Rozdział 22
Hol był pusty, pana Romana też nie dostrzegł, ale to go nie zniechęciło, często, gdy nikt nic aktualnie nie potrzebował, to mężczyzna spędzał czas w swoim mieszkanku umiejscowionym na końcu korytarza w recepcji, rozejrzał się czy nikt nie nadchodzi, a gdy się upewnił, że nie, ruszył w stronę drzwi prowadzących do interesującego go teraz mieszkania i zapukał. Chwile odczekał poprawiając naczynie z jedzeniem tak by mu nie wypadło, a potem widział już uśmiechniętą twarz staruszka w otwartych na rozcież drzwiach.
- Witaj chłopcze, w czym ci mogę pomóc? - zapytał, lecz widząc markotną minę przybysza spoważniał i gestem dłoni zaprosił gościa dalej zamykając za nim drzwi
- Przyniosłem panu posiłek, wystarczy odgrzać - powiedział przekazując pakunek zaskoczonemu mężczyźnie
- Bardzo ci dziękuję, ale to za drogi posiłek, obawiam się, że mnie na niego nie stać i wydaje mi się, że przychodzisz do mnie w innej sprawie, czy mam racje?
- Niech się pan nie przejmuje kosztami, to tylko jedzenie, a panu też się coś od życia należy, mi nie zależy na pieniądzach od pana, a na radzie
- W takim razie jeszcze raz dziękuję, zaniosę to do kuchni, a ty się rozbieraj i zaczekaj na mnie w salonie, zaraz do ciebie przyjdę i cię wysłucham i jeśli tylko będę w stanie, to ci doradzę, widzę, że coś cię trapi, mam nadzieję, że będziemy mogli coś na to zaradzić. Tylko na śmierć nie ma rady, na wszystko inne jest
- No właśnie obawiam się, że to może być taka sytuacja, niestety - odparł smutnym tonem
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro