Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rival or just a toy?

/będą ziomki z gangu rybiej łuski z shota "just for you"/

Brunet przycisnął nóż mocniej, lekko nacinając szyję jednego z wystraszonych mafiosów.

D- Nie wciągajcie go w to, jasne?
On- J-jasne, szefie.

Odwrócił się, przerażając swoją postawą prawie wszystkich dookoła i z lodem w oczach powiedział.

D- Chuuya nie będzie zajmował się handlem narkotykami, a jeśli ktoś z Was ma coś do tego, to z chęcią go wysłucham~

Jeden z niższych agentów wstał, jednak przez kaptur nie było widać jego twarzy.

On- Czemu mu tego zabraniasz?

Osamu roześmiał się, kierując broń w stronę chłopaka, który bez strachu patrzył na ciemnookiego.

On- Pistolet to twój najlepszy argument?
D- Neee, tylko jedna osoba odważyłby się mi pyskować.. prawda, Chibi?

Rudzielec zrzucił bluzę, zostając w samej koszuli. Poszedł do ciemnookiego, gniewnie łapiąc go za krawat.

Ch- Co to ma być, Dazai?
D- Staram się zapewnić Ci bezpieczeństwo, potem podziękujesz~
Ch- Tsk, sam umiem o siebie zadbać, gnido.
D- Czemu tak ostro, Chu?

Nagle padły strzały, a do portowej hali dostali się członkowie wrogiego gangu Rybiej Łuski.

Ich szef wyszedł na środek, dookoła otaczali go jego podwładni, ze znaczną przewagą liczebną.

Szef- Witam witam. Czas na odwet za moich zamordowanych agentów~
D- Nie jestem w nastroju na walkę, więc daję Ci trzy minuty na błaganie o litość. Jeśli nie, to porozmawiamy inaczej...
Szef- Haha, jakiś byle-mafioso mi grozi, zabawne!

Na "byle mafioso" Nakahara zerwał się na równe nogi, zaciskając pięści.

Ch- Dazai... zniszczmy ich.
D- Jasne, partnerze~

Tak zakończyła się historia tego gangu, bo po dziesięciu minutach walki z soukoku nikt w nim nie został.

Mafiosi przeczesali dodatkowo teren, a brunet z uśmiechem rozczochrał rude loki.

D- Nawet dobrze Ci poszło~
Ch- Naprawdę?
D- No, jesteś mistrzem w byciu moim pomocnikiem~
Ch- Tsk, bezużyteczna gnida.

Oburzony Nakahara zarzucił bluzę na plecy z zamiarem odejścia, lecz zatrzymała go zabandażowana ręka na ramieniu.

D- Co do handlu... jeśli naprawdę chcesz to robić ostatecznie mogę się zgodzić.
Ch- Nie o to chodziło... po prostu nie chcę, byś mnie kontrolował.

Odwrócił się w jego stronę, z uwagą podziwiając ciemne oczy.

Ch- Jestem twoim partnerem, nie zabawką. Lepiej o tym pamiętaj!
D- ...
Ch- No i nie mam pięciu lat, cholera Dazai. Nie musisz wszystkiego za mnie załatwiać!
D- Wiem wiem~
Ch- Phew... do zobaczenia jutro, gnido.

Osamu przyglądał się odchodzącemu, z rozbawieniem podrzucając coś w dłoni.

D- Ojoj, Chuuya... czyżbyś zapomniał, kto tu rozdaje karty?

Tym czymś były klucze do mieszkania rudzielca, które brunet dyskretnie schował do swojej kieszeni.

D- W takim razie chyba muszę Ci przypomnieć~

_happy end_

PS: Ze mną zawsze jest happy end~
(Pardon za tę akcję sprzed dwóch rozdziałów, po prostu miałam wenę)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro