Who is in control?
Ch- Wiem, że starałeś się zyskać moje zaufanie tylko po to, by mnie zniszczyć... Nie wyszło Ci, Dazai.
Stali naprzeciw siebie, oboje nie spuszczali rąk ze spustu i oczu z rywala.
D- Jak sądzisz, co teraz zrobię, Chu? Klasyczne, mafijne tortury wydają się w tym przypadku zbyt delikatną karą~
Ch- Przestań mnie straszyć, bo to ty powinieneś się bać.
Palcami równie zimnymi, co wzrok pełen lodu, Osamu przejechał jeszcze raz po lufie, wykonując pierwszy krok do przodu.
D- Nie będę się wachać.
Ch- Ja również, gnido.
Ch- Twoja intryga się wydała. Od początku planowałeś zamordować Moriego, a gdy to zrobiłeś na drodze do pełnej władzy zostałem tylko ja.
D- Dokładnie~
Byli coraz bliżej siebie, oświetleni jedynie blaskiem słońca, ledwo docierającym do nich zza zasłon.
D- Zostaną tylko najwierniejsze pieski, całkowicie mi posłuszne.
Ciemnooki przemieścił się bezszelestnie, stając tak blisko, że broń kapelusznika wbijała mu się w brzuch, a on sam doskonale słyszał każdy nerwowy oddech.
D- Strzel.
Ch- Zrobię to...
D- No dalej, ślimolu. A może nawet w tym muszę Ci pomóc?
Silnymi dłońmi objął drżące palce Nakahary, ignorując groźne spojrzenie błękitnych tęczówek. W ich morzu kryły się demony, o których wiedział tylko on.
D- UŻYJ WRESZCIE TEJ SIŁY! MASZ JĄ W SOBIE, A WCIĄŻ SIĘ WACHASZ NICZYM ZWYKŁA PANIENKA!
Ch- CICHO SIEDŹ!
Wyszarpał się z jego uścisku i ciężko dysząc oparł plecy o ścianę, odrzucając broń na bok.
Ch- Twój dotyk niszczy mnie bardziej niż moja moc... Przestań wreszcie!
Wargi bruneta wykrzywił okrutny uśmiech. Zbliżył rękę do policzka rudowłosego, który na ten gest zamarł w bezruchu, próbując słowami grać na czas.
Ch- Wymordowałeś większość podwładnych i przeciwników, a wszystko bardzo dyskretnie, bez mojej wiedzy. Przez Ciebie Akutagawa i Kyouka dołączyli do Agencji... więc czego jeszcze tak naprawdę chcesz?
D- Czemu nagle zadajesz tyle pytań, Chuu?
Kapelusznik zacisnął zęby, gniewnie patrząc prosto w ciemne, świdrujące go oczy. Nagle odtrącił zabandażowaną dłoń, zwinnie odskakując na bok i wyciągając przed siebie nóż.
D- Tym nożykiem możesz co najwyżej obrać jabłko...
Ch- Jest coś jeszcze.
Chuuya zębami zdjął rękawiczki, wciąż trzymając przed sobą ostrze. Wreszcie odrzucił je na bok, prostując się dumnie.
Ch- Moja moc... większa od mojego ciała, zimniejsza niż lód, silniejsza od każdej innej. Nie panuję nad nią, ale i tak jej użyję, by wreszcie to zakończyć!
D- Nawet nie próbuj.
Ch- O nadawcy ciemnej hańby...
Przerwał mu szarpiacy ból w lewym ramieniu, krwawiącym obficie od strzału. Nakahara padł na kolana, zaciskając ręce dookoła rany.
Ch- Ugh...
D- Dlatego powinieneś się mnie słuchać, Chu~
Niebieskooki nie odpowiedział, jecząc cicho pod władczym spojrzeniem bruneta.
D- Widok naprawdę wiele wart, ale wolałbym, gdybyś patrzył na mnie, a nie na podłogę.
Dazai przykucnął obok niego, spoglądając na powoli wypływającą krew z szerokim uśmiechem.
D- Jednak w jednej kwestii się pomyliłeś~
Ch- Zaufanie Ci było błędem...
D- Możliwe, ale chodzi mi o sprawę mojego planu względem Ciebie. Otóż nie chce Cię zabić, to by było zbyt łatwe~
Kapelusznik z obrzydzeniem odepchnął Dazaia, podnosząc leżącą obok broń i odbezpieczoną celując między jego puste oczy.
D- A więc chcesz się zemścić za tę ranę? Wystarczy jeden ruch, Chuuya~
Ch- Wiem, c-co bardziej Cię zaboli.
Przyłożył lufę do swojego czoła, reagując lekkim uśmiechem na widok zszokowanej miny partnera.
Ch- Jestem w stanie to zrobić, rozumiesz!
Reakcja była dość niespodziewana, bo Osamu tylko głośno się roześmiał, nachylając nad rudzielcem.
D- Tak się składa, że nie mogę pozwolić Ci umrzeć.
Gwałtownie szarpął go za ranne ramię i przewrócił na plecy, jednocześnie wyrywając broń, która z hukiem uderzyła o ścianę po drugiej stronie pomieszczenia.
D- Nie dasz rady zniszczyć mojego planu, a poza tym... Będę Cię jeszcze potrzebował, ślimolu.
Wycieńczony mafioso zamknął oczy, bezwładnie leżąc pod ciężarem bruneta.
D- Podwójnej czerni nie można stworzyć w pojedynkę~
Ch- Zamierzasz mnie... wykorzystać?
D- Źle to brzmi w Twoich ustach. Po prostu czasem pomożesz mi pozbyć się reszty moich wrogów, nic wielkiego.
Pogłaskał niebieskookiego po policzku, przypatrując się chokerowi na jego szyji.
D- W końcu jesteś wiernym psem mafii, Chuuya... Więc lepiej już nie gryź swojego Pana~
_Happy End_
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro