Walc brudnych dusz 2
Osamu ostrożnie otworzył otoczone powłoczką snu oczy, początkowo widząc świat jedynie jako białe plamy, które dopiero po krótkiej chwili nabrały ostrości.
D- Gdzi...
Chciał coś powiedzieć, ale z wąskich ust wydobył się zaledwie cichy pomruk, skupiający uwagę siedzącej obok osoby.
Ats- Wreszcie się obudziłeś.
Drobne palce tygrysołaka spoczeły na bezwładnie leżącej dłoni, a jej skonany właściciel powoli odzyskiwał wspomnienia sprzed omdlenia. Ignorując zmartwioną minę Nakajimy, brunet uważnie przeanalizował swoją nieciekawą sytuację.
Oprócz bólu w okolicach serca poczuł też ostry zapach iglastych drzew, wlewający się zza uchylonego okna, i dość wygodną poduszkę pod szyją. Wreszcie ciemnooki dostrzegł leżący na nocnym stoliku przedmiot, którego widok całkowicie go sparaliżował.
Ats- Coś się stało?
Tygrysołak zerknął w tym samym kierunku, widząc brudną od kurzu fedorę.
Ats- Znaleźliśmy ten kapelusz obok Ciebie, gdy byłeś... umierający.
Powiedzenie tego słowa najwyraźniej sprawiło mu sporo trudności, bo po tej wypowiedzi przełknął nerwowo ślinę, ze wzrokiem uparcie utkwionym w ścianie.
Ats- Jeśli jego widok Cię denerwuje, to mogę go wyrzuci...
D- Nie!
Brunetem szarpnął gwałtowny atak kaszlu, a młody detektyw w panice usilnie szukał po szafkach nowego opakowania leku przeciwbólowego. Po błyskawicznym odzyskaniu tlenu Osamu powstrzymał go subtelnym gestem, jednocześnie niepewnie sięgając po pamiętną fedorę.
D- Atsushi...
Wodził palcami po postrzępionych brzegach wyblakłej wstążki, znosząc dzielnie zmartwiony wyraz twarzy chłopaka.
Ats- Tak?
D- Czy mógłbyś mi dostarczyć wszystkie dane agencji o pewnej osobie?
Czekoladowe oczy napotkały kocie, swoją ciepłą barwą wymuszając całkowite posłuszeństwo u właściciela tych drugich.
Ats- C-chyba tak, ale o kim?
Po tym niewinnym pytaniu Dazai przesadnie spoważniał, cedząc dwa następne słowa z bezkresnym obrzydzeniem.
D- Fyodorze Dostojewskim.
*Perspektywa Chuuyi*
"To wszystko zaraz się skończy, ten śmieć nie będzie mnie trzymał wiecznie" tak przynajmniej w wolnych od bólu chwilach myślał mafioso.
Demon co jakiś czas próbował wyszukanych tortur, jakby stalowe kajdany i sam widok kamiennej, częściowo skrytej pod uszatką twarzy nie wystarczyły. Jednak Nakahara łatwo się nie podda, w dzieciństwie zdążył przyzwyczaić się do cierpienia.
Mimo całej tej żałosnej sytuacji miał coś, czego nie zabierze byle kto - nadzieję.
Jeszcze chwila, a były partner go uratuje, ze łzami w oczach chwytając silnie w owinięte bandażem ramiona.
Jeszcze chwila, a on też będzie płakać, odrzucając dumę w kąt.
Jeszcze chwila, a...
Fyo- Wróciłem.
A wszystko, co złe, zacznie się od nowa.
*Perspektywa Dazaia*
Minął około tydzień, a on już był na nogach, pełen chęci zemsty. Zaskakiwał współpracowników swoją nadludzką pracowitością, której nawet Kunikinda nie miał nic do zarzucenia.
Jednak po pracy, zamiast upijać się w ulubionym barze Ody, doskonalił swoją tablicę korkową, ukrytą za drzwiami pokoju. Czerwona nić łączyła wszystkie ważne elementy, skupiające się na postaci z naklejką w kształcie pieroga na twarzy.
Wkrótce odzyska Chuuyę, ale musi sprawiać pozory, że już o nim zapomniał, inaczej szpiedzy Rosjanina mogliby wszystkiego się dowiedzieć.
Nastał ranek, miesiąc po porwaniu. Trzy kubki zielonej herbaty podobno działają lepiej, niż niejedna kawa, jednak Osamu pozostał przy karmelowym latté, którego pomarańczowa barwa przypominała pasma włosów rudzielca. Nagrzane naczynie parzyło częściowo zakryte bandażem dłonie, jednak brunet nie miał czasu na zajęcie się tą drobną niedogodnością. Ktoś niepewnie uchylił brzozowe drzwi, kurczowo przyciskając do siebie kolorowe teczki.
Ats- Mam coś, co może Cię zainteresować...
Dazai gwałtownie zerwał się z kanapy, niezgrabnym ruchem rozlewając parę kropel gorącego napoju.
D- Idziemy.
Wyminął podopiecznego, pośpiesznie zarzucając na siebie stary płaszcz. Gdy odzyska rywala kupi sobie porządną kurtkę, taką z godnym głównego złego bohatera stojącym kołnierzem pokrytym futrem norek.
Ats- Ale nie wiesz, co mamy zrobić...
D- Powiesz mi po drodze, chodź.
Szybkim krokiem dotarli do opuszczonego magazynu gangu rybiej łuski. Jednak zamek byle morskich ryb nie stanowi żadnej przeszkody dla największej makreli w Jokohamie. Kilka ruchów wyjętą z włosów spinką, a drzwi wręcz same się przed nimi otworzyły.
Tygrysołak przyglądał się niepewnie, jak ciemnooki wkracza w mrok pomieszczenia, z tym swoim pewnym siebie wyrazem twarzy. Nakajima szybko pobiegł za nim, wyciągając z kieszeni telefon, ustawiony na połączenie alarmowe. Jedno kliknięcie i agencja prześle im natychmiastowe wsparcie.
Światło włączone przez Dazaia ukazało sterty pudeł, zakryte kratami okna, ale przede wszystkim wielki, skórzany fotel zajęty przez znudzonego Rosjanina, trzymającego na udach rozstawioną szachownicę.
Fyo- Oczekiwałem Panów.
Ats- Poddaj się!
Osamu milczał, stanowczym gestem powstrzymując Atsushiego przed rzuceniem się do bezcelowej walki. Wiedział, że Dostojewski nie pokazałby się bez powodu, dlatego musieli działać ostrożnie.
Fyo- Rozwiązania siłowe nie należą do najmądrzejszych, chłopcze.
Detektywi powoli podchodzili bliżej, a białowłosy dyskretnie rozpoczął połączenie, czekając na posiłki. Oczywiście Fyodor doskonale zdawał sobie sprawę z działań agencji, dlatego jako jedyny wiedział, że w magazynie nie ma zasięgu.
Fyo- Mogę zadać Ci pytanie, Dazai?
Na te słowa ciemnooki uśmiechnął się zawadiacko, przyjmując słynną "największy cwaniaczek Japonii" pozę. Może tęsknił za rudym, lecz żadne uczucie nie powstrzyma jego złośliwej natury.
D- Nie wiesz, czy odpowiem~
Rosjanin nie wydał się urażony. Leniwie wziął do ręki pionka królowej, oglądając figurkę z każdej strony.
Fyo- Uważasz, że pionki mogą zmieniać strony?
Pytaniem tym zadziwił przeciwnika, dogłębnie analizującego świeżo usłyszane sześć słów. Przerwał mu głośny, szaleńczy śmiech, wywołujący strach nawet u byłego szefa portowej mafii.
Znał ten mrożący krew w żyłach głos zbyt dobrze, bo należał on do Chuuyi Nakahary.
Ats- Dazai, co się dzieje?
Lecz uwagę bruneta w pełni zajął widok powoli wyłaniającej się z mroku sylwetki szczupłej postaci. Kiwając biodrami podniosła dłoń, przez parę sekund popisowo unosząc nad skórą kulę grawitacyjnej mocy.
Ch- Proszę, proszę, kogo my tu mamy~
Uśmiechnięty Nakahara zatrzymał się za Fyodorem, zachęcająco otaczając szyję Rosjanina kościstymi ramionami.
D- Chu...
Fyo- Zajmij się tygrysem, кобель.
Osamu miał ochotę udusić wiolonczelistę za te całe wydarzenie. Niech dotknie niewinnego rudowłosego jeszcze raz, a Dazai osobiście zadba, by całe jego dalsze, prawdopodobnie krótkie, życie stało się koszmarem.
Ch- Oczywiście, partnerze~
Takie określenie użyte w stosunku kogoś innego tak zadziwiło detektywa, że nie powstrzymał ryżego przed powaleniem krzyczącego tygrysołaka na podłogę.
Przez gniew przegapił moment, w którym kapelusznik wyszeptał białowłosemu parę słów do ucha, a ten po wysłuchaniu całkowicie poddał się mocy, przygnieciony bezlitosną grawitacją.
Wreszcie Nakahara się odsunął, z triumfalnym uśmiechem opierając się o pobliską ścianę. Osamu wciąż wymyślał plan ratunku, gdy Dostojewski odrzucił za siebie szachownicę, zostawiając w zaciśniętej pięści jedynie figurkę króla, na co detektyw zareagował pytającym spojrzeniem.
Fyo- Wszystkie potrzebne pionki są już przede mną.
Atmosfera była gęsta, swoją konsystencją całkowicie pozbawiając członków podwójnej czerni głosu.
Fyo- Wykończ króla według uznania, Chu.
Chuuya bez wahania powalił byłego partnera. Z niezwykłą brutalnością przystawił do bandaży nóż, siadając na brunecie.
Ch- Nieraz chciałem to zrobić...
Mimo czerwonej ze wstydu twarzy demona, ktory nie był przyzwyczajony do widoku tego typu kar, Nakahara kontynuował swoją zemstę, wręcz kładąc się na zdziwionym całą tą sytuacją detektywie i szepcząc mu cicho.
Ch- Jednak w przeciwieństwie do Ciebie ja nie jestem zdrajcą~
Z nadzwyczajną prędkością zerwał się z Dazaia, celując ostrzem w samozwańczego Boga, zachowującego dominujący uśmiech pomimo swojej sytuacji.
Demon odruchowo użył mocy na buntującym się ryżym, który, z bólu tracąc dech, drobnym ruchem ręki dał tygrysołakowi znak do ataku, nim drżąc padł na kolana.
Gdy Dostojewski walczył z Atsushim, a Chuuya rozpaczliwie krzyczał, Osamu wciąż leniwie leżał, próbując swoimi zaawansowanymi zdolnościami hakerskimi wysłać wiadomość do nieświadomej zagrożenia Agencji.
Ats- TWOJE PLANY SĄ JAK BRWI AKUTAGAWY! NIERZECZYWISTE!
Nawet Dostojewski parsknął pod nosem na ten mało udany dowcip, chowając swoje cenne kilogramy boskości za słupem. Wydawał się zadowolony, a to nie wróżyło niczego dobrego.
Fyo- Wybaczcie, nie mam czasu na dalsze zabawy z prostymi ludźmi.
Atsushi nie zdążył doskoczyć do demona, bo ten już zniknął w morzu sztucznie wywołanej mgły.
Ch- Tchórz...
Sprytne spojrzenia obu detektywów skierowały się na klęczącego mafiosę, kurczowo trzymającego obolałe od upadku ramię. Niebieskie oczy wypełniały tłumione łzy bólu, a gładką twarz pokrywały szare smugi kurzu zmieszanego z zaschnietą krwią.
D- Chuuya!
Brunet przewrócił się na brzuch, pełznąc do ciężko dyszącego niebieskookiego. Gładził rude włosy, chcąc dotykiem zabrać cały niepotrzebny ból. Mafioso szarpany dreszczem wtulił się w przepoconą koszulę partnera, nie dbając o swój honor. Wreszcie byli razem i tylko to się liczyło.
W czasie, gdy soukoku przeżywało chwilę bliskości, tygrysołak wyszedł na zewnątrz, zdając po łebkach raport z nieudanej próby pokonania głowy Rosyjskiej mafii.
Ats- Nie, nie miał ze sobą jagodowych pierogów, Rampo... Skąd mam wiedzieć, czy jest singlem!? To nasz wróg!
Nagle tchnięty przeczuciem Nakahara niespokojnie podniósł głowę, widząc coś za plecami Osamu.
Ch- DAZAI, UNIK!
Lecz lata lenienia się w agencji znacznie osłabiły refleks ciemnookiego, który nie zdążył uniknąć igły przebijającej odsłonięty fragment jego szyi. Przez zdolność i niewolę rudowłosy był zbyt osłabiony, by przezwyciężyć zdziwienie, więc tylko patrzył na całą tę scenę z niedowierzaniem.
D- Chu... Ch...
Jakiś czas później brunet boleśnie odzyskał przytomność, początkowo widząc nad sobą tylko zaniepokojoną twarz młodego detektywa, klepiącego go ostrożnie po policzku.
Ats- Co się stało?
D- Atsushi... Czas powrócić do moich dawnych nawyków z Mafii.
Nakajima w napięciu czekał na wyjaśnienia, lecz niedoszły samobójca drżącą dłonią oparł się o ścianę, niespodziewanie uderzając w nią tak mocno, że aż poleciał śnieżnobiały tynk.
D- Tym razem Cię nie stracę, ślimolu!
Happy End
Co powiecie na 3 część?
Haha, taki żarcik. Jestem zbyt leniwa na to, ale łapcie bonus ^^
Bonus:
PROBLEMY LITERATÓW
1. Co pisać?
D- *czwarty raz dzwoni do mafiosy*
D- Chuuuuya, opisać twoją rudą urodę, czy też ten głupi kapelusz~ ?
Ch- Lepiej napisz testament, bo jak się spotkamy, to nie będzie zbyt miło!
D- Ah, mam napisać drugą część opowieści o zdradzie, czy też kolejny wartościowy poradnik~ ?
Fyo- Może napisz wreszcie maturę, bo po Pana poziomie zgaduję, że jeszcze Pan tego nie zrobił.
2. Ile pisać?
D- Ślimolu, wolisz dużo, czy mało~ ?
Ch- ...
D- No odpowiedz~
Ch- Wolę, gdy jesteś cicho.
D- Okay, to sto słów na rozdział wystarczy, dzięki za nic~
3. Jak pisać?
Fyo- Zbrodnią był ten czyn, aczkolwiek karę wypełniała rozkosz...
D- Krwistoczerwone wargi przepełniło podekscytowanie, gdy z pomocą ust kochanki...
Ch- Pocałowali się, wzięli ślub i starczy gadania o pierdołach.
4. Gdzie pisać?
D- Samolot uderzył, a pasażerowie umierali w męczarniach~
Ch- Nie czytaj tych swoich idiotyzmów na gło- TURBULENCJE!
5. Kiedy pisać?
(AKA jedna z ukrytych scen po "walc brudnych dusz" )
Fyo- *stoi nad związanym mafiosą*
Fyo- Drogi Chuuya... Chciałbyś może usłyszeć pewną zabawną zależność~ ?
Ch- N...Nie.
Fyo- Wiesz, co łączy twojego samobójczego partnera i jabłka?
Ch- ...
Fyo- Wiszą na gałęziach, Chu.
Ch- ...
Fyo- Wiszą na gałęziach~
6. Po co pisać?
Fyo- By swoim nadludzkim potencjałem oczyścić świat, tak nakazuje prawa re...
D- Ja tam to robię, by wkurzyć Chuuyę~
Ch- Ty mały zdraj...
D- Tylko nie mały, bo zaraz umrę ze śmiechu~
7. Pisać?
D- Pisać?
Ch- Pisać.
_Happy end v2_
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro