Wiersze białe
/o czym tak naprawdę myślał Dazai po vodce.../
_._
Za każdą zbrodnię czeka Cię kara, nawet gdy czynisz zło nieświadomie.
Eh... Pamiętasz, jak razem walczyliśmy z prawem? Czuliśmy się niezwyciężeni i wolni, inaczej... młodzi. Jednak młodość ma to do siebie, że zazwyczaj nie trwa długo, mimo maski siły, za którą chowamy znany nam od dziecka strach.
Ale co zostało z tych szalonych planów pokonania całego świata? Strzępy dawnych relacji ułożone niczym najpiękniejsze kamelie na grobach naszych marzeń. "Tu spoczywają nierealne myśli, w które przyszło nam uwierzyć".
To wszystko może wydawać się mgliste i zakręcone, ale właśnie dlatego ludzi tak ciągnie do mroku. Brakuje im tego ziemskiego piekła, w którym wszyscy nieświadomie żyjemy.
Więc możesz mi ufać, ale potem się nie dziw, gdy znów Cię zranię, Chu.
_._
Nienawidzę przeszłości. Po co ona komu, przecież i tak już jej nie zmienimy...
Ludzie czesto mówią o swoim wspaniałym dzieciństwie, najpiękniejszych latach życia. Jednak czy nie jest to trochę zakłamane czasem, ładnie gojącym stare rany, na miejscu których kładzie płatki z kwiatów dobrych wspomnień?
Rozumiem, historycy mogą się ze mną nie zgadzać, ale życia nie nauczą się z książek, tak jak nie poznasz całej tęczy znając tylko jeden kolor.
_._
Autem łatwo się kieruje, zupełnie jak ludźmi. Wystarczy mieć podstawową wiedzę i trochę czasu, by w pełni zapanować nad pojazdem, który zawiezie nas prosto do zwycięstwa. To jest teoria, czas na praktykę~
_._
Nie lubię, gdy ludzie na siłę dramatyzują. Po co płakać, skoro śmiech lepiej brzmi? Albo tacy, którzy piszą te wszystkie głębokie rzeczy na jeszcze głębsze tematy. Niech ktoś im powie, że ze studni zwanej pisarstwem nie można wyjść równie łatwo, jak wpaść do środka...
×
_end_
PS: "Nie rozdrapuj starych ran, bo nie będzie miejsca na nowe"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro