Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

- Nie dotykaj mnie! - warknął przez zaciśniętą szczękę strzepując niechcianą dłoń z ramienia odsuwając się kilka kroków

- Synku, proszę nie odsuwaj się, porozmawiajmy

- Niby o czym!? O tym, że jesteś kłamcą? Mamie też wcisnąłeś ten kit, że babcia, a tym samym twoja matka nie żyje? Że jesteś biedny i samotny i potrzebujesz jej opieki i miłości? Czy ona jednak znała prawdę i oboje perfidnie mnie okłamywaliście przez tyle lat? A jeśli tak to dlaczego? Czemu nie było jej w moim życiu skoro dobrze wiedzieliście jak bardzo pragnąłem ją mieć!? Czy jesteś w stanie odpowiedzieć mi na to pytanie?

- Nie miałem z nią kontaktu od 14 roku swojego życia

- Dlaczego?

- Bo wyjechałem ze swoim ojcem

- I ją zostawiłeś?!

- Tak

- Dlaczego?! Dlaczego oboje ją zostawiliście!? To znaczy ty i dziadek, a twój tata

- Oni nie byli razem, tata o mnie nie wiedział, nie powiedziała mu o mnie, dopiero, gdy zachorowałem i trafiłem do szpitala w mieście, tata mnie rozpoznał przez znamię na lewym ramieniu, miał takie samo, ty też je masz, tata był lekarzem w tamtym szpitalu, gdy spotkali się z mamą przyznała, że jestem jego dzieckiem, a na pytanie czemu mu o mnie nie powiedziała stwierdziła, że chciała mieć mnie tylko dla siebie. Ojciec miał być tylko dawcą mojego istnienia i tyle w temacie. Wściekłem się na nią i w gniewie rzuciłem, że teraz przez te kłamstwa nie będzie mieć mnie już nigdy, że dla mnie umarła i, że zaraz po opuszczeniu szpitala wyprowadzam się z tej ruiny, który miał być niby naszym domem, a okazał się być zbudowany z kłamstw. Błagała mnie bym został, ale i tak odszedłem, po kilku latach dowiedziałem się, że choruje i nie ma gotówki na leczenie, chciałem mimo wszystko jej przekazać pieniądze, pojechałem tam z twoją mamą, która była z tobą w ciąży, na mój widok zatrzasnęła drzwi i stwierdziła, że obcych nie wpuszcza do swojej ruiny i nie potrzebuje jałmużny, a potem przez otwarte okno wykrzyknęła, że wybaczy mi zdradę jeśli dobrowolnie oddam jej swoje dziecko z papierami, że to ona jest jedynym prawnym twoim opiekunem, że skoro ja ją opuściłem to mam się teraz przekonać jak cierpi rodzic po utracie swojego dziecka, a jeśli tego nie zrobię to mam się nigdy więcej nie pokazywać jej na oczy i, że mnie przeklina bym nigdy nie miał więcej dzieci, a to które mam by nigdy w niczym nie było podobne do mnie ani do matki, by miało własne zdanie na wszystko i by było podobne do niej, bym każdego dnia patrzył na jej podobieństwo, wtedy stwierdziłem, że oszalała i odszedłem z postanowieniem, że nigdy cię nie pozna, ale jakimś trafem spełniły się jej słowa, jedynie co po mnie masz to to znamię, którego i tak nie widać, bo zrobiłeś sobie na nim tatuaż z napisem "babcia" tylko po chińsku, a to był jej ukochany kraj do którego zawsze marzyła polecieć, a mnie on się wcale nie podobał, no i jeszcze sprawdziło się to, że nie mamy więcej dzieci, chociaż nie było żadnych zdrowotnych przeszkód, ona musiała być czarownicą, innego wyjaśnienia nie widzę 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro