Redemption
Czas akcji: parę dni po akcji odbicia Q
To nie była jego krew.
Szkarłatna ciecz na ziemi, brudząca nieskazitelnie czyste brzozowe panele podłogowe wydawała mu się tak nierzeczywista, a jednak naprawdę tam była. Czuł nagłą potrzebę zanurzenia w niej dłoni i skosztowania tego kusząco lśniącego trunku. Po chwili opamiętał się, zauważając, że obok niej leżał rozbity kieliszek i zdał sobie sprawę czym ona tak naprawdę jest. Westchnął ciężko, wstając z kolan, na których zapomniał już czemu był. Uroki alkoholu.
Ch- Cóż, nie ma co płakać nad rozlanym winem...
Ze znudzenia zamiast zostać na podłodze zaczął iść po ścianie, nie zwracając uwagi na deptane przy okazji drogie, olejne obrazy. Wreszcie stał na swoim ulubionym dziele, małego formatu martwej naturze z winogronami i serem. Gdy przypomniał sobie skąd go ma mina mu zrzedła. Zdjął dzieło ze ściany i upuścił je na ziemię, patrząc jak grawitacja robi swoje. Na chwilę zaspokoiło to potrzebę siania zniszczenia rudowłosego, lecz wspomnienie wrednego uśmieszka bruneta, który go tym obrazem obdarował, tylko nasiliło rządzę chaosu.
Opadł na kanapę, wyciągając ręce w stronę sufitu tak, by światło docierało do jego oczu jedynie przez pozbawione rękawic palce. Chciało mu się śmiać na myśl, że nosi rękawice tylko po to, by ukryć prosty srebrny pierścień. Od zawsze odmawiał nazwania go obrączką, nawet w dniu, gdy Dazai przed nim klęknął. Na wspomnienie odruchowo się uśmiechnął, obracając ją na palcu, lecz szybko się opamiętał, chowając dłonie pod głowę z głębokim żalem.
Dobre cztery lata samotności, po czym ich dwa ostatnie spotkania... nawet nie wie, co o tym myśleć, Osamu naprawdę nieźle namieszał mu w głowie.
Dobry przyjaciel wino podpowiedział mu świetny pomysł, któremu nie mógł się oprzeć. Wyciągnął z kieszeni telefon, szukając "Gnida💢" w kontaktach, co nie było zbyt trudne, od początku ich partnerstwa miał go w ulubionych, oczywiście tylko w celach służbowych.
Ch- Ciekawe, co powiesz na to, wielkoludzie...
○●○●○●○
Na dźwięk nowej wiadomości Osamu odłożył swój ulubiony poradnik na biurko, będąc ciekawym kto był na tyle odważny, by pisać do niego w środku nocy. Widząc nadawcę nie mógł powstrzymać szerokiego uśmiechu.
D- Ne, ktoś się chyba stęsknił~
Z pośpiechem odblokował urządzenie, chcąc jak najszybciej zobaczyć jej treść. Przy Chuuyi zdolności dedukcyjne zdawały się zanikać, mimo swojej prostej postawy mafioso był czasem dla bruneta enigmą, pasjonujący niczym zbrodnia idealna, której sekret tkwi właśnie w jej prostocie. Parę razy rozważał, czy mocą Nakahary nie jest doprowadzanie detektywa do szaleństwa, lecz niestety ta teza okazała się nieprawdziwa.
Ślimol🤩🐌🍷
Zadzwoń do mnie, wciąż Cię kocham.
Nie zdążył złapać telefonu, gdy ten wypadł mu z dłoni. Zamiast go podnieść pobiegł po ukryte w kredensie kluczki do auta. Może kierowcą nie był zbyt dobrym, ale samochód służbowy na wypadek sytyacji kryzysowych zawsze miał przed domem. To zdecydowanie była taka sytuacja.
○●○●○●○
Nakahara leniwie przewrócił się na bok, zaczynając żałować napisania do byłego partnera. Brak odpowiedzi jeszcze bardziej go zestresował, ale co miał brunet odpowiedzieć? "Dziękuję" ?
Może Dazai miał go dość, dlatego uciekł z mafii, a śmierć przyjaciela była tylko wymówką. Nawet się wtedy nie pożegnał, plus wysadził ulubione auto rudowłosego i zabrał najlepszą butelkę trunku ze schowka w sypialni.
Z głębokim westchnieniem podniósł się do pozycji siedzącej, opuszczając głowę na oparcie kanapy. Naprawdę powinien przestać tyle myśleć o kimś, kto pewnie nie pomyślał o nim ani razu przez ostatnie cztery lata.
Zerwał się z miejsca słysząc pukanie do drzwi. Na czworaka przeszedł do schowka na broń, kierując pistolet wprost w źródło hałasu. Nagle usłyszał czyjś melodyjny, wesoły głos zza nich, lecz był za daleko, by poznać, do kogo należał. Stukanie ucichło, a mafioso westchnął z ulgą, opadając do siadu na ziemi.
Wtedy usłyszał dźwięk przesuwanego w zamku klucza, który znów uruchomił jego tryb bojowy. Zamiast przyjrzeć się wchodzącej do pomieszczenia postaci wycelował w nią broń, krzycząc:
Ch- NIE RUSZAJ SIĘ, BO STRZELAM!
Schowany w mroku przedpokoju nieznajomy szczerze się roześmiał i dopiero wtedy Nakahara poznał, kto właśnie go odwiedził.
D- Ne, gościnny jak zawsze, Chu Chu~
Niechciany gość od niechcenia rzucił płaszcz na krzesło stojące przy drzwiach, po czym zaczął zdejmować buty, jakby planował zostać tu na dłużej. Niebieskooki nie wiedział, jak na to zareagować, więc tylko patrzył z szeroko otwartą buzią, myśląc, co w tej sytuacji zrobić.
D- Nie zaproponujesz mi herbaty?
Dazai kucnął przed nim, wpatrując się z zaciekawieniem w dalej okupującego podłogę gospodarza.
Te ciekawskie spojrzenie zawsze sprawiało, że przechodził go dreszcz, przez nie czuł się jakby w czekoladowych oczach był najbardziej wyjątkową osobą na świecie. Z pewnością to tylko złudzenie, dowód zdolności aktorskich detektywa, ciekawe na ile osób dziennie patrzy z tak płomiennym uczuciem.
D- Naprawdę tak o mnie myślisz?
Ciepła, owinięta bandażem dłoń chwyciła jego podbródek, przyciągając twarz rudowłosego bliżej, tak, by zostało zaledwie kilka marnych centymetrów między nimi.
Ch- Mówiłem to na głos, prawda?
D- Dlatego tak lubię, gdy jesteś w tym stanie, zupełnie niezdolny do kłamstwa i całkowicie posłuszny~
Przyjrzał się ciemnookiemu, chcąc odgadnąć o czym myśli. Z jego ust nie schodził szeroki, odsłaniający zęby uśmiech, policzki miał lekko zaróżowione, a w oczach krył się ten znajomy błysk, którego Nakaharze tak brakowało.
Wtedy też zauważył coś czerwonego wypływającego spod włosów partnera, przypominającego mu o rozlanym na ziemi jakiś czas wcześniej winie, lecz tym razem to naprawdę była krew. Położył drżącą dłoń na jego skroni, naciskając na drobną ranę, po czym pytająco spojrzał na poszkodowanego.
D- Wiesz, że nie umiem prowadzić.
Ch- Idź to przemyj, gnido
Osamu opuścił czoło na ramię byłego partnera, wplatając palce w jego rude loki.
D- Ale chcę zostać z Tobą, ślimolku~
Oboje czuli potrzebę bycia ze sobą, jednak żaden z nich nie chciał tego przyznać. Zbyt wiele ich łączyło, by mogli po prostu o sobie zapomnieć.
Nagle brunet gwałtownie szarpnął za wcześniej delikatnie muskane włosy mafiosy, wywołując grymas zaskoczenia i bólu. Nim z drobnych ust padły przekleństwa ciemnooki ułożył na górnej wardze Nakahary swój kciuk, spoglądając mu z zaciekawieniem w oczy, które odruchowo na ten gest się załzawiły.
D- A teraz, bądźmy ze sobą zupełnie szczerzy, dobrze~ ?
Nachylił się do jego ucha, wypowiadając kolejne słowa swoim dawno nie używanym, persfazyjnym tonem z czasów mafijnych, tym nieznoszącym sprzeciwu.
D- Potrzebujesz mnie?
Gdy rudowłosy wciąż milczał detektyw postanowił użyć bardziej przekonujących metod. Pchnął go na ziemię, nim ten zdążył zareagować, po czym zablokował możliwość ruchu przytrzymując jego nadgarstki przy podłodze.
D- Ne, chyba nie wyraziłem się dość jasno...
Jedne uderzenie kolanem w brzuch zakończyło zarówno chwilę triumfu, jak i przemowę bruneta, a po chwili to on był pod wyraźnie rozbawionym niebieskookim.
Ch- Chyba nie myślałeś, że tak po prostu się poddam? Role się odwróciły, może to moja kolej, by być twoim szefem~ ?
Serce ciemnookiego gwałtownie przyspieszyło, a wizja zrobiła się rozmyta, gdy poczuł nacisk na okrytej bandażem szyi. Nigdy nie podejrzewał egzekutora o taką odwagę, by podnieść rękę na swojego partnera. Jeszcze większym zdziwieniem był fakt, że to Osamu się nawet podobało, w końcu skoro on przywracał Chuuyi kontrolę, to może jego drogi ślimol powinien go jej pozbawić.
Ch- Słuchaj uważnie, zrobisz teraz dokładnie to, co Ci każę, inaczej...
D- Jasne~
Patrzyli na siebie przez dłuższą chwilę, Dazai ze swoim codziennym, naiwnym uśmieszkiem, a Nakahara typowym dla niego grymasem zdziwienia i zdenerwowania. Zupełnie jakby tych 4 lat rozłąki nie było, ich relacja wciąż pozostała równie energiczna.
Ch- Tak po prostu się zgadzasz?
D- Dawaj, Chuu, zniszcz mnie~
Detektyw zdawał się mówić zupełnie poważnie, nawet błysk w oczach zdradzał szczere zainteresowanie tym, co planuje jego partner.
Niebieskooki się odsunął, wreszcie wstając z ziemi. Gestem zachęcił bruneta do tego samego i przez chwilę stali naprzeciw siebie, aż niższy mężczyzna wskazał na drzwi łazienki, jakby mówiąc "idź tam" bez słów, czemu były mafioso nie zamierzał się sprzeciwiać.
Ch- Zamknij oczy.
Zrobił to, opierając się o zlew z nonszalanckim uśmiechem. Nagle coś zimnego, o woni alkoholu wywołało ból na jego skroni, aż się wzdrygnął, jednak pozostał w miejscu.
Ch- Sam byś pewnie nigdy nie przemył tej rany. Następnym razem zamów taksówkę, a nie kolejne auto psujesz, gnido!
Więc taki był tajemny plan Chuuyi. Mógł zrobić co tylko chciał, więc postanowił mu pomóc, bardzo w jego stylu.
D- Czyli będzie następny raz~ ?
Uchylił jedno oko, by zobaczyć przed sobą szeroko uśmiechniętego, zaczerwienionego rudowłosego. Tak bardzo miał ochotę przytulić tę rudą kulkę słodyczy, jednak ostatkiem sił swojej wolnej woli się powściągnął.
Ch- Założyłem opatrunek, więc staraj się go nie pobrudzić, by moja praca nie poszła na marne... Należy Ci się nagroda za to, jak posłuszny byłeś, na co masz ochotę~ ?
Osamu położył dłonie na ramionach partnera, powoli zjeżdżając niżej aż do brzucha, po czym przyciągnął go do siebie w serdeczny uścisk, zaciągając się zapachem rudych włosów.
D- Chcę tylko jednego, Chu...
Złożył przelotny pocałunek na jego czole i objął policzki mafiosy w swoje dłonie, szeroko się przy tym szczerząc.
D- Spalmy razem ten twój paskudny kapelusz~ !
...
Ch- DAZAAAAAAAI, JAK JA CIEBIE NIENAWIDZĘ
D- KUPIĘ CI W ZAMIAN CZAPKĘ RYBACKĄ, SŁOWO HARCERZA
Ostatecznie żaden kapelusz nie ucierpiał, a partnerzy spędzili resztę nocy na nadrabianiu wszystkich seriali, które wyszły w te 4 lata ich rozłąki, zasypiając dopiero na siódmym sezonie jakiejś amerykańskiej telenoweli... Dokończą ją następnym razem.
_Happy End_
●Autor note●
Uwielbiam czytać Wasze komentarze, widzę każdy, co do jednego haha
Btw bo wszyscy się nudzimy na kwarantannie - Powinnam napisać coś w stylu komiksu "painter of the night" ale soukoku i bardziej soft fluff? A może soukoku wersję serialu "you"? Mówcie na co macie ochotę i może to zrobię ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro