Mężczyzna pokiwał głową i pociągną kobietę dalej. Neila się rozpromieniła i ze szczęściem w oczach zerknęła na Drauga.
- Słyszałeś?- zapytała.
- Tak. Cieszę się, że już wrócił.- dodał Egalliv.
- Idziemy do Izdul.- rzekła i obróciła się na pięcie.
- Poczekaj! Chociaż zróbmy zapasy...- powstrzymywał ją. Neila kiwnęła głową i ruszyła w stronę targowiska.





W Izdul wszystko było wspaniałe. Walka z imperium tutaj nie dotarła, od czasu pokonania Daeda Okrutnego, to też wszystkim żyło się spokojnie. Powiadają, że nie ma tutaj magów, lecz Resu ich znalazł. Nie jednego, nie dwóch a całą piątkę. To właśnie z nimi napadł na magów, którzy cały czas najeżdżali Aksoiw. Bronili się listem od Daeda, że mają zbierać podatki, ale tylko pieniądze im nie wystarczyły. Zabierali im zwierzęta i nawet zapasy żywieniowe, bijąc i upokarzając przy tym właścicieli dóbr. Ponieważ wszyscy znali zaklęcia, to napaść na podróżujących karawaną, zaledwie troje magów, nie stanowiło większego wyzwania. Podpalili powóz, a potem dobili tych, którzy zdołali umknąć płomieniom. Potem świętowali zwycięstwo w prywatnym domu jednego z owych magów, u Aigama.
- Resu, to dzięki twoim płomieniom wygraliśmy!- krzyczał Gnay, który był najmłodszy z całej grupy.
- Ale to wy to zaplanowaliście.- uśmiechał się Cigam.
- Przyjacielu. Okazałeś nam pomoc, której tak bardzo nam brakowała. Pójdziemy za tobą wszędzie!- powiedział podchmielony już Aigam.
- Wystarczy, że będziecie rozpowiadać, że wróciłem i kiedy nadejdzie czas, wraz z innymi zjawicie się u bram Dniknam.- odrzekł Resu.
- Przyjacielu... Dla ciebie wszystko!- wtrącił się Elldim. Druid uśmiechnął się i podniusł swój kufel. Wszyscy poszli w jego ślady.
- Muszę iść.- powiedział Resu, po skończeniu kufla.
- Idziemy z tobą!- zameldował Dnoces.
- Niestety Dnocesie. Musicie zostać i zebrać więcej magów. Imperialni teraz będą jeszcze bardziej aroganccy.- zauważył Cigam.
- Pozwól chociaż jednemu ci towarzyszyć.- zaproponował Aigam.
- Tak! Niech Aigam pójdzie z tobą.- zgodził się Dnoces. Pozostali mu wtórowali.
- Aigam, Dnoces, Elldin, Regnay i Gnay. Dziękuję wam. Aigamie... wyruszamy za godzinę. Czekaj na mnie przy bramie.- poprosił Resu.  

  Spotkali się przy bramie, dokładnie tak, jak chciał Resu.

- Jestem gotowy.- powiedział Aigam.

- Więc ruszamy.- nakazał Cigam. Przekroczyli już bramę, kiedy dotarły do nich krzyki. Spoglądnęli za siebie i wypatrzyli młodego mężczyznę biegnącego w ich stronę. Goniło go dwóch magów. Dopiero kiedy się zbliżył, rozpoznali w nim Gnaya. Dobiegł do nich i wyjaśnił jednym słowem "Uciekajmy". Musieli się trochę oddalić od Izdul, żeby nie przyszły posiłki i kiedy zniknęli za małym parkiem, dopiero Resu się zatrzymał.
- Teraz już nie uciekniesz zdrajco!- krzyknął jeden z imperialnych magów w stronę najmłodszego.
- Dlaczego go ścigacie?- zapytał Resu, wskazując palcem Gnaya.
- Zdrajca jest magiem i nie poinformował o tym imperium!- wykrzyczał drugi imperialny.
- Rozumiem. I dlatego, że nie powiedział, chcecie go zabić?- powiedział do zirytowanych już magów Resu.
- Jeśli chcesz go bronić, to zostaniesz potraktowany jak zdrajca.- ostrzegł pierwszy mag.
- Nie mogę być zdrajcą, bo nie pochodzę z tego świata.- uśmiechnął się Cigam. Na twarzach obu magów pojawiło się przerażenie. Oni, zwykli magowie spotkali druida, którego szuka całe imperium! Chwilę później przyszło zwątpienie. Skoro on jest druidem, to jego towarzysz musi być magiem. Razem z tym, którego gonili, musieli napaść na ich poprzedników, którzy zbierali podatki w Aksoiw. Wiedzieli, że ucieczka mogłaby spowodować gonitwę, więc zaatakowali. Resu szybko posłał im wiązkę ognia, a następnie sprawił, że ziemia pod nimi zaczęła zmieniać swój poziom. Wrogowie się przewrócili. Wtedy Aigam wyssał powietrze z ich płuc i biedacy zaczęli się dusić. Resu zakończył ich cierpienia, uderzając ich ogromną falą ognia. Ich ciała spopieliły się a trawa, na której leżeli, jeszcze się żarzyła.
- To było... szybkie.- powiedział powoli Gnay.
- Teraz kolego, wytłumacz się.
- Oskarżyli młodą dziewczynę o magię i bili ją. Upadła na ziemię, a oni zaczęli ją kopać. Musiałem jej pomóc. Wystrzeliłem w nich strumieniem wody i wtedy zaczęli mnie gonić. Resztę już znacie.- opowiedział.
- Czyli teraz musisz iść z nami.- wzdychnął Aigam. Gnay spuścił wzrok i powiedział ciche "przepraszam". Resu i Aigam westchnęli głośno.
- No dobra. Gdzie teraz Resu?- zapytał pierwotny towarzysz Cigama.
- Do Dniknam. Tam spotkamy pozostałych.- postanowił druid.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro