Gastina i Lutteo
Nina
Jako pierwsza wysiadłam z limuzyny i pobiegłam w stronę (słońca dop.aut. ) wejścia. Jakiś lekarz z naprzeciwka również biegł i oberwałam drzwiami w czoło. Poczułam jak ciepła strużka krwi spływa mi po czole. Wyjęłam chusteczkę i przyłiżyłam do rany.
- Dzień dobry gdzie leży Gaston Perida
Spytałam recepcjonistki
- A kim pani jest dla pacjenta
- Jestem jego dziewczyną
- Dobrze, sala numer 7, piętro 1 tutaj na lewo i schodami w górę. I niech poprosi dyżurującą tam pielęgniarkę o opatrzebie ran
- Ran? - spytała
- Na czole i na przedramieniu
- Dobrze, dziękuje i dowodzenia
Szybko tam pobiegłam, o mało co nie wywróciłam się na schodach
Gdy wbiegłam do sali myślałam, że zawału dostanę
Niezła musiała być niezła walka skoro są trochę poobijani i śpią, wszyscy oprócz Nico.
- Proszę pani mogłaby mi pani to opatrzyć - poprosiłam pielęgniarkę i wskazałam na swoją głowę i przedramię.
- Dziecko kochane co ci się stało
- Dostałam drzwiami przy wejściu od lekarza niechcący. A tak w ogóle to od kiedy oni śpią.
- Od wczoraj są bardzo wyczerpani oprócz pana Nicolasa
- Siema Nico - pomachałam do niego
- Cześć Nina - odmachał
- W najgorszym stanie są PAN Matteo, Simon i Gaston. Ale najpierw opatrzymy pani rany. Najpierw przedramię
Gdy Fiona, pielęgniarka, polała mi ranę na ręce wodą utlenioną syknęłam od tego pieczenia. Po chwili usłyszałam ciche
- Nina - powiedział Gastona
- Tak Gasti - ponownie syknęłam
- Co ci się stało Kochanie - spytał zdenerwowany. Szybko usiadł lecz od razu się położył i syknął
- Gaston leż spokojnie - rozkazałam mu - tak właściwie to co mu jest - spytałam podczas gdy ona opatrywała mi już ranę na czole
- Ma lekkie zadrapania na brzuchu i rękach i głowie i klatce piersiowej. Koniec możesz już z nim porozmawiać. - odprawiła mnie
- Gaston - złapałam go za rękę - nic ci nie jest
- Nina to nic poważnego - uspokajał mnie i głaskał po włosach
- A-ale ty le-leżysz w sz-szpitalu - szlochałam
- Ciiii Nina spokojnie - zaczął mnie uspokajać.
Po chwili do pokoju wbiegły dziewczyny i odrazu poszły do swoich chłopaków.
Luna
Gdy weszłam do odpowiedniej sali zauważyłam szlochającą Ninę i pocieszjącego ją Gastona.
Ja natomiast poszłam do królapawia
Spał. Poprawiłam mu grzywnę, a on się uśmiechną i zaczął coś mruczeć niezrozumiałe pod nosem.
- Jesteś słodki jak śpisz - szepnęłam
- Ja nie jestem słodki - usłyszałam i podnisłam głowę
- Oo... Królupawiu obudziłeś się
- A co tęskniłaś
- Bardzo - pocałowałam go lekko w usta
- Tylko tyle - na co dałam mu bardzo soczystego buziaka - no i to rozumiem
- No to teraz się tłumacz - rozkazałam pewnie. W głębi duszy i tak wiem, że ro ie ich wina, ale chciałam zobaczyć jak się będzie tłumaczył
Następny będzie o Simbar i Pelfi
😘😘😘😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro