rupia
It's just a silly phase I'm going through
And just because call you up
Don't get me wrong, don't think you've got it made
#uwaga_fluff_motzno
Yoongi wiedział, że dla Hosoeka było ciężko, nadal jednak wymagał od niego pełnej profesjonalności. Za dwa dni miał być ślub- kulminacja wszystkich wydarzeń, więc musiał zadbać, aby do tego czasu jego maskotka była wystarczająco wyluzowana. Z rana kolejny masaż, zakupy, odwiedziny w Mori Art Museum, później obiad w jednej z jego ulubionych, tokijskich restauracji, a wieczorem zwieńczenie dnia, czyli spektakl kabuki w Narodowym Teatrze Japonii. Miał cichą nadzieję, że dzięki tym rozrywkom chłopak zdoła zapomnieć o wszystkim, co aktualnie zalegało w jego rudej głowie. I chyba jego plan się powiódł, bo Hoseok przez cały dzień wydawał się zrelaksowany i wyrażał całą gamę emocji, nie ograniczając się do zmartwienia i niepewności, które przez ostatnie dni były absolutnym wyrazem ekspresji na twarzy młodszego.
Min ze zdziwieniem zauważył, że jego usta wykrzywiały się w zadowolonym uśmiechu ilekroć Hoshik wykazywał zafascynowanie jakimś eksponatem czy widokiem z 53 piętra muzeum Mori. A także kiedy ze smakiem jadł stek z wołowiny Wagyu czy lody z białymi truflami na deser; kiedy z zapałem oglądał spektakl, choć nie rozumiał z niego ani słowa i kiedy śmiał się w głos, kiedy coś go śmieszyło oraz gdy zadawał mu co rusz jakieś pytania dotyczące stroju, zachowania czy gry aktorskiej. Jedyne słowo, które cisnęło mu się wtedy na język to "urok"- bo takie było jego zachowanie, gdy nie zdając sobie sprawy, że posiłek, który tak niepohamowanie w siebie wcisnął, był wart ponad trzy tysiące dolarów, a ludzie z loż obok co chwila rzucali po japońsku uciszające słowa i pogardliwe spojrzenia w stronę ubranego w podarte jeansy i pomarańczową, obcisłą koszulkę chłopaka, który zdecydowanie wyróżniał się wśród sztywnego schematu elegancji panującej wokół. Dla Hoseoka te rzeczy nie miały najmniejszego znaczenia, więc nawet nie zwracał na nie uwagi, a Yoongi nie miał zamiaru go w niczym uświadamiać.
Jego uradowany, choć nieco zmęczony uśmiech, kiedy wracali do apartamentu, był wart więcej, niż wszystkie pieniądze, które dzisiaj na niego wydał. Nie rozmawiali, bo chłopak powoli przysypiał z głową na jego ramieniu, a on mu na to pozwalał, głaszcząc jego udo. Co prawda, wszystko to, co robił, miało podłoże nieco egoistyczne- po pierwsze, wszystkimi tymi rozrywkami pokazywał Hoseokowi, jak wiele od niego wymaga, a po drugie, myśl, że mógł mu w jakiś sposób pomóc i choć na chwilę postawić jego życie na wyższym poziomie, przyjemnie rozpieszczała jego ego. Lubił być dobry, lubił wiedzieć, że robi coś dobrego i z tej jednej strony czuł się czasami, jakby wykorzystywał wszystkich tych ludzi, którzy przewijali się pod jego stopami. Ale to teraz nie było istotne.
- Budź się, Hoseok. Dojechaliśmy już na miejsce - powiedział, roztrzepując mu palcami włosy, aby go nieco ocucić ze snu, ten jednak tylko zamruczał coś niezrozumiale, mocniej obejmując jego ramię. Yoongi westchnął, jednak nie było to jedno z tych zirytowanych, wyrażających jakieś negatywne emocje westchnięć; było raczej rozczulone, zabarwione nieco nutką śmiechu i przepełnione prawie że nostalgią. Nie wiedział tylko, za jakimi wspomnieniami miałby tęsknić- może gdzieś w jego podświadomości istniały jeszcze jakieś instynkty czy niespełnione marzenia, które samoistnie z biegiem czasu spadły gdzieś na sam dół jego piramidy priorytetów, jednak nie przypominał sobie, aby kiedykolwiek wzbiły się one tak wysoko, jak w tym momencie. Pokręcił głową, odrzucając te rozmyślania na inny czas, po czym zwrócił się do kierowcy, by ten podjechał autem na podziemny parking. Stamtąd było dużo wygodniej wynieść Hoseoka z samochodu i mocno trzymając go na rękach, pojechać windą na odpowiednie piętro.
Tak jak myślał, chłopak nie był w cale taki lekki, na jakiego wyglądał. Co prawa nie miał trudności z niesieniem go, jednak dopiero kiedy czuł na rękach jego ciężar, mógł docenić wszystkie te mięśnie, które nie raz podziwiał na jego ciele. Nie, żeby miał z tym jakieś kompleksy; ciało Hoseoka po prostu było piękne, nie było tu nic do zbędnego omawiania. Uwodził i podniecał wielu, z czego Yoongi doskonale zdawał sobie sprawę. Rudowłosy także wyraźnie był świadomy swojego ciała i swoich atutów, a pewność siebie emanowała od niego na każdym kroku, jednak mimo tego nie chodził z nosem zadartym w górę i nie był wyrachowany w tym, co robił i jaki był. Cechowała go prostota, wyrazistość, można by powiedzieć, że wręcz naiwna otwartość, jednak mimo to nie raz pokazał, jak przebiegły potrafił być i nie podążał prostymi ścieżkami za szlakiem z pieniędzy, a jego decyzje były przemyślane. No, w miarę przemyślane.
Położył go na łóżku, zaraz zabierając się za jego ubrania. Nie mógł się powstrzymać, aby nie zadowolić się przy okazji dotykiem jego skóry. Nie chciał go molestować, ani nic w ten deseń- znaczy, chciał, ale nie miał takiego zamiaru. Były pewne granice, których się nie przekraczało, szczególnie kiedy dotyczyły czyjejś godności i intymności, a on doskonale wiedział, gdzie te granice leżały. Kilka, wprawdzie niezbyt niewinnych, jednak delikatnych muśnięć leżały bardzo blisko tego marginesu, jednak mimo wszystko poza niego nie wychodziły.
Kiedy Hoseok zaczął się przebudzać, zostawił jego spodnie w spokoju i usiadł obok, głaszcząc jego policzek. Nie wiedział, skąd w nim takie pokłady wrażliwości i opiekuńczości, jednak miał ochotę nieco poluzować sznury, którymi były one przywiązane do dna jego osobowości i pozwolić im nieco wychylić się na powierzchnię. Nie czuł się z tym źle, a przynajmniej nie teraz, w tym danym momencie, miał jednak nadzieję, że za jakiś czas nie będzie tego żałował w jakikolwiek sposób. Nie powinien się zanadto przyzwyczajać do jego obecności, jednak wiedział, że jeżeli nie zbliżą się do siebie wystarczająco mocno, nawet najlepsza gra aktorska nie będzie w stanie zamaskować tych wyrw, które między nimi będą.
- Śpij, śpij. Obudzę cię jutro rano, musisz być wyspany. Czeka nas trudny dzień - powiedział, przeczesując palcami jego włosy. Może trochę przesadzał, może nawet trochę bardzo, jednak myśl, że nie wyniesie z tego żadnych konsekwencji, była aż nazbyt kusząca. Szczególnie, kiedy Hoseok tak chętnie wtulał się policzkiem w jego dłoń.
Nie pozwolił sobie na to jednak zbyt długo. Kiedy zauważył gęsią skórkę na odkrytych ramionach chłopaka, przykrył go kołdrą, uprzednio rozpinając tylko mu rozporek i guzik u spodni, by ciasne jeansy nie wbijały mu się w biodra. Komfort ponad wszystko, o ile komfortem można było nazwać spanie w tak sztywnych gaciach. Zgasił światło, po czym wyszedł z jego sypialni, kierując się w stronę łazienki. Szybki i ciepły prysznic przed spaniem był rytuałem, bez którego nie potrafił zasnąć, więc nie zamierzał z niego rezygnować, jeżeli chciał w miarę szybko złożyć głowę do poduszki z pozytywnym efektem, bo nie uśmiechało mu się przewracanie z boku na bok przez pół nocy, szczególnie, że jutro musiał zmierzyć się ze swoim koszmarem z dzieciństwa, co wcale nie pomagało mu w osiągnięciu względnego spokoju. Na szczęście sen przyszedł szybko, choć i tak ostatnim, co zobaczył, zanim został całkowicie pozbawiony świadomości, była twarz matki, wykrzywiona w tym samym grymasie, którym obdarzała go prawie codziennie kiedy był dzieckiem.
fakt #2 ff jest/będzie lekko inspirowane filmem "pretty woman"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro