Puste rany
D- Cześć Chuu~
Ch- *leży w dresie na łóżku szpitalnym*
Ch- Po co tu przylazłeś, Panie stary bandaż?
D- Cytując mojego partnera "żeby Cię dręczyć"~
Ch- Zaraz Ci... Ah!
Ch- *cicho jęczy z bólu*
D- Czyżby coś zabolało?
Ch- Nazwałem swój wenflon "Dazai", bo mnie wkurza i mam to dość, gnido.
D- Ale wiesz... on jest w tobie~
Ch- ...
Ch- Przynajmniej tego Dazaia czuję w sobie.
Fyo- *wbija z kopa do środka*
Fyo- BURNN!
D- POMOCY ZARAZ POPEŁNIĘ SAMOBÓJSTWO!
Koni- *z sali obok*
Koni- ZAMKNIJ SIĘ!
Ch- Dokładnie, a teraz przynieś mi wino, mam dość czystej wody.
Fyo- O nie, muszę już iść ratować świat. Wpadnę po południu z dżemem babuszki.
Ch- Yo.
D- Bay~
Fyo- *wychodzi*
D- Skoro zostaliśmy sami...
D- *zakrawa Chuu ręką usta*
D- Czujesz go?
D- *dotyka wenflona*
Ch- Ggh...
D-Ruzrywa ci tkanki i wypełnia sobą, a po twoich rumieńcach widzę, że przyjemne to nie jest...
Ch- *jęczy z bólu*
D- Cierpisz? Płacz Ci nie pomoże, ale pamiętaj: oni przelali twoje łzy, ty przelejesz ich krew.
D- *klepie po głowie jak psa*
D- Nie pozwól, by twoją przyszłością kierowała mroczna przeszłość. Trzymaj się, ślimolu~
Ch- *zbyt zmęczony by go pobić*
Ch- Nienawidzę Cię...
D- Spokojnie, to odwzajemnione uczucie~
D- *znowu odchodzi*
_Happy End_
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro