Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Po smyczy do czerni

D- Nie nazwiemy go Petrus, Chu!
Ch- Oda II tym bardziej odpada!
D- Po co nam pies gończy? Ty mi w pełni wystarczasz.
Ch- Bzdura, kupimy tego wilczura i koniec tematu.
D- Powieszę się na jego smyczy!
Ch- Ta, powodzenia.
D- *szczęśliwa mina*
D- Chuuya naprawdę jest dobrym człowiekiem~
Ch- To była sugestia, byś wreszcie zdechł!
Ch- *próbuje ukryć zawiedzenie, zakrywając twarz kapeluszem*
D- *wzdycha ciężko*
D- Nakahahaha, chodźmy do auta.
Ch- *poprawia fedorę i patrzy podejrzliwie*
Ch- Po co?
D- Kupię Ci tego psa.
Ch- Ale on miał być twój, byś wreszcie nauczył się odpowiedzialności.
D- Dobrze wiesz, że nienawidzę psów.
Ch- Mnie też?
D- *milczy z uśmiechem*
Ch- *zdaje sobie sprawę, jak to zabrzmiało*
Ch- Nie o to mi chodziło!
D- Chiuwawa~ ?
Ch- Zamknij się, jedziemy po Petrusa.
D- Wino czy psa?
Ch- Kupimy oba, ja stawiam~
D- *ironiczne spojrzenie*
D- Niby taki bogaty, a kapelusz wciąż równie obciachowy...
Ch- Niby taki zabawny, a nikt się nie śmieje~
D- *łapie się za serce*
Ch- *wychodzi z domu pełen satysfakcji*
D- Jakie to małe i wredne...
D- *bez pośpiechu idzie za Chuuyą*

_kilka tygodni później_

D- ON MNIE GRYZIE!
Ch- *czyta gazetę na kanapie*
Ch- Dobry piesek... Choć w sumie Petrus zawsze jest dobry.
D- *kuca na stole, osłaniając się poradnikiem do samobójstw*
D- CHUUYA, UMRĘ!
Ch- *klaszcze*
Ch- Nareszcie, czekałem na to tyle lat~
D- JAK UMRĘ, TO NIE BĘDZIESZ SIĘGAŁ DO GÓRNEJ SZAFKI~
Ch- Użyję grawitacji, jesteś mi zbędny.
D- *kładzie się w dramatycznej pozie*
Pet- *biega jak szalony*
Ch- *nuci francuskie piosenki o miłości*
Aku- *puka do drzwi*
D- JA TU UMIERAM, PUKAJ GDZIE INDZIEJ, MŁOKOSIE
Ch- *zza gazety cicho mamrocze*
Ch- Albo pukaj kogo innego...
D- *zaskoczona mina*
D- Dzieci nie powinny się tak odzywać, Chu.
Ch- Twój podwładny w agencji nadal jest singlem?
D- Wolisz Tygrysa niż mnie?
D- *tarza się po stole trzymając się za serce*
Ch- Mój partner to debil.
Pet- *kiwa głową*
Ch- Przynajmniej petrus mnie rozumie.
Aku- *nadal stoi pod drzwiami*

_kiedyś_

Ch- *głaszcze psa*
Ch- Kto jest moim kochanym wilczurem~
Pet- *liże go po dłoni*
Ch- *przytula z uśmiechem*
D- *z krwotokiem z nosa dyskretnie robi zdjęcia*

_kilka miesięcy później_

Ch- *dostrzega Rosjanina z małym terierem*
Pet- *wącha tamtego psa*
Fyo- Fajną ma obrożę.
Ch- Dziękuję...
Fyo- Mówiłem o tobie, nie o psie.
D- *pojawia się znikąd z badass płaszczem na ramionach*
D- Skoro podryw na wiolonczelę nie zadział, to teraz próbujesz na psa~ ?
Fyo- Nie potrzebuję zwierząt do osiągnięcia moich celów.
D- *szykuje cięte riposty*
Fyo- *ładuje broń ze słownymi pociskami*
Ch- *szybko się wycofuje z petrusem*

_Kilka tygodni później_

D- Chuuya...
Ch- *siedzi przy ścianie*
D- Przykro mi...
Ch- *milczy*
D- Wiem, jak bardzo lubiłeś tego psa. Ja... też go polubiłem...
Ch- *zaciska dłoń na obroży Petrusa*
D- *kuca przed nim*
D- Wiesz, każdy kiedyś...
Ch- Po prostu już nic nie mów, gnido.
D- *obejmuje go*
Ch- *zaciska ręce dookoła bruneta*
Ch- To był tylko szczeniak...

_tamten dzień_

D- *na samotnej misji w Kopenhadze*
Ch- Petrus, chodź!
Pet- *sika na krzak*
Ktoś- Pan Chuuya Nakahara?
Ch- *odwraca się i widzi dziesięciu uzbrojonych ludzi*
Ch- Nawet w psim parku...
Ch- *dotyka ławki, która dzięki mocy zmiata połowę przeciwników*
Ktoś- *celuje w plecy kapelusznika*
Ch- *W wirze walki nie widzi zagrożenia*
Pet- *przewraca tamtą osobę, gryząc jej szyję i po sekundzie dostając kulkę między oczy*
Ch- *odwraca się gwałtownie*
Ch- PETRUS!
Szef- *przyjeżdża z posiłkami i czterdziestu nowych oponentów otacza Nakaharę*
Ch- *jest tak wściekły, że mógłby zniszczyć całą Japonię*
Ch- NA MOCY NADANEJ MI PRZEZ-

~jedną, brutaną rzeź później~

Ch- *klęczy nad psem w morzu krwi*
Pet- *zmarł od razu po dostaniu kulki*
Ch- Petrus...
Ch- *przytula martwego psa*

_rok później_

Atsu- *ciągnie z Osamu pudełka do agencji*
Atsu- Dazai, czemu nosisz czarną bransoletkę na prawej ręce?
D- Jesteś detektywem, zgadnij~
Atsu- *zaciska brwi, myśląc intensywnie*
Atsu- Moda?
D- Nie~
Atsu- Jesteś w żałobie?
D- Ta.
Atsu- *szeroko otwiera oczy*
Atsu- Przepraszam, nie chciałem...
D- *kładzie mu dłoń na głowie*
D- Spokojnie, po prostu pracujmy dalej~

_tymczasem u Chuuyi_

Ch- *ćwiczy Aku na strzelnicy*
Ch- Czemu się wahasz?
Aku- To mogę być niewinni ludzie...
Ch- *kładzie mu dłoń na ramieniu*
Ch- Chciałbyś, by przez twoje wahanie oni zabili Gin albo tygrysa?
Aku- *wyobraża to sobie i zaciska dłonie*
Ch- Nie pozwól swoim bliskim zginąć wahając się, Akutagawa.
Aku- *strzela kilka razy pod rząd*
Ch- *ze smutnym uśmiechem dotyka czarnej bransoletki*
Ch- Obyś nigdy nie musiał takiej nosić...

_wieczorem_

D- *stawia na kanapie miskę z ciastkami*
Ch- *szuka serialu*
D- *siada obok, przytulając się do Chu*
D- To na co mój kochany partner ma ochotę?
Ch- Spacer z psem...
D- ...
D- *wzdycha z rezygnacją*
D- Tandetny kapelusz na głowę i idziemy~
Ch- Żartowałem, Dazai.
D- A ja nie, no chodź.
Ch- *wstając nakłada fedorę*
D- *bierze pod rękę*
Ch- Ha?
Ch- *udaje oburzenie*
D- Bez tego mógłbym Cię zgubić w ciemności, w końcu jesteś taki mały~
Ch- *uderza go po głowie*
D- *ze śmiechem wychodzi z mieszkania, ciągnąć rudzielca za sobą*

Dwie czarne bransoletki to prawdziwa podwójna czerń...

_Happy End_

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro