Ubi Sunt
Dazai szedł korytarzem tak szybko, że rudzielec ledwo mógł za nim nadążyć, ze złością przy tym tupiąc.
Nagle stanął, przez co Nakahara zderzył się z jego plecami i wypuścił niesione w rękach teczki.
Ch- Co to miało...
Przerwał wypowiedź widząc minę bruneta. Chłopak z zamyśleniam wpatrywał się w zdjęcia dawnych członków mafii wiszące na ścianie.
D- Ne, Chuuya...
Niebieskooki również spojrzał na obrazki, trochę już wyblakłe od upływu czasu.
D- Ciekawe, kto przed nami tworzył podwójną czerń...
Ch- Ale jesteśmy jedynym skk... Jedyną podwójną czernią!
D- Czarny symbolizuje żałobę, a podwójny pogrzeb był już nie jeden...
Ch- Ha?
D- Wcześniej tędy szli tacy jak my, możliwe, że również zatrzymali się przed tymi zdjęciami, rozmyślając o przeszłości...
Osamu położył rękę na ramieniu partnera, jeszce bardziej go tym gestem zaskakując.
D- Teraz już nie znamy tych ludzi. Nie wiemy, czy byli okrutni, sprawiedliwi... są tylko twarzami na ścianie.
Milczał, gdy ciemnooki obrócił go w swoją stronę, ze skupieniem wciąż myśląc.
D- Dlatego mogę zrobić, co tylko zechcę, bo i tak nikt nie będzie tego pamiętał~
Ch- C-co...
Zabandażowana ręka zsunęła mu kapelusz na oczy, zasłaniając je całkowicie.
D- Czasem warto nie widzieć prawdy, Chuuya.
Mafioso chciał się bronić, ale brunet nic nie zrobił, tylko spokojnie odszedł korytarzem.
Tym razem nawet nie spojrzał na ścianę, patrząc z nadzieją w przyszłość i stawiając na planszy kolejnego pionka...
_happy end_
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro