Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1G

– Chciałabym zagrać sama. – uśmiechnęła się lekko dziewczyna.

– Sama? – Jay spojrzał na nią lekko zszokowany. – W takim razie mogę dać Ci swój sprzęt. – uśmiechnął się wesoło.

– Ja również mogę Ci go dać. – dodał Zane.

Dziewczyna zastanowiła się.

– Wezmę sprzęt Zane'a. – odparła. – Mam do niego bliżej i jeszcze dziś będę mogła mu go oddać.

– Mhm... – z twarzy Jaya zniknął uśmiech, a pojawił się bardzo rzadki grymas. – Muszę już lecieć. – mruknął pod nosem i zostawił [Twoje Imię] samą z Zane'm.

– To co? – uśmiechnął się chłopak. – Po szkole u mnie?

Dziewczyna stała w pokoju Zane'a i przyglądała się jak ten odpina swój sprzęt.

– Ten kabelek powinnaś przypiąć do monitora. Jest takie złącze po lewej stronie, a kabelek ma kolor czerwony. Ten żółty kabelek powinnaś podpiąć do komputera. Poradzisz sobie. Gorzej jest ze sprzętem od VR. Musisz podpiąć do tego specjalne urządzenie.
Do obsługi gry powinnaś też mieć dużą pamięć RAM oraz bardzo dobrą kartę graficzną.

[Twoje Imię] skinęła głową po czym chwyciła okładkę gry.

Na okładce widniał niebieski motyl.

– Soul of Guard? – spojrzała na przyjaciela.

– To znaczy Dusza Strażnika. – odpowiedział, a dziewczyna skinęła głową.

– Twoje decyzje... – przeczytała.
– Nie rozumiem...

– Wiesz. – podniósł na nią wzrok. – To gra z tak zwanym Efektem Motyla. Podczas rozgrywki będziesz musiała podejmować różne decyzje od nich zależy jak potoczy się twoja dalsza przygoda.

Dziewczyna skinęła głową.

Chłopak natomiast podał jej pudło ze sprzętem.

– Proszę. – uśmiechnął się lekko.

– Bardzo Ci dziękuję. – odpowiedziała i delikatnie go przytuliła.

[Twoje Imię] zamknęła się w pokoju. Podłączyła już swój sprzęt.

Założyła na nos okulary VR i dołączyła rękawiczki.

Przed jej oczami pojawiły się jakieś obrazki i napisy.

Cutscenka...

Witaj w grze Soul of Guard.
Czeka Cię bardzo trudna misja do wykonania.
Jednak najpierw trochę historii...

Kiedyś to miejsce było bardzo spokojne.
Ludzie z pobliskiej wioski uczciwie zarabiali na życie.
Jednak jeden z nich był inny...
Pragnął rządzić nimi...
Pragnął władzy...
Wyruszył on z wioski, w celu znalezienia pięciu amuletów.
Ktoś kto posiądzie je wszystkie może zawładnąć światem lub je zniszczyć...
Jednak już po odnalezieniu jednego ogarnął go mrok...
Zaczął terroryzować biednych mieszkańców, a całą krainę spowił mrok...
Jego dusza została uwięziona w amulecie...
W przepowiedni była mowa o dwójce wybrańców...
Dziewczyna i chłopak czystego serca mogą go pokonać...
Mogą pozbyć się mroku...

Przejdźmy teraz do ciebie.
Na samym początku stwórz swojego Avatara.

Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i z wielką przyjemnością zaczęła tworzyć swoją postać.
Wybrała dla niej kolor skóry, kolor oczu, fryzurę, wzrost strój.

Zaczęła przyglądać się broni, jednak żadnej z nich nie mogła zabrać.

Broń możesz zdobyć poprzez wyższe poziomy i tajemnicze skrzynki.


Nastolatka westchnęła cicho po czym uruchomiła klikając znaczek ikoną START.

Poczuła jak zaczyna ją boleć głowa, lecz po krótkiej chwili to uczucie minęło, a pojawiło się uczucie spadania.

Jednak to nie było tylko uczucie...
Ona naprawdę spadała.
[Twoje Imię] spojrzała w dół.
Pod nią znajdował się las.

– Nie podoba mi się to... – szepnęła.

Mocno zamknęła oczy i poczuła jak przestaje spadać.
Nie poczuła jednak bólu.
Zamiast tego poczuła czyjś jęk.
Otworzyła oczy i zorientowała się, że na kimś wylądowała.
Podniosła się szybko.

– Tak strasznie przepraszam! – zawołała.

Nieznajomy podniósł się.
Był to chłopak wyższy o głowę.
Jego ciemne włosy były dość długie, a grzywka zasłaniała lewe oko.
Prawe oko przecinała blizna.
Kolor oczu był czerwony.
Twarz była lekko wykrzywiona w grymas niezadowolenia.
Ubrany był w ciemny strój, który posiadał elementy zbroi.
Przy pasku od spodni miał wiele broni, a na prawym ramieniu trzymał topór.

Wyglądał trochę przerażająco, gdyby nie jeden malutki drobny element.
Wilcze uszy.

Nastolatka uśmiechnęła się na to lekko.

– Czy na mnie zawsze musi coś spadać? – zaczął marudzić pod nosem i zmierzać w głąb lasu.

– Hej! – zawołała dziewczyna. – Zaczekaj na mnie!

Chłopak stanął jak wyryty.

– Słucham? – uniósł brew.

– Pomożesz mi? Jestem tu nowa i niezbyt znam zasady...

Nieznajomy przycisnął ją do drzewa.

– Dam Ci radę nowa. – uśmiechnął się przerażająco. – Trzymaj się ode mnie z dala.

Chłopak puścił ją i podażył w swoim kierunku.

– No ale... – szepnęła i odprowadziła go wzrokiem....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro