Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

soukoku week 1

Sprawy agencji rzadko wychodziły na jaw, szczególnie, gdy były ściśle tajne. Nie inaczej było i tym razem, bo jedyna znana ludziom wypowiedź dotycząca tej afery brzmiała: "Dazai Osamu zmarł 15 dnia miesiąca w nieszczęśliwym wypadku."

Początkowo każdy uznał to za niezbyt udany żart, lecz oficjalne ogłoszenie daty pogrzebu na dobre zwiało uśmiech z ust niedowiarków.

Podczas obrzędów pogrzebowych Chuuya najbardziej pragnął obudzić się z tego koszmaru, jednak w rzeczywistości właśnie drżącymi dłońmi zdejmował przed zamkniętą trumną ukochany kapelusz. Dla niego Dazai zawsze był martwy.

Nie poszedł na mafijne uroczystości, zamiast tego kierując się prosto do domu, z zamiarem zapewnienia sobie wielopromilowego wieczoru żałoby.

Wino się nie kończyło, ale Nakahara po raz pierwszy od dawna wiedział, kiedy powinien przestać i wrzucił jeszcze pełną butelkę do zlewu.

W chwili, gdy to zrobił, pod rudą czupryną zrodził się pomysł spaceru między roślinnością pobliskiego parku. Mimo chęci zapomnienia o starym, zimnym partnerze, wraz z pierwszym krzewem kamelii wróciły wszystkie wspomnienia, zastępując fałszywy uśmiech grymasem bólu.

Rudzielec objął palcami największy z kwiatów, boleśnie stykając się z prawdą- Dazai Osamu tym razem nie wróci.

Nagle poczuł na sobie czyjś wzrok, więc gwałtownie wyjął broń zza pasa, kierując w stronę niewidzialnego wroga.

Ch- Oi, pokaż się, gnoju!

Co prawda odpowiedziała mu cisza, ale koło jego stóp pojawiło się różowe pudełko, z czerwoną nicią niezdarnie obwiązaną dookoła.

Wzięcie tego byłoby niezwykle głupie, lecz niebieskooki i tak to zrobił, w szczupłych palcach trzymając wieczko pojemnika.

Ch- Ha?

Spodziewał się wszystkiego, oprócz kaktusa, a właśnie go w środku znalazł. Z zaskoczenia nie zauważył, gdy para ciepłych dłoni zasłoniła mu oczy, wywołując dreszcz niepokoju.

D- Kaktus symbolizuje pożądanie, Chuuya.
Ch- D-Dazai...
D- Nom~

Brunet zabrał ręce, dając mafiosowi okazję do zobaczenie prawdy. Osamu nie był martwy, wręcz przeciwnie- wyglądał na bardzo pobudzonego i żywego.

Ch- Ty...

Rudzielec zacisnął pięści dookoła kołnierza detektywa, przyciągając partnera w swoją stronę. Ciężko dysząc z gniewu patrzył pełnymi łez oczami wprost w te radosne błyski sprytu pośród brązowych tęczówek.

Ch- Tłumacz się, gnido.
D- Mój ślimol tęsknił?
Ch- MYŚLAŁEM, ŻE NIE ŻYJESZ!
D- Zawiedziony?
Ch- Żebyś wiedział! Teraz szkoda mi tamtego wina, śmieciu.
D- Chuuya, mój drogi Chuuya...

Nakahara przerwał tę wypowiedź, obejmując go mocno w pasie i chowając głowę przy środku zabandażowanej szyji.

Ch- Trzeci raz nie odejdziesz, Dazai. Nawet jeśli będę musiał Cię zmusić do zostania.
D- Nie będziesz musiał, Chu.

Zatopił palce między rudymi pasmami, szczerze się uśmiechając.

Ch- Masz mi coś do powiedzenia? Może jakieś przeprosiny, wyjaśnienia...
D- J'adore you, Chu~
Ch- Ranisz francuski.
D- Właśnie kupiłem kaktusa i wyznałem Ci miłość, a Ty zbywasz mnie takim tekstem? Touché...

Dazai dramatycznie złapał się za serce, patrząc na rozbawionego niebieskookiego. W końcu oboje nie wytrzymali, reagując intensywnym śmiechem, a detektyw leniwie objął kapelusznika ramieniem.

D- Spokojnie, partnerze. Jeszcze wiele męczących misji przed nami, bo soukoku dopiero się zaczyna~

_Happy End_
#soukokuweek

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro