Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

yuan

 Let's make the best of the situation

before I finally go insane.  

- Yoongi! Czekam tu na ciebie od godziny, ileż można dzwonić! Włączyłbyś łaskawie tę komórkę - wykrzyczał z wyrzutem zniecierpliwiony mężczyzna, opadając na kanapę w gabinecie biznesmena, nie zważając na pełne dezaprobaty spojrzenie swojego przyjaciela, który z westchnieniem odłożył gazetę na swoje biurko.

- Wyrażaj się, Jimin, jestem w pracy - skarcił go mężczyzna, rozsiadając się na fotelu. - Mam nadzieję, że masz na tyle interesujące wiadomości, abym przymknął oko na ten brak niekompetencji w pobliżu moich pracowników. - Samo spojrzenie na przyjaciela wystarczyło, aby zrozumiał z czym ten do niego przychodzi, więc wstał, zanim Jimin wypalił coś, co mogłoby go pogrążyć jeszcze bardziej i poprosił asystentkę, aby przeszła się do bufetu po sałatkę i dwie herbaty, podkreślając przy tym fakt, żeby się nie spieszyła, przez co mieli zapewnione przynajmniej dwadzieścia w miarę spokojnych minut. Kiedy tylko zamknął z powrotem drzwi biura, upewniając się uprzednio, że Sunmi już wyszła, wrócił na swoje miejsce, przyglądając się również Jiminowi, który od razu zaczął otwierać teczkę, a ekscytacja w jego ruchach i głosie sprawiała, że mężczyzna sam zaczynał odczuwać już niecierpliwość. Usiadł wygodniej na krześle i wyciągnął rękę po podawane mu zdjęcia.

- Mam kogoś wyjątkowego. Co prawda ma czerwone włosy, ale z farbowaniem nie będzie problemów. Ma dziewiętnaście lat i twarz jak lalka, sam zobacz. Będziecie wyglądać idealnie i wszystkim opadną kopary - rozemocjonował się Jimin, siadając na biurku, tuż obok swojego przyjaciela. Ten jedynie zmierzył zdjęcie wzrokiem i zwrócił je mężczyźnie, kręcąc głową, ku wielkiemu zdziwieniu swojego rozmówcy. - Nie chcesz go? Ale to najlepsza partia i jest niczego sobie, na pewno...

- Po prostu nie. Źle patrzy mu z oczu i wydaje się być rozwydrzony. Potrzebuję kogoś spontanicznego, a nie narzekającego dzieciaka - skomentował Min, co już było czymś, bo poprzednie zdjęcia spotkały się zazwyczaj jedynie z ciszą i niezadowolonym grymasem na jego twarzy.

- Nikt ci chyba nie dogodzi - westchnął Jimin, przeczesując palcami włosy i przymykając oczy, jakby usiłując się na czymś skupić. - Myślałem, że będziesz mniej wymagający.

- Nie o dogadzanie tu chodzi - prychnął na niego biznesmen, na co drugi z mężczyzn cicho się zaśmiał, nagle podskakując na biurku, jakby rażony prądem.

- Mam!

- Nie drzyj się tak, nie jestem głuchy - drugi już dzisiaj raz Min skarcił przyjaciela, jednak jego oczy zaraz zapłonęły ciekawością. - Co takiego masz? - zapytał już bardziej łagodnie, sam nie mogąc wstrzymać ciekawości. 

Park myślał chwilę, po czym wyjął telefon i zaczął przesuwać palcem po dotykowym ekranie w zastraszającym tempie, szukając czegoś, drugą ręką żwawo gestykulując przed nosem przyjaciela, czym tylko jeszcze bardziej podjudzał jego ciekawość.

- A może właśnie o zaspokajanie niech chodzi? Ostatnio w jednym z klubów pojawiła się nowa gwiazdka, klienci gadali o nim jak napaleni, więc przeszedłem się na mały pokaz, kiedy miałem wolne... No dobra, wziąłem go na private dance - przyznał się mężczyzna bez skrępowania, w końcu odnajdując w folderze galerii to, co chciał. - Ma serio zajebiste ciało, włosy takie jak chciałeś i z pyska wygląda jak dziecko, choć jest nieco starszy niż tamci, dwadzieścia jeden lat - zaczął wyliczać, podając Yoongiemu telefon, aby przejrzał roznegliżowane zdjęcia opisywanego chłopaka. - Tylko nie pytaj skąd je mam - dodał tonem świadczącym o tym, że mimo swoich słów chciał się koniecznie pochwalić tą informacją.

- Skąd je masz?

- Musiałem sporo za nie dopłacić. Jest studentem, widać było, że potrzebuje kasy, więc nie musiałem go długo namawiać, choć dobrze się ceni - szybko odpowiedział, jakby zapominając o swoim wcześniejszym stwierdzeniu. - A wiesz, co to oznacza?

- No co?

- Że za kasę pójdzie na to wesele na drugi koniec świata. Pomachasz mu nią przed nosem i będzie twój.

- Tak myślisz? - zapytał Min, wpatrując się w zdjęcie półnagiego chłopaka w czarnych, obcisłych spodniach stojącego w szerokim rozkroku, z podkurczonymi nogami w ten sposób, że zgięcie w jego kolanach wynosiło chyba równe dziewięćdziesiąt stopni. Jedną ręką przytrzymywał się błyszczącej, srebrnej rury, odchylając się przy tym nieludzko w tył, jakby w ogóle nie miał kręgosłupa i nie odczuwał dyskomfortu. Dodatkowo na jego nogach gościły buty na niebotycznych platformach i cienkich jak szpilka obcasach, choć musiał się mocno przyjrzeć zdjęciu, bo czerń butów zlewała się z tą na spodniach, ciemną wykładziną i przygaszonym światłem w pomieszczeniu. Jednak nie jego ciało, ani przycięta od linijki ruda grzywka, ani też okazja wydania niewielkiej ilości pieniędzy za usługę zainteresowała go najbardziej. 

Prostota. 

Na dwóch zdjęciach, które były zrobione chłopakowi z bliska, widział jego skierowane w obiektyw spojrzenie, które sprawiało, że z trudem przesuwał palcem po ekranie telefonu, aby obejrzeć inne fotografie. Chłopak zdawał się być naprawdę prosty, pozbawiony skomplikowanych myśli i mechanizmów, które kierowałyby go w stronę wszechobecnego wyścigu szczurów. Jakby pracował, aby zarabiać pieniądze, zarabiał, aby mieć z czego żyć, a żył, aby nie umrzeć. Czym innym jest życie jako nikt, a czym innym umieranie jako nikt. Jimin, który od zawsze w jakimś stopniu zazdrościł Yoongiemu jego pochodzenia i za wszelką cenę chciał żyć w luksusach, nie potrafiłby tego zrozumieć. Min nie negował tej jego pogoni za pieniędzmi, bo po prostu nie widział w tym nic nic złego, co nie zmieniało jednak faktu, że oczy nieznajomego były przesiąknięte tym, czego on sam nigdy nie zaznał, a nagle ze wszystkich sił chciał poznać. I przestało się liczyć nawet to durne wesele, bo gdyby rudowłosy nie zgodził się na wyjazd, odwiedziłby go w klubie i zapłacił za zwykłą rozmowę dużo więcej, niż za tę telefoniczną sesję, której udzielił Jiminowi.

- Tak myślę. Mam do niego kontakt, więc zdzwonię dzisiaj i umówię się na spotkanie, aby wszystko załatwić - powiedział mężczyzna, na co Min pokręcił nagle głową, splatając swoje palce, a łokcie oparłszy o poręcze fotela. Park spojrzał na niego zdziwiony, czekając na wytłumaczenia. - Ten też nie? Min Yoongi, bucu, zdecyduj się w końcu na...

- Zamknij szczekaczkę i trochę kultury - skarcił go trzeci już raz tego dnia brunet, zirytowany zwężając powieki, jakby od ciągłych krzyków i niekompetencji przyjaciela bolała go głowa. - Zdzwoń do niego i umów nas na spotkanie. Chcę z nim wszystko załatwić osobiście. Niech wybierze dzień który mu pasuje w tym tygodniu, mam czas od dziewiętnastej.

Jimin westchną z ulgą, słuchając słów biznesmena, po czym wrzucił teczkę ze zdjęciami i informacjami o poprzednim chłopaku do kosza. W końcu spełnił swoją misję i był z siebie nawet dumny, chociaż jeżeli pomyślał, ile trudu odjąłby sobie, od razu pokazując Minowi zdjęcia Hoshika, zaczynał rozumieć, czemu przyjaciel czasami patrzył na niego jak na kompletnego idiotę.

- Ale jeden wieczór dla mnie chyba też znajdziesz, co? - zapytał z uśmiechem zwycięzcy, zabierając od mężczyzny telefon i chowając go do kieszeni jeansów, a gdy Min odpowiedział mu tym samym grymasem, skinął zadowolony głową i otworzył drzwi. - Jak coś, będę się jeszcze odzywał. Do zobaczenia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro