yuan
Let's make the best of the situation
before I finally go insane.
- Yoongi! Czekam tu na ciebie od godziny, ileż można dzwonić! Włączyłbyś łaskawie tę komórkę - wykrzyczał z wyrzutem zniecierpliwiony mężczyzna, opadając na kanapę w gabinecie biznesmena, nie zważając na pełne dezaprobaty spojrzenie swojego przyjaciela, który z westchnieniem odłożył gazetę na swoje biurko.
- Wyrażaj się, Jimin, jestem w pracy - skarcił go mężczyzna, rozsiadając się na fotelu. - Mam nadzieję, że masz na tyle interesujące wiadomości, abym przymknął oko na ten brak niekompetencji w pobliżu moich pracowników. - Samo spojrzenie na przyjaciela wystarczyło, aby zrozumiał z czym ten do niego przychodzi, więc wstał, zanim Jimin wypalił coś, co mogłoby go pogrążyć jeszcze bardziej i poprosił asystentkę, aby przeszła się do bufetu po sałatkę i dwie herbaty, podkreślając przy tym fakt, żeby się nie spieszyła, przez co mieli zapewnione przynajmniej dwadzieścia w miarę spokojnych minut. Kiedy tylko zamknął z powrotem drzwi biura, upewniając się uprzednio, że Sunmi już wyszła, wrócił na swoje miejsce, przyglądając się również Jiminowi, który od razu zaczął otwierać teczkę, a ekscytacja w jego ruchach i głosie sprawiała, że mężczyzna sam zaczynał odczuwać już niecierpliwość. Usiadł wygodniej na krześle i wyciągnął rękę po podawane mu zdjęcia.
- Mam kogoś wyjątkowego. Co prawda ma czerwone włosy, ale z farbowaniem nie będzie problemów. Ma dziewiętnaście lat i twarz jak lalka, sam zobacz. Będziecie wyglądać idealnie i wszystkim opadną kopary - rozemocjonował się Jimin, siadając na biurku, tuż obok swojego przyjaciela. Ten jedynie zmierzył zdjęcie wzrokiem i zwrócił je mężczyźnie, kręcąc głową, ku wielkiemu zdziwieniu swojego rozmówcy. - Nie chcesz go? Ale to najlepsza partia i jest niczego sobie, na pewno...
- Po prostu nie. Źle patrzy mu z oczu i wydaje się być rozwydrzony. Potrzebuję kogoś spontanicznego, a nie narzekającego dzieciaka - skomentował Min, co już było czymś, bo poprzednie zdjęcia spotkały się zazwyczaj jedynie z ciszą i niezadowolonym grymasem na jego twarzy.
- Nikt ci chyba nie dogodzi - westchnął Jimin, przeczesując palcami włosy i przymykając oczy, jakby usiłując się na czymś skupić. - Myślałem, że będziesz mniej wymagający.
- Nie o dogadzanie tu chodzi - prychnął na niego biznesmen, na co drugi z mężczyzn cicho się zaśmiał, nagle podskakując na biurku, jakby rażony prądem.
- Mam!
- Nie drzyj się tak, nie jestem głuchy - drugi już dzisiaj raz Min skarcił przyjaciela, jednak jego oczy zaraz zapłonęły ciekawością. - Co takiego masz? - zapytał już bardziej łagodnie, sam nie mogąc wstrzymać ciekawości.
Park myślał chwilę, po czym wyjął telefon i zaczął przesuwać palcem po dotykowym ekranie w zastraszającym tempie, szukając czegoś, drugą ręką żwawo gestykulując przed nosem przyjaciela, czym tylko jeszcze bardziej podjudzał jego ciekawość.
- A może właśnie o zaspokajanie niech chodzi? Ostatnio w jednym z klubów pojawiła się nowa gwiazdka, klienci gadali o nim jak napaleni, więc przeszedłem się na mały pokaz, kiedy miałem wolne... No dobra, wziąłem go na private dance - przyznał się mężczyzna bez skrępowania, w końcu odnajdując w folderze galerii to, co chciał. - Ma serio zajebiste ciało, włosy takie jak chciałeś i z pyska wygląda jak dziecko, choć jest nieco starszy niż tamci, dwadzieścia jeden lat - zaczął wyliczać, podając Yoongiemu telefon, aby przejrzał roznegliżowane zdjęcia opisywanego chłopaka. - Tylko nie pytaj skąd je mam - dodał tonem świadczącym o tym, że mimo swoich słów chciał się koniecznie pochwalić tą informacją.
- Skąd je masz?
- Musiałem sporo za nie dopłacić. Jest studentem, widać było, że potrzebuje kasy, więc nie musiałem go długo namawiać, choć dobrze się ceni - szybko odpowiedział, jakby zapominając o swoim wcześniejszym stwierdzeniu. - A wiesz, co to oznacza?
- No co?
- Że za kasę pójdzie na to wesele na drugi koniec świata. Pomachasz mu nią przed nosem i będzie twój.
- Tak myślisz? - zapytał Min, wpatrując się w zdjęcie półnagiego chłopaka w czarnych, obcisłych spodniach stojącego w szerokim rozkroku, z podkurczonymi nogami w ten sposób, że zgięcie w jego kolanach wynosiło chyba równe dziewięćdziesiąt stopni. Jedną ręką przytrzymywał się błyszczącej, srebrnej rury, odchylając się przy tym nieludzko w tył, jakby w ogóle nie miał kręgosłupa i nie odczuwał dyskomfortu. Dodatkowo na jego nogach gościły buty na niebotycznych platformach i cienkich jak szpilka obcasach, choć musiał się mocno przyjrzeć zdjęciu, bo czerń butów zlewała się z tą na spodniach, ciemną wykładziną i przygaszonym światłem w pomieszczeniu. Jednak nie jego ciało, ani przycięta od linijki ruda grzywka, ani też okazja wydania niewielkiej ilości pieniędzy za usługę zainteresowała go najbardziej.
Prostota.
Na dwóch zdjęciach, które były zrobione chłopakowi z bliska, widział jego skierowane w obiektyw spojrzenie, które sprawiało, że z trudem przesuwał palcem po ekranie telefonu, aby obejrzeć inne fotografie. Chłopak zdawał się być naprawdę prosty, pozbawiony skomplikowanych myśli i mechanizmów, które kierowałyby go w stronę wszechobecnego wyścigu szczurów. Jakby pracował, aby zarabiać pieniądze, zarabiał, aby mieć z czego żyć, a żył, aby nie umrzeć. Czym innym jest życie jako nikt, a czym innym umieranie jako nikt. Jimin, który od zawsze w jakimś stopniu zazdrościł Yoongiemu jego pochodzenia i za wszelką cenę chciał żyć w luksusach, nie potrafiłby tego zrozumieć. Min nie negował tej jego pogoni za pieniędzmi, bo po prostu nie widział w tym nic nic złego, co nie zmieniało jednak faktu, że oczy nieznajomego były przesiąknięte tym, czego on sam nigdy nie zaznał, a nagle ze wszystkich sił chciał poznać. I przestało się liczyć nawet to durne wesele, bo gdyby rudowłosy nie zgodził się na wyjazd, odwiedziłby go w klubie i zapłacił za zwykłą rozmowę dużo więcej, niż za tę telefoniczną sesję, której udzielił Jiminowi.
- Tak myślę. Mam do niego kontakt, więc zdzwonię dzisiaj i umówię się na spotkanie, aby wszystko załatwić - powiedział mężczyzna, na co Min pokręcił nagle głową, splatając swoje palce, a łokcie oparłszy o poręcze fotela. Park spojrzał na niego zdziwiony, czekając na wytłumaczenia. - Ten też nie? Min Yoongi, bucu, zdecyduj się w końcu na...
- Zamknij szczekaczkę i trochę kultury - skarcił go trzeci już raz tego dnia brunet, zirytowany zwężając powieki, jakby od ciągłych krzyków i niekompetencji przyjaciela bolała go głowa. - Zdzwoń do niego i umów nas na spotkanie. Chcę z nim wszystko załatwić osobiście. Niech wybierze dzień który mu pasuje w tym tygodniu, mam czas od dziewiętnastej.
Jimin westchną z ulgą, słuchając słów biznesmena, po czym wrzucił teczkę ze zdjęciami i informacjami o poprzednim chłopaku do kosza. W końcu spełnił swoją misję i był z siebie nawet dumny, chociaż jeżeli pomyślał, ile trudu odjąłby sobie, od razu pokazując Minowi zdjęcia Hoshika, zaczynał rozumieć, czemu przyjaciel czasami patrzył na niego jak na kompletnego idiotę.
- Ale jeden wieczór dla mnie chyba też znajdziesz, co? - zapytał z uśmiechem zwycięzcy, zabierając od mężczyzny telefon i chowając go do kieszeni jeansów, a gdy Min odpowiedział mu tym samym grymasem, skinął zadowolony głową i otworzył drzwi. - Jak coś, będę się jeszcze odzywał. Do zobaczenia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro